Egzystencja ziemska, która miała być preparacją do życia wiecznego, a sam moment umierania zaważyć może na pozagrobowym i ostatecznym losie duszy jednostki ludzkiej i dlatego właśnie liczni przedstawiciele Prawa Bożego na ziemi, to znaczy dostojnicy kościelni niesłychanie dbali o to, ażeby przygotować swoich wiernych na spotkanie z Bogiem i wskazać im drogę wiodącą do Królestwa Niebieskiego.

Duszpasterska teologia dostrzegała główne zagrożenie człowieka w momencie zgonu i szukała także środków zapobiegawczych i tak właśnie powstała myśl o potrzebie pisania odpowiednich ksiąg wytyczających odpowiedni kierunek postępowania, mogących też przestrzegać i uczyć.

Średniowieczny obraz śmierci kreuje dobrze łacińska sekwencja Dies iræ (co oznacza "Dzień gniewu") - początek napisanej na przełomie wieku XII i XIII najprawdopodobniej przez Tomasza z Celano rymowanej sekwencji, która od XIV, która została włączona do mszału

Dies irae, dies illa

solvet saeclum in favilla

teste David cum Sibylla.

Quantus tremor est futurus,

quando judex est venturus

cuncta stricte discussurus.

Co można przetłumaczyć na:

Dzień on boży, dzień on grozy

W popiół świat ogniem położy

Tak Dawid z Sybillą wróży.

Jakiej tam dzień będzie trwogi,

Kiedy przyjdzie Sędzia srogi,

Wybada wszystko bez folgi.

Średniowieczny chrześcijanin żył mając ciągle na myśli perspektywę Sady Ostatecznego czy jeszcze bliższą perspektywę śmierci. Przedmiotem rozważań nad marnością życia jest treść powstałego w średniowieczu utworu, zatytułowanego "Rozmowa Mistrza Polikarpa ze śmiercią". Jest on w całkowicie podporządkowany propagowanemu przez kościół hasła "Memento mori". Świadomość nieuchronności zgonu była w owym czasie jednym z najistotniejszych problemów, które nurtowały ludzi. Pojawiały się tak zwane modele "Ars bene moriendi", a więc przepisy, stanowiące zasady dobrej śmierci, która cnotliwemu wiernemu zapewniała "rajski przebyt". Gwarantować miało to cnotliwe życie, sporządzenie rachunku sumienia, przystąpienie do spowiedzi, pojednanie się z ludźmi, zadośćuczynienie tym, którzy zostali pokrzywdzeni przez grzesznika. Skłonieniu ku takiej drodze postępowania ma sprzyjać obraz kostuchy, przedstawiony przez anonimowego autora owego wiersza. Śmierć ma w nim blade, chude oblicze, straszy żółtymi oczyma i ciałem, jest pozbawiona nosa, nie ma warg, zgrzyta zębami i dzierży swój nieodłączny atrybut - kosę. Jest całkowicie naga, opasana jedynie chustą i właściwie trudno powiedzieć, jakiej jest płci, choć to prawdopodobnie kobieta. Z jej oczu płynie krew, członki są blade i chude lśnią , niczym naczynie uczynione z miedzi. Śmierć nie ma ust, za to bardzo zgrzyta zębami i straszliwie przewraca oczyma, co mimo wszystko daje bardzo komiczny efekt. Według tego, co mówi, każdy człowiek powinien się spodziewać jej wizyty, w szczególności jednak wystrzegać się jej powinni grzesznicy, księża, żyjący w dostatku, oddający się rozpasaniu, niesprawiedliwi sędziowie, rozpustnicy i pijacy. Przesłanie płynące z tego tekstu zdaje się mówić, że w zależności od tego, na ile skromne będzie nasze życie, o tyle spotkanie z kostuchą wyda się mniej straszne. Taki właśnie opis Śmierci był jednym z najpopularniejszych i najbardziej rozpowszechnionych, rozwinął się także jej wizerunek jako szkieletu. Z jednej strony utworami, jak "Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią" miały straszyć i nawracać grzeszników, z drugiej zaś ten konkretnie utwór zawiera w sobie bardzo wiele elementów komicznych i jego zadaniem miało być "oswojenie" tego trudnego tematu, jakimi jest nieodzowność śmierci.

Zachowanie Śmierci jest bardzo przerysowane, czasem wyraża ona pobłażliwość, czasem nadmiernie się złości krzycząc i wymachując kosą. Obca jej jest powaga chwili, za to nieobca cięta ironia i nadmierna gadatliwość. Śmierć złośliwie portretuje ówczesne społeczeństwo np. upadek zasad moralnych wśród stanu duchownego. Czasami można odnieść wrażenie, iż przechwala się swymi osiągnięciami. Utwór miesza styl podniosły i trywialny, swobodnie operuje brzydotą i karykaturą, zaś nastrój w nim ma pewne cechy niejednolitości. Lekceważy zasadę decorum oraz wykazuje nieco prowokacyjnych cech. Śmierci zostają nadane bardzo ludzkie cech i pierwiastki, co sprawia, ze nie tracąc swojej potęgi i majestatu zdaje się być bardzo zabawną i w gruncie rzeczy przyziemną postacią.

Średniowieczny teocentryzm orientował ludzkie zainteresowanie w kierunku spraw pozagrobowych i podkreślał rolę dobrego życia, jako najpewniejszą drogę do Królestwa Niebieskiego. Człowiek średniowieczny żył wiecznie zorientowany na perspektywę zbawienia, pamiętając zawsze o zagadnieniach eschatologicznych, pościł i umartwiał swoje ciało, odmawiając sobie życiowych przyjemności i wygody w zamian za doskonalenie się w cnotach kardynalnych. Postępując zgodnie z ewangelicznym "gromadźcie sobie skarby w niebie" próbował zaskarbić sobie takim zachowaniem przychylność boską, a przez ograniczenie rozkoszy ciała bądź wyrzeczenie się ich zapewniał sobie życie wieczne.

Ze średniowiecznym pojmowaniem śmierci koresponduje także ideał ascety, czyli człowieka świadomie rezygnującego z uroków doczesnego życia był jednym z najbardziej rozpowszechnionych wzorców osobowych średniowiecza. W imię osiągnięcia świętości i całkowitego oddania się Bogu, asceta oddawał swój majątek biednym, godniejszym przekazywał władzę, a wystawne życie zamieniał na spokojną samotnię.

Przykładem takiej ascezy może być żywot świętego Aleksego, który wyrzekłszy się majątku, porzuciwszy zaszczyty, dobrze rysującą się przyszłość i piękną, młodą żonę świadomie wybrał biedę, upokorzenia i tułaczkę, aby przypodobać się nimi Bogu. Podczas życia, tak jak i po śmierci osobie świętego Aleksego towarzyszyły także cudowne znaki, jak niespodziewane bicie nie poruszanych przez nikogo dzwonów, które oznajmiło jego śmierć. Jego martwe ciało nabrało też uzdrowicielskiej mocy. Historia świętego Aleksego propaguje postawę całkowitego oddania się Bogu, staje się także lekcją pobożnego życia oraz stanowi idealny przykład życia świętego ascety, realizuje także średniowieczny postulat sztuki dobrego umierania - ars bene moriendi w obrębie wzorca, jakim był dla parenetycznej literatury ideał świętego.

Jeszcze inne zagadnienie stanowi śmierć bohaterska, którą także prezentuje literatura parenetyczna. Swoisty podręcznik rycerskiej ars bene moriendi odnajdujemy w średniowiecznej "Pieśni o Rolandzie" przy okazji śmierci tytułowego bohatera, którą autor przedstawia bardzo teatralnie i symbolicznie. Każdy ruch czy gest Rolanda, który po podstępnej zasadzce zastawionej przez Saracenów w hiszpańskim wąwozie ponosi bohaterską śmierć, posiada swoją osobliwą wagę i symboliczną wartość. Życie Rolanda, będącego głównym bohaterem utworu jest wzorem dobrego postępowania, hrabia Roland jest prawym i mężnym rycerzem, zaś kres jego ziemskiej wędrówki - śmierć z ręki Saracena w obronie wiary chrześcijańskiej jest także śmiercią wzorową, do jakiej doprowadzić może tylko godne i sprawiedliwe życie. Dzielny wasal Karola Wielkiego wiódł taki właśnie żywot, a więc w pełni zasługiwał na to, ażeby aniołowie zanieśli jego duszę przed Tron Pański.

Życie człowieka średniowiecznego było dużo krótsze, a on sam bardziej narażony był na skutki głodu i choroby, zaś literatura przeprowadzała próby oswojenia go z perspektywą wieczności i śmiercią. Taka literatura zwracała też uwagę na perspektywy eschatologiczne i pomagała duchownym i kapłanom sprawować opiekę nad wiernymi.

Wizerunek śmierci stał się w średniowieczu jak gdyby znakiem epoki. Hasła programowe, jak memento mori czy ars bene moriendi albo danse macabre były obecne w życiu każdego chrześcijanina. Śmierć była wpisana w życie człowieka średniowiecznego, który - ponieważ medycyna nie była wtedy jeszcze prawie w ogóle rozwinięta, żył dużo krócej, chorował dużo ciężej i częściej, ale także dużo bardziej niż np. obecnie akceptował śmierć, jako nieodłączny element życia i traktował ją, jako swoiste przejście na drugą stronę. Pisał Dionizy Kartuz w swoich wskazówkach odnośnie szlacheckiego napomina: "A gdy się udaje do łoża, niech pomyśli sobie, że tak jak teraz sam się w łoże kładzie, tak w niedalekiej przyszłości jego własne ciało będzie przez innych złożone do grobu."

Człowiek średniowieczny bardzo dobrze świadom był władzy, jaką życie ma nad wszystkimi ludźmi i wszystkimi stanami. Śmierć równała duchownych z rycerzami, a rycerzy z chłopami, w tańcu do którego zapraszała tzw. danse macabre uczestniczył każdy, i kupiec i ksiądz, ludzi każdego wieku i różnych zapatrywań. Odrywa ich od życia w ascezie tak samo jak i od bogactw i przeprowadza w sferę życia pozagrobowego, gdzie zostają oni osądzeni według sowich ziemskich uczynków i wiary i idą tam gdzie zasługują.