Śmierć towarzyszyła człowiekowi od momentu wyjścia z Edenu. Zawsze była elementem budzącym grozę, a jednocześnie fascynującym. W czasach średniowiecza towarzyszyła człowiekowi zarówno w literaturze, sztuce, jak i życiu codziennym - otaczała zewsząd. Ta sytuacja wykorzystywana była przez ówczesnych kaznodziejów i Kościół, któremu stosunkowo łatwo było kierować wystraszonymi, łaknącymi zbawienia ludźmi. Duchowni zajęli się uświadamianiem człowieka, co do jego kruchości i przemijalności oraz konieczności przygotowania się do niespodziewanej śmierci.

Dominacja pierwiastka religijnego w życiu społeczno-kulturalnym odcisnęła swoje piętno również na ówczesnej literaturze i kształtowaniu przez nią wzorców osobowych. Zrodził się w ten sposób miedzy innymi legendarny ideał świętego - ascety, charakterystyczny dla hagiografii. Człowiek uważany za świętego zazwyczaj wyrzekał się wszelkich materialnych dóbr i rodzinnego majątku, by prowadzić życie ubogiego, poniżanego pustelnika. W ten sposób oddając się modlitwie i umartwiając ciało, dbał o własne zbawienie, przygotowywał się do śmierci. Jego życie naznaczone było śmiercią poprzez fizyczną wegetację, na jaką asceta dobrowolnie się skazywał. Miało mu to pomóc w pokonaniu grzeszności swego ciała i zbliżeniu się do Boga. Takie praeparatio ad mortem było w owych czasach bardzo popularne i wskazywane jako jedna z lepszych dróg egzystencji.

Równie silnie jak wzorzec ascety, rozwinął się i spopularyzował ideał rycerza. Istniał ściśle określony rycerski etos, który normował zachowanie mężczyzny przynależącego do stanu rycerskiego również w chwili jego śmierci. Ostatnie momenty swojego życia należało poświęcić oczyszczeniu z grzechów własnej duszy, modlitwie i wspomnieniu ojczyzny oraz seniora. Ten zwyczaj został szczegółowo opisany w "Pieśni o Rolandzie", średniowiecznym eposie rycerskim. Tytułowy bohater utworu żegna świat doczesny wzniośle i patetycznie, wszystkie jego gesty są zaplanowane i przewidywalne. Ta końcowa scena eposu podkreśla ogólnie przyjęty wzorzec bohaterstwa i z tego powodu stała się rozpoznawalnym toposem w literaturze europejskiej. Następuje tu zespolenie pełnego realistycznych szczegółów opisu konania rycerza z nadprzyrodzonymi, fantastycznymi wydarzeniami, które mają miejsce zaraz po jego śmierci. W ten sposób "Pieśń o Rolandzie" stała się początkiem i źródłem sięgającej naszych czasów tradycji uwznioślania zgonu bohatera. Z podobnym motywem zetkniemy się później w romantycznej "Reducie Ordona", "Panu Tadeuszu" oraz opowiadaniu "Rozdziobią nas kruki, wrony..." Stefana Żeromskiego.

Innym powodem, dla którego fascynowano się procesem umierania, był dosyć burzliwy i trudny okres przełomu XIV i XV wieku. Nastąpił kryzys cesarstwa oraz papiestwa, nastąpiły liczne wstrząsy społeczne i gospodarcze, wojny, rozprzestrzeniały się epidemie i fale głodu. To wszystko sprawiało, że ludzie żyli w poczuciu zagrożenia i mieli świadomość kruchości życia, nie mieli bowiem okazji się nim wystarczająco długo nacieszyć. Średnia wieku, w jakim umierał człowiek doby średniowiecza, wynosiła około trzydziestu lat.

Powstało w tym czasie mnóstwo utworów o charakterze wanitatywnym, traktujących o przemijaniu i marności świata, personifikujących samą Śmierć. Wszelkie przyjemności i zbytki, bogactwa i pokusy ukazywane były jako nic nie warte, bo podległe władzy wszechobecnej Kostuchy. Śmierć zabierała największych, najwspanialszych, najbogatszych, nie szczędziła królów ani papieży, dlatego uznawano ją za niemalże za królową świata.

"Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią" dawała swoim czytelnikom szczegółowy obraz upersonifikowanej śmierci, jej zwyczajów i postępowania. Popularny motyw spotkań żywych z umarłymi prezentował opis rozkładającego się ciała:

"Chuda, blada, żółte lice,

Upadł ci jej koniec nosa,

Z oczu płynie krwawa rosa,

Przewiązała głowę chustą,

Nie było warg u jej gęby,

Grożną kosę w ręku mając

Żółte oczy żywot blady" (...)

Cały utwór składa się z pytań Polikarpa zadawanych Śmierci i odpowiedzi, jakich mu ona udziela. Pouczenie, którego adresatem jest Mistrz, właściwe jest motywom popularnym dla danse macabre. Przesłanie sprowadza się więc do stwierdzenia, że śmierć czeka na każdego, bez względu na jego pochodzenie, bogactwa, zaszczyty i umiejętności, które posiadł.

To dopiero wiek XVI zaczął przedstawiać Kostuchę nie jako rozkładającego się trupa, ale w pod postacią nagiego szkieletu. Możemy to zaobserwować choćby na niemieckich drzeworytach albo popularnie i chętnie malowanych w Kościołach przedstawieniach w stylu danse macabre.

Jedną z przyczyn tej fascynacji umieraniem był także stosunkowo niski poziom wiedzy z zakresu medycyny.

Warto również wspomnieć, że chrześcijaństwo przypisywało pochodzenie śmierci grzechowi pierworodnemu. Sama Śmierć, rozmawiając z Polikarpem oświadcza, że: "w ten czas się ja poczeła, Gdy jebłko ruszyła; Adamowi jebłka dała, a ja w onem jebłku była".