Dni poprzedzające moment śmierci Jana Pawła II były szczególne, cały świat tłumnie gromadził się w domach modlitw, aby prosić tam o rychłe wyzdrowienie tego niezwykłego człowieka. Cała Polska śledziła telewizyjne i radiowe relacje z Watykanu, niecierpliwie oczekując jakiejkolwiek krzepiącej wieści o poprawie stanu ciężko chorego papieża.

Nawet od dawna niepraktykujący zmierzali do świątyń, aby tam przyłączyć się do zbiorowych modlitw.

2 kwietnia 2005 roku o godzinie 21:37 odszedł od nas Jan Paweł II pogrążając w żałobie cały świat.

We wszystkich kościołach rozdzwoniły się dzwony, ludzie gromadnie śpieszyli na msze święte w intencji zmarłego Ojca Świętego. Przypuszczam, że jeszcze nigdy kościoły nie były tak przepełnione o tak późnej porze.

Dla większości z nas ten fakt był ogromnym wstrząsem, do oczu napływały łzy, a serce przepełniał żal i gorycz.

Trudno było pogodzić się z tą wieścią, niektórzy wróżyli już nawet kres Kościoła w Polsce, która straciła swojego najznakomitszego syna. Dla młodzieży nie było innego świata, niż ten w którym papieżem jest Polak, nie wyobrażaliśmy sobie, że kiedykolwiek może się to zmienić.

Przez cały swój pontyfikat był dla wszystkich autorytetem moralnym i przewodnikiem duchowym. Swym postępowaniem ilustrował, jak ważna jest tolerancja i zrozumienie dla drugiego człowieka, jednocześnie z całych sił bronił tradycji, pokazywał jak ważne jest zachowanie tożsamości narodowej i religijnej. Jego pielgrzymki i nauczanie odmieniły świat, dzięki niemu wielu odnalazło drogę do Boga.

W ostatnich miesiącach swego życia udowodnił , że cierpienie jest jednym z aspektów człowieczeństwa, któremu należy godnie stawić czoła. Swoim świadectwem podnosił na duchu osoby chore i cierpiące. Mimo choroby do końca swych dni godnie sprawował obowiązki głowy Kościoła, na pierwszym miejscu zawsze stawiał wiernych, nie chciał zawieść ich oczekiwań i pomimo ciężkiego stanu, na dwa tygodnie przed śmiercią pokazał się w oknie i próbował do nich przemówić.

Dni po odejściu papieża to czas organizacji ,,białych marszów'' w większości polskich miast, to także okres godzenia się odwiecznych wrogów, przykładem jest symboliczny gest pomiędzy prezydentami Aleksandrem Kwaśniewskim i Lechem Wałęsą. W tym czasie zawiesili broń odwiecznie skłóceni kibice konkurencyjnych klubów piłkarskich.

Nawet media w tych dniach zrezygnowały z pogoni za sensacją, wszystkie informacje skupiły się wokół wydarzeń związanych ze śmiercią Jana Pawła II. Emitowane były filmy o jego życiu, przytaczano wypowiedzi jego przyjaciół, wspominano jego bogatą twórczość literacką, ku której wielu z nas się ponownie zwróciło i odkryło ją na nowo.

Nie organizowano żadnych imprez kulturalnych, zrezygnowano z zabaw na rzecz duchowego wyciszenia.

Co wieczór w oknach płonęły świece, wszędzie były obecne wizerunki zmarłego papieża, w kościołach oraz instytucjach publicznych wystawione były księgi kondolencyjne. Świat zwolnił i na chwilę zmienił swe oblicze. Ludzie zachowywali się, jak gdyby w końcu zrozumieli co jest w życiu naprawdę istotne, wykazywali więcej życzliwości i zrozumienia wobec bliźnich. Niestety z czasem życie odzyskało swój dawny wymiar i nie na wszystkich wydarzenia te wpłynęły w trwały sposób. Myślę jednak, że dla większości z nas Jan Paweł II na zawsze będzie największym autorytetem i nigdy nie zapomnimy o jego nauce.