Miłość jest uczuciem tyle powszechnie spotykanym, co nigdy do końca docieczonym. Potrafi uskrzydlać, dodawać sił do życia, czynić pięknym, z drugiej jednak strony, można odnaleźć wiele przykładów jej destruktywnego oddziaływania, gdy dlań płonęły miasta i ginęli ludzie. Przychodzi miłość nie wiadomo skąd i odchodzi kiedy zechce, niewiele możemy jej narzucić, ale także nie jesteśmy jej w stanie zignorować.

Niektórzy uważają, że to właśnie miłość stanowi istotę naszego człowieczeństwa, bez której to nie moglibyśmy się określać mianem ludzi. To ona również sprawia, że nasze życie nabiera barw, wydaje się pełniejsze i sensowniejsze. Ale czym ona tak naprawdę jest? Odpowiedzi pada wiele. Dla jednych to rodzaj przeżycia, który sprawia, że chcemy być z tą i tylko tą osobą dzieląc jej troski i radości. Inni natomiast uważają, że jest to rzecz, której nie da się ubrać w słowa, a jeśli już, to będą to tylko nędzne imitacje i odbicia daleko stojące od meritum sprawy, o której mówią. Zapewne dlatego miłość była i jest i raczej będzie niewyczerpanym źródłem natchnień dla poetów i pisarzy.

W literaturze każdej z epok znajdziemy zatrzęsienie osobników zakochanych, lub też po prostu mówiących o niej, którzy na różne sposoby realizowali swe przeznaczenia miłosne. Na przykładach niektórych z nich chciałbym pokazać, jak oni postrzegali to uczucie, czy ich perspektywa była zbieżna z zapatrywaniami czasów, w których przyszło im żyć, na ten temat, oraz jaki wpływ wywierało ono na ich osobowość, postrzeganie świata, system wartości, który wyznawali.

"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,

a miłości bym nie miał,

stałbym się jak miedź brzęcząca

albo cymbał brzmiący.

(…)

Miłość nie zazdrości,

nie szuka poklasku,

(...)

we wszystkim pokłada nadzieję,

wszystko przetrzyma."

Ten cytat pochodzi z 1 Listu do Koryntian św. Pawła. W jednym z jego fragmentów opisuje on czym jest, a czym nie jest, miłość. To uczucie wszechogarniające, które nie zna ograniczeń narzucanych człowiekowi przez czas i przestrzeń. Najpełniej realizuje się ono w stosunku Boga do nas, ułomnych stworzeń pełzających w pyle świata. Nie jest miłość jednak, jak w obecnych czasach często się uważa, domeną doznań fizycznych - "nie zna ona bezwstydu", lecz będąc czymś absolutnie przekraczającym kondycję człowieka wyznacza ona wymiar transcendentny naszemu istnieniu, pozwala przekraczać ograniczoność naszej natury i, co najważniejsze, dzięki niej jesteśmy w stanie dojrzeć w innym człowieczeństwo, kimkolwiek by on nie był i cokolwiek by nie zrobił. Mówiąc inaczej, miłość stwarza nasz świat, jest zatem jego najprawdziwszą podstawa ontologiczną, której poszczególne przejawy możemy doświadczyć w naszym osobniczym życiu. Nieprzypadkowo zatem Hymn do miłości kończy się stwierdzeniem:

"Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:

z nich zaś największa jest miłość."

Miłość jest także opisywana jako uczucie, którego prawom bezwzględnie podlegamy i niewielkie mamy szanse, jeśli w ogóle jakieś, na to, aby wyrwać się spod jej przemożnego wpływu. Znakomitą ilustracją do tak postawionej tezy są dzieje Tristana i Izoldy. Gdy obydwoje wsiadali na statek płynący do Kornwalii, pozostawali dla siebie niemalże zupełnie obcymi ludźmi, jednakże, gdy z niego wysiadali, byli już - by tak to wyrazić - jedno. Napój miłosny, który podczas tej podróży przypadkowo wypili, zdaje się być tu symbolem siły tego uczucia, która łączy ludzi nie bacząc zupełnie na uwarunkowania społeczne, w jakich ono tkwią. Dlatego też Izolda nie zwraca uwagi na to, że jest żoną króla Marka, a Tristan, że to jego suweren, któremu przysięgał wierność i lojalność. Miłość jest czymś ponad nimi i tylko ona wyznacza kanony ich postępowania. Nikt i nic więcej.

Z kolei George Byron w swym Giaurze pokazuje nam miłość, która jest narażona na zniszczenie ze strony realiów, w których przyszło jej rozkwitać. W tym wypadku jest to, po pierwsze, przysięga małżeńska wiążąca jedną ze stron romansu, po drugie, rzeczywistość społeczna świata islamu, nakazująca niewierne żony karać śmiercią. Leila i młody Wenecjanin, zwany przez muzułmanów Niewiernym (Giaurem) spotkali się i pokochali. Na przeszkodzie do ich szczęścia stanął Hassan, mąż dziewczyny. Wykrywszy romans próbował pozbawić życia Giaura, a gdy to się mu nie udało, wywarł całą swą pomstę na niewiernej, zresztą jednej z wielu, małżonce. Kazał ją utopić w morzu. W tej powieści poetyckiej Byrona miłość zatem jawi się jako coś bardzo delikatnego, jest chwiejnym płomieniem świecy, która została wystawiona na zewnątrz przy niezwykle wietrznej pogodzie, a wszakże jednocześnie jest to uczucie, które zbawia, które pozwala istnieć. Skoro zaś tak łatwo je zniszczyć to, co można powiedzieć o świecie, który na to pozwala? Giaur nigdy nie pozbył się doń (świata) wstrętu.

