Poszukiwanie sensu istnienia ludzkiego nigdy nie będzie miało końca. Człowiek chce wiedzieć o sobie wszystko, chciałby poznać zagadkę swej egzystencji, lecz to raczej jest nie możliwe. Frapują nas pytania skąd przychodzimy, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Zastanawiamy się nad tym, jaka siła kieruje naszym losem. Jest wiele koncepcji, które próbują odpowiedzieć na te pytania. Życie człowieka porównuje się do labiryntu, snu, teatru. William Szekspir tak pisał o ludzkiej egzystencji:
"Życie jest tylko przechodnim półcieniem,
Nędznym aktorem, który swą rolę
Przez parę godzin wygrawszy na scenie
W nicość przepada - powieścią idioty,
Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą."
Być może Szekspir ma rację. Człowiek jest aktorem, który wchodzi na scenę w momencie urodzenia, a schodzi z niej, gdy umiera. Naszym zadaniem jest odegranie swojej roli, lecz nie ma obok nas suflera, który podpowie, sami musimy decydować o tym, jak będzie wyglądało nasze życie - nasza rola.
Niektórzy porównują życie do procesu sądowego. Może je wygrać lub przegrać. Stajemy przed surowym sędzią, który wnikliwie ocenia każdy nasz gest, każdy grymas, każde słowo. Jesteśmy swoimi własnymi adwokatami i musimy odpierać zarzuty oskarżyciela. Nasze życie to ciągłe dokonywanie wyborów, decydowanie o tym, co jest dla nas lepsze, a co gorsze. Te nasze wybory określają nas, determinują nasze życie. One są dowodami w procesie. Jeżeli są niewłaściwe, krzywdzące dla innych, możemy przegrać sprawę. Wygraną może nam zagwarantować bycie wiernym sobie, swoim ideałom i wartościom. Gdy o nich zapominamy, zatracamy samych siebie, a to sprawia, że przegrywamy nasze życie.
Ktoś może zapytać, jaki jest sens walki o wygraną? Czy nie wystarczy po prostu żyć jak najdłużej i cieszyć się wszystkimi przejawami życia, po prostu "chwytać dzień"? Odpowiem słowami utworu autorstwa Liroya, jednego z popularnych polskich raperów:
"Umrzeć to nie sztuka, natomiast sztuką jest żyć.
Prawdziwym arcydziełem jest żyć i nie zejść na psy.
Więc naucz się częściej siebie kontrolować,
Bo bardzo jest łatwo w piachu wylądować.
Dragi i seks to bardzo śliska sprawa,
To w żadnym wypadku nie jest zabawa,
Więc zanim coś zrobisz zastanawiaj się długo,
Bo później i dla ciebie może też być już za późno".
W dzisiejszym świecie łatwo jest przegrać samego siebie, stoczyć się na dno, by z tego dna nigdy więcej się już nie podnieść. Świat biegnie do przodu jak zwariowany, czas i pieniądz stały się naszymi bożkami, im podporządkowujemy całe nasze życie. Nie zwracamy uwagi na ludzi, którzy są obok nas. Stajemy się coraz bardziej zobojętniali na los i cierpienie innych. Nie zauważamy tego, że ci ludzie potrzebują naszych uczuć i wsparcia. Obojętność jest naszą największą winą. Nie ma żadnych argumentów na usprawiedliwienie człowieka, który pozostał obojętny na ból, cierpienie i śmierć innego człowieka. Przegrać życie jest bardzo łatwo. Hołdowanie zasadom hedonizmu tak naprawdę degraduje człowieka, całkowicie niszczy jego duszę. Przypomina mi się powieść Oskara Wilde Portret Doriana Graya. Główny bohater całe swoje życie podporządkował realizacji swoich przyjemności, uzależniał się od morfiny, od seksu, od zła. Powoli staczał się na samo dno, a całe to zło odbijało się na jego twarzy namalowanej na portrecie. Dorian przegrał swoje życie, zniszczył je, bo najważniejsza była jego przyjemność. Zapomniał o istnieniu drugiego człowieka, zapomniał o jego uczuciach i zatracił granice pomiędzy dobrem i złem. Więc jeśli uwierzymy w to, że najważniejsza jest nasza przyjemność to łatwo przegramy nasze życie.
