Życie we współczesnym świecie jest bardzo zuniwersalizowane. Ludzie muszą spełniać pewne, określone normy a jakiekolwiek odstępstwa od nich są od razu napiętnowane. Życiem człowieka rządzi pieniądz i czas, i tym dwóm bożkom całkowicie się oddaje i poświęca. Trudno dziś zachować swój indywidualizm i odmienność. Są jednak ludzie, którzy buntują się przeciwko takiemu życiu. Pragną być inni niż wszyscy, pragną żyć swoim życiem, dążyć do manifestacji i realizacji własnych poglądów. Taka postawa nie jest łatwa, wymaga dużego uporu i wielu wyrzeczeń. Dziś życie inne od życia większości to przede wszystkim poświęcenie swojego czasu drugiemu człowiekowi. Ofiarowanie im miłości, przyjaźni, niesienie pomocy każdego dnia. Takie życie jest nie tylko ofiarnością, ale daje również siłę i energię ofiarodawcom. Czują się szczęśliwi, bo w pełni się realizują, kontakt z drugim człowiekiem staje się siłą napędzającą ich do życia. Tacy ludzie są wielkimi indywidualnościami, stają się autorytetami, które rozświetlają "mroki codzienności" zwykłym ludziom. Buntują się przeciwko obojętności, samotności i braku uczuć. Żyć życiem innym niż większość to przede wszystkim nieustannie walczyć o prawo do swoich poglądów, o prawo do bycia innym. To ciągłe buntowanie się przeciw schematom, konwenansom, które ograniczają człowieka.
Literatura jest, jak mawiał Sthendal, "zwierciadłem przechadzającym się po gościńcu". Odbija rzeczywistość, pokazuje ludzi z ich wszystkimi problemami, zaletami i wadami. Literatura bardzo często opisywała postaci, które chciały walczyć o prawo do samego "siebie", które były indywidualnościami walczącymi o życie inne od egzystencji ogółu. Na ich drodze życiowej często napotykali na rozmaite przeszkody, ale nie zrażali się. Cel był ważniejszy od ich bólu, cierpienia i samotności.
Bohaterem indywidualistą był Konrad Wallenrod - tytułowa postać powieści poetyckiej autorstwa Adama Mickiewicza. To jedna z najbardziej tragicznych postaci stworzonych przez literaturę polską. Jego losy i dokonane decyzje sprawiają, że postać ta wymyka się jakimkolwiek jednoznacznym ocenom. Jest bardzo skomplikowanym człowiekiem. Walter Alf był Litwinem i dobro ojczyzny było dla niego wartością najważniejszą. Zadecydował o porzuceniu swojego osobistego szczęścia i miłości. W imię kategorycznie ujmowanego obowiązku wobec ojczyzny zostawił swoją młodą i piękną żonę, skazał siebie i ją na samotność. Odebrał Aldonie prawo do szczęścia. Wajdelota śpiewał: "zrzekłszy się szczęścia, szczęście Aldony zatruwszy..." Wybrał drogę samotnej walki. Walter Alf wie, że nie ma innej możliwości wyboru. Jeśli nie podejmie walki z Krzyżakami to oni zniszczą jego ojczyznę, zabiją jego rodzinę. Tylko walka może uchronić ojczyznę od zniewolenia. Zdaje sobie również sprawę z tego, że zakonu nie może pokonać otwarcie na polu walki. Krzyżacy są zbyt silni, mają zbyt wielu popleczników i sprzymierzeńców. Decyzja o porzuceniu ojczyzny i Aldony była pierwszym źródłem wewnętrznego rozdarcia głównego bohatera. Drugim staje się wybór metody walki. Walter Alf wnika w szeregi Krzyżaków, przyjmuje nazwisko rycerza, który zginął na wojnie w Hiszpanii, składa śluby zakonne. Przyjmuje kodeks rycerski, w którym priorytetową wartością jest honor. I właśnie zasadę honoru, godnej walki przychodzi mu złamać. Walter - Konrad staje się krzywoprzysięzcą i zdrajcą. Depcze wartości chrześcijańskie, ale robi to dla wolności swojej ojczyzny. Dla niej poświęca wszystko: miłość, szczęście swoje i ukochanej kobiety, swój honor rycerski i szacunek do samego siebie. Konsekwentnie dążył do celu, ale metody, które obrał były przyczyną nieustannych wyrzutów sumienia. Codziennością bohatera stały się kłamstwa i zdrady, walka o dobro ojczyzny wymagała zastosowania nieetycznych środków. Próbował zagłuszyć wyrzuty sumienia, był ciągle rozdrażniony, często wybuchał gniewem, szukał ukojenia w alkoholu. Ciągle rozpamiętywał "przeklętą godzinę", w której wybrał jako drogę walki podstęp i zdradę - "jedyną broń niewolników". Ojczyźnie Konrad poświęcił wszystko, by potem móc powiedzieć:
"Przez lat sto Zakon ran swych nie wygoi.
Trafiłem w serce stugłowej poczwary;
Strawione skarby, źródła ich potęgi,
Zgorzały miasta, morze krwi wyciekło;
Jam to uczynił, dopełnił przysięgi,
Straszniejszej zemsty nie wymyśli piekło
Ja więcej nie chce, wszak jestem człowiek."
Konrad "dopełnił przysięgi" jednak okupił to swym osobistym nieszczęściem. Nie potrafi się pogodzić z hańbą, jakiej doznał, nie chce nadal żyć z takimi wyrzutami sumienia, dlatego popełnia samobójstwo. Żył inaczej niż wszyscy, walczył a jednak poniósł klęskę. Dla dobra ojczyzny oddał całe swoje życie, wygrał szczęście ogółu, ale poniósł osobistą porażkę.
Główny bohater dramatu romantycznego Juliusza Słowackiego Kordian, to młody człowiek o ponadprzeciętnym charakterze. Nie potrafi odnaleźć się w rzeczywistości, żyje ideałami wyniesionymi z książek. To z nich uczy się miłości, to przez nie rozbudza swoją wrażliwość i pragnie dokonać wielkiego czynu. Kordian nie potrafi znieść zderzenia swoich ideałów z rzeczywistością. Odrzucona miłość jest bezpośrednią przyczyną próby samobójczej. Podróż po Europie wywołuje w bohaterze jeszcze większą frustrację. Wszystko, w co wierzył zostało zdeptane: nie ma rzeczy, której nie można kupić, a papież każe dziękować Bogu za zaborców. To bolesne doświadczenie prawdziwego świata wywołuje w Kordianie przemianę. Ze słabego, "rozdwojonego w sobie" chłopca staje się silnym, zdecydowanym bojownikiem o dobro swego narodu. Nie może znieść cierpienia Polaków i chce dokonać wielkiego czynu: pragnie zamordować cara. Jednak taki projekt nie znajduje poparcia wśród konspiratorów. Nikt bowiem jeszcze w historii Polski nie dokonał królobójstwa. Jest to wielki grzech wymagający porzucenia kodeksu honorowego. Kordian jednak decyduje się na ten niemoralny czyn. Samotnie postanawia dokonać zamachu. Tuż przed sypialnią cara drogę zastępują mu jego własne rozterki: Strach i Imaginacja. One sprawiają, że Kordian ponosi klęskę, pada zemdlony na progu sypialni. Pragnął dokonać wielkiego czynu, jednak okazał się być zbyt słaby. Był samotny i nie znalazł sprzymierzeńców, którzy pomogliby mu uzyskać obrany cel. Uważał, że jego wizja świata jest jedyną słuszną i nie chciał przyjąć poglądów innych. Nie chciał być częścią społeczeństwa, żył własnym życiem, które okazało się być klęską. Nie pasował do tamtego świata i dlatego nie mógł odnieść sukcesu.
Zupełnie inaczej przedstawia się sylwetka Jacka Soplicy - księdza Robaka, bohatera epopei narodowej Pan Tadeusz Adama Mickiewicza. Soplica jest postacią dwuwymiarową. Z jednej strony jest częścią społeczeństwa, z drugiej zaś jest jednostką niezwykle indywidualną. Będąc młodym człowiekiem był warchołem i zabijaką. Pragnął jednak jak każdy być szczęśliwy. Wierzył, że uda mu się to przy boku pięknej Ewy Horeszkówny. Jednak decyzja Stolnika upokorzyła Jacka. Jego względy zostały odrzucone. Od tego momentu bohater szukał zemsty. Przypadkowy strzał z karabinu zabił Stolnika a odpowiedzialnością za morderstwo obciążono Soplicę. To wydarzenie zupełnie odmieniło los bohatera. Musiał uciekać z ojczyzny i ukrywać się. Wyrzuty sumienia, które odczuwał doprowadziły do kolejnej tragedii: śmierci matki Tadeusza. Wtedy Soplica postanowił zmienić się. Przybrał nazwisko Robak i w habicie walczył na europejskich polach o "wolność naszą i waszą". Na Litwę przybył jako emisariusz, jego zadaniem było przygotowanie szlachty do wojny z Rosją pod dowództwem cesarza Francuzów. Na łożu śmierci wyznał grzechy swojej młodości i uzyskał przebaczenie do Gerwazego, swojego największego wroga.
Soplica jest przykładem bohatera, który zawalczył o swoje życie. Nie chciał uchodzić za mordercę i zdrajcę ojczyzny. Postanowił odmienić swoje życie i poświęcić je walce o ojczyznę. Dzięki temu stał się wielkim patriotą i bohaterem. Odkupił swoje winy. Ta postać jest godna szacunku przede wszystkim dlatego, że potrafiła znaleźć tyle sił by odmienić swoje życie, by móc naprawić krzywdy wyrządzone w młodości. Żył inaczej, bo potrafił przyznać się do błędu. Dla ojczyzny był gotów na wszelkie poświęcenia. Ksiądz Robak miał tragiczną młodość, ale umiał odmienić swój los.
"Cóż ja zrobię złego - myślał Wokulski - że się kocham?... Może trochę późno, ależ przez całe życie nie pozwalałem sobie na podobny zbytek. Kochają się miliony ludzi, kocha się cały świat czujący, dlaczegóż mnie jednemu miałoby to być zabronione?" - zastanawiał się bohater Lalki, powieści Bolesława Prusa. Chciał kochać tak jak większość, chciał być szczęśliwy jak wielu ludzi. Jednak nie było mu to dane. Przede wszystkim dlatego, że Wokulski był inny niż wszyscy. Nie pasował do tamtego społeczeństwa. Nie czuł się dobrze ani wśród arystokracji, ani wśród swojej warstwy. Jego postępowania nie rozumiał nikt, nawet kochający go stary Rzecki. W Wokulskim "stopiło się dwóch ludzi": romantyk i pozytywista. Gdy zobaczył w teatrze piękną Izabelę Łęcką zakochał się w niej bez pamięci. Od tego momentu robił wszystko by zdobyć miłość ukochanej. Zdobył wielki majątek, dzięki któremu mógł dostać się na salony arystokracji. Jednak jego wysiłki są niedoceniane i odrzucane przez piękną Belę. Wokulski czuje się odrzucony i nie rozumiany przez społeczeństwo. Sam mówi: "Czy zaś w tym dobijaniu się o szczęście skrzywdziłem, kogo? Czy zaniedbuje obowiązków względem społeczeństwa i bliskich? Ach ci kochani bliźni i to społeczeństwo, które nigdy nie troszczyło się o mnie i stawiało mi wszelkie przeszkody, a zawsze upomina się o ofiary z mojej strony". Uważa, że miłość napędza go do działania, bo to, co ludzie "nazywają szaleństwem popycha [go] do pełnienia jakiś fikcjonalnych obowiązków." Wokulski jest bardzo tragiczną postacią. Pragnął być taki jak wszyscy, chciał kochać i być szczęśliwy. Dla miłości był gotów do największych poświęceń. Był człowiekiem dobrym, pomagał biednym, dbał o swoich przyjaciół, chciał stać się częścią społeczeństwa. Ale nie udało mu się to. Był zbyt wielkim indywidualistom, za bardzo odbiegał swych charakterem, postępowaniem od większości. Gdy dostał się na salony arystokracji nie mógł zrozumieć prawideł, jakimi rządzi się tamto środowisko. Nie czuł się tam dobrze, bo nie potrafił kłamać, oszukiwać, być obłudnym i cynicznym. Pragnął być szczęśliwy, ale nigdzie ni czuł się dobrze. Nie potrafił się dostosować do norm arystokracji. Był na poły romantykiem, więc nie rozumieli go pozytywiści, romantycy zaś nie rozumieli jego pozytywistycznego zamiłowania do nauki. Kochał Izabelę i wszystko podporządkowywał tej miłości. Nie chciał dostrzegać jej cynizmu. Panna Łęcka nie interesowała się kupcem o "czerwonych rękach", ona żyła w swoim arystokratycznym świecie, interesowały ją pieniądze i przelotne flirty. Była pusta salonową lalką nie umiejącą nic od siebie dać. Gdy główny bohater odkrył prawdę poczuł się okrutnie zdradzony. Chciał wierzyć w miłość, chciał być szczęśliwy, tymczasem jego życie było pasmem cierpień i nieszczęść. Wszystko, co robił okazało się być niepotrzebne, zbyteczne, wysiłek jego życia poszedł na marne. Doprowadza to bohatera do ogromnej frustracji, czego skutkiem jest prawdopodobna próba samobójcza. Nie pasował on do świata, był zbyt wielkim indywidualistą, zbyt wiele oczekiwał od rzeczywistości. Nie potrafił się odnaleźć w takim świecie, nie akceptował go a świat nie akceptował Wokluskiego. Czy w istocie pragnął zbyt wiele? Chciał być zaledwie szczęśliwym człowiekiem. Każdy z nas tego pragnie, lecz nie każdemu to jest pisane.
Wielkim samotnikiem i buntownikiem był Tomasz Judym - bohater modernistycznej powieści Stefana Żeromskiego. Wywodził się z biedoty, udało mu się jednak ukończyć studia medyczne. Po powrocie do Warszawy zamierza całkowicie poświęcić się działaniu na rzecz najuboższych. Rozmowa z bratem Wiktorem, któremu nie udało się wyrwać z "tamtego" środowiska ostatecznie utwierdza bohatera w swojej decyzji. Mógł zostać znanym, cenionym i dobrze zarabiającym lekarzem, wybrał jednak walkę o poprawę bytu najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących pomocy. Jest rozdarty pomiędzy warstwą, z której się wywodzi, a ludźmi, do których przynależy z racji wykształcenia. Nie potrafi się odnaleźć w żadnych z tych światów. W rozmowie z Joasią mówi, że musi "oddać dług przeklęty", musi zapłacić za swój awans społeczny. Podobnie jak Konrad Wallenrod porzuca szczęście osobiste i miłość. Jego decyzja samotnej walki bardzo krzywdzi Joasię. Pragnęła mieć szczęśliwy dom, tymczasem Judym czyni z niej i z siebie istoty "bezdomne". Swój wybór argumentuje tym, że osobiste szczęście uczyniłoby z niego niewrażliwego egoistę, że wkrótce zapomniałby o swojej misji. Pomimo wielu przeciwności, które spotyka na swojej drodze życiowej nie poddaje się, nadal uparcie walczy. Jest jednak bardzo samotny w tym działaniu. Samotność niszczy Judyma, staje się człowiekiem głęboko nieszczęśliwym i tragicznym, mimo, że realizuje swoją życiową misję. Jego nowatorskich metod leczenia nie akceptuje środowisko warszawskich lekarzy, ani ziemiaństwo zamieszkujące kurort w Cisach. Doktor jest nie rozumiany, bo żyje swoim życiem, odważnie mówi o problemach społeczeństwa, nie boi się przeciwstawiać woli bogatych i wpływowych ludzi. Ma swój cel, do którego dąży. Jednak raczej nie odniesie sukcesu. Jest zbyt samotny, zbyt wiele przeciwności ma do pokonania, a świat nie będzie ułatwiał mu tej walki. Jest godny najwyższego szacunku, bo dla drugiego człowieka był gotów poświęcić całe swoje życie.