Miłość to także uczucie, które zmusza nas do zmiany, do ciągłego rozwoju i doskonalenia. Przekonał się o tym na własnej skórze, niestety bardzo boleśnie, Stanisław Wokulski, główny bohater powieści Bolesława Prusa zatytułowanej Lalka. Jego miłość do Izabeli Łęckiej przyczyniła się do podjęcia przezeń szeregu działań, których by zapewne nigdy nie przedsięwziął, gdyby nie ona. Podjął ryzyko prowadzenia interesów w ekstremalnie niebezpiecznych warunkach, byleby tylko zdobyć wystarczającą ilość pieniędzy, aby móc dostać się do towarzystwa, czy raczej kasty społecznej, do której należał przedmiot jego pożądania. Co prawda, nie miało to wszystko najmniejszego znaczenia w tym sensie, że Izabela nie była w stanie odwzajemnić jego uczucia, ale jako wartość sama w sobie podjęte przez niego działania były bez wątpienia niezmiernie cenne zarówno w swym aspekcie materialnym, jak i duchowym - praca jest zawsze rozwijająca.

Chyba nie istnieje na świecie człowiek, który potrafiłby obyć się bez miłości. To uczucie jest tak naturalne i powszechne, że trudno sobie nawet to wyobrazić. Gdyby jednak nawet trafiłby się taki człowiek, to czyż nie uznalibyśmy go w pewnym sensie za ułomnego? Już wszakże w pierwszym spojrzeniu naszych rodziców odnajdujemy ją, a w niej poczucie bezpieczeństwa. To właśnie miłość, jakiej doświadczmy w domu rodzinnym, kształtuje nam jej obraz w dorosłym życiu, dlatego też tak często jest ona główny tematem dzieł pisanych przez licznych poetów i pisarzy. Jednakże i w tym jej rodzinnym wymiarze bywa z nią różnie. Wystarczy wspomnieć tu biblijnego syna marnotrawnego, który opuścił swego ojca, by szukać szczęścia gdzieś na świecie. Także losy króla Leara i Goriota nie napawają w tym względzie optymizmem. Natomiast jeśli chodzi o przykłady dobrej miłości rodzinnej, to niemal od razu nasuwa się tu przykład Antygony, która poświęca swe życie, by zapewnić spokój duszy swego brata, Polinejkesa, w Hadesie.

Jak się zdaje ludzie zostali stworzeni w taki sposób, że nie są w stanie obyć się bez miłości. Jakakolwiek by ona nie była. Wszakże nieraz słyszymy o tym, co ktoś uczynił, aby móc być z jakimś innym człowiekiem. Czasami są to czyny wzniosłe i godne naśladowania, a czasami przerażające, ocierające się wręcz o różnego rodzaju patologie. Nieraz zdaje się nam również , że jesteśmy żebrakami stojącymi u bram jej wielkiego pałacu w nadziei, że zostaniemy wpuszczeni, a jeśli nawet nie, to i tak wciąż mamy nadzieję, że jego wrota zostaną dla nas chociaż trochę uchylone, tak abyśmy mogli dostrzec jej blask. Bywa też tak, że miłość po prostu jest. Nie staraliśmy się o nią, nie myśleliśmy, nie zabiegaliśmy… Dlaczego zatem raz jest tak, a raz tak? Czy to wypływa z natury tego uczucia, jego kapryśności i nieobliczalności, czy też tylko stanowi odbicie tego, kim lub czym jesteśmy? Nie wiem i zapewne żaden z ludzi nie jest w stanie w tej mierze udzielić satysfakcjonującej odpowiedzi.

Jednakże ta nieprzenikliwość miłości dla naszego poznania i języka, nie pozwalająca nam odpowiedzieć na pytanie czym ona jest naprawdę, nie powinna nas zniechęcać do ciągłych i wytrwałych poszukiwań jej istoty, gdyż wciąż dysponujemy pewnymi możliwościami stwarzającymi nam szansę na rozpoznanie jej w chaosie świata, aczkolwiek nie na wyrażenie jej pełnej istności. Chodzi mi tu to pewne wrażenia, ulotne chwile nieskończoności - by tak się wyrazić górnolotnie, w których jej doświadczamy niemal jako jakiejś namacalnej rzeczy. Wtedy właśnie wiemy, że jest, chociaż nie jesteśmy w stanie wyrazić tego, co odczuwamy. Co prawda później, możemy spróbować napisać wiersz lub poemat, gdzie w słowach stanowiących ich osnowę będziemy się starli oddać w pocie czoła to, co przed chwilą wydawało się nam tak proste i naturalne, że niemal nie wymagające z naszej strony żadnego wysiłku. No cóż, z drugiej jednak strony, nawet bardzo niedoskonałe jej przybliżenie może być dla nas pouczające i stanowić nową jakość w naszym życiu wewnętrznym.