W dzisiejszych czasach utrwala się i pielęgnuje pojęcie hedonizmu. Wszystko, co ma służyć naszej przyjemności jest wychwalane i wynoszone na piedestał. Oczywiście daleka jestem od twierdzenia, że przyjemności są złe. Jednakże zapominamy o ich uzależniających właściwościach. Chcemy coraz więcej i więcej aż w końcu popadamy w nałóg narkomanii, alkoholizmu czy też innego uzależnienia. "Wszystko jest dla ludzi", ale należy przyjemności dozować z umiarem.
Kiedy człowiek wpada w sidła nałogu zaczyna swoisty hazard z życiem, od którego nie tak łatwo się oderwać. Ludzie nie zwracają uwagi na ból i cierpienie, przechodzą obojętnie obok narkomanów i alkoholików, nie potrafią i nie chcą im pomóc. Dlatego trzeba być bardzo ostrożnym sięgając po wszelkiego rodzaju "używki", trzeba zastanowić się jak będzie wyglądało życie po jej zastosowaniu.
Nałóg narkomani całkowicie niszczy człowieka, odbiera mu godność, czyni z niego bezwolne "zwierzątko", które dla narkotyku zrobi wszystko. Powoli odbiera zdolność myślenia i reagowania. O tych doświadczeniach opowiadają książki Barbary Rosiek i Niemki Christiny F.
Pamiętnik narkomanki to wstrząsające wyznania młodej dziewczyny, która wpadła w sidła narkomanii. Po raz pierwszy sięgnęła po narkotyk około 15 roku życia. W dniu wagarowicza nowo poznany chłopak zaoferował jej kompot z maków. Nie odmówiła. Efekt po spożyciu był piorunujący, znalazła się w innym świecie, zapomniała o wszystkich problemach. Wkrótce sięgnęła po mocniejszy narkotyk. One wypełniały jej życie, niszczyły powoli organizm i umysł. Nie mogła się już od nich uwolnić. Gdy dowiedziała się o śmierci swojego przyjaciela, który wstrzyknął sobie śmiertelną dawkę heroiny, tzw. "złoty strzał", postanowiła zerwać z nałogiem. Chciała się wyleczyć, aby nie skończyć tak jako on. Rozpoczęła bardzo długi i trudny bój o swoje życie. Zerwanie z narkotykiem to bardzo ciężka praca, która wymaga niezwykle silnej woli, samozaparcia i uporu. Główna bohaterka źle znosiła odwyki, często wracała do nałogu i potem znów z nim zrywała. Jednak udało jej się wygrać tą walkę. Dziś pracuje w instytucie walki z rakiem, pomaga ludziom, którzy przegrywają swoje życie. Jest jedną z nich, sama kiedyś taka była, więc narkomanom łatwiej jest jej zaufać i uwierzyć, że walka z nałogiem jest opłacalna. Bohaterka Pamiętnika narkomanki wygrała swoje życie, choć nie był to łatwy proces. Była silna i chciała walczyć o samą siebie.
Równie wstrząsającą książką jest historia Christiny F. opowiedziana w My, dzieci z dworca ZOO. Młodziutka dziewczyna, właściwie jeszcze dziecko, nie potrafiła sobie poradzić z rozwodem rodziców. Czuła się nierozumiana i nieakceptowana. Brakowało jej miłości, nie mogła jej dostać od zajętych własnym życiem rodziców. Na jej drodze stanęli "przyjaciele", którzy wciągnęli ją w świat berlińskich dyskotek i narkotyków. Najpierw zaczęła palić haszysz, potem sięgnęła po LSD, a wkrótce po heroinę. Stopniowo coraz bardziej się staczała. Zaczęła okradać matkę, a gdy nie miała już skąd zdobywać pieniędzy na "działki", zaczęła się prostytuować. Mając trzynaście lat była wrakiem człowieka. Dopiero śmierć jej młodszej koleżanki Babette uzmysłowiła jej jak wygląda jej życie. Nie chciała dłużej żyć w taki sposób. Próbowała zerwać z narkotykami, często stosowała odwyki, ale ta walka nie przynosiła efektów. Po skończonym odwyku znów wracała na dworzec. Nikt sobie z nią nie potrafił poradzić, nawet matka miała dość takiego życia i odwróciła się dziewczyny. Żeby uwolnić się od nałogu musiała rozpocząć samodzielną walkę o życie. Zerwała wszelkie kontakty ze środowiskiem berlińskich narkomanów, wyjechała do babci na wieś. Dała sobie szansę na lepsze życie. Walka była bardzo trudna, bo nie można tak po prostu zerwać z nałogiem. Jednak udało jej się, czego dowodem jest omawiane wspomnienia.
Na podstawie książki Christiny F. został również nakręcony film. Jest mroczny i przerażający, ale obrazuje jak wygląda życie człowieka, który dobrowolnie oddaje się w szpony nałogu. Sceny z brudnego berlińskiego dworca są przestrogą dla ludzi. Pokazują jak okropne jest takie życie, kiedy człowiek nie ma żadnej kontroli nad nim, kiedy z dnia na dzień coraz bardziej się upadla i traci godność. Film pokazuje jak łatwo jest zostać narkomanem i jak bardzo trudno wyjść z tego nałogu. Uświadamia również, że w walce o nowe lepsze życie człowiek jest całkowicie zdany na siebie, nikt nie pomoże, nikt nie wyciągnie ręki. Jeśli nie w człowieku pragnienia na zmianę, siły i uporu przegrywa swoje życie, tak jak znajomi Christiny F. czy Barbary Rosiek.
Tym dwom dziewczynom się udało, odniosły sukces, choć wymagało to do nich długiej i ciężkiej pracy. Nie zmarnowały swojego życia.
Walka o wygraną w życiu to podążanie za swoim marzeniem, to dążenie do ich realizacji. Każdy z nas ma jakieś marzenia i celem życie jest, jak pisał Teodor Józef Konrad Korzeniowski: "Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem - i tak - wiecznie - aż do końca."
O podążaniu za marzeniem traktuje wiele dzieł literackich i filmowych, jednak ja wybrałam niezwykle wzruszającą nowelkę pozytywistyczną Henryka Sienkiewicza. Janko Muzykant to chłopiec, który ponad wszystko kochał muzykę i jej chciał poświecić życie. Jego największym pragnieniem było posiadanie skrzypiec. Janek był synem bardzo ubogiej wdowy, która pracowała od świtu do zmierzchu, aby zarobić na chleb. Nie stać jej było na taki luksus, jakim były skrzypce. Gdy Janek się urodził nikt nie dawał mu większych szans na przeżycie w takich warunkach. Był bardzo wątły i chudy. Ciągle chorował, nie miał siły na wykonywanie obowiązków. Jednak całe jego życie wypełniało marzenie, ono dawało mu siły, ono sprawiało, że każdego dnia budził się odrobinę mocniejszy. Wszędzie słyszał muzykę. Sam nawet zrobił sobie instrument podobny do skrzypiec, ale nie podobały mu się dźwięki, które się z niego wydobywały. Każdego wieczoru przychodził pod karczmę i słuchał jak grajkowie umilają czas ludziom i oddawał się marzeniom. One zaprowadziły go do dworu pańskiego, w którym na ścianie wisiały piękne skrzypce. Chciał obejrzeć instrument z bliska, dotknąć go i spróbować zagrać. Właśnie wtedy został zauważony przez dworską służbę i oskarżony o próbę kradzieży skrzypiec. Marzenia chłopca zostały roztrzaskane. Za karę została wymierzona mu chłosta. Słaby i chorowity chłopiec nie był odporny na taki ból. Nie miał siły walczyć o swoje życie. Zadane razy, wycieńczenie organizmu spowodowane głodem i chorobą stały się przyczynami śmierci utalentowanego chłopca. Zapłacił za swoje marzenia śmiercią. Jego krótkie i tragiczne życie pokazało, że warto walczyć o swoje marzenia pomimo wszystko, bo gdy nie ma większej nagrody dla człowieka niż ich spełnienie się. Janko Muzykant wygrał proces o swoje życie, był wierny swoim marzeniom i sobie. Zobojętniali ludzie zmarnowali wielki talent. Sienkiewicz przestrzega przed obojętnością. Przechodzimy obok ludzi, którzy zostali obdarowani wielkim talentem, trzeba czasem się nad nimi pochylić i pomóc im go odkryć. Wtedy przyczynimy się do wygranej w ich życiu, ale również sami zdobędziemy argument na swoją korzyść.
