Sprawy narodowe, walka narodowowyzwoleńcze, bohaterowie walk o ojczyznę w literaturze i kulturze polskiej, tak silnie związanej z problematyką narodową, stanowiły nienaruszalną świętość. Z czasem jednak Polacy tak rozkochali się we własnej narodowej martyrologii, że przekształcili ją w groteskową cepeliadę, nadęte akademie pozbawione refleksji nad rzeczywistością, nad przyczynami wielbionych w pieśniach i wierszach klęsk i nad sposobami zapobiegania następnym.
Pozytywistyczna twórczość Orzeszkowej prezentuje ów wysoki, patriotyczny styl prezentacji polskiego bohatera narodowego. Styl ten jest uzasadniony przede wszystkim niezwykle ciężką w czasach pozytywizmu sytuacją narodu polskiego, który uciskany przez zaborców potrzebował jakichś nośników narodowej dumy. Waleczni bohaterowie urastali więc do rangi narodowych symboli. Takim symbolem staje się w "Gloria victis" Romuald Traugutt-w roku 1863 przywódca ostatniego wielkiego, romantycznego powstania- powstania styczniowego. Na cześć tego wielkiego patrioty, bojownika walczącego mężnie i do ostatniej kropli krwi o swoje ojczyźniane i narodowe ideały Orzeszkowa pisze swoje opowiadanie. Bohater jest dla autorki wzorem narodowych cnót, wcieleniem ideału patriotycznego. Opisuje go stylem właściwym wielkim narodowym eposom- z zachowaniem podniosłego nastroju, patetycznego, pełnego dumy narodowej języka. Wszystko to składa się na obraz wielkiego patrioty i wielkiego wydarzenia w historii narodu polskiego, którego ów bohater był inicjatorem i przywódcą. Aby uzyskać podniosłą, niezwykłą wymowę postaci i opisywanych wydarzeń autorka wprowadza elementy sakralizujące postać Traugutta. Mówi o świętym imieniu bohatera, o jego niezwykłej pobożności, o jego narodowym apostolstwie. Traugutt, opuszczając swoją rodzinę, bliskich, dom, podąża za ojczyzną, za sprawą jej wolności, stając się jej największym apostołem. Hiperbolizacja opisu bohatera ma swoje przejawy również w mitologizowaniu zarówno jego, jak i samego powstania. Przez takie zabiegi całość wydarzeń nabiera uniwersalnego wymiaru i wymowy, zmitologizowany Traugutt staje się wzorem, typem patrioty, wpisującego się w odwieczne kontinuum wielkich wodzów- takich jak przywołany w tekście obrońca wąwozu w Termopilach- Leonidas. Traugutt staje się w takim świetle namaszczonym przez boga herosem walki o sprawę narodową. Moralna wielkość Traugutta jest tym wyraźniejsza, że przywoływany Leonidas walczył o sprawę do wygrania, Traugutt zaś musiał zdawać sobie sprawę z tego, jak niewielkie szanse zwycięstwa ma polskie powstanie wobec siły zaborców. O mesjańskiej niemal wizji Traugutta świadczą słowa przyrównujące bohatera do postaci Chrystusa: "wziął na ramiona krzyż narodu swego". Traugutt jest u Orzeszkowej przedstawiony nie tylko jako wzór patrioty, ale także wodza, który nie opuszcza swoich żołnierzy, który zagrzewa ich do walki, prowadzi do boju. "Gloria victis" swoją wojenną tematyką, wartościowaniem sprawy ojczyźnianej, narodowowyzwoleńczej odwołuje się do estetyki nurtu tyrtejskiego (nazwa od starożytnego poety opiewającego tematykę wojenną- Tyrteusza)
Po drugiej stronie patriotycznego obrazowania znalazł się ze swoją prozą Tadeusz Konwicki- współczesny polski prozaik. Tworzy on w czasach, kiedy wszelkie ojczyźniane ideały zostały zmieszane z błotem, kiedy w odrodzonej Polsce sprawa narodowa stała się przedmiotem politycznych rozgrywek, a martyrologia zaczęła paraliżować Polaków, uniemożliwiając im wyrwanie się z kajdan chwalebnej przeszłości i zatroszczenie się o dzisiejszy rozwój i lepszą przyszłość. Dlatego obraz Traugutta zawarty w "Kompleksie polskim" (już sam tytuł powieści wskazuje na paraliżującą funkcję martyrologii we współczesnym świecie, jako źródła chorej dumy, poczucia zaściankowej wyższości i boskiego naznaczenia Polaków) jest tak odmienny od tego, którego autorką jest Eliza Orzeszkowa. U Konwickiego Traugutt to niepozorny człowiek, którego otoczenia nie stanowi wierna armia, ale dworzec kolejowy i obskurny hotelowy pokoik. Traugutt Konwickiego niczym się nie wyróżnia, jest zupełnie zwyczajny. Zwyczajny jest także język opisu i narracji- bezpośredni, bez ozdób, mitologizacji i hiperboli. Sytuacja, w jakiej umieścił bohatera pisarz daleka jest od patosu. Ów "niewielki, chudy mężczyzna w drucianych okularach" nie wpisuje się w model przewodnika, przywódcy narodu. Nawet sam Traugutt czuje się niezręcznie w takiej funkcji. Wcale się nie uważa za narodowego bohatera. Jak można być bowiem dyktatorem "nieistniejącego państwa"? Motywy działania Traugutta również odzierają jego postać z nimbu narodowej świętości. Jest to człowiek pełen wątpliwości i rozterek, który wcale nie jest przekonany co do słuszności powstania, który odpowiedzialność naczelnika powstania wziął na swoje barki bardziej z przymusu, powinności niż z przekonania do idei. Uczuciami jakie odczuwa nie jest energetyzująca determinacja, radosna nadzieja czy entuzjazm walki, lecz niepokój i wielkie podenerwowanie. Nie chce podjąć walki, boi się jej, chciałby, aby stało się coś, co pozwoli mu jej nie podejmować. Ironizuje, że wyzwoleniem dla niego byłby Sybir. Wie, że nic takiego się nie stanie, więc żegna się- może na zawsze- z żoną, pakuje walizki i zrezygnowany wyjeżdża do Warszawy, aby stanąć na czele powstania, w które tak naprawdę nie wierzy i zostać bohaterem narodowym- czego tak naprawdę nie chce.
Przemyślenia "włożone" w głowę Traugutta przez Konwickiego są może gorzkie, ale w gruncie rzeczy nie pozbawione logiki i historycznej prawdy. Traugutt wie, że powstania to nie rewia bohaterów, że o zwycięstwo walczą przede wszystkim ludzie anonimowi, których celem jest walka, zwycięstwo, a nie zapisanie w podręcznikach historii i na kartach dzieł poetyckich. To na ich poświęceniu wyrastają wielkie nazwiska "zbawców ojczyzny", etykietek- symboli sprawy narodowej. Traugutt wie, że taka rola przypadnie najprawdopodobniej także jemu, że będzie pokazowym figurantem idei powstania narodowego dla całego polskiego społeczeństwa. Bohater narodowy u Konwickiego jest więc zwykłym człowiekiem, pełnym wahania, rozterek, nawet rezygnacji. Nie ma w nim śladu heroizmu, sakralizacji, mitologizacji. Wręcz przeciwnie, hiperbolizacja dokonuje się w drugą stronę- przywódca jest kimś drugorzędnym, słabym, który rozumie wyższość anonimowych walczących o wolność ludzi nad swoją wystawioną na świecznik postacią.
U Orzeszkowej Traugutt to wielki bohater, symbol narodowej sprawy i polski heros. U Konwickiego to wyzuty nie tylko z heroizmu czy świętości, ale nawet z przekonania o słuszności walki, podrzędny człowiek, który nie tylko nie był bohaterem, ale nawet nie chciał nim zostać.
W tym kontekście prawdziwe okazują się słowa Oscara Wilde'a, który stwierdził: "Dawniej mieliśmy zwyczaj kanonizowania naszych bohaterów, obecnie ich trywializujemy."