Ilekroć myślami wracam do lektury "Kamienie na szaniec" przypomina mi się obejrzany raz jeden, potem nie udało mi się już go nigdzie znaleźć, film polski z 1977 roku pod tytułem takim, jak opisywany w utworze fragment "Akcja pod Arsenałem". Reżyser Jerzy Stawiński zaprosił do realizacji takie sławy jak Zbigniew Zapasiewicz, Magdalena Wołłejko, Tadeusz Łomnicki czy Jan Englert. Razem z Damianem Damięckim oraz Ryszardem Gajowskim stworzyli wielkie kreacje, którymi przybliżyli widzom to, co stało się w roku1944.

Ekranizacja wiernie oddaje wydarzenia tamtego czasu. Aleksander Kamiński sam o sobie powiedział: "Pisałem z potrzeby serca (…). Znałem cudowną młodzież, byłem wśród nich, gdy uderzył w nich grom. Zapragnąłem gorąco pokazać tę młodzież światu, utrwalić prawdę o tej młodzieży, przedłużyć jej społeczne życie poza śmierć (…)". Tak też grali aktorzy. Nie dla siebie, nie dla stworzenia swojego wizerunku. Jakby w hołdzie poległym. Ten zekranizowany fragment książki jest chyba najsmutniejszym, a jednocześnie najpiękniejszym fragmentem całej historii przyjaciół - harcerzy: Zośki, Alka i Rudego. Opowieść z czasów Powstania Warszawskiego jest to szansa na popatrzenie na wojnę nie tylko jako zbiór dat, których uczymy się na historii, ale jak na dramat ludzi, którzy w tamtym czasie żyli. I robili to godnie. Potrafili skupić się wokół idei ratowania kraju i uczestniczyć w walkach podczas okupacji. Prezentowali wielką odwagę, którą przeciwstawiali panoszącemu się złu, cenili sobie przyjaźń i dla niej potrafili zrobić niemal wszystko. Przecież właśnie dla przyjaciela chłopcy zorganizowali ową tytułową akcję… W imię miłości do ojczyzny i wielkiej przyjaźni, potrafili poświęcić siebie, własne życie nie oczekując za to niczego…

Film tak samo jak książka spowodował we mnie natłok wielu uczuć. Smutek i żal mieszały się z podziwem i wielkim, ale to wielkim szacunkiem dla tych ludzi, którzy wiedzieli, jak chcą żyć i mimo przeciwności, jakie zgotował im los, tak właśnie, do ostatnich swoich chwil żyli. Aż trudno uwierzyć, patrząc na moje pokolenie, że od nich dzieli raptem trzy pokolenia… że ich rówieśnicy to nasi dziadkowie…