Wygrać życie to żyć w zgodzie ze sobą, ze swoimi ideałami, to żyć dobrze. To kochać drugiego człowieka i jemu oddawać siebie. Jedną z najpiękniejszych opowieści o miłości i przyjaźni jest wzruszająca książka autorstwa Antoine de Saint -Exupéry. Mowa o Małym Księciu. Pisarz mawiał, że: "logika zabija życie", należy więc kierować się tym, co nielogiczne i niezrozumiałe, czyli swoimi uczuciami. Tylko one czynią człowieka istotą wrażliwą na cierpienie i ból, tylko dzięki nim człowiek jest zdolny do czynienia dobra. One ratują przed zwątpieniem, dają nadzieję na lepsze jutro. Każdy człowiek pragnie miłości i akceptacji, dzięki nim może walczyć o swoje życie, odkrywać jego sens. Uczucia dają to, co w życiu jest najważniejsze. Mały Książe to historia chłopca -księcia malutkiej planety, który ląduje na Saharze. Tam opowiada napotkanemu pilotowi o swoich podróżach. Odwiedził wiele planet, szukał na nich nowych wrażeń, nowych wartości. Poznał króla - autokratę, szalonego astronoma, latarnika i kilku innych dziwnych jegomości. Dopiero lis uświadamia małemu bohaterowi co tak naprawę w życiu jest ważne. "(...) Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu". Nie liczą się pieniądze, odkrycia naukowe, władza, gdy obok nie ma drugiej osoby, która wesprze, przytuli, pomoże w trudnych chwilach. Książe zrozumiał, że najważniejsza jest przyjaźń. Zatęsknił za swą przyjaciółką różą. Przyjaźń trzeba pielęgnować tak jak ogrodową różę, tylko wtedy stanie się pięknym kwiatem. Za przyjaźń trzeba być odpowiedzialnym. Książe mówi: "Wiesz... moja róża... jestem za nią odpowiedzialny. A ona jest taka słaba. I taka naiwna. Ma cztery nic nie warte kolce dla obrony przed całym światem." Na swoją planetę może wrócić tyko poprzez śmierć. Starannie się do niej przygotowuje, bo wie, że nie ma cenniejszego skarbu niż przyjaźń z różą. Exupéry dodaje, że "tylko człowiek, który kochał, umiera jak człowiek". Mały książę to niezwykle subtelna opowieść o tym, co stanowi sens ludzkiego żyją, o wartościach, które ubogacają człowieka. W świecie jest tak pełno obcych sobie ludzi, którzy żyją na swoich, odległych od planetach i nie interesują się niczym poza sobą. Dlatego, aby życie człowieka były wygrane trzeba umieć kochać i czuć się odpowiedzialnym za drugiego człowieka.
Wybitna polska aktorka Zofia Kucówna powiedziała niegdyś: "Dobre życie okupuje się często męką i cierpieniem i nie wolno tego nigdy zapomnieć, aby dobro nie spłoszyło się niewdzięcznością". Zatem wygrać życie to oddać się całkowicie drugiemu człowiekowi, jemu poświęcić siebie. Stephen King, jeden z najpoczytniejszych pisarzy świata stworzył przejmującą historię człowieka, który dla innych poświęcił siebie, swoje szczęście, zdrowie i życie. Powieść Zielona Mila opowiada o losie skazańców, którzy oczekują na swoją egzekucję. Tytułowa "zielona mila" to ostatnia droga skazańców, prowadząca z celi do krzesła elektrycznego. Wśród więźniów znajduje się czarnoskóry dwumetrowy mężczyzna. Posiada on zadziwiającą moc uzdrawiania, leczenia ran, dodawania energii. Został skazany na śmierć, bo znaleziono go przy zwłokach dwóch dziewczynek.
