"Miał być lepszy od zeszłych nasz XX wiek.

Już tego dowieść nie zdąży (…)"

Wisława Szymborska, "Schyłek wieku"

Dwudziesty wiek był z pewnością okresem ogromnego postępu techniki i nauki. Jednak inne dziedziny cywilizacji nie zawsze nadążały za tym rozwojem. Pod względem moralności czy sprawiedliwości a także wolności osobistej i praw człowieka wiek XX wygląda źle. W końcu to w XX wieku doszły do głosu najbardziej zbrodnicze ideologie w historii świata - nazizm i komunizm. Starsze pokolenia wciąż mają przed oczyma obrazy wojen światowych - konfliktów o nienotowanym wcześniej wpływie na cywilizację. Czy jednak jedynie z tej perspektywy należy patrzyć na minione sto lat? A lądowanie na Księżycu, a wyleczenie wielu chorób, a wzrost poziomu życia? To także się liczy. Zresztą - czasem może się wydawać, że tylko w XX wieku ludzkość osiągnęła więcej niż w czasie poprzedniego tysiąclecia!

Aby wyrobić sobie opinię, czy w czasie XX wieku cywilizacja zmierzała w kierunku sukcesu czy klęski konieczne jest szersze spojrzenie. Po przeanalizowaniu zagadnień naukowych, społecznych i kulturalnych należy z przykrością stwierdzić, że przeważają argumenty za uznaniem dwudziestego wieku za klęskę. Co ważne, za tą porażkę odpowiedzialni są wyłącznie ludzie. Dwudziesty wiek to przecież komory gazowe, bomba atomowa, globalna zimna wojna, zniewolenie i bieda większości przy wzroście potęgi i bogactwa nielicznych. Przestały się liczyć zdobycze cywilizacji, które ludzkość zdobywała za cenę krwi - wolność, godność i przyrodzone prawa. Stanisław Lem następująco podsumował stulecie, którego w większej części był świadkiem: "Spójrzmy na wiek dwudziesty: blisko 70 milionów zabitych, i to bynajmniej nie w wyniku trzęsienia ziemi.". podobnie wypowiedziała się Zofia Nałkowska - "Ludzie ludziom zgotowali ten los".

Na wstępie konieczne jest określenie, jaki okres czasu będziemy uznawać za XX wiek. Dokładnie trzymanie się dat, to znaczy 1900 - 2000 nie odpowiada rzeczywistości. Tak naprawdę aż do wybuchu I Wojny Światowej świat nie różnił się wiele od tego, który widzimy w roku 1880! Można zatem przyjąć, że wiek XX zaczyna się pod względem cywilizacyjnym dopiero tuż przed rokiem 1914.

Pod koniec wieku XIX większość ludzi patrzyła w przyszłość z optymizmem. Mieli nadzieję na poprawę swojego bytu, rozwój nauki i postęp wolności. Robotnicy chcieli związków, arystokraci władzy - dopiero wielki konflikt i powiązane z nim wydarzenia pokazały, że tak naprawdę nikt nie miał racji.

Kultura do dziś nie może ocenić jednoznacznie Pierwszej Wojny Światowej. Obecnie w Polsce najbardziej znane są dwa podejścia do tego tematu - powieść Ericha Marii Remarque'a "Na zachodzie bez zmian" oraz film Janusza Majewskiego "C. K. Dezerterzy". Powieść jest poważna i intelektualna - ukazuje pogrążanie się człowieka w rzeczywistości bez zasad, którymi trzeba się kierować i celów, do których należy dążyć. Film pokazuje inną rzeczywistość - absurdalną i równie bezcelową.

Bezpośrednio z wojną związane było wydarzenie, którego wpływ rozciągał się o wiele dalej, niż wpływ wojny - rewolucja bolszewicka w Rosji. W literaturze polskiej chyba najlepszym ujęciem problematyki związanej z rewolucją jest "Przedwiośnie" Stefana Żeromskiego. W pierwszych rozdziałach powieści czytelnik może poznać proces przemiany ideologicznego ruchu w karnawał zbrodni. Przywódcy okazują się fałszywymi egoistami opierającymi się na gwardii fanatyków. Główny bohater - Cezary Baryka - jest początkowo zwolennikiem rewolucji, ale do zmian jego poglądu przekonują go kolejne trudności, na jakie napotyka on i jego matka i w końcu rzeź Ormian dokonana właśnie w imię rewolucji. Później, w czasie podróży do Polski, napotyka biedę, chaos i terror nowego, komunistycznego państwa, w którym to ostatecznie robotnicy i chłopi są najbardziej pokrzywdzeni. Po powrocie do kraju walczył przeciwko dawnym towarzyszom i nie czuł z tego powodu dyskomfortu. Komunista Lulek starał się przeciągnąć go na stronę komunistów. Jednak na zebraniu partyjnym wdał się w ostrą dyskusje z członkami partii - w końcu żaden z nich nie widział rewolucji z tak bliska, jak Cezary. Nie uzyskał jednak zrozumienia.

Obraz totalitarnych reżimów pojawia się w szczególny sposób w powieściach George'a Orwella. W "Roku 1984" ukazuje wpływ władzy na społeczeństwo, a w "Folwarku zwierzęcym" - mechanizm zdobywania władzy. Jednak dopiero w czasie kolejnej wojny świat odczuł piętno, jakie wywiera totalitaryzm. Reżimem, który wywołał wojnę i do dziś kojarzy się z jej okrucieństwem jest oczywiście III Rzesza Niemiecka, lecz Związek Radziecki na wielu polach nie pozostawał w tyle.

Druga Wojna Światowa jest słusznie uznawana za największy kataklizm cywilizacyjny w dziejach ludzkości. Trudno spodziewać się, aby takie wydarzenie nie zostało zauważone przez literaturę. Nie tylko zresztą przez literaturę - książka, film, malarstwo, nawet muzyka - wszystkie te dziedziny ludzkiej aktywności odwzorowywały ludzkie przemyślenia i wspomnienia tyczące się wojny. Takie działanie ze strony artystów miało za zadanie z jednej strony nie dopuścić do zapomnienia strasznych wydarzeń, z drugiej - nie dopuścić do ich powtórzenia. Wielu zastanawiało się, co najgorszego było w wojnie. Jedni proponowali atak atomowy, inni bombardowania miast, jeszcze inni - wysiedlenia. W końcu wszyscy zgodzili się, co do tego, że w czasie wojny tym, co było najbardziej złe, okrutne i nieludzkie są obozy. Wszyscy pamiętają o obozach koncentracyjnych, bo to one były zawsze najczęściej wspominane, jednak sowieckie obozy pracy - gułagi, oraz japońskie obozy dla internowanych nie wiele im ustępowały. Oczywiście z punktu widzenia Polaków najważniejszym złem były nazistowskie obozy śmierci - znajdowały się w końcu na terenach okupowanej Polski. Wielu Polaków wyniosło także pamięć o zbrodniach "tych dobrych" - sowietów - łagrach i zbiorowych morderstwach polskich oficerów.

Liczne utwory literackie poruszają tematykę obozową. Do najważniejszych należy zaliczyć opowiadania Tadeusza Borowskiego z tomu "Pożegnanie z Marią", opowiadania Zofii Nałkowskiej "Medaliony" oraz, w kwestii sowieckich łagrów, "Inny świat" Gustawa Herlinga - Grudzińskiego.

Tadeusz Borowski znakomicie przedstawił w swych opowiadaniach horror psychicznego i fizycznego wyniszczenia człowieka. Wojenna rzeczywistość i realia nazistowskiego obozu koncentracyjnego powoli sprawiały, że wciąż zagrożony człowiek jako cel nadrzędny swojej egzystencji wybierał przetrwanie. Wartości dawniej uznane za pozytywne i wartościowe, jak miłość, litość czy praworządność, przestały się liczyć. Normą stały się inne - egoizm, cwaniactwo, okrucieństwo wobec słabszych i lizusostwo wobec silniejszych. Nawet odruchy, które przez tysiąclecia wpajała człowiekowi cywilizacja, uległy zanikowi - śmierć na ulicy nie wstrząsa obserwatorem, bo jest zjawiskiem codziennym. Jeśli zwykli ludzie nie byli święci, to oprawców nazwać można jedynie demonami. Każdy, kto dysponował jakąś władzą, egzekwował ją bezlitośnie - od przedstawicieli władz nazistowskich po najniższych stopniem obozowych kapo. Niemal każdy człowiek postawiłby swoje życie ponad życiem innych. Wartości nie istniały. Człowiek, który przystosował się do obozowej rzeczywistości został określony przez autora mianem "człowieka zlagrowanego" i nie był już zdolny do normalnego życia. Sam autor wkrótce po wojnie popełnił samobójstwo.

