Już sama forma pieśni Horacego zatytułowanej "Do Taliarcha" wyraźnie wskazuje na jej dydaktyczny charakter. Podmiot liryczny utworu, który można tu chyba utożsamiać z samym autorem, zwraca się bezpośrednio do swego przyjaciela, tytułowego Taliarcha, udzielając mu życiowych rad. Jest więc utwór pasmem przykazań, ostrzeżeń i nakazów. Bohaterów utworu, a więc mówiącego poetę i słuchającego V dzieli znaczna różnica wieku, podmiot liryczny jest osoba o wiele starsza, która mówi z pozycji człowieka doświadczonego życiem. Natomiast Taliach jest młodzieńcem, który winien uczyć się od starszych. Jak jest owa recepta, którą poeta chce przekazać młodemu pokoleniu? Bo oczywiście ów apel, owa nauka nie jest skierowana tylko do Taliarcha, który jest bezpośrednim adresatem, nie należy zawężać kręgu odbiorców nawet do osób młodych, bo przesłanie Horacego ma być nauką dla wszystkich.

Kiedy wreszcie przyjrzymy się samemu tekstowi, z łatwością odnajdziemy tu treści znane nam już z innych utworów Horacego, pieśń jest bowiem wykładnią nauki epikurejskiej i stoickiej, charakterystycznej dla całokształtu twórczości rzymskiego poety. Horacy po raz kolejny nawołuje, by żyć każdym dniem, wyławiając z niego wszystko, co najlepsze. Człowiek powinien cieszyć się tym, co aktualnie posiada. Z tych słów wyłania się filozofia bieżącej chwili, nie trzeba martwić się przyszłością: "Co będzie jutro nie głów się". To nastawienie na teraźniejszość pozwala cieszyć się tym, co aktualnie dobre, zaś złe chwile traktować jako cenną naukę ("Dzień życia wpisuj na poczet zysku").

Horacy wybrał na swego adresata osobę młodą, by tym silniej zaakcentować wartość , jaką tkwi w młodym wieku. Młodość jest wielkim darem, najpiękniejszym okresem w ludzkim życiu, dlatego trzeba z niej korzystać, nim przeminie bezpowrotnie. Filozofia epikurejska każe cieszyć się przyjemnościami, jakie niesie życie, tańcem, zabawą, muzyką, ucztami…, wszystko to najbardziej smakuje za młodu, toteż Horacy pisze: "Póki krew młoda i włos nie tknięty siwizną nie stroń od tańca. Młodość to także czas burzliwych miłości. Tej kwestii poświecił autor całą trzecia strofę, słusznie zauważając, ze młodość jest rodzajem przepustki, młodym uchodzi więcej i na więcej pozwala im zdrowie. Toteż trzeba wykorzystać ten czas na schadzki, nocne zabawy, fascynujące spotkania, flirty, romanse i miłosne gry. To wszystko ma miejsce w młodości i jej przystoi, z wiekiem zaś trzeba się ustatkować, po burzliwych ekscesach młodości człowiek winien zmienić tryb życia, innym hołdować cnotom, wierności i stałości w miłości.

Taka filozofia łączy się z wiarą w nieuchronność fatum, ciążącego nad życiem każdego człowieka. Wydaje się, że kategoria ta została przez rzymian przejęta z kultury greckiej, gdzie eksponowana była głównie w tragedii. Horacy uważa, ze los ludzki jest z góry przesądzony, zapisane w gwiazdach wyroki są nieodwołalne i człowiek nie ma na nie żadnego wpływu. A skoro tak, nie trzeba się przejmować przyszłością, będzie, co ma być. Horacy ujmuje to tak "Reszta zależy już tylko od bogów". W gruncie rzeczy ta koncepcja jest dramatyczna, człowiek staje się bezwolną kukłą w rękach losu, jego dzieje są przesądzone i nieuchronne, człowiek nie ma więc możliwości zmienić swego życia, sam może bardzo niewiele, poeta pisze: "śmiało dorzucaj drew na kominie" i "w dwuusznym dzbanie daj to bez żalu czteroletniego sabina". Ma to być wyraz radości w życiu, człowiek może sprawiać sobie drobne przyjemności, ale w moim odczuciu brzmi to dosyć ironicznie, człowiek tyle może, co dorzucić drew do ognia i napić się wina, reszta jest poza zasięgiem jego możliwości. Horacego reszcie zdecydują bogowie, Horacego właściwie już zdecydowali, bo los człowieka widnieje wśród gwiazd zapisany przez tajemnicą siłę fatum.

Horacy cieszył się Horacego Polsce dużym powodzeniem szczególnie w epoce odrodzenia, kiedy to sztuka antyczna odzywała na nowo. Horacego tym czasie dokonali przekładu tekstu wiersza "Do Taliarcha" Jan Kochanowski, nieco później podobnego zadania podjął się Zbigniewa Morsztyna. Przekłady polskich poetów nie są całkowicie wierne, zachowali oni podstawowe przesłanie, nie zmienili sensu epikurejskiej filozofii, jednak dokonali pewnych własnych interpretacji, starając się zaadoptować sens do ówczesnych polskich realiów.

Łatwo można zauważyć, ze obaj polscy autorzy znacznie złagodzili wymowę wiersza Zarówno kwestii młodzieńczych miłostek, która wydawała im się zbyt śmiała. Nawoływanie do flirtów, romansów czy nocnych schadzek mogło się podobać w starożytnym Rzymie, w szesnastowiecznej Polsce zostałoby źle odebrane, toteż Kochanowski pisze tylko: "A zażyj dobrej woli póki masz wiek powoli". Pisząc o młodości powiela jednak myśli rzymskiego poety, podkreślając jej ulotność i niepowtarzalność: "gdy raz młodość minie, już na wieki wiekom ginie"),. Podobna myśl pojawia się Morsztyn Morsztyna, przy czym ujęta została ona tak: "Póki masz wiek powoli, który jako wiatrak tak z szczęściem uciecze".

Zbigniew Morsztyn idzie jeszcze dalej, miast żywiołowej pochwały młodości, jaką można znaleźć parafrazie oryginale, przekazuje raczej ostrzeżenie dla starości, która czasem się zapomina, po prostu nie zauważa, ze już nadeszła: "Ludzie ni widzą jako się starzeją". Takie zapominanie o swym wieku grozi też zaniechaniem ważnych spraw, nie należy więc odkładać niczego na później, bo zastanie nas starość, trzeba realizować swe zamierzenia póki starcza sił i zapału.

Co oczywiste nie ma w polskich wersjach odwołań do wielobóstwa rzymskiego, kwestie religijne odnoszące się do wierzeń starorzymskich zostały tu pominięte, a na ich miejsce wpisano Jedynego boga, czyli Boga chrześcijańskiego ("Ostatek niechaj Bóg ma w swej opiece" J.Kochanowski i "Porucz to Bogu, jeśli cię to piecze" Z.Morsztyn.). Podobnie rzecz ma się z zagadnieniem fatum. W chrześcijańskiej etyce nie ma mowy o żadnej predestynacji czy z góry przesądzonym losie, człowiek jest odpowiedzialny za zwoje życie, ma wręcz obowiązek kształtować swój los. Kochanowski wyraźnie stwierdza, ze nikt (z ludzi) nie zna przyszłości: "Przypadków dalszych żaden z nas nie zgadnie: I próżno myslić o tym".).