Obok Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego Zygmunt Krasiński zaliczany jest do grona trzech wieszczy. Jednak to nie w poezji, najczęściej niższego lotu, zdobył on zasługi. Właśnie "Nie-boska komedia", którą napisał w wieku dwudziestu lat, jest obok późniejszego "Irydiona" uznawana za dzieło wybitne i to nie tylko w skali naszego kraju, ale i Europy. Pisarz pochodził z arystokratycznego rodu, jednak jego ojciec generał Wincenty Krasiński, lojalnie służący carowi, późniejszy zastępca namiestnika Królestwa Polskiego, niezwykle źle wpływał na życie młodego Krasińskiego, powodując w nim liczne rozterki i niszcząc go wewnętrznie. Całe życie nękała go również przynosząca wiele problemów choroba oczu. Do tego epoka XIX wieku to czas licznych rozterek moralnych całych społeczeństw i negacja wielu odwiecznych wartości moralnych. Warto wspomnieć jego obfitą korespondencję, czyniącą z Krasińskiego jednego z najwybitniejszych polskich epistolografów.
Pisarz okazał się tęskniącym do piękna młodym człowiekiem, który nie potrafi się odnaleźć wśród tryumfującej burżuazji, negowaniu tradycyjnego świata wartości chrześcijańskich, pogoni za kapitałem, przy równoczesnym krzywdzeniu, wręcz zabijaniu, słabszych. Całość przemyśleń, w zaskakująco syntetycznym obrazie rewolucji przedstawił Krasiński właśnie w wydanej w 1835 roku "Nie-boskiej komedii".
Utwór Krasińskiego to typowe dla dramatu romantycznego odejście od konwencji tragedii antycznej. Nie zachowuje poeta jedności czasu, akcja wydarzeń rozpisana jest na kilkanaście lat, przy czym przerwy pomiędzy kolejnymi scenami nie zawsze są określone. Może być to jedna chwila, może kilka lat. Wiele scen ma charakter symultanicznych, dzieją się w tym samym momencie. Język wcale nie przynależy do jednego stylu, obok siebie występują słowa patetyczne i rubaszne, sceny tragiczne pisane stylem "wysokim" sąsiadują z nawet komediowymi obrazkami. Fabułą jest wieloznaczna, pełna nieokreślonych często napięć i zaskakujących zwrotów akcji. Dramat najlepiej odczytywać w syntetycznym, ogólnym ujęciu, wpisując go w perspektywę wieczności. Jedność miejsca akcji w nim nie występuje, kolejne sceny dzieją się w pałacu hrabiego, w domu wariatów, w górach, a także w czasie walk w Okopach Świętej Trójcy. Scenerię można nazwać romantyczną, wiele w niej tajemniczych miejsc, akcja często rozgrywa się przy blasku księżyca. Liczne wątki powodują zerwanie i jedność akcji. Życie rodzinne bohaterów przeplata się z wizjami apokaliptycznej rewolucji i scenami z jej pól. Postaci nierealne, jak wyciągająca z łóżka na nocny lot Męża Dziewica-upiór, Chrystus, pojawiają się nagle w scenach typowo realnych. Nie jest zachowany ciąg przyczynowo-skutkowy kolejnych scen, tworzą one niejednorodna mozaikę, która dopiero w całości może być wyrazem określonego światopoglądu autora. Bez wątpienia bliska tragicznej koncepcja postaci poezji i jej twórcy, zostaje zestawiona z komicznym zachowaniem gości podczas chrzcin Orcia. Można powiedzieć, że jedynym elementem spajającym całość "Nie-boskiej komedii" jest postać głównego bohatera, który w różnych rolach i ujęciach pojawia się w większości scen dramatu.
By scharakteryzować problematykę "Nie-boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego należy wydzielić osobne jej wątki. Pierwszym niech będzie ukazanie dramatu rodziny. Hrabia Henryk na początku tak wypowiada się o swojej młodej żonie: "Zstąpiłem do ziemskich ślubów, bom znalazł tę, o której marzyłem", szybko jednak zaczyna dostrzegać, ze w swoim postępowaniu popełnił błąd i staje się przyczyna nieszczęścia żony i synka. Męczy go proza typowego, szczęśliwego życia rodzinnego, "żona dobra i skromna" to dla niego męka. Poprzez swój egoizm i nieuzasadnione niczym plany marzycielskie doprowadza on swój dom do upadku.
W dramat wpisana jest też problematyka poety i poezji. Z jednej strony, w osobie Męża pokazana jest jej 'fałszywa" strona. Bohater nie mogąc sobie poradzić ze swoim życiem, niszczy je, zachowuje się niemoralnie, co jednak pozwala mu pisać początkowo piękne wiersze. Taki rozdźwięk ściąga na niego moralne potępienie. Z kolei "prawdziwa" poezja odnaleziona zostaje przez Żonę i Orcia. Żyją oni na granicy świata realnego i pozaziemskiego. Jednak ich przewrażliwienie i słabość emocjonalna zostają opłacone szaleństwem, oślepieniem, wreszcie prowadzą do spodziewanej śmierci.
Na planie historycznym, można uznać dramat za dziejący się w czasach przełomowych. Każdy z bohaterów ma poczucie, że jednocześnie jest obywatelem państwa i musi się do jego sprawy jakoś ustosunkować. Świat feudalny, szlachecki chyli się ku upadkowi, walka klas powoduje zniszczenie całego dotychczasowego dorobku społecznego. Dopiero wyłaniający się z obłoków Chrystus kończy tę apokaliptyczna wizję rewolucji.
Na to, że "nie-boska komedia" może być odbierana jako dramat metafizyczny, niewątpliwie wskazuje paralelizm świata pozaziemskiego z realnym. Wszystkie czyny ludzkie w tym dramacie widziane są w ramach odwiecznej walki Zła i Dobra. Każdy czyn jest motywowany, bądź karany przez siły nadprzyrodzone, przy czym wyznacznikiem sprawiedliwości jest doktryna chrześcijańska.
Interpretując dramat warto przypomnieć, że w pierwotnym zamyśle autora miał on nosić tytuł "Mąż". Nie było to nietrafne tytułowanie, gdyż znaczeniowo jest to bardzo pojemny wyraz. Z jednej strony nazywa członka rodziny, wpisując bohatera w życie rodzinne (taka jest tez tematyka dwóch pierwszych części dramatu, z drugiej strony "mąż" może być mianem bohatera, walecznego wojownika ( i w takim też ujęciu pokazany jest Hrabia Henryk w dwóch kolejnych partiach tekstu).
W pierwszej części "Nie-boskiej komedii" poznajemy przyczyny składające się na późniejszy upadek Męża. Zawierzył on sentymentalnej miłości, symbolizowanej przez Upiorzycę, źle rozumianej Sławie, będącej dla niego tanim poklaskiem i wybujałemu indywidualizmowi, którego prefiguracja jest utopijny Eden. Zapatrzony w te wizje poeta zaniedbuje rodzinę, co powoduje obłąkańczą śmierć żony, zaś syna prowadzi do ślepoty.
W drugiej części następuje zakończenie wątku rodzinnego. Orcio zostaje namaszczony przez matkę na prawdziwego poetę, zaś Ojciec dowiaduje się, że zbawieniem dla niego może być miłość do bliźnich, wcześniej przez niego nie praktykowana.
Trzecia część przenosi nas do okopów Świętej Trójcy, gdzie Hrabia Henryk dowodzi obozem broniącej się jeszcze arystokracji. Po przeciwnej ich stronie stoi demoniczny Pankracy (jego imię oznacza "wszechwładztwo"), który prowadzi "biednych i głodnych" na szańce. Towarzyszy mu równie zdeprawowany młody, były kapłan Leonard. Henryk zwiedza w przebraniu ten "nowy" obóz i stwierdza, że mieści on to "wszystkie stare zbrodnie świata, ubrane w szaty świeższe". Jest to apokaliptyczna wizja wszelkich wynaturzeń, do których mogą posunąć się opętani złem rozpusty, władzy i grzechu ludzie, sprawiający w tym fragmencie "Nie-boskiej komedii" właśnie groteskowe, bliskie zwierzętom, wrażenie. Jednak przymierze pomiędzy dwoma obozami jest niemożliwe.
W ostatniej części dramatu dochodzi do ostatecznego starcia między wrogimi obozami. Arystokracja okazuje się tchórzliwa, zaś Hrabia zostaje określony jako człowiek, który "nic nie kochał, nic nie czuł prócz siebie". Rzuca się w końcu, po śmierci syna, w przepaść z pełnym goryczy okrzykiem na ustach "Poezjo, bądź mi przeklęta!". Na gruzach okopów odnosi początkowy tryumf Pankracy z Leonardem, ten pierwszy widzi jednak, że krwawa rewolucja to nie finał, ale dopiero prolog właściwych działań mających uleczyć państwo. Dramat kończy wizja Chrystusa porażającego Pankracego w chmury światła, który kona ze słowami przyznającymi mu zwycięstwo "Galilaee vicisti!".
Zakończenie, choć wydaje się początkowo sztuczne i nielogiczne jest wyrazem przekonania autora, że człowiek po władzę może sięgnąć tylko w przymierzu z Bogiem, nigdy mimo Niego. Zakończenie może być odbierane dwojako, albo jako obraz ostatecznego zwycięstwa myśli chrześcijańskiej w świecie pełnym zła, albo jako przerwanie pewnego etapu w jego rozwoju, gdyż większych okrucieństw człowiek już popełnić nie może.