Moi rodzice czasem wspominają, jakim szokiem dla wielu osób w naszym kraju był fakt, że i u nas w Polsce są narkomani. Przecież przez długie lata nikt o nich nie mówił, więc ich nie było tak jak nie było bezrobocia, AIDS i wielu innych rzeczy, które były właściwe tylko zepsutemu zachodowi. A tu nagle okazuje się, że w kraju nad Wisłą są narkomani!

Moja mama kupiła mi książkę. Spojrzałam na nią zdziwiona, jakbym wzrokiem chciała zapytać "dlaczego akurat tę?". Spojrzałam raz jeszcze na okładkę. Barbara Rosiek "Pamiętnik narkomanki".

Poszłam na moje pierwsze w życiu wagary. Ja wzorowa uczennica i córka (...) Weszłam do kawiarni gdzie było dużo młodych ludzi, niewiele starszych ode mnie (...) Do mojego stolika dosiadło się dwóch chłopców (...) Spytali co tu robię i tak zaczęliśmy rozmawiać. Jeden z nich to Filip, długo przyglądał mi się, w końcu spytał czy chcę iść z nim w pewne miejsce (...) Weszliśmy do pewnego mieszkania (...) Wziął moją rękę i podwinął rękaw. Bałam się bardzo, ale ciekawość była silniejsza ode mnie. "Pierwsza Komunia" usłyszałam czyjś głos (...) Jestem narkomanką nawet przed sobą muszę się do tego przyznać (...) A przecież zaczęło się od zabawy, głupiej dziecinnej ciekawości..."

Tak się zaczyna. Już po przeczytaniu pierwszych stron wiedziałam, że nie zasnę, dopóki nie skończę czytać. Narratorką, a także bohaterką książki jest autorka - Basia Rosiek, która pisząc pamiętnik stara się zrozumieć, jak działa tak ogromne uzależnienie. Czasami słyszymy, że ćpają jedynie ci mający problemy w domu, szkole. Tu okazuje się, że nie jest to prawdą. Od samego początku wiemy, że bohaterka nie ma kłopotów z nauką, a wybór takiej drogi jest swego rodzaju buntem.

Autorka pisze o początku uzależnienia, o tym, co ją w nim pociągało ,co po narkotykach było lepsze, piękniejsze. Nie udaje jednak, że cały czas było wspaniale. Otwarcie pisze o tym, jak wiele razy próbowała pożegnać się z nałogiem, jak na swej drodze spotykała ludzi, którzy chcieli jej pomóc (m.in. Marka Kotańskiego), a których pomoc odrzucała, bo narkotykowy głód był silniejszy. Dziś Barbara jest dorosłą kobietą, jako jednej z nielicznych udało jej się zerwać z nałogiem. Skończyła studia psychologiczne. Tym bardziej szokują jej wyznania, to, że ze szczerością dziecka opowiada o swoich przeżyciach. Jej historia budzi w nas emocje, przeżywamy wszystko razem z nią. Cieszymy się z małych sukcesów, złościmy, kiedy mając nadzieję, że wszystko będzie już dobrze, widzimy, że po raz kolejny wraca do nałogu.

Zaletą książki jest język, jakim posługuje się autorka - prosty, zrozumiały dla przeciętnego człowieka. Nie ma w nim nadętych słów, mądrych terminów, które dla nas młodych ludzi i tak nic nie znaczą.

Dzięki "Pamiętnikowi narkomanki" zrozumiałam, że człowiek, który nigdy nie zetknął się z nałogiem, nie zrozumie tego, co czuje ten, który ćpa i chce z tym przestać. Narkomani to nie osoby myślące tylko i wyłącznie o kolejnej dawce, ale też ludzi myślący i czujący, czasami cierpiący znacznie bardziej, niż my.

To książka, którą każdy z nas powinien przeczytać. Może pozwoli nam pojąć, jak bardzo wszyscy się od siebie różnimy, a to, co widzimy, to jedynie pozory.