Jan Kochanowski urodził się w Sycynie pod Zwoleniem w roku 1530. Jego ojciec Piotr z czasem dosłużył się godności sędziego sandomierskiego, zaś matka Anna pochodził z rodziny Białaczowskich. W wieku czternastu lat przyszły poeta został zapisany do Akademii Krakowskiej, as w parę lat później stracił ojca. Poeta poznał wtedy języki klasyczne i hebrajski, w wieku dwudziestu lat zaczął zaś podróżować po Europie, jednak stały kilkuletni wyjazd za granice podjął dopiero w latach pięćdziesiątych. Odwiedził wtedy Królewiec, ówczesny ośrodek myśli innowierczej, mimo, ze sam Kochanowski nigdy nie odstąpił od katolicyzmu. Następnie jedzie do Padwy i do rzeczpospolitej wraca przez Paryż, gdzie prawdopodobnie poznaje Ronsarda, jednego z najwybitniejszych ówczesnych poetów Europy. Był on przywódcą ugrupowania poetyckiego, znanego pod nazwa "Plejada". Pierwsze swoje wiersze pisał Kochanowski w języku łacińskim, jednak już wtedy, zwłaszcza po okresie studiów i nauk w Padwie dostrzegał, jaka wagę dla jego rozwoju może stanowić tworzenie w języku ojczystym, który zyskiwał wówczas coraz bardziej wiodąca role. Fraszki pisane po łacinie ukazują się w zbiorze zatytułowanym "Foricoenia", co oznaczało "ucztowanie poza domem", zaś wiersze miłosne, kierowane do wyimaginowanej Lidii, wychodzą również w tych latach. Pierwszym polskim utworem Kochanowskiego był wydany w roku 1561 wiersz noszący tytuł "O śmierci Jana tarnowskiego...". W ten sposób poeta zapoczątkowuje swoja twórczość utworem o charakterze epicedialnym, która kiedyś będzie wieńczył cyklem trenów. Warto też zaznaczyć ze w młodzieńczych latach poeta podjął się przełożenia fragmentów "Iliady" z oryginału greckiego. Ten utwór znamy dzisiaj pod tytułem "Monachomachii Parysowej z Menelausem". Nie jest to jedyne zainteresowanie poety Homerem, wyraz temu daje on często we wspomnianych fraszkach łacińskich, w jednej z nich noszącej numer 109 pisze tak:
"Pierwej słodkie się staną ogromne morskie przestwory,
Z mogił ciała nieżywe na boskie wybrzeża światła
Znowu wypełzną pierwej, niźli imię Homera
Umrze i chwała zyskana boskimi jego pismami".
W następnym roku ukazuje się jego poemat "Zuzanna" z dołączonym do niego wierszem "Czego chcesz od nas Panie", który wielu uznaje mylnie za jego pierwszy wiersz polski. Utwór ten, znany również po prostu jako "Hymn" zawiera wielką pochwale stworzenia i Boga, który jest w tym ujęciu doskonałym architektem. Jego istota znajduje właśnie odbicie w harmonijnym układzie przestrzeni ziemskiej, w następstwie pór roku. Wszystko to się łączy i dopełnia w sobie, nic w świecie nie ma przypadkowego czy psującego ten obraz. Ta wielka afirmacja łączy się z początkiem renesansu, gdzie podchodzono z ufnością i optymizmem do natury i praw rządzących ziemia. Dopiero z czasem ten obraz został zaburzony. Kochanowski jednak jeszcze nie widzi niczego złego we własnym otoczeniu, wręcz zachłystując się życiem pisze z uwielbieniem i radością:
"Tyś pan wszystkiego świata, Tyś niebo zbudował
I złotymi gwiazdami ślicznieś uchaftował;
Tyś fundamet założył nieobeszłej ziemi
I przykryłeś jej nagość zioły rozlicznemi.
Za twoim rozkazaniem w brzegach morze stoi,
A zamierzonych granic przeskoczyć się boi;
Rzeki wód nieprzebranych wielką hojność mają.
Biały dzień a noc ciemna swoje czasy znają".
Według tej wiary wszystko co człowieka otacza jest mu dane od Boga dla jego radości i wypoczynku. Każda przypadłość ludzka jest określona przez opatrzność i miłosierdzie Stwórcy, który nie jest już groźnym i dalekim sędzią, jakim widziano do w czasach średniowiecza, lecz bliskim i żywym ojcem. Mówiono często że wiersz ten powstał w czasie powrotu młodego poety z Francji, kiedy szumiał mu jeszcze w głowie kosmopolityczne myśli i pamiętał dobrze różne wystąpienia reformatorów religii. Należy zaznaczyć, ze wiersz ten mówi o bogu uniwersalnym niejako, wszystkich ludzi, nie zawężą jego pojęcia tylko i wyłącznie do wiary katolickiej, stąd tez ten "Hymn" śpiewany jest do dzisiaj zarówno w kościołach katolickich jak i protestanckich. Kochanowski wszak wyraźnie pisze:
":Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie,
I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na niebie".
Wiele też tutaj występuje określeń Boga, zacytowanych powyżej, które pozwalają widzieć w nim najwyższego artystę, mistrza nad mistrzami. To od niego, poprzez łaskę płynie cały talent i umiejętności poetyckie Kochanowskiego, wiec i z tej choćby racji wiedzie on tę chwalebna modlitwę, jaką staje się ten hymn.
Z kolei poemat "Zuzanna" przypomina stara biblijna historię. Otóż młoda dziewczyna w kąpieli została napastowana przez dwóch starców. Nie uległa jednak ich zalotom i propozycją, którzy jednak później zaczęli ja szantażować. Jeżeli im nie zechce się oddać, już nie koniecznie w kąpieli, to oskarżają ją o cudzołóstwo z jakimś szemranym młodzieńcem. Ona jednak dumnie i ufnie wybiera sąd nad sobą. Pomaga jej przy tym Bóg, który dla jej obrony zsyła z niebios Daniela, tak prowadzącego jej obronę, że jednocześnie wykazuje on winę starców, za co ci w końcu zostają ukarani. Kochanowski dość wiernie opowiada tę biblijną historię, akcent kluczowy kładąc jednak nie na kuszenie Zuzanny, czy jej późniejszą obronę, lecz na moment w którym ta zastanawia się nad propozycja starców. W nocy dochodzi do wniosku, że jej jedyną wartością, ta której nigdy nie pozbędzie się, pod żadnym szantażem jest cnota, rozumiana jako wartość najwyższa, skupiająca i gwarantująca wszystkie inne. Jest ona bliska w wyłożeniu Cyceronowej "virtus" wartości niezbywalnej i wiecznej.
Pod koniec lat pięćdziesiątych poeta ostatecznie powraca do ojczyzny. Tym samym po okresie padewskim, następuje kolejne dziesięciolecie w jego życiu, nazywane dworskim. Początkowo poeta sam się zresztą zastanawia czy przyjąć propozycję życia w otoczeniu króla, gdyż mógł wybierać spośród beneficjów kościelnych, dworu, jak i zamieszkania w swoim wiejskim majątku. Jedyne czego wówczas chyba tylko nie rozważał to nie pociągającej go nigdy szczególnie kariery wojskowej. Nie od razu jednak trafił w królewskie otoczenie. Początkowo służył u Jana Padniewskiego, następnie u Jana Firleja, by w konsekwencji trafić do Piotra Myszkowskiego, który stał się z czasem jego największym przyjacielem. Co charakterystyczne w całej drugiej księdze "Pieśni" wydanych z czasem, na dwadzieścia pięć utworów, w tylko o jednym pojawia się nazwisko żyjącej ówcześnie postaci i jest to właśnie nazwisko Myszkowskiego. Poeta w "Pieśni XXIV" wspomina go:
"(...) On, w równym szczęściu urodzony,
On ja, jako mię zowiesz, wielce ulubiony
Mój Myszkowski, nie umrę ani mię czarnymi
Styks niewesoła zamknie odnogami swymi".
Wiele z fraszek i pieśni powstało w tym właśnie okresie, jednak warto bliżej zatrzymać się nad dziełami trochę mniej znanymi, jakimi są niewątpliwie "Zgoda" i "Satyr". Pierwszy z nich dotyczy zagadnień irenizmu, rozważanych i dyskutowanych żywo na początku lat sześćdziesiątych, kiedy to powstał ten poemat. To także wielka pochwała zgody wewnętrznej kraju, na której może się on rozrastać i wzmacniać. Zgoda uzyskiwana miałaby być, przez kierowanie się w życiu przez obywateli Rzeczpospolitej wszelkimi chrześcijańskimi wyznacznikami moralnymi. "Satyr" podejmuje wiele z wątków rozpoczętych w poprzednim poemacie. Mówi o upadku obyczajów w kraju, gdzie coraz więcej jest rozpasania. Wskazuje na słabo bronione granice, przez które coraz częściej przedziera się wróg. Wiele tez poświęca miejsca w swoich wierszach na specyfikę i zmiany w edukacji synów szlacheckich. Otóż Akademia Krakowska kiedyś słynęła swoja renoma i wielkimi profesorami, zaś coraz częściej młodzi wola wyjechać za granicę by pobierać nauki, zaś sama Wszechnica Krakowska podupada finansowo i intelektualnie. "Satyr: jest poematem który gani wszelkie wady społeczeństwa polskiego, stąd tez jest o wiele żywszy i krytycznie nastawiony. W początkowych latach życia na dworze wychodzi tez prozaiczny dialog Jana Kochanowskiego, również o treściach polityczno, obyczajowo - społecznych noszący tytuł "Wróżki". Warto przypomnieć tez powstały wówczas poemat "Szachy" posiadający wiele cech heroikomicznych, czyli opisujących wydarzenia błahe, w tym przypadku turniej szachowy i kolejne w nim posunięcia, w sposób pompatyczny i tym samym żartobliwy. Poeta tak rozpoczynał ten utwór:
"Wojnę powiedzieć myśli serce moje,
Do której miecza nie trzeba ni zbroję,
Ani pancerzów, ani arkabuzów,
Ta walka czyście może być bez guzów".
Treść tak się zaś przedstawia. Otóż król postanowił oddać rękę, i resztę korpusu swojej córki, jakiemuś kawalerowi. Jednak było ich na tyle dużo, że ani on ani właścicielka ręki nie mogła się zdecydować na żadnego. Stad też postanowiono, by nie dopuścić do rozlewu krwi, urządzić turniej szachowy, w który wykazać się można było nie tyle siła i męstwem, co rozumem i sprytem ,tak ważnymi przymiotami w renesansie. W tym miejscu zaczyna się bardzo ciekawy, jak na temat i żywo prowadzony opis gry szachowej, zresztą przedstawiony na tyle realistycznie, ze w czasach nam współczesnych zdołano nawet odtworzyć przebieg tego szachowego pojedynku. Oczywiście nie jest to wszystko tak proste, jeżeli pojawiają się uczucia, Królewna bowiem potajemnie kocha, co jasno zostaje wyłożone mimo to w wierszach, jednego z uczestników gry - Fiedora. Zmyślnymi manewrami szachowymi, miłosnymi i szpiegowskimi pomaga mu w podjęciu właściwej decyzji w dalszej grze, na tyle skutecznej, że wygrywa on pojedynek szachowy i może ja pojąć (i jej rękę) za żonę.
Okres dworski w twórczości Mistrza Jana zamyka wyraźnie poemat poetycki o takiej tez treści "Muza", prawdopodobnie wcześniej występujący pod nazwa "Muzy", gdyż poeta zwraca się w nim do nich wszystkich. Jest to podsumowanie dotychczasowego okresu w twórczości i wyznaczenie sobie nowych zadań na przyszłe lata:
"Sobie śpiewam a Muzom. Bo kto jest na ziemi,
Co by serce ucieszyć chciał pieśniami memi?
Kto nie woli tym czasem zysku mieć na pieczy,
Łapając grosza zewsząd, a podobno k'rzeczy".
Pojawiają się wiec tutaj jakieś dawne ukryte żale poety, poczucie może częściowego niespełnienia, jakieś zadry. Jednak ten wiersz to wyraz wielkiej dumy twórczej. Wyprowadził go peta z kręgu filozofii neoplatońskiej i poetów Plejady którego mistrza "Ronsardum vidi". Renesansowy poeta, wspaniały i nieśmiertelny w swojej twórczości to jeden z symbolów tego okresu. Indywidualizm literata pogłębiał się tym bardziej iż musiał walczyć z powszechnym wówczas wzywaniem każdego człowieka do czynu, nie zaś tylko intelektualnych gier i zabaw. W tej pieśni Kochanowskiego jest tez wiec mowa o godności i honorze poety. Wiele też mowy o odrodzeniowej wizji sztuki:
"Jednak mam tę nadzieję, że przedsię za laty
Nie będą moje czułe nocy bez zapłaty;
A co mi za żywota ujmie czas dzisiejszy,
To po śmierci nagrodzi z lichwą wiek pózniejszy".
Warte zaznaczenia są wyróżnione w tym utworze pojęcia sławy i cnoty, które tutaj logicznie wynikają jedne z drugiego. Otóż człowiek żyjąc cnotliwie, zasługuję po śmierci na "dobrą sławę". Sława ta jednak, choć płynie z bohaterskich czynów, na przykład żołnierzy poległych w bitwie, budowana jest też w dużej mierze dzięki poetyckim dziełom literatów, którzy powodują ze czytelnicy pamiętają wiekami o czynach minionych herosów. Jest to chyba najważniejszy element tej pieśni i jeden z ważniejszych w całym założeniu poetyckim Kochanowskiego:
"Z wami idąc, ani o bogate złoto,
Ani o perły drogiej ceny dbam, jak o to,
Aby w niebie swą ludzkość i sam wiedział potym;
Bo żyw być a nie słyszeć ledwe by co po tym.
A ja, o panny, niechaj wiecznie wam hołduję
I żywot swój na waszych ręku ofiaruję,
Kiedy, ziemi zleciwszy śmiertelne zewłoki,
Ogniu rówien prędkiemu, przeniknę obłoki".
W roku 1759 został wydany "Psałterz Dawidów" nad którym Jan Kochanowski pracował w latach siedemdziesiątych, przez blisko dziesięć lat. Mistrz z Czarnolasu przystępując do tego dzieła miał świadomość, ze nie może pisać psalmów na nowo w zupełnej wolności i nie respektowaniu wymogów oryginału, będącego wszakże tekstem świętym. Z drugiej strony zbytnie trzymanie się litery biblijnych tekstów powodowałoby wtórność tekstów, ich niedoskonałość, zaś niska ranga przekładu również nie byłaby właściwa wobec doskonałości hebrajskich tekstów. Warto też pamiętać, że w czasach Kochanowskiego zaczynały się ruchy reformatorskie, przez co każda ingerencja w teksty Pisma Świętego, zbytnie odejście od tekstu pociągało za sobą oskarżenie autora parafrazy o herezje. Często bibliści wszakże potrafili spierać się przez lata o jeden drobny wyraz w tekście Pisma Świętego. Przed Kochanowskim przekładu psalmów podejmowało się już kilku poetów, jak Mikołaj Rej, Jakub Wujek, czy Jan Leopolita. Sam Mistrz z Czarnolasu najprawdopodobniej korzystał z przekładu Wujka i "biblii brzeskiej". Poeta sam nie znał hebrajskiego, więc musiał zgromadzić jak najwięcej przekładów tych tekstów by tym samym znaleźć ich jakaś cześć wspólną i to ją obrać za podstawę swojego przekładu. Psalmy dzieli się najczęściej z racji tego w jaki sposób modlitwa zanoszona jest do Boga i jaka treść sobą niesie: na wielbiące Boga, pokutne, błagalne, dziękczynne, mówiące o dogmatach wiary, o historii, na mesjanistyczne przepowiadające przyjście. Warto dodać, ze właśnie "Siedem psalmów pokutnych" wyszło w osobnym zbiorku, w roku wydania przez Kochanowskiego całego tekstu "Psałterza". Księgę tę tworzy pięć rozdziałów zawierających łącznie sto pięćdziesiąt tekstów.
Ważna jest tutaj kreacja Boga, którego przymioty i określenia nie mogą być zamknięte tylko w jednej doktrynie. Tak jak w "Hymnie" był to stwórca wielkiego i wspaniałego świata, poprzez którego człowiek go poznawał i wielbił. Jego harmonia odbijała się w stoworzeniu, doskonałym i spokojnym. Świat był uporządkowany dzięki miłości Boga.
Tak i w psalmach pojawia się podobnie scharakteryzowany Bóg. Tak ma to miejsce we fragmencie psalmy dziewiętnastego:
"Jest kto, krom Boga, o kim byś rozumiał,
Żeby albo mógł, albo więc i umiał
(...) Dzień ustawicznie nocy naszladując,
Noc także dniowi wzajem ustępując
Opatrzność Pańską jawnie wyznawaje;
W wielu tekstach poeta odchodzi od stylistyki oryginału, lecz w niektórych, zwłaszcza tych szczególnie popularnych, stara się to czynić w jak najdelikatniejszy sposób. Tak rzecz ma się z "Psalmem 91" po dziś dzień śpiewanym w kościołach. Obraz budowany jest w nim w ścisłym powiązaniu z oryginalnym stylem i językiem wcześniejszych biblijnych przekładów:
"Kto się w opiekę poda Panu swemu
A całym prawie sercem ufa Jemu,
Śmiele rzec może: Nie będzie u mnie straszna żadna trwoga>". Można powiedzieć, że w psalmach Kochanowski najlepiej wyraził swój światopogląd religijny. Nie czynił on bowiem jakiegoś specjalnego kultu Maryjnego, z rzadka wyrażał się o Jezusie. W bogu widział najwspanialszy Absolut i to najczęściej Jego czynił znakiem transcendencji w swoich tekstach. Z racji przyjaźni i by uświetnić jego wesele Jan Kochanowski Jana Zamoyskiego przygotował specjalnie na te okazję pierwsza w dziejach literatury polskiej tragedię wzorowaną na antycznych wyznacznikach poetyckich - "Odprawę posłów greckich". Ukazała się ona drukiem w Warszawie w 1578 roku. Jej premiera miała miejsce w Jazdowie pod Warszawą. Poeta można powiedzieć wyszedł obronna ręką z tego trudnego projektu, gdyż jest to jedyne jego dzieło teatralne. W Odprawie..." wyraził tez swoje umiłowanie dla kultury antycznej i pomieścił w niej wiele wątków i zagadnień rozproszonych wcześniej w wielu pieśniach. Nie ograniczył się jednak tylko do odtworzenia realiów i problemów frapujących ludzi przez dwoma tysiącami lat. Postarał się tak ukształtować ten dramat by i dla człowieka renesansu dało się odnaleźć w nim treści go poruszające i nadal aktualne. Jednak ta aktualność nie została zrozumiana właściwie przez współczesnych Kochanowskiego. Z dokumentów zachowanych z tamtych czasów wiadomo, że widzowie "Odprawy..." dostrzegli w tym dziele to co chcieli, a wiec nie krytykę państwa rządzonego nie zawsze właściwie, lecz wezwanie do wojny z Moskwą, na którą szykowała się wówczas cała Rzeczpospolita. Jednak ostatnie słowa w tym dramacie, wygłoszone są przez Antenora, który choć rzeczywiście wzywa do wojny, to czyni to jednak po wielu próbach by jej uniknąć. Wojna która on proponuje jest sprawiedliwa, w duchu arystotelesowskiej "Polityki", czy "O poprawie rzeczpospolitej" Andrzeja Frycza Modrzewskiego, który w księdze o wojnie, pisał ze wojna obronna jest sprawiedliwą i nie stanowi takiego zła jak zaczepna. Ten patriota tak odpowiada na słowa Prima, który zastanawia się nad terminem wydania wojny i proponuje powolne jej rozważenie: "Baczę, że jej trzeba, Acz mi to słowa przykre i coś nie bez wróżki; Na każdy rok nam każą radzić o obronie; Ba, radźmy też o wojnie, nie wszytko się brońmy: Radźmy, jako kogo bić; lepiej niż go czekać !". Wiele w tej sztuce odnajdziemy konfliktów, i choć nie wszystkie są tragiczne to wszystkie są częste i ważne, dla człowieka który musi zmierzyć się z historią. Kochanowski podnosi wiec w "Odprawie..." zagadnienie odpowiedzialności za ojczyznę, gani prywatę i zaspokajanie własnych przyjemności i popędów kosztem całego społeczeństwa, pokazuje również konieczność opowiedzenia się jednostki wobec ogółu i wobec historii. Wątki, które pojawiają się w tym dramacie Kochanowski zaczerpnął z "Illiady" Homera - dzieła podstawowego, oraz z prozatorskiej powieść Daresa Fryga i Dyktysa z Krety, którzy podobno uczestniczyli w wojnie trojańskiej. To właśnie na kartach "Wojny trojańskiej" znajdują się słowa, które Kochanowski wykorzystał przy wymyślaniu tytułu swojego dzieła. W powieści tej czytamy: "Tak ci posłowie wyjechali z dość niedobrą odprawą". Oczywiście słowo "Odprawa" rozumieć należy neutralnie, jako "załatwienie sprawy", tak jak dzisiaj używa się tego przy określaniu "odprawy celnej", "czy odprawy przed lotem". Nie można sugerować się innymi znaczeniami tego słowa, które używane jest tez w znaczeniu "odprawić kogoś", czyli nie wysłuchać, wyrzucić, zignorować. Warto przypomnieć punkty rozwoju tragedii greckiej, gdyż i w tym dziele je znajdziemy z łatwością. Otóż na początku mamy protasis, czyli pierwszą część utworu, z prologiem którym w tym wypadku są słowa Antenora informujące widza o lądowaniu Greków. Co ważne dramat zaczyna się od trzech kropek, co informuje nas ze wchodzimy w wydarzenia których korzenie leża w dalekiej przeszłości i prawdopodobnie nie dostrzeżemy tez ich końca: "...Com dawno tuszył i w głos opowiadał, Że obelżenia i krzywdy tak znacznej Cierpieć nie mieli waleczni Grekowie: Teraz już posły ich u siebie mamy, Którzy się tego u nas domagają, Aby Helena była im wydana". Dalszą częścią tragedii jest "epistasis" w którym w rozwijającej się akcji pojawia się konflikt. Część czwarta tragedii, czyli epejsodion czwarte, przypada na katastasis czyli spiętrzenie się problemów i ich jakby nabrzmienie. Momentem kulminacyjnym ("katastrofe") w dziele Mistrza z Czarnolasu jest odesłanie posłów wysłanych przez Greków, którzy chcieli odzyskać Helenę, porwana wcześniej przez Parysa-Aleksandra. Jako że Trojańczycy odmówili wybuchła wojna, która ciągnęła się później przez dziesięć lat. Najważniejsza opozycją w "Odprawie posłów greckich" jest ścieranie się poglądów rozważnego i myślącego o państwie senatora Antenora, z bezmyślnym i próżnym Aleksandrem, myślącym tylko i wyłącznie o sobie. Nie ma on żądnego poczucia odpowiedzialności za ludzi którzy zgina w wojnie wywołanej przez jego nieprzemyślaną i emocjonalną decyzję. Antenor już w pierwszej z nim rozmowie oskarża go o bezmyślność: "I żon, i cudzych darów nierad biorę. Ty, jako żywiesz, tak, widzę, i mówisz Niepowściągliwie; nie mam z tobą sprawy". Mówi się i powszechnie uważa, oczywiście w kręgach specjalistów siedzących nocami i czytających podobne utwory jak ten, że najbliższym z tragików greckich był dla Kochanowskiego Eurypides, u którego tak jak i w tym przypadku fatum nie odgrywało tak znaczącej roli, jaką niosło sobą w dramatach Sofoklesa, gdzie jego "Antygona" zaczyna się słowami: "O ukochana siostro ma, Ismeno! Czy ty nie widzisz, że z klęsk Edypowych Żadnej za życia los nam nie oszczędza? Bo nie ma cierpień i nie ma ohydy, Nie ma niesławy i hańby, które by Nas spośród nieszczęść pasma nie dotknęły". Nie można odmówić Kochanowskiemu umiejętnego stopniowania napięcia, zbudowania akcji tak byśmy mogli widzieć narastający konflikt i zagrożenie państwa. Owszem nie widzimy ostatecznej klęski troi, gdyż tragedia renesansowego poety zachowuje wszystkie antyczne wyznaczniki jedności, a wiec także i jedność czasu ograniczonego tym samym do dwudziestu czterech godzin. Jednak katastrofę jaka przyniesie nie oddanie Heleny widzimy oczami Kasandry, córki Priama, która obdarzona została mocą wieszczenia, której tez jednocześnie nikt nie wierzy. To ona głosi spalenie i wymordowanie : "Wielki ogień ma powstać, tak wielki ogień, Że wszytko jako w biały dzień widać będzie, Ale nazajutrz zaś nic widać nie będzie. (...) Syny wszytki pobi,ją, dziewki w niewolą Zabiorą; drugie g'woli trupom umarłym Na ich grobiech bić będą. Matko, ty dziatek Swoich płakać nie będziesz, ale wyć będziesz!". Ostatni obraz płaczącej, a raczej wyjącej matki, dotyczy Hekuby, która będzie musiała obserwować śmierć wszystkich swoich dzieci, aż z bólu zostanie zamieniona w psa, wyjącą na pogorzelisku Troi sukę. Mówiąc o "Odprawie posłów greckich" nie można pominąć wspaniałej pieśni chóru, która wierszem białym, tonicznym, stara się dorównać, a można powiedzieć ze i niejednokrotnie przewyższyć dokonania tragików greckich: "O białoskrzydła morska pławaczko, Wychowanico Idy wysokiej, Łodzi bukowa, któraś gładkiej Twarzy Pasterza Prijamczyka Mokrymi słonych wód ścieżkami
Do przeźroczystych Eurotowych
Brodów nosiła !".
W najogólniejszym znaczeniu "Odprawa posłów greckich" pokazuje chylące się ku upadkowi. Wpływa na to miało postępowanie Aleksandra - Parysa, który kierując się tylko własna pożądliwością, porwał goszcząc u greków Helenę i zabrał ją do Troi. Jednak i jego ojciec, Priam, nie potrafił dokonać decyzji dobrej dla miasta i odesłać jej wraz z posłami, którzy po nią przybyli. Jest to obraz państwa rządzonego przez prywatę i chciwość. Wiele z jego cech można było znaleźć w szesnastowiecznej Rzeczpospolitej, zaś słowa, które wypowiada Ulisses, odnoszono nawet bezpośrednio do stosunków jakie panowały na dworze monarszym w latach wcześniejszych niż napisanie dzieła:
"O nierządne królestwo i zginienia bliskie,
Gdzie ani prawa ważą, ani sprawiedliwość
Ma miejsca, ale wszytko złotem kupić trzeba!