Podobna do Judyma jest bohaterka opowiadania Siłaczka Stefana Żeromskiego. Jest buntowniczką przeciwko rzeczywistości, w której istnieją biedne, głodne dzieci. Chce walczyć z takim światem nawet za cenę własnego życia. Na studiach podjęła decyzję o rezygnacji z życia osobistego, z rodziny i miłości. Jej ukochany Paweł Obarecki również dokonał takiego wyboru. Stasia została wiejską nauczycielką i poświęcała każdą chwilę biednym dzieciom. Sama opracowywała w notesie projekt podręcznika do fizyki dla najbiedniejszych. Mieszkała w nędznym pokoiku, nie dojadała, była wyziębiona. Nie dbała o swoje zdrowie, bo ważniejsza dla niej była chęć pomocy najbiedniejszym. Starała się pokonywać wszelkie przeciwności losu, walczyła z całych sił o poprawę życia na wsi. Chciała nieść oświatę, uczyć czytać i pisać, by chłopstwo stało się równoprawną częścią społeczeństwa. Tymczasem Paweł Obarecki zbyt szybko zrezygnował z wartości, które kiedyś wyznawał. Drobne niepowodzenia załamują go i obierają chęć do walki o poprawę warunków życia chłopstwa. Bozowska tym czasem oddała całą siebie a praca nauczycielki sprawiała jej wielką radość. Mimo, że poświęciła własne życie jest moralnym zwycięzcą. Nie poddała się, walczyła także o wierność samej siebie. Społeczeństwo nie rozumiało jej poświęcenia, dziwiło się jej altruizmowi. Bo w świecie, w którym rządzi pieniądz, a człowiek jest obojętny na los drugiego człowieka trudno uwierzyć, że ktoś może poświęcić życie niosąc pomoc potrzebującym.
Bohaterami dzieł literackich bardzo często są buntownicy, indywidualiści, jednostki ponadprzeciętne, które szukają własnej drogi w życiu. Nie zgadzają się oni na taką rzeczywistość, w jakiej przyszło im żyć. Rozumieją o wiele lepiej problemy ludzkości i pragną poświęcić swoje życie, aby je rozwiązać. Jednak takie życie wymaga rezygnacji z szczęścia osobistego, z miłości, przyjaźni a czasem nawet z własnego życia. Tacy bohaterowie samotnie dążą do obranego celu. Są nie rozumiani i odtrącani przez społeczeństwo, bo nie potrafią i nie chcą podporządkować się normom i zasadom, które ich ograniczają. Dążą do realizacji swoich marzeń, których ludzie nie chcą tolerować. Życie indywidualistów i buntowników nie jest życiem szczęśliwym. Są niezwykle samotni i ta samotność jest najczęściej przyczyną ich klęski. Moim zdaniem tacy ludzie są godni wielkiego szacunku, odważyli się bowiem na bycie sobą, na dążenie do swoich marzeń, na walkę o wartości. Ta walka stała się podstawowym celem ich życia. Odważyli się być kimś innym niż szara masa ludzkości i za to należy ich podziwiać. Są postaciami tragicznymi, bo pomimo swych szczytnych idei często nie udaje się im ich zrealizować. Nie przystają do ogółu, nie potrafią żyć prawami ogółu, a tylko zbiorowość może wygrać walkę o "naprawę świata". Żyć życiem innym od wszystkich to wielka odwaga.