Oskarżono go o gwałt i brutalne morderstwo. Czarnoskórzy nie mieli prawa do obrony, więc uznano go za winnego nie wysłuchując jego argumentów. Pomiędzy więźniem a strażnikiem zawiązuje się specyficzna więź. Olbrzym leczy policjanta, który cierpiał na prostatę. Chcąc się odwdzięczyć policjant zaczyna szukać dowodów niewinności swojego więźnia. Jest przekonany, że kto inny popełnił tamtą zbrodnię. Nie udało się jednak znaleźć żadnego dowodu niewinności. Dzień przed egzekucją olbrzym mógł dokonać wyboru. Miał możliwość ucieczki, ale chciał pomóc chorej na raka żonie naczelnika więzienia. Tym samym wybrał śmierć. Kochał ludzi i pragnął dla nich uczynić jak najwięcej. Nie liczył się ze swoim życiem, pragnął dawać nadzieje innym. Umarł za czyn, którego nie popełnił, poświęcił życie dla drugiego człowieka. Ta postać zmusza do zastanowienia się nad naszym życiem. Jakie ono jest, czy my dla innego człowieka jesteśmy zdolni do jakiegokolwiek poświęcenia? Czy potrafimy choć na chwilę oderwać się od naszych spraw i wysłuchać tych, którym jest źle? Bohater Zielonej mili wygrał swoje życie, bo kochał ludzi ponad wszystko. W tym momencie przypominają mi się słowa Clemensa von Brentano: "Jedynie miłość rozumie tajemnicę: innych obdarować i samemu przy tym stać się bogatym.".
Nie sposób omawiając ten temat nie nawiązać do powieści Franza Kafki. Proces to powieść o każdym z nas. Życie jest procesem, który nie wiadomo, kiedy się rozpoczyna, nie wiadomo również, jaka jest nasza wina. Główny bohater książki to trzydziestoletni urzędnik, który pewnego dnia budzi się w swoim pokoju i zostaje aresztowany przez dwóch nieznanych mu urzędników sądowych. Oznajmiają Józefowi K, że jest oskarżony i w jego sprawie toczy się proces. Od tego momentu jest zobowiązany uczestniczyć w rozprawach i prowadzić rozmowy z adwokatem. Jest to dość absurdalna sytuacja, zwłaszcza, że Józef K. nie wie, o co jest oskarżony. Nie popełnił żadnej zbrodni, nic nie ukradł, nikomu nic nie zawinił. A jednak coś jest jego winą, za coś odpowiada. Józef K. coraz bardziej pogrąża się w machinie urzędów i sądów, gubi się w gąszczu pomieszczeń sądu. Jego całe życie staje się procesem, nieustannie o nim myśli, analizuje, stara się dociec swej winy. Zostaje oskarżony i skazany. Umiera ze świadomością winy, lecz nie wie, jaka ona jest. Powieść Kafki porusza głębokie problemy ludzkiej egzystencji. Człowiek jest bezradny wobec samego siebie, nie potrafi odnaleźć się w skomplikowanym świecie, który mu zagraża i osacza go. Kafka sugeruje, że nikt nie jest wolny, nikt nie jest bez winy i nikt nie może decydować o swoim losie. Światem rządzą prawa, których człowiek nigdy nie pojmie, bo są zbyt nielogiczne, zbyt zawiłe, za bardzo absurdalne. Człowiek jest całkowicie bezradny wobec bezdusznych prawideł świata, które stanowią o jego potędze. Sąd - dziwna totalitarna machina całkowicie opanowuje człowieka, przejmuje kontrolę nad jego indywidualnością i godnością. Pozbawia go człowieczeństwa i nie daje żadnej możliwości obrony. Każdy człowiek jest winny, choć często nie uświadamia sobie swojej winy. Wydaje się, że Józef K. był niewinny, lecz to tylko pozory. Kiedy bliżej przyjrzymy się jego osobie dostrzegamy w nim obojętność na drugiego człowieka, konformistyczną postawę wobec życia. Józef K. przestał się rozwijać, przestał dbać o swoje marzenia, przestał walczyć o samego siebie. Innych ludzi traktował z wyższością i lekceważeniem. Kobiety były zabawką, sposobem na przyjemne spędzenie czasu, traktował je instrumentalnie. Czy to nie wystarczające powody by przegrać życie? Kafka daje bardzo pesymistyczną wizję świata. Procesu o życie nie można wygrać, bo każdy rodzi się z winą swego człowieczeństwa, a potem poprzez bunt, obojętność, dążenie do wolności, do wyrwania się spod systemu powiększa swoje winy. Bunt przeciwko absurdowi takiego życia jest bezcelowy. Potwierdza tylko winę człowieka i skazuje na śmierć, której nie sposób uniknąć.
