Jest dla nas oczywistym faktem, iż ludzie dzielą się na dobrych, jak i na złych, wszakże wartościowanie zachowań i postaw ludzkich jest nieodzowna cechą natury człowieka. Nasi bliźni, którzy w swym życiu starają się zrealizować jakieś zaszczytne cele, którzy postępują według wskazań kodeksu moralnego, będącego czymś naturalnym dla każdego normalnego człowieka, zyskują nasz szacunek i poważanie. Natomiast ci, którzy raczej chodzą krętymi ścieżkami, którzy zawsze starają się znaleźć drogę na skróty, którzy sprzeniewierzają się elementarnym odruchom moralnym właściwym ludziom, oceniamy jako ludzi niegodnych, aby byli częścią społeczeństwa. To od nas zależy, w której grupie się znajdziemy, gdyż bez względu na okoliczności zawsze mamy wybór, zawsze możemy się opowiedzieć po stronie dobra albo zła.

To właśnie na koncepcji wolnej woli człowieka, na możliwości dokonania przezeń wyboru, opierają się wszelkie koncepcje etyczne i moralne. Wystarczy sięgnąć po księgi napisane przez mędrców należących do którejś z wielkich, etycznych, szkół greckich: stoików, epikurejczyków czy cyników. Można również zaglądnąć do pism ojców Kościoła, szczególnie zaś świętego Augustyna, który wiele miejsca poświęcił opracowaniu koncepcji wolnej woli. Łatwiej na jednak będzie się po prostu przyjrzeć, jakich wyborów moralnych dokonywali konkretni bohaterowie literaccy.

Jeżeli zajrzymy do mitologii, to bez problemu odnajdziemy całą plejadę bohaterów, którzy wybierali zarówno dobro, jak i zło. Tym, który opowiedział się po stroni dobra był w mej opinii Prometeusz, jakkolwiek Zeus miał w tej mierze zupełnie odmienne zdanie. Wszakże to, co uczynił dla ludzi - wykradł ogień bogom - było konieczne, aby zapewnić im egzystencje na ziemi, a poza tym niebianom ogień właściwie do niczego nie był potrzebny. Postacią mitologiczną, która opowiedziała się po stronie zła była Medea, narzeczona Jazona, która na wieść o tym, iż ten ją zdradził zabiła z premedytacja ich wspólne dzieci, po czym uciekła.

Także w Biblii nie brak postaci wybierających dobro. Chrystus, Abraham, Noe, Hiob, Lot, Samarytanin, jeden z łotrów ukrzyżowanych wraz z Jezusem, można by wymieniać tak długo. Nie brak tak tych, którzy opowiedzieli się o stronie zła: Adam i Ewa, mieszkańcy Sodomy i Gomory, Absalom, Judasz, tutaj lista również byłaby długa. Przejdźmy jednak do literatury bliższej naszym czasom.

"Makbet" Wiliam Szekspira jest sztuką opowiadającą o tym, jak w duszy człowieka rodzi się zło i jakie mogą być tego konsekwencje. Makbet był jednym z najdzielniejszych i najwybitniejszych generałów króla Szkocji, Duncana. Poznajemy go w chwili, gdy wraca do obozu po zwycięskiej bitwie z wojskami króla Norwegii. Przytrafi mu się wtedy dziwna przygoda. Przez nieuwagę trafia na uroczysko, pośród którego stoją trzy, dziwne, starsze kobiety. Przepowiadają one Makbetowi, iż zostanie królem Szkocji. Ten początkowo zbywa cała sprawę wzruszeniem ramion, mimo to jednak myśl o tronie nie daje mu spokoju. Widząc syna Duncana nasz bohater w swej duszy wypowiada następujący monolog: "Czarne myśli napawają go grozą, ale trudno je odpędzić. / Książę Kumberland! Trzeba mi usunąć /Z drogi ten szkopuł, inaczej bym runąć / Musiał w pochodzie. Gwiazdy, skryjcie światło, / Czystych swych blasków nie rzucajcie na tło / Mych czarnych myśli; nie pozwólcie oku / Napotkać dłoni ukrytej w pomroku, / Aby się mogło przy spełnieniu zatrzeć / To, na co strach nam po spełnieniu patrzeć." Zapewne jednak Makbet nie zdecydował by się na przedsięwzięcie żadnych kroków, mających na celu usunięcie Duncana, gdyby nie nacisk, jaki wywarła na niego jego żona, Lady Makbet. To ona dostawszy od męża list, w którym donosił jej o swym dziwny spotkaniu i myślach, jakie w nim wywołała przepowiednia trzech wiedźm. Lady Makbet będąc kobietą niezwykle inteligentną, a przy tym szalenie ambitną, zwietrzyła szybko szansę na to, aby popchnąć swego niezdecydowanego małżonka do czynu. Mówi tedy do siebie: "Przybądźcie, o wy duchy, karmiciele / Zabójczych myśli, z płci mej mię wyzujcie / I napełnijcie mię od stóp do głowy / Nieubłaganym okrucieństwem! / Zgęśćcie Krew w moich żyłach: zatamujcie wszelki / W mym łonie przystęp wyrzutom sumienia / By żaden podszept natury nie zdołał / Wielkiego mego przedsięwzięcia zachwiać / Nie stanąć w poprzek między mną a skutkiem!". I rzeczywiście nic nie stanęło pomiędzy jej zamiarem a jego realizacją. Zabiwszy Duncana Makbet został królem Szkotów. Szybko jednak okazało się, że jedna zbrodnia nie wystarczy, że zabiwszy raz trzeba zabijać dalej. Szekspir ukazał w tym dziele jak łatwo człowiek ulega złu, wystarczy tylko jego jedno ziarno zasiane w duszy, aby zniszczyć w nas to wszystko, co dobre i szlachetne. Makbet i Lady Makbet mieli wybór, nie musieli ulegać swym ambicjom, lecz okazali się zbyt słabi i ponieśli za to zasłużona karę.

Człowiekiem głęboko niemoralną był również Zenon Ziembiewicz, główny bohater powieści Zofii Nałkowskiej zatytułowanej "Granica". W młodości przyrzekał sobie, iż nie będzie taki jak jego ojciec, Walerian Ziembiewicz, który będąc zarządcą majątków bogatych ziemian wykorzystywał swą funkcje do uwodzenia coraz to nowych, podległych mu dziewcząt. Co ciekawe, matka naszego bohater nie protestowała, gdyż uważała, że mężczyzna w pewnym wieku musi się wyszaleć. Zenon Ziembiewicz uważał się za człowieka bardziej moralnego niż jego rodzice. Pierwsze ostrzeżenie, że tak jednak nie jest, zbył wzruszeniem ramion, wszakże romans z córką kucharki, Justyna Bogutuwną, był tylko wakacyjnym romansem, nic nie znacząca chwilą zapomnienia. Jednakże, po pewnym czasie, gdy nasz bohater był już zaręczony z Elżbietą Biecką, odnowił swe intymne kontakty z Justyną, wciąż będąc przekonany, iż to tylko na jakiś czas, że mężczyzna niekiedy po prostu musi… Zenon cały czas przesuwał granicę tego, czego człowiek moralny nie powinien czynić. Owo przesuwanie nie dotyczyło jednak tylko spraw sercowych, ale również zawodowych. Nasz bohater po powrocie ze swych studiów paryskich związał się z gazetą której profil ideowy był mu zupełnie obcy, a nawet nienawistny. Wmawiał sobie, iż to zajęcie tymczasowe, że wszakże nie będzie pisał tekstów niezgodnych ze swymi przekonaniami. Wkrótce okazało się, że był w błędzie. Kolejnym szczeblem w jego karierze zawodowej było piastowanie godności prezydenta miasta. Aby nim zostać, korzystał z pomocy ludzi, odpowiadających za finansowanie gazety, w której pracował. Szybko okazało się, że nie była to pomoc bezinteresowna i Ziembiewicz musi spłacić dług wdzięczności, co go uwikłało w pewne niezbyt legalne działania. Nasz bohater był zatem człowiekiem słabym, a w dodatku oszukującym samego siebie, iż jest bardziej moralny niż w rzeczywistości.

Antygona pod względem swej moralności stoi niejako na antypodach wobec Makbeta czy Zenona Ziembiwicza. Ta tytułowa bohaterka tragedii Sofoklesa sprzeciwiła się woli władcy Teb, Kreona, który zakazał sprawiania pochówku j jej bratu, Polinejkesowi, gdyż był on zdrajcą ojczyzny. Antygona uważała, że każdemu człowiekowi należy się on, gdyż taka jest wola bogów, aby nasze ciała wróciły do ziemi, a rzeczą ludzi jest szanowanie stanowionego przez nich prawa. Nasza bohaterka dokonuje zatem wyboru moralnego, który powstał w wyniku zderzenia się dwóch racji, dwóch sposobów patrzenia na rzeczywistość. Nieposłuszeństwo, jakie mu okazała córka jego siostry, wprawiła Kreona we wielką wściekłość. Postanowił on osądzić Antygonę z całą surowością, co też uczynił. Mimo wyjaśnień , jakich mu dziewczyna udzieliła co do swego postępku, władca Teb nie okazał zrozumienia. Antygona została skazana na śmieć. Księżniczka tebańska to przykład na człowieka, który raz wybrawszy ścieżkę dobra i prawości, trzyma się jej zawsze, nawet jeśli miałby przepłacić to własnym życiem. Zenon Ziembiewicz mógłby się od niej wiele nauczyć.

Człowiekiem niemalże kryształowym pod względem moralnym był również Bogumił Niechcic, główny bohater powieści Marii Dąbrowskiej zatytułowanej "Noce i dnie". W jego biografii znajduje się epizod powstańczy, jakkolwiek był wtedy jeszcze młodzieńcem, wręcz dzieckiem. Niepowodzenie tego kolejnego zrywu narodowowyzwoleńczego Polaków przeżył on bardzo mocno, do tego stopnia, że zdawało się, że nigdy już się nie pozbiera. Okazało się, że czas jednak leczy rany i nasz bohater w końcu się pozbierał. To doświadczenie stało się fundamentem jego nowego spojrzenia na świat. Nie liczył on już, że odmieni on swą postać nagle, pod wpływem wielkiego czynu, a raczej iż w skutek codziennych, mozolnych zabiegów, uda się go pchnąć w nowe koleiny. Był też w Bogumile głębokie pokłady zrozumienia dla odmienności innych co szczególnie uwidoczniało się w jego stosunku do swej żony, Barbary, która była jego zupełnym przeciwieństwem. Nieco histeryczna, zakochana w swych wyobrażeniach, szczególnie na temat miłości, łatwo wpadająca w skrajne nastroje, nie do końca potrafiła ona zrozumieć swego męża, jego radości z pokonywania przeszkód, jakie stawiało przed nim życie, jego umiłowania pracy i ludzi, z którymi się stykał, wreszcie jego "przyziemnego" stosunku do spraw miłości. Niechcic był zatem człowiekiem prawym, który moralność rozumiał w najprostszy, ale chyba zarazem najgłębszy, sposób.

Bycie moralnym nie jest zatem sprawą łatwą, to raczej wielki trud, który każdy człowiek musi podjąć, jeżeli się opowiada po stronie dobra. Jak jednak łatwo zboczyć ze ścieżki, która prowadzi doń przekonały nas dzieje Makbeta i Lady Makbet oraz Zenona Ziembiwicza.