W 778 roku wyruszyła wyprawa Hiszpanów przeciwko arabskim najeźdźcom. W tylnej straży znalazł się hrabia Roland - krewny Karola Wielkiego. Ubrany w piękną i mocną zbroję wydawał się niezwyciężony, a miecz Durendal stanowił jego rękojmię, że nie zginie, ponieważ w jego rękojeści znajdowały się szczątki świętych osób. Rolanda nazywa się idealnym rycerzem, którego należało w średniowieczu naśladować. Najistotniejsze są dla niego trzy wartości: ojczyzna, król i Bóg. Walczy, żeby przysporzyć chwały Bogu. Wojuje nieustraszenie, gdyż wierzy mocno, że racja jest po jego stronie.
Jego dzieła stają się natychmiast głośne i podawane jako wzór do naśladowania. Zwiększa splendor monarchii Karolowej i przynosi chlubę swojej ojczyźnie. Honor ceni ponad wszystko, nie zstępując ze ścieżki cnoty ani na krok. Zajmuje się ochroną bezbronnych i pilnowaniem porządku we wspólnocie państwowej, jak przystało na kogoś, kto należy do warstwy rycerskiej. Umiera jako wierny chrześcijanin, który do końca nie zwątpił w zbawienie i zwycięstwo. Przed odejściem z tego świata wypowiada znamienne słowa: "Prawdziwy Ojcze, któryś nigdy nie skłamał, ty, któryś przywołał św. Łazarza spośród umarłych, ty, któryś ocalił Daniela spomiędzy Lwów, ocal moją duszę od wszystkich niebezpieczeństw za grzechy, którem popełnił w życiu".
Sądzę, że Roland prezentuje cechy ponadczasowe i należy go naśladować, zwłaszcza w wierności ideałom. Dzisiejszy świat hołduje materialnej stronie życia, że bez strony duchowej czeka nas zagłada. To sfera duchowa bowiem napędza wszystko na tym świecie. Można brać przykład z Rolanda, zwłaszcza jeśli chodzi o jego podejście do spraw własnego państwa.