"Życie jest tylko przechodnim półcieniem,
Nędznym aktorem, który swoją rolę
Przez parę godzin wygrawszy na scenie
W nicość przepada - powieścią idioty,
Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą".
Tak pisał o życiu William Shakespeare w jednym z najbardziej znanych ze swoich dramatów - "Makbecie". Z tych słów wynika, że człowiek przez całe swoje życie odgrywa jedynie pewną rolę, jest biernym uczestnikiem przedstawienia, zwanego życiem. Na nic nie ma wpływu, gra tak, jak życzy sobie tego reżyser. Jednak jeśli odwołamy się do całego dramatu, z którego pochodzi ta wypowiedź, zauważymy, że Makbet jak najbardziej miał wpływ na swoje losy i to wpływ ogromny. Zanim poznał przepowiednię, był wzorowym obywatelem, gotowym poświęcić własne życie za króla, któremu nigdy nawet przez myśl by nie przeszła możliwość popełnienia zbrodni. Od spotkania czarownic jego życie diametralnie się zmieniło. Namowy żony, które wyzwoliły skrywaną głęboko w podświadomości żądzę władzy, sprowadziły go na drogę zła. Świadomie podjął decyzję o zamordowaniu Duncana, a więc sam wpływał na swój los. Nie wziął tylko pod uwagę tego, że wpada w pułapkę, która przyczyni się do zmiany jego osobowości. Uważam, że nie można w przypadku Makbeta mówić o przeznaczeniu, że to ono przyczyniło się do jego upadku moralnego.
Były i są jednak na świecie osoby, które sądzą, że człowiek jest tylko marionetką w rękach losu i tak naprawdę nie ma żadnego wpływu na swoje życie. Według nich wszystko, co spotyka człowieka, jest zasługą losu. O tym, że coś lub ktoś kieruje naszym życiem, przekonany był m.in. najwybitniejszy polski humanista, czyli Jan Kochanowski. Najdobitniej świadczy o tym chociażby fraszka "O żywocie ludzkim". W utworze tym poeta czarnoleski zastanawia się nad rolą i miejscem człowieka w świecie. Dochodzi do wniosku, że jesteśmy tylko zabawkami w rękach Fortuny, jak marionetki, które po udanym przedstawieniu chowa się do worka:
"Fraszki to wszytko, cokolwiek myślimy,
Fraszki to wszytko, cokolwiek czynimy […]
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wetkną nas w mieszek, jako czynią łatkom".
Reżyserem sztuki jest Bóg lub Fortuna, ale z całą pewnością nie my.
Zawsze wydawało mi się, że człowiek sam kieruje tym, w jaki sposób potoczy się jego życie, że sam musi podejmować różne decyzje, które mają wpływ na jego przyszłość. Gdyby w grę wchodziło tylko przeznaczenie, to tak naprawdę nie usielibyśmy nic robić, gdyż co ma być, to i tak będzie. Taka postawa do niczego by nie prowadziła. Uważam, że trzeba samemu decydować o sobie i swoich sprawach. Czasem wybiera się złe rozwiązania, ale w ten sposób uczymy się na własnych błędach. Człowiek musi działać, nie może być biernym. Najprościej jest tłumaczyć swoje niepowodzenia stwierdzeniem: "Tak mi widocznie było pisane…". Wśród bohaterów literackich znajdziemy i takich, którzy walczyli z przeznaczeniem, jeśli się na niego nie zgadzali, sprzeciwiali mu się. Prawie wszyscy ponieśli klęskę, jak np. mitologiczny Edyp, który wbrew sobie, ale za to tak, jak chciała wyrocznia, zabił ojca i poślubił matkę. W jego wypadku ważna jest postawa, jaka przyjął. Odkąd dowiedział się o przepowiedni, robił wszystko, aby nie dopuścić do jej wypełnienia się. Niestety nie wygrał tej wojny, ale liczy się to, że próbował działać, że chciał mieć wpływ na swoje życie i świadomie o nim decydować.
Kończąc swoje rozważania na temat losu ludzkiego, chcę zwrócić jeszcze uwagę na jedną rzecz. Cieszę się, że nie żyjemy w okresie średniowiecza, bowiem wówczas uważano, ze człowiek z góry jest skazany na zbawienie lub potępienie i nie mógł on zmienić swojej sytuacji. Taka perspektywa nie jest zachęcająca. Uważam, że każdy powinien sam troszczyć się o siebie i swoją przyszłość, ponieważ po to Bóg dał nam wolną wolę. Gdyby miało być inaczej, po co miałby to robić?