Mówiąc o ofiarach wojny nie można mówić jedynie o tych, którzy doświadczyli zła. W pewnym sensie ofiarami stawali się również przymusowi lub nie pomocnicy oprawców. Takim właśnie poszkodowanym był młody człowiek z Gdańska przydzielony do pomocy zawiadującemu pobliską placówką naukową profesorowi o nazwisku Spanner. Jest on główną postacią opowiadania "Profesor Spanner" zawartego w tomie "Medaliony" Zofii Nałkowskiej. Materiałem do stworzenia opowiadania były natomiast jego zeznania przed komisja do spraw badania zbrodni nazistowskich, w której zasiadała autorka "Medalionów". Profesor z pomocą swych asystentów i studentów pracował nad procesem wytwarzania mydła z ludzkiego tłuszczu. Zwłoki były krojone na kawałki, gotowane, by oddzielić tłuszcz, następnie resztki palono i wyrzucano. Wzmiankowany młodzieniec nie widział w tej pracy niczego złego. Na swój sposób imponował mu sposób, w jaki Niemcy potrafią "zrobić coś z niczego". Ludzie, którzy z żywych i myślących istot stali się artykułem higienicznym nie znaczyli dla młodzieńca nic. Wrażliwość, psychika i moralność młodego człowieka zostały zniszczone, dlatego trudno nie określić go mianem ofiary wojny.

Gustaw Herling - Grudziński przeżył podobny jak Borowski koszmar - tyle że po przeciwnej stronie frontu, w "gościnie" Aliantów. "Inny Świat" to najdokładniejszy obraz życia w sowieckich łagrach obok słynnego "Archipelagu Gułag" Aleksandra Sołżenicyna. Jednak nie tylko realia życia obozowego interesują narratora. Na przykładzie gułagu wiernie przedstawić można także jako taki system stalinowski i oddziaływanie, jakie wywiera na poszczególnych ludzi. Celem, jaki przyświecał twórcom systemu łagrów był kilkuczęściowy. Ważna była niewolnicza praca więźniów - bez niej załamałaby się gospodarka komunistycznego molocha, zwłaszcza w warunkach wojennych. Nie mniej istotne było usunięcie ze społeczeństwa wszelkich przypadków odstępstwa od komunistycznej religii, której prorokiem był Stalin. Nietrudno było znaleźć kandydatów - dzięki torturom i groźbom każdego można było zmusić do przyznania się do nawet absurdalnych zarzutów. Praca w obozach była mordercza, wysiłek nadludzki a warunki nieodpowiednie nawet dla zwierząt. Szansę na przeżycie mieli jedynie ci, których zespoły wypracowały więcej niż 125% (zawyżonej zresztą) normy. Pozostałych czekała pewna śmierć. Normą były kradzież, gwałty i bandytyzm. Jedynie najsilniejsi i ci, którzy szybko nauczyli się nienawidzić wszystkich, przeżywali.

Sytuacje, które z realiów wojennych przekazują nam powyższe dzieła literackie dowodzą, że Druga Wojna Światowa zakończyła świat, jaki istniał wcześniej i stworzyła nowy - nieludzki. I to właśnie ta wojna sprawia, że XX wiek to era porażki ludzkości, człowieczeństwa i cywilizacji. A nawet teraz, po przeszło pięćdziesięciu latach od jej zakończenia, nie do końca cywilizacja zdołała nadrobić straty.