Termin "asymilacja" wprowadzony do społecznego obiegu przez pisarzy i publicystów dziewiętnastowiecznych to postulat konieczności włączania społeczności Żydowskiej do ogólnie pojętego narodu polskiego, od aktywizowania ich w walce o rozwój całego społeczeństwa zgodnie z zasadami pracy organicznej. Asymilacja- oznaczająca połączenie, zgodne współistnienie i współpracę występowała także przeciwko wszelkim ruchom antysemickim, zwalczając popularne w drugiej połowie dziewiętnastego wieku nastroje antyżydowskie, prowokowanie "pogromów", akcji i wystąpień antysemickich. Czego miała dotyczyć asymilacja: owo zjednoczenie i połączenie realizowało w swoich założeniach jedynie postulaty dotyczące kultury i świadomości narodowej, z zastrzeżeniem swobody wyznaniowej obu łączonych grup. Asymilacja nie zmierzała więc w kierunku "wynarodowieniu" i "wykulturowieniu" Żydów w celu przemienienia ich w Polaków, ale do wytworzenia między oboma narodami nici porozumienia i świadomości, że mieszkając na jednej ziemi, mimo różnic religijnych, tworzymy jeden polski naród, który powinien razem walczyć o wspólne cele dla dobra samego siebie. Nastroje antyżydowskie podburzane jednak były konsekwentnie przez państwa zaborcze, którym nie było na rękę zbytnie jednoczenie się i wzmacnianie którejkolwiek ze stron, a już najbardziej obu zjednoczonych narodów. Podsycano więc wzajemną niechęć Polaków i Żydów, zgodnie z hasłem "dziel i rządź". W Polaków wpajano przekonanie, że bogacący się i przejmujący handel Żydzi są odpowiedzialni za ich ekonomiczną zapaść i niedolę. Niechęć Polaków spotykała się oczywiście z podobnym odzewem ze strony Żydów.

Propagatorzy asymilacji chcieli przeciwdziałać takim tendencjom, próbując przybliżyć swoim czytelnikom kulturę Żydów, ich problemy, sposób życia, aby w ten sposób utworzyć między narodami nić zrozumienia, a potem- akceptacji i poczucia wspólnoty losów. Wyrazem niezgody na postępującą dyskryminację środowisk żydowskich i mnożących się wystąpień antysemickich przyjmujących nieraz siłowe, brutalne oblicze była nowela Marii Konopnickiej "Mendel Gdański". Tytułowym bohaterem jest ponad sześdziesięcioletni Żyd, wieloletni mieszkaniec Warszawy, właściciel skromnej pracowni introligatorskiej, która dawała środki na utrzymanie samego Mendla oraz jego osieroconego wnuka- Kubusia. Mendel jest pobożnym Żydem, szanującym swoje tradycje i wiarę, czule opiekuje się ukochanym, dziesięcioletnim wnukiem. Bohater cieszy się dużym szacunkiem i sympatią sąsiadów, którzy cenią w nim uczciwość, dobroć, życiową mądrość. Mendel także lubi swoich sąsiadów, uważa się za Polaka wyznania mojżeszowego, czuje się członkiem społeczeństwa polskiego, z którym cierpiał niedole powstania i popowstaniowych represji, z którym dzielił problemy dnia codziennego: "Patrz pan dobrodziej na moje włosy, na moją brodę...Uny siwe są,(...) Uny dużo rzeczy widziały i dużo rzeczy pamiętają, (...) widziały wielgie ognie i wielgi pożar, i wielgie pioruny na to miasto bić(...)".

Mendel wierzy w równość społeczną i obywatelską ludzi, ufa w ich dobroć i miłosierdzie, bo sam kieruje się tymi wartościami w swoim życiu. Dlatego dziwi się opiniom zegarmistrza-antysemity, który ulega społecznym nastrojom stwierdzając z populistyczną pokrętną logiką, że "Żyd to zawsze obcy", a jak obcy to należy go bić (pojawiające się kilkakrotnie w noweli hasło "bij Żyda")? W odpowiedzi na zapytanie za co? Dlaczego należy bić Żydów, jaka jest ich wina, odpowiada z bezmyślną szczerością: "Żyd to Żyd", "każdy Żyd ma swoje wykręty". W mieście szykuje się pogrom Żydów, obywatele narodowości polskiej wystąpią na ulice by bić obywateli pochodzenia żydowskiego. W taki absurd i ohydę Mendel nie chce jednak wierzyć. Sama ta pozbawiona wszelkiego sensu i przyczyny groteskowa sytuacja wydaje mu się niemożliwa. Nie można bić, poniżać współobywatela tego samego kraju, bez względu na jego wyznanie, obyczaje, narodowość, nie mając ku temu żadnych przyczyn, powodów, celów, poza ślepą zemstą nie wiadomo nawet za co, poza chęcią wyładowania na kimś swoich frustracji. Mendel uważa, że skoro całe życie uczciwie pracował, nie kradł, nie zabijał, żył z ciężkiej pracy własnych rąk, nic mu nie grozi: "Czym ja zapłacił? (...) ja tymi dziesięcioma palcami zapłacił! Pan dobrodziej widzi te ręce?(...) ja nimi zapłacił za każdy kęs chleba i za każdy kubek wody, co ja tu zjadł i wypił (...)".

Optymizm Mendla jednak się nie sprawdza. Mieszkańcy jego warszawskiej, jak ją sam nazywa "małej ojczyzny" występują przeciwko Żydom, przeciwko niemu samemu i jego wnukowi. W wyniku tego ataku Mendel przewartościowuje swój światopogląd. Traci całe serce do tego miasta, w którym żył, w którym pochował swoich bliskich. Nie chce mieć z nim więcej nic wspólnego, nie chce łączności z Polakami, którzy mogli dopuścić się aktu tak wielkiej niesprawiedliwości i nietolerancji, którzy mogli rzucić kamieniem w jego niewinnego, dziesięcioletniego wnuka: "(...) u mnie umarło serce do tego miasto!".

Konopnicka zwraca w swojej noweli uwagę, że niechęć do Żydów, występowanie przeciwko nim przysparza nam jedynie wrogów, których Polska i tak miała aż nadto. Drogą do wzmocnienia jest solidarność i współpraca, zwłaszcza w sytuacji, gdy Żydzi czują się wrośnięci w Polską ziemię, utożsamiają się z nią i z Polskim narodem. Takiej siły nie można lekceważyć, nie można odrzucać, a już na pewno nie wolno obracać przeciwko sobie, jak to czynili antysemici.

Eliza Orzeszkowa podjęła w swoich dziełach problem poznawania środowiska żydowskiego, jego kultury, obyczajów, religii. Przez poznanie, uznanie wartości miała według pisarki prowadzić droga do zrozumienia i akceptacji inności Żydów. Jej postulaty, zawarte zarówno w dziele "Meir Ezofowicz", jak i w rozprawie "O Żydach i sprawie żydowskiej". Orzeszkowa dziwiła się, jak to jest możliwe, że żyjąc obok siebie przez tyle wieków nadal wzajemnie się nie znamy, nie rozumiemy, nie jesteśmy w stanie przyjaźnie współistnieć, żyć, działać, wzajemnie uczyć się od siebie, tego, co w naszych kulturach cenne i wartościowe: "Nieznajomość nasza Żydów jest faktem zdumiewającym" (cytat z rozprawy "O Żydach i kwestii żydowskiej"). Ideały tolerancji widziała Orzeszkowa w szesnastowiecznej Polsce, która szczyciła się wolnością od stosów i prześladowań. Teraz Polska przybiera jednak inne oblicze, oblicze pełne nienawiści i nietolerancji. Orzeszkowa w swoich dziełach chce z tą nienawiścią, płynącą w dużej mierze z wzajemnego niezrozumienia, walczyć. Orężem w tej walce miała stać się literatura przybliżająca polskiemu czytelnikowi obraz środowiska Żydów, ich codziennego życia, problemów, niedoli, nędzy, którą nierzadko dzielili razem z Polakami. Autorka sugerowała, że zamiast napadania na Żydów Polacy mogliby uczyć się od nich np. handlu, obrotu pieniędzmi, Polacy zaś mogliby zaoferować Żydom wzorce państwowości, włączenie ich w demokratyczne struktury społeczne wypracowane przez naród polski. Fanatyzm we wszelkich swoich objawach jest, według pisarki, złem, które w niczym nie pomaga Polakom, a tylko osłabia ich i pogłębia społeczny rozpad narodu.

Odmienny obraz Żydów przedstawił w swojej słynnej powieści "Lalka" Bolesław Prus. On również zauważa rosnące antysemickie nastroje (współpracownicy Wokulskiego wyżywają się na żydowskim subiekcie, polscy kupcy żywiący głęboką niechęć do rozwijających się prężnie żydowskich przedsiębiorstw) i obrazuje je w swojej powieści. Celem ataków staje się Żyd Klein zatrudniony w magazynie przez Wokulskiego. Klein przez swoje pochodzenie musiał liczyć się zarówno z niechęcią współpracowników, jak i z aluzjami ze strony klientów. Oskarżany jest o dywersję, o pracowanie na rzecz interesów żydowskich. Podobnie dzieje się ze Szlangbaumem, który początkowo robi wszystko, by upodobnić się do Polaków. Odrzuca wiarę i obyczaje swoich ojców, wyprowadza się z żydowskiej dzielnicy, ubiera się i żyje jak Polak, bierze nawet udział w powstaniu styczniowym, ryzykując dla ojczyzny- bo Polskę uważał za swoją ojczyznę- życie. Nic to jednak mu nie daje, nadal odtrącany jest przez Polaków, dla których jest farbowanym lisem, zwykłą przechrztą. Rezygnując z łączności z Żydami traci także poparcie z ich strony. Rozczarowany efektami swojej przemiany, swojej chęci dostosowania się do wymogów społeczeństwa, przekonuje się, że niczego zmienić się nie da, że dla Polaków zawsze będzie Żydem, i że ten fakt zablokuje mu drogę do zaprzyjaźnienia się z tą nacją, do prowadzenia wspólnych interesów. Przegrany powraca do dawnego życia, staje się znów ortodoksyjnym Żydem, wiernym swoim narodowym i religijnym tradycjom. Świetny handlowiec i człowiek interesu odkupuje wreszcie sklep od Wokulskiego, który zamyka swoje interesy w Warszawie po klęsce uczuciowej z Izabelą Łęcką.

Wszystkie omówione dzieła wpisywały się swoją tematyką, przedstawianą problematyką, czy nawet motywami w krąg postulatów kreowanych przez propagatorów asymilacji Żydów. Pisarze przybliżali w swoich fabułach środowisko żydowskie, pokazywali jak żyje, jak funkcjonuje, jakie są jego wewnętrzne struktury i zewnętrzne problemy. Pisarze, tacy jak Orzeszkowa, Prus czy Konopnicka przedstawiali Żydów nie jako pokrzywdzoną, upośledzoną warstwę społeczną, ale jako pełnowartościowych obywateli, posiadających swoją godność, kulturę, mogących wnosić korzystny wkład w rozwój Polski i jej gospodarki. Problemem jest jednak to, że Polacy odmawiają im prawa w uczestniczeniu w życiu społecznym i narodowym, traktując ich nadal jako obywateli drugiej kategorii, jako wrogów, których trzeba niszczyć. W swoim zaślepieniu Polacy nie zauważali, że jest to tylko sprytna propaganda zaborców, że sami działają na korzyść znienawidzonych państw osłabiając na własne życzenie swój naród i społeczeństwo. To wartości moralne, etyczne, kulturalne powinny decydować o wartości człowieka, nigdy zaś rasa, wyznanie czy poglądy. Ta jasna i prosta zasada tolerancji we wzajemnych kontaktach propagowana była przez pozytywistów. Jednak zasada ta bywa pogwałcana nawet dzisiaj.