Życie ludzkie składa się z wyborów, jedne są ważne, inne mniej istotne, każda decyzja ma określone konsekwencje: negatywne lub pozytywne. Czasem człowiek musi wybrać, bo nie może inaczej, zmusza go do tego sytuacja. Właśnie takie wybory znaczą najwięcej, zmieniają człowieka i jego życie na zawsze. Jednym z takich wyborów jest dylemat między uczuciem a obowiązkiem. To jest problem o doniosłym znaczeniu moralnym, naznaczony tragizmem. Jakiekolwiek rozstrzygnięcie tego problemu wymaga wielkiej odwagi, ogromnej odporności psychicznej. Decyzja: czy wybrać własne dobro czy poświęcić się w imię jakiejś idei jest zawsze kontrowersyjna, trudno ją osądzać czy oceniać.

Literatura obfituje w kreacje bohaterów zmuszonych wybierać między uczuciem a obowiązkiem. Romantyzm i Młoda Polska znają postacie, które dokonały wyboru. Czy był to wybór słuszny?. O tym decydują czytelnicy.

Uważam, że romantyzm był taką epoką w historii Polski, która wielu ludzi zmusiła do podjęcia decyzji mającej nieodwołalny wpływ na ich życie. Dla wielu Polaków wybór walki o niepodległość nie pozostawiał wątpliwości. Kwestia wyboru między własnym szczęściem a służbą zniewolonej ojczyźnie przedostała się do literatury. Mickiewicz i Słowacki stworzyli bohaterów mających ten sam problem, co wielu Polaków, by ułatwić im wybór, ukazać jego konsekwencje.

Wzruszająca jest historia Konrada Wallenroda, tytułowego bohatera poematu Adama Mickiewicza. Wallenrod naprawdę nazywał się Walter Alf, był Litwinem, którego w dzieciństwie porwali krzyżacy, zabijając przedtem całą rodzinę Alfa. Bohater wychował się wśród krzyżaków, śmiertelnych wrogów swojej ojczyzny. Świadomość narodową zachował dzięki opiece Halbana, który utwierdzał go w przekonaniu o jego związku z Litwą. W pieśni Wajdeloty opowiedział Walterowi o napadzie krzyżaków na ojczyznę, rzezi, jakiej dokonali, wzbudził nią w bohaterze chęć zemsty. Alf powrócił do ojczyzny, został rycerzem księcia Kiejstuta, poślubił jego córkę Aldonę, którą pokochał. Mimo to nie był w pełni szczęśliwy, ojczyźnie wciąż zagrażało niebezpieczeństwo ze strony zakonu, Litwini żyli w ciągłym strachu, okrutna historia sprzed lat mogła się powtórzyć, tym bardziej że Litwa była nieprzygotowana do starcia z potęgą krzyżaków. Walter dokonał więc tragicznego wyboru- zrezygnował z osobistego szczęścia, zostawił ukochaną żonę i rozpoczął podstępną walkę z krzyżakami. Ponownie przybrał płaszcz krzyżacki i jako Konrad Wallenrod rozpoczął starania, by zostać mistrzem zakonu. Działając w ukryciu i podstępem doprowadził do upadku krzyżaków. Wybór takiej drogi działania podyktowany był sytuacją polityczną Litwy znajdującej się w niebezpieczeństwie. Dla Konrada dobro ojczyzny okazało się ważniejsze niż szczęście osobiste. Opuszczając żonę, stał się przyczyną jej cierpienia. Choć zaakceptowała decyzję męża, mogła przecież wymagać, by pozostał przy niej w imię małżeńskiej miłości. Dramatyzm decyzji Wallenroda został dodatkowo podkreślony przez moralną dwuznaczność jego czynu. Taktyka lisa i związany z nią podstęp, konieczność ukrywania się nie mieściły się w kodeksie rycerza, były czymś, co uwłaczało jego honorowi. Tej świadomości nie zniósł Wallenrod, dlatego popełnił samobójstwo. Konrad był bohaterem, który wypełnił obowiązek, lecz za swój czyn zapłacił najwyższą cenę.

Wybór Konrada był tragiczny, opuszczał żonę, choć wiedział, że go kochała. Mniej trudna była decyzja Konrada z "Dziadów cz. III" Adama Mickiewicza. Konrad z nieszczęśliwego kochanka Gustawa stał się patriotą, bojownikiem o wolność. Jego wybór podyktowany był niespełnioną miłością, zawodem, jakiego doznał od swojej ukochanej. Gustaw nie miał szans na szczęśliwy związek, decyzja o rozstaniu podjęta przez ukochaną była nieodwracalna. Tak więc poświęcenie się dla ojczyzny było konsekwencją zawodu miłosnego. Konrad był uzdolnionym poetą, miał świadomość swojej wyższości, spodziewał się więc przywództwa. Podjął się w "Wielkiej Improwizacji" dialogu z Bogiem, od którego żądał

"rządu dusz". Konrad czuł się uprawniony do tych żądań, bo chciał poświęcić się narodowi, wyzwolić go. W swoich żądaniach zaszedł za daleko, Bóg nie tylko nie ukazał mu przyszłych losów Polski, nie obdarzył go mocą przywódcy, Najwyższy milczał, czym doprowadził bohatera do szaleństwa. "Wielka Improwizacja" zakończyła się bluźnierstwem wypowiedzianym przez złe duchy oraz omdleniem Konrada. Chęć poświęcenia się dla narodu była wynikiem roli, jaką narzucił sobie bohater: walka o wyzwolenie łączyć się miała z posiadaniem władzy nad ludźmi. Postawę Konrada cechowała pycha wypływająca z poczucia wyższości. Została ona ukarana przez Boga. Okazało się, że bohater tak naprawdę był niezdolny do czynu.

Podobny los spotkał Kordiana z dramatu o tym samym tytule Juliusz Słowackiego.15-letni Kordian cierpi na Weltschmerz, jest opętany niemocą tworzenia i realizowania swoich pragnień. Na szczycie Mont Blanc przeszedł metamorfozę, ogarnięty natchnieniem, przekonany o swoim przeznaczeniu do wyższych zadań, postanowił poświęcić się dla narodu. Realizacją tego postanowienia miał być spisek na życie cara. Idea spisku obca była Polakom, narodowi zawsze postępującemu według kodeksu moralnego. Dlatego też zamiar Kordiana nie mógł dojść do skutku, bohater padł zemdlony na progu carskiej sypialni. Również Kordian okazał się niezdolny do bohaterskiego czynu wyzwolenia ojczyzny.

Myślę, że rezygnacja Konrada i Kordiana z własnego szczęścia, poświęcenie się dla ojczyzny uczyniły tych bohaterów jeszcze bardziej nieszczęśliwymi niż byli.

Najtrudniej ocenić decyzję głównego bohatera "Ludzi bezdomnych" Stefana Żeromskiego, Tomasza Judyma, który postanowił poświęcić bardzo wiele dla możliwości wykonywania swojego zawodu. Judym nie traktował swojego zawodu jako zwykłej czynności, leczenie ludzi było dla niego misją, służbą potrzebującym. Wobec tego nie do przyjęcia było dla niego angażowanie się w sprawy sercowe. Judym rozstał się ze swoją ukochaną Joasią, ponieważ nie był w stanie dzielić swojego życia pomiędzy rodzinę a niesienie pomocy potrzebującym. Wiedział, że Joasia potrzebuje go, jego uczucia i wsparcia, ale miał również świadomość tego, że jest więcej osób, którym jest potrzebny. To byli ludzie ubodzy, szczególnie mu bliscy, gdyż Judym sam wywodził się z ubogiej rodziny, czuł się więc zobowiązany do niesienie pomocy biednym. Uważał to za formę spłaty długu. Doktor Judym w swojej decyzji był bezkompromisowy, nie zgodził się na połączenie miłości i obowiązku. Obawiał się, że życie rodzinne pochłonie go do tego stopnia, że nie będzie miał czasu na pracę. Z drugiej strony nie chciał wprowadzać w swój zawód i związaną z nim ciężką pracę, bo wiedział, że Joasia jest delikatną i wrażliwą osobą. Nie chciał narażać jej na niewygody i kłopoty, sam był przygotowany na wymagającą wyrzeczeń pracę. Judym z pewnością lękał się samotnego życia, dlatego jego wybór był trudny, lecz ostateczny. Doktor Judym znalazł się w tragicznej sytuacji, każdy wybór rodził cierpienie. Ponadto to cierpienie dotyczyło również bliskiej mu osoby.

Trudno oceniać bohatera "Ludzi bezdomnych", pomoc potrzebującym była na pewno słuszną sprawą, szczytną ideą, ale nie była aż tak wymagająca, aby odrzucać uczucie ukochanej kobiety. Judym należał jednak do osób, które nie uznawały kompromisów. Dla niego wybór musiał być jednoznaczny, choć okupiony cierpieniem.

Uważam, że każdy człowiek podejmuje decyzje, kierując się uznawanymi przez siebie kryteriami. Wartości, w które wierzy pomagają mu dokonać wyboru. Każdy człowiek ma swój kodeks, według którego postępuje i sądzę, że nie należy oceniać decyzji innych ludzi. Każdy ma prawo do decydowania o własnym losie, także o tym, czy pozostaje wierny uczuciu czy wybiera obowiązek.