Wizja Kafki jest niezwykle pesymistyczna i odbiera człowiekowi nadzieję, na to, że życie jednak można wygrać. Ja uważam jednak, że nie należy tracić nadziei. Jeżeli założenie Kafki jest słuszne, to bunt nie pogorszy naszej sytuacji, jeżeli zaś Kafka się mylił, a człowiek nie zrobi nic by zawalczyć o swoje życie, przegra je z własnej winy. Warto więc się buntować i spróbować zawalczyć o wygraną.
Wygrać życie to "postawić sobie pomnik trwalszy od spiżu", który sprawi, że człowiek "nie wszystek umrze". To pozostawić coś po sobie, stworzyć dzieło życia. Niekoniecznie musi to być wiersz, powieść, rzeźba czy obraz. Wystarczy być wiernym sobie i dawać innym przykład jak żyć. Uczyć ludzi, którzy żyją obok nas jak w pełni wykorzystać swoje życie, uczyć się także od nich jak my mamy żyć. "Wygrywać życie" to umieć przyznać się do błędu i chcieć go naprawić, to dążyć do spełnienia swoich marzeń. Nie zaprzepaścić wartości, ideałów, w które się wierzy. "Być wiernym" i iść " wśród tych, co na kolanach/ wśród odwróconych plecami i obalonych w proch", jak pisał Zbigniew Herbert w Przesłaniu pana Cogito. "Wygrać życie" to żyć jego pełnią, kochać ludzi i dbać o swoich przyjaciół, nie zapominać o drugim człowieku. Nie wolno stawać się obojętnym i wzruszać ramionami, gdy ktoś nas prosi o pomoc. Wielkość człowieka polega na tym, że potrafi przyznać się do popełnionych błędów, że potrafi być silny i uparcie walczyć o odmianę swojego losu. Umiejętność odważnego stawiania czoła problemom, bycie wiernym sobie to gwarancje naszej wygranej. Życie jest procesem, który można wygrać, ale walka o wygraną wymaga bardzo ciężkiej pracy nad sobą, wielu wyrzeczeń i poświęceń. Trzeba umieć balansować na granicy dobra i zła, naiwności i mądrości, kompromisu i bezkompromisowości. Poświęcać się drugiemu człowiekowi, ale także uparcie walczyć o samego siebie. Proces o nasze życie jest niezwykle trudny i skomplikowany, o wiele łatwiej go przegrać, wystarczy tylko nic nie robić, poświęcić się samemu sobie, spełniać swoje przyjemności i zamknąć w szczelnej skorupie obojętności. To pozwala złu ukrytemu w nas na ujrzenie światła dziennego i zapanowania nad nami, a wtedy nie mamy już możliwości obrony. Umieramy gardząc samymi sobą, a ludzie szybko zapominają o naszej "marnej" egzystencji. Stajemy się jak Dorian Gray, wypaleni i puści. Na koniec przytoczę słowa Marcina Ostrowskiego. Niech one będą pomocniczym pytaniem dla każdego. Może nie jest za późno by zacząć ratować siebie w procesie życia.
"Bardzo mało czasu /zostało ci/ byś dokonał czegoś /by za kilka lat nikt/ nie przeszedł obojętnie/ obok twej /mogiły./Robisz coś?..."