Jeden to marnotrawca umiał spraktykować,
Że jego wszeteczeństwa i łotrowskiej sprawy
Od małych aż do wielkich wszyscy -jawnie bronią".
Możemy nazwać to dzieło tragedia racji. Im jest bowiem podporządkowany i przez nie określony układ postaci. Także pełnione przez nich funkcję maja z góry zakreślony wymiar i cel. Postaci można nazwać typami, uogólniają bowiem cechy społeczne. Z tej perspektywy należy patrzeć na "Odprawę posłów greckich", jako na opisowy i dający diagnozę model państwa, które jest zagrożone poprzez wewnętrzne konflikty prowadzące do zewnętrznych problemów całego narodu. Jak zauważamy zepsuciu uległy tutaj nie tylko elity kierujące państwem, ale i lud, który w nich widział wzór postępowania. Stąd tez pojawiają się w tej tragedii, w słowach chóru, zdania napominające władców do takiego postępowania, by mogli kiedyś za nie odpowiedzieć z czystym sumieniem przed Bogiem. Kochanowski jako wielki poplecznik władzy królewskiej, potrafi jednocześnie scharakteryzować jej doniosłość i ważność. Widział on w królu ziemskiego namiestnika Boga, który z racji takiego nadania godności powinien kierować się ewangelicznymi wartościami i postępować jak najlepiej. Słowa dotyczące tego odnajdujemy we fragmencie:
"Wy, którzy pospolitą rzeczą władacie,
A ludzką sprawiedliwość w ręku trzymacie,
Wy, mówię, którym ludzi paść poruczono
I zwirzchności nad stadem bożym zwierzono:
Miejcie to przed oczyma zawżdy swojemi,
Zeście miejsce zasiedli boże na ziemi,
Z którego macie nie tak swe własne rzeczy,
Tako wszytek ludzki mieć rodzaj na pieczy".
Jest to chyba jedna z najważniejszych charakterystyk władzy, jakie dała literatura polska, jej obowiązków i wartości. Wedle Mistrza z Czarnolasu każda ludzka władza pochodzi od Boga. Tak jak król ma pod sobą rzesze rządzonych przez niego, tak i kiedyś on odpowie ze swoich decyzji przed najwyższym trybunałem. Dlatego tez nie może postępować wedle własnych zachcianek. Kochanowski przypomina, ze człowiek nie będący osoba publiczna jeżeli grzeszy czyni to tylko na własny rachunek, zaś wszelkie występki władcy odbijają się na jego państwie i mieszkającym w nim ludziach. Dlatego tez i jego wina jest niepomiernie większa:
"Więc ja podobno z mniejszym niebezpieczeństwem
Grzeszę, bo sam się tracę swym wszeteczeństwem.
Przełożonych występy miasta zgubiły
I szerokie do gruntu carstwa zniszczyły".
"Treny" można nazwać ostatnim ważnym dziełem Kochanowskiego, jakie napisał on za życia. Co zaś wiadome po śmierci nie stworzył już niczego. Drobne wiersze jakie tworzył po ich opublikowaniu maja zazwyczaj charakter okolicznościowy i panegiryczny i w żadnej mierze nie dorównują temu ostatniemu wybuchowi geniuszu poetyckiego. Pisze jeszcze Kochanowski łacińskie ody z racji wydarzeń politycznych, chwali bitwę i zwycięstwo Polskie pod Połockiem w roku 1579. Dużo natomiast pracuje nad zebraniem wydaniem swojej spuścizny. Jeszcze za jego życia ukazują się opracowane przez niego jego wcześniej dzieła, fraszki i elegie łacińskie. Sam poeta umiera w sierpniu 1584 roku, w Lublinie. Jego zwłoki zostają sprowadzone jednak do Zwolenia i tam pochowane.