Władza stała się udziałem człowieka od chwili, gdy przestał być on sam na świecie. Każda grupa bowiem miała odpowiedni podział obowiązków, a nad tym podziałem musiał czuwać ktoś, kto był najsilniejszy i najmądrzejszy, a przynajmniej było dobrze, kiedy te cechy szły ze sobą w parze. Władza dawała niesamowite przywileje, jak możliwość zarządzania innymi ludźmi. Związana była też z pewnymi przywilejami finansowymi. Jednak obok niezaprzeczalnych przywilejów bycie władcą niosło także ze sobą pewne trudne obowiązki, którym nie każdy był w stanie podołać.

Historia świata, historia Europy, czy tez naszego kraju wielokrotnie dostarczała przykładów władców, którzy mieli na celu jedynie korzyści, zapominając o ciążących na władcy obowiązkach. Niewielu w historii można znaleźć sprawiedliwych i pełnych dobroci królów. Często z ich powodu wszczynane zostają wojny, na których giną ci najbiedniejsi, którzy nie mogą się przeciwstawić swemu panu. Istnieli jednak także dobrzy rządzący, a ich losy wskazywać mogą na to, jak często władza jest przede wszystkim olbrzymią odpowiedzialnością.

Już antyk dostarcza nam kilku wzorów władcy. Bardzo ciekawe są postaci, które zilustrowane zostały przez Homera w jego epopei. Warto zwrócić uwagę na zestawienie władcy trojańskiego, Priama, oraz rządzącego Grekami Agamemnona. Priam odznaczał się niezwykłą dobrocią i wielkim umysłem. Charakteryzowało go opanowanie i wydawanie sprawiedliwych wyroków. Priam wiedział, że jeśli po nim maja przejąć władzę synowie, muszą być tak samo dobrze wykształceni i wrażliwi na krzywdę ludzką. Tylko tak bowiem człowiek może stać się dobrym władcą. A dobro rządzącego jest równocześnie drogą ku rozwojowi państwa i dobrobytowi jego obywateli. Jednak, pomimo wysiłków, Priam poniósł klęskę w wypadku młodszego z synów. Parys, powodowany chęcią własnej korzyści, wywołuje wyniszczającą klęskę. Wojskami trojańskimi dowodził w czasie walk starszy z synów Priama, Hektor. Był to bardzo dobry człowiek i genialny wprost wojownik. Homer ukazał Priama i jego rodzinę jako ludzi szlachetnych, pełnych honoru i walecznych. Po śmierci ukochanego Hektora Priam nie wahał się ani chwili, by ukorzyć się przed zabójcą syna i prosił mordercę dziecka o oddanie ciała.

Król miał same zalety, ale całe jego królestwo była w stanie zgubić jedna jego wada - zbytnia uległość i brak zdecydowania do działania.

Po stronie greckiej dowódcą został Agamemnon, który był bratem Menelaosa, męża poszkodowanego przez Parysa odebraniem żony. Agamemnon był człowiekiem porywczym i żądnym jak największej władzy, dlatego potrafił zrobić wszystko, by tylko mieć odpowiednio dużo pieniędzy i dóbr. Agamemnona cechowała prawdziwa bezwzględność i egoizm. Człowiek ten nigdy nie zastanawiał się nad takimi rzeczami jak ludzkie życie, życie swoich poddanych czy moralność - zarówno jego własna, jak i innych ludzi. Tak naprawdę nie przejmował się też losami zdradzonego brata. Porwanie pięknej bratowej stało się jedynie od dawna poszukiwanym pretekstem do rozpoczęcia wojny z niezwykle bogatą i piękną Troją. Agamemnon chciał jedynie zysku materialnego, jaki mogła dać mu ta wyprawa. Człowiek ten uważał, że należy mu się dosłownie wszystko, dlatego też nie wahał się nawet odebrać ukochana swemu najlepszemu wojownikowi, Achillesowi. Ne było to działanie przemyślane, co wskazuje na brak samokrytyki tego człowieka. On chciał po prostu mieć i nie zależało mu na sposobie, w jaki do tego doprowadzi.

Agamemnon to niewątpliwie władca zły i zapatrzony we własną osobę. Chociaż nie może poszczycić się honorowym sprawowaniem władzy, trzeba zaznaczyć, że potrafi osiągnąć bardzo wiele. Jego rządy są rządami silnej ręki. Z porównania królów Troi i Grecji wynika, że władca nie powinien być ani za bardzo bezwzględnym, ani zbytnio uległym.

Niewątpliwie więcej zastanowienia wymaga sylwetka króla tebańskiego, Kreona, którego poznajemy za sprawą tragedii napisanej przez Sofoklesa i zatytułowanej "Antygona". Kreon to człowiek, którego rządy są bardzo dobre, ale radykalne poglądy przysłaniają temu człowiekowi czasami trzeźwość myślenia. Kreon uważał, że władca zawsze ma ostatnie słowo, dlatego liczył tylko na siebie i nie kierował się radami innych. Żądał "jedynie" posłuszeństwa. Niestety, jago bezkompromisowość musiała się kiedyś obrócić przeciwko niemu. W ten sposób stracił najbliższą mu rodzinę. Wydając sprawiedliwe, we własnej ocenie, rozkazy, doprowadził do tragicznych w skutkach wydarzeń. To, co postanowił, na pewno nie przyszło mu łatwo, a jednak postanowił całkowicie odciąć się od osobistego aspektu tej sprawy i wydać jedynie słuszne zarządzenia. Jego decyzja wcale nie była łatwa. Musiał zdecydować, czy ukarać Antygonę, która starała się postąpić etycznie, czy też przestrzegać prawa państwowego.

Moim zdaniem rządy Kreona były bardzo dobre, ponieważ był to jeden z nielicznych władców, którzy potrafili wyrzec się osobistych korzyści na rzecz innych obywateli. Niestety także uczucia trzeba mieć na uwadze, jeśli chce się rządzić w słuszny sposób. Kreon chciał pokazać ludziom, że w sprawiedliwym państwie nikt nie ogląda się na pochodzenie winowajcy, ale wszyscy muszą stać się równi wobec praw - tych dobrych i tych złych. Dzięki takiemu rządzeniu cała struktura państwowości tebańskiej nie została poruszona tragicznymi wydarzeniami. Kreon musiał zrobić to, co powinien zrobić każdy władca. A jednak przyczyniło mu to więcej bólu i cierpienia niż jakakolwiek inna decyzja w czasie jego wieloletniego sprawowania władzy. Te wydarzenia jasno pokazują, iż nie należy rządzić z dala od ludzi, ale cały czas mieć na uwadze również ich uczucia i losy.

Średniowiecze było epoką, w której każdy władca musiał być ukazany jako ktoś wspaniały, nