Maria Kownacka

Plastusiowy pamiętnik - streszczenie szczegółowe

Dlaczego nazywam się Plastuś 

Tytułowy Plastuś to maleńki ludzik z plasteliny, który zamieszkał w piórniku pełnym przyborów: gumki, ostrych stalówek, scyzoryka, pióra i ołówka. Piórnik należał do Tosi, pierwszoklasistki, która ulepiła Plastusia na początku roku szkolnego.  

O pamiętniku w czerwonym zeszyciku

Podczas lekcji rysunków panowała radosna atmosfera. Tosia, która ulepiła Plastusia, zajmowała się wycinanką, tnąc kolorowy papier nożyczkami. Plastuś zebrał niepotrzebne już do niczego kawałki papieru, złożył je, przewiązał nitką i oprawił w czerwony papier. Tak powstały zeszycik był wielkości paznokcia Tosi, a Plastuś postanowił zapisywać w nim swoje przygody

O kleksiku z kałamarza, co na nikogo nie zważa

Tosia ćwiczyła pisanie piórem, używając złotej stalówki, lecz nie szło jej najlepiej. Kiedy zapisała już pół strony, nagle na środku kartki pojawił się kleks. Próbowała go usunąć bibułką, a potem gumką, ale nic to nie dało, jedynie zrobiła dziurę w papierze.  

Żadna beksa nie pomoże na kleksa

Tosia była ogromnie rozżalona i smutna, więc wszyscy mieszkańcy piórnika starali się ją pocieszyć. Plastuś postanowił zwrócić się z prośbą do kałamarza i poprosił, aby pilnował on, by kleksy się już nie rozlewały i sprawiały przykrości dziewczynce. Kałamarz uznał, że  Tosia po prostu musi nauczyć się pisać starannie. Dodał też, że jeśli Plastuś znowu będzie się wtrącał, to jego samego poplami atramentem.  

Wiele krzyku o wycieraczkę w piórniku

To jednak nie był koniec problemów. Gdy pióro wróciło do piórnika, jego brudna stalówka pobrudziła wszystkich mieszkańców. Tosia, zaglądając do piórnika, była zaskoczona bałaganem, jaki tam zastała. Wpadła jednak na pomysł – uszyła wycieraczkę do pióra ze skrawków tkanin i umieściła ją pod stalówką.  

O Tosi, o Bronku i o mysim ogonku

Tosia miała mały nosek i oczy koloru nieba. Na co dzień zaplatała dwa czarne warkoczyki. Kiedy jednak Bronek zaczął się z niej naśmiewać, twierdząc, że przypominają mysie ogonki, postanowiła je obciąć. Teraz ma grzywkę i krótko przystrzyżone włosy. 

O moim biednym nosie i o szkaradnej Zosi

Obok Tosi w ławce usiadła nowa koleżanka, Zosia. Gdy ciekawy towarzyszki Tosi Plastuś chciał się jej przyjrzeć, wychylając głowę z piórnika, Zosia szybko zamknęła piórnik, przycinając mu w ten sposób nosek. Tosia postanowiła pomóc Plastusiowi: uformowała  dla niego jeszcze większy i ładniejszy nos z czerwonej plasteliny. Zosia, zestresowana trudnym zadaniem, pożyczyła ołówek od Tosi i zaczęła go gryźć, co wywołało oburzenie wśród mieszkańców piórnika. 

O Zosi niszczycielce historia smutna wielce

Zosi cały czas „udawało się” coś zniszczyć. Pożyczyła od Tosi scyzoryk, chcąc odkręcić śrubkę w ławce, ale zamiast tego po pierwsze się skaleczyła, po drugie – stępiła ostrze scyzoryka. Następnie wzięła od niej stalówkę, lecz podczas pisania tak mocno ją naciskała, że stalówka się złamała, więc pojawił się  kleks. Zosia próbowała wymazać go gumką Tosi, ale tylko pobrudziła gumkę, a w zeszycie zrobiła dziurę. W końcu się rozpłakała. Na szczęście pocieszyła ją Tosia. Wzbudziła tym uznanie mieszkańców piórnika. 

O tym, jak to z porządkiem było, ale dobrze się skończyło

Na koniec zajęć nauczycielka sprawdziła porządek i była zaskoczona, widząc bałagan w piórniku Tosi. Zosia jednak przyznała, że to ona jest za niego odpowiedzialna. Tosia wybaczyła jej od razu. Szczęśliwe dziewczynki szczerze się do siebie przytuliły. 

O farbach i o kłopocie wielkim, czy można pisać pędzelkiem?

Aby wynagrodzić Tosi wszystkie swoje winy, Zosia przyniosła do szkoły pudełko farb. Wywołało to nerwowy niepokój wśród mieszkańców piórnika. Obawiali się bowiem, że to nowy piórnik. W pudełku znajdowały się jednak farby. Tosia bardzo zadowolona z prezentu namalowała nimi piękny obrazek: zielony domek, żółty płotek, czerwone kwiaty i niebieskie ptaki. Pióro było zazdrosne, ponieważ nie było w stanie stworzyć tak pięknych obrazków, jak pędzelek. Wiedziało jednak, że ma inny talent – do pisania. 

O chińskiej awanturze, o pędzelku i o piórze

Pędzelek nie był jednak gotowy do takiej samooceny jak pióro i próbował przechwalać się, że on też potrafi pisać. Wszyscy chcieli dowiedzieć się, czy w Chinach dzieci rzeczywiście piszą pędzelkami, jak próbował przekonać ich kolega z piórnika. Poszli z tym pytaniem do postaci znajdujących się na okładach zeszytów Tosi. Byli to: krakowiak, krakowianka, zielona żabka – nikt z nich jednak nie znał odpowiedzi na to pytanie. W końcu na lekcji matematyki, Chińczyk z okładki zeszytu potwierdził słowa pędzelka. Pióro było niepocieszone. Tosia jednak najpierw namalowała obrazek, a następnie pięknie go opisała, godząc w ten sposób pędzelek i pióro.  

Pudełeczko, podnieś wieczko!

Uczniowie mieli zaplanowaną lekcję robótek ręcznych. Tosia przyniosła na nią pudełeczko ozdobione kwiatkami. Wszyscy mieszkańcy piórnika byli bardzo ciekawi, co w nim znajduje. Okazało się, że w środku był naparstek. Przechwalał on się, że chroni palce Tosi przed kłującymi i niebezpiecznymi igłami. Igły z kolei przekonywały, że to one są przyjaciółkami Tosi i wcale nie mają zamiaru jej ukłuć. W środku znajdowała się także szpulka z nićmi, która twierdziła, że jest najważniejsza, ponieważ bez nici Tosia nie mogłaby nic uszyć. Tosia wzięła nici, nawlekła nimi igłę, nałożyła naparstek na palec i zaczęła szyć. 

Historia niewesoła wcale, jak do klasy przyszły lale

Pewnego dnia dzieci przyniosły do klasy swoje ulubione lalki. Miały szyć dla nich nowe stroje. Tosia również przyprowadziła swoją najpiękniejszą lalkę, Petronelę. Przyniosła także do szkoły kawałek ślicznego materiału w kwiaty, z którego zamierzała dla niej zrobić sukienkę.  

O Klarci ze szmatki i o sukience w kwiatki

Lodzia na zajęcia przyniosła lalkę, którą wcześniej własnoręcznie zrobiła z różnych skrawków materiału. Taka lalka  wywołała śmiech Honorki. Dziewczynka ostro drwiła z takiej prostej zabawki, nie zastanawiając się nad reakcją Honorki.  Sukienka, którą Lodzia uszyła dla swojej lalki z szarej tkaniny, również nie była zbyt ozdobna. To wywołało kolejne docinki. W końcu Lodzia się rozpłakała. Tosia nie mogła na to spokojnie patrzeć, dlatego podarowała jej piękny materiał w kwiatki na sukienkę dla lalki. Honorka zrozumiała, co zrobiła i przeprosiła Lodzię za swoje zachowanie. 

O tym, co zrobił Jacek i o nosie jak placek

Domowe przygody Tosi: mieszkańcy piórnika jak co dzień czekali na wyjście do szkoły, ono nie nastąpiło. Jacek, młodszy brat Tosi, wziął ze stołu piórnik siostry. Zrobił to jednak tak nieostrożnie, że piórnik się otworzył, a wszystkie przybory rozsypały się na podłogę. 

Plastuś niespecjalnie lubił Jacka, ponieważ ten kiedyś rozgniótł go klockiem tak mocno, że nawet Tosia miała problem, by przywrócić mu dawny kształt. Zdarzyło się też, że Jacek wrzucił Plastusia do wody i prawie go utopił. Tego jednak dnia, kiedy Plastuś wylądował z resztą na podłodze, zauważył, że Tosia nie poszła do szkoły i leżała w łóżku. Dziewczynkę bolało gardło, dlatego została w domu. 

O wyprawie cudnej na wyspy bezludne

Tosia usłyszała, jak brat zrzucił piórnik i wysypały się z niego rzeczy, więc kazała mu je pozbierać i przynieść jej do łóżka. Czas spędzały z nią właśnie Lodzia i ciocia, która przyniosła pomarańcze. Dziewczynki zjadły owoce, a z ich skórek postanowiły zrobić  łódeczki. Popłynęły one po kołdrze Tosi niczym po wielkim oceanie. Dopłynęły aż do małej poduszki Tosi, z której powstała wyspa, na której mieszkała żyrafa wraz z dwiema Murzynkami. Plastuś dołączył do zabawy – został kapitanem, a gumce-myszce przydzielono bycie majtkiem. Jednak gumka była ciężka i ciągle wypadała z łódki, więc Lodzia zrobiła z włóczki śmieszne lalki. 

O kwiatach w szkole i o kaktusie, co kole

Nauczycielka poprosiła dzieci, aby następnego dnia do szkoły przyniosły kwiaty. Nazajutrz na parapecie w klasie zrobiło się więc naprawdę zielono. Tosia postanowiła zabrać ze sobą do szkoły kaktusa. Zostawiła go na ławce i poszła ustawiać inne rośliny, a lalki z włóczki zaczęły wychodzić z jej teczki. Były to bardzo ciekawskie istoty. Wszędzie musiały się pojawić, więc non stop można było je gdzieś spotkać. z nich przyczepiła się do kaktusa i razem z nim została przeniesiona na parapet. Nauczycielka myślała, że kaktus zakwitł, a wszyscy zaczęli się śmiać, gdy okazało się, że to  tylko lalka z włóczki, a nie kwiat. Rośliny trzeba było pielęgnować: podlewać, wycierać kurz z liści, spryskiwać wodą. Dzieci uczyły się tym samym odpowiedzialności za rośliny.   Nauczycielka wyznaczyła specjalnych dyżurnych.  

Historia cała o porządku i o strzałach

Tosia i Jasia zostały wyznaczone jako dyżurne, a ich zadaniem było dbanie o porządek w klasie. Podczas przerw otwierały okna i wycierały tablicę. Gdy dzieci wyszły na przerwę, Tosia zauważyła, że pod ławką Antka i Bronka jest sporo śmieci. Leżały tam pestki, skorupki od jajek, kulki zgniecionego papieru i strzały. Tosia wyrzuciła śmieci do kosza, a strzały schowała pod ławką Bronka. Kiedy oo powrocie z przerwy Bronek zorientował się, że nie ma jego strzał, upomniał się o nie u Tosi, jednocześnie wypominając jej, że niepotrzebnie posprzątała jego miejsce pod ławką. Plastuś był zbulwersowany zachowaniem Bronka. Sam postanowił zostać dyżurnym w piórniku, ale jego współtowarzysze nie chcieli się go słuchać, więc niewiele z tego wyszło. 

O tym, jak kreda wytrzeć tablicy nie da

Dyżurny miał obowiązek wycierania tablicy. Kiedy Tosia ją czyściła, Plastuś stał w rowku z kredą i też pomagał usuwać kredę z tablicy. Kreda śmiała się, mówiąc, że tablica i tak zaraz na nowo będzie zapisana. Gdy do klasy weszła nauczycielka, Tosia wróciła na swoje miejsce, zapominając jednak zabrać Plastusia ze sobą. Pani zaczęła odpytywać dzieci z dodawania i odejmowania, a potem zamierzała napisać na tablicy trudne zadanie. Wzięła Plastusia, który był cały biały od kredy, myśląc, że to kreda, i chciała nim pisać. Kiedy okazało się, że nic nie pisze, pani przyjrzała się temu, co miała w ręce, znacznie bardziej uważnie i zorientowała się, że nie jest to kreda. Tosia musiała wtedy wyjaśnić, jak powstała jej maskotka. Przez całą lekcję opowiadała historię Plastusia, więc dzieci nie zdążyły rozwiązać zadania.  

Jak się ze mną poznali ci, co w książkach mieszkali

Pierwszoklasiści mieli w swojej sali własną bibliotekę. Wszystkie książki dla dzieci  się w niej znajdujące były starannie oprawione w ładny niebieski papier. Chodziło o to, aby się  nie zniszczyły. Plastuś szczególnie upodobał sobie książkę o braciach jagodach i siostrach borówkach. Pewnego dnia bohaterowie zaprosili go na przejażdżkę wózkiem ciągniętym przez myszki, ale Plastuś, nie chcąc zostawiać Tosi samej, odmówił. Nauczycielka czytała dzieciom bajkę o krasnoludkach i sierotce Marysi, której lisek zjadł gąski.  

O tym, jak od Lodzi dostałem samochodzik

Tosia swoje śniadanie zapakowała w specjalne serwetki, na których były haftowane dwa koguciki, które miały na sobie żółte buta, zajączki bawiące się na zielonej łące, czerwony samochodzik oraz Plastuś. Lodzia najbardziej zachwyciła się serwetką z czerwonym samochodzikiem, więc Tosia wzięła igłę i nici, by wyszyć ten sam wzór na serwetce dla przyjaciółki. Prezent bardzo przypadł Lodzi do gustu. Chciała się jakoś odwdzięczyć, więc  przygotowała dla Plastusia czerwony samochodzik, wykonany z pudełka po zapałkach i szpulek. Plastuś  był zachwycony i natychmiast zaczął jeździć swoim nowym pojazdem. Inni mieszkańcy piórnika też chcieli się z nim zabrać. Plastuś zdecydował się zabrać tylko jedną stalówkę – tę, która nigdy nie zrobiła kleksa.  

Kogo się pantofel boi i o tym, co Fikuś nabroił

Wielkim urwisem i psotnikiem był Pikuś, piesek Tosi. Uwielbiał szarpać kapcie, które w efekcie szybko niszczył. Gdy tylko Tosia lub Jacek zapominali schować obuwie do szafki, Fikuś natychmiast chwytał je w pysk i zaczynał się bawić butami, które potem nie nadawały się do noszenia. 

Pewnego dnia do Tosi przyszła w odwiedziny Lodzia. Jej płaszczyk miał zerwany wieszak, więc dziewczynka położyła go na krześle w przedpokoju. Przyjaciółki poszły zjeść obiad, a w tym czasie Fikuś obwąchał płaszczyk Lodzi, porwał jej czapkę i zanim dziewczynki się zorientowały, zostały z niej tylko strzępy. Lodzia rozpłakała się, więc mama Tosi zrobiła jej na szydełku nową czapkę, a dziewczynki wykorzystały resztki z poprzedniej do stworzenia kilku nowych lalek z włóczki.  

Bawimy się w chowanki — same niespodzianki

Dziewczynki w jednej z książeczek przeczytały o tym, jak Jagna bawiła się w chowanego ze swoją lalką. Zainspirowane tą historią postanowiły same pobawić się w chowanego ze swoimi zabawkami. Plastuś ukrył się za doniczką, ale szybko znalazł go kotek Mruczek. Następnie przyszła kolej na lalkę Lodzi — Klarcię. Ponieważ miała nieco krzywy tułów, przechyliła się i wpadła do akwarium z rybkami. Całe zamieszanie poważnie przestraszyło same rybki. Przemoczoną lalkę trzeba zaś było pozostawić koło pieca, aby porządnie wyschła. 

O tym, jak każdy spieszy naszą panią ucieszyć

Zbliżał się Dzień Nauczyciela. Dzieci zastanawiały się, co mogłyby przygotować dla swojej pani. Chciały podarować jej jakiś wyjątkowy prezent. Babcia Tosi podpowiedziała wnuczce, aby ta zrobiła haftowaną serwetkę. Tosia pokazała swój prezent kolegom i koleżankom w klasie. Serwetka tak bardzo im się spodobała, że postanowili również przygotować dla pani haftowane serwetki. W Dniu Nauczyciela uczniowie wręczyli swoje prezenty, a Tosia wyrecytowała wierszyk z pamięci.  

O wydmuszkach, o placku, o Mruczku, Fikusiu i nieznośnym Jacku

Kiedy Tosia pracowała w domu nad zadanymi lekcjami i starała się uważnie pisać w zeszycie w linie, na jej biurku pojawił się kot Mruczek. Zrobił to akurat w momencie, kiedy dziewczynka zapisała zdanie o kocie. Tosia się jednak na niego nie złościła, tylko łagodnie zdjęła go ze stołu i postawiła na podłodze. W międzyczasie w  kuchni babcia piekła placek i zawołała Tosię, aby jej pomogła. W zamian za pomoc obiecała jej oddać do zabawy wydmuszki z jajek. Tosia niewiele myśląc, zostawiła więc piórnik, książki i zeszyty i ruszyła do kuchni pomóc babci. Chwilę później  do pokoju wbiegł Jacek, który zabrał tylko „Elementarz” i ołówek. Usadowił się w kącie i zaczął rysować kółka na czystych stronach nowej książki.  

O dzielnych ratownikach z Tosinego piórnika

Mieszkańcy piórnika, wraz z Plastusiem, przerazili się, gdy zobaczyli, że Jacek uszkodził „Elementarz”. Postanowili ratować książkę. Scyzoryk i pióro zostały na stole, pełniąc straż, podczas gdy stalówki, gumka-myszka i Plastuś zsunęli się po obrusie na podłogę. 

O Jacku-Bazgrocie, aucie z babcinego kapcia i o piecuchu kocie

Jacuś dalej pisał po książce, nie zwracając zupełnie uwagi na to, co działo się wokół niego. Mieszkańcy piórnika ruszyli zaś do akcji. Plastuś z przyjaciółmi schował się w kapciu, który zostawił bawiący się tutaj jeszcze przed chwilą Fikuś. Wtedy Plastuś wypowiedział zaklęcie. Magia sprawiła, że stary kapeć zamienił się w samochód. Pojazd  szybko zaczął krążyć po pokoju. Od razu zauważył to  Mruczuś i ruszył za kapciem. Był pewnie przekonany, że łapie mysz. Tymczasem kapciowy pojazd zataczał ósemki po pokoju. Także i Jacuś w pewnym momencie porzucił „Elementarz” i ołówek, po czym ruszył za kotem.  Brygada ratunkowa wykorzystała ten moment, podjeżdżając kapciem do „Elementarza” i ołówka. 

Tosiu, teraz zapamiętasz, jak szanować „Elementarz”

Pióro sprawiło, że ze stołu spadła różowa wstążeczka, którą Plastuś wykorzystał do przywiązania „Elementarza” do pantofla. Następnie ukrył „pojazd” za piecem. Chodziło przede wszystkim o to, aby  Jacek nie mógł odnaleźć książki i nie mógł jej dalej niszczyć. Tam gumka-myszka wyczyściła strony „Elementarza”, usuwając wszystkie kółka narysowane na kartce przez chłopca. Kiedy Tosia wróciła do pokoju, zdziwiła się, że „Elementarza” nie ma na stole. Dopiero po chwili zobaczyła, że książka leży za piecem. Plastuś wyjaśnił jej wszystko, a Tosia obłożyła „Elementarz” nowym papierem, aby mógł posłużyć kiedyś Jackowi do nauki. 

O sreberku, o złocie i wesołej robocie

Zbliżało się Boże Narodzenie. W związku z tym Tosia, Lodzia, Joasia i Jacek robili ozdoby choinkowe, tworząc łańcuchy, dzbanuszki i inne dekoracje z wydmuszek, pociętych słomek oraz sreberek i złotek. Stalówki i gumka też chciały się do czegoś przydać, ale Plastuś nie zgodził się, by wyszły z piórnika. Bał się bowiem, że w całym rozgardiaszu mogłyby zaginąć.  Sam jednak działaniom dzieci przyglądał się z wielką uwagą. Próbował zrozumieć, dlaczego dzieci wykonują tak piękne ozdoby. 

Dobra nowinka — w szkole choinka

Przygotowania świąteczne szły pełną parą. W szkole dzieci tworzyły łańcuchy z kolorowego papieru. W końcu Plastuś dowiedział się, że wkrótce stanie tutaj także choinka. Tosia zaplanowała sobie, że powiesi Plastusia na drzewku i przygotowała mu na tę okazję specjalną, czerwoną pelerynkę. Plastusiowi podobała się przygoda z choinką. Szczególnie fakt, że  wokół niego migotały kolorowe światełka. Obok miał towarzystwo piernikowego konika, a także gołąbka i samolotu. Kolejnego dnia wszystkie dzieci w klasie zgromadziły się wokół choinki. Nie tylko się tutaj bawiły, ale i otrzymały prezenty. Tosia dostała niebieski szalik w żółte paski. Prezent bardzo się jej spodobał.  

O tym, jak mnie szkaradnie łobuz z choinki kradnie

Plastuś najpierw na choince bawił się świetnie, ale już po kilku dniach zatęsknił za swoimi przyjaciółmi z piórnika. Z każdym kolejnym dniem choinka wydawała mu się coraz pusta. Dzieci najpierw zjadły piernikowe lalki i koniki, potem zdjęły także niektóre ozdoby. Pewnego dnia w ogóle pozbierały resztę dekoracji z choinki. Plastuś był przekonany, że i Tosia się pojawi, aby go zabrać, ale okazało się, że choinkę rozbierali starsi uczniowie.  Jeden z chłopców wziął Plastusia i przypiął sobie do guzika przy koszuli.  

O mojej smutnej doli u Witka w niewoli

Witek – bo tak nazywał się chłopiec, który zabrał Plastusia z choinki – był niezłym rozrabiaką. Zamiast słuchać na lekcji, bawił się Plastusiem, formując z jego nosa trąbę słonia. Podczas przerwy nieustannie biegał po korytarzu i popychał innych uczniów.  

O Witku, o zbytku, o oparzeniu i o Tosi ogłoszeniu

Podczas następnej przerwy Witek pobiegł do łazienki, ale bynajmniej nie zamierzał myć swoich brudnych rąk. W łazience robiły to natomiast dziewczynki. Witek niewiele więc myśląc, chwycił w rękę gąbkę i postanowił pobrudzić im twarze. Dziewczynki próbowały się bronić, ale uparty Witek postanowił oblać je wodą prosto ze węża. Nie spodziewał się jednak, że woda będzie tak bardzo gorąca. W efekcie tej nieudanej zabawy chłopiec poparzył sobie rękę. Mimo odczuwanego niemałego bólu nie przyznał się nauczycielce, co się stało, ponieważ bał się nagany. Zamiast powiedzieć, co się stało, zawinął rękę w brudną chustkę. Przechodząc korytarzem, zauważył ogłoszenie na drzwiach jednej z klas. Zostawiła je Tosia, która poszukiwała Plastusia i obiecała, że znalazca otrzyma cztery malowanki i żółtą wstążeczkę jako nagrodę. 

O tym, jak to się staje, że mnie Witek Tosi oddaje

Witek zauważył ogłoszenie i zdecydował się oddać Plastusia. Malowanki i wstążeczka zupełnie go nie interesowały.Liczył jednak, że Tosia zaproponuje mu coś innego za zwrócenie Plastusia. Tosia jednak była bardzo spostrzegawcza: od razu zauważyła, że jego ręka jest spuchnięta, więc poszła po pomoc do nauczycielki. Wróciła z panią, która pomogła opatrzyć Witkowi rękę. Dziewczynka pożyczyła mu także swój szalik, aby mógł zawiesić rękę na temblaku. Witek zwrócił jej Plastusia, nie oczekując już niczego w zamian. 

Dużo radości i krzyku, że znowu jestem w piórniku

Mieszkańcy piórnika byli bardzo szczęśliwi, widząc Plastusia z powrotem, i współczuli mu, że Witek tak go uszkodził. Na szczęście Tosia uformowała mu nowy nos i nogę z plasteliny, starając się, aby wyglądał jak dawniej. Plastuś ponownie zamieszkał w piórniku i nadal opisywał swoje przygody w czerwonym pamiętniku. 

Potrzebujesz pomocy?

XX-lecie (Język polski)

Teksty dostarczone przez Interia.pl. © Copyright by Interia.pl Sp. z o.o.

Opracowania lektur zostały przygotowane przez nauczycieli i specjalistów.

Materiały są opracowane z najwyższą starannością pod kątem przygotowania uczniów do egzaminów.

Zgodnie z regulaminem serwisu www.bryk.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności.

Prywatność. Polityka prywatności. Ustawienia preferencji. Copyright: INTERIA.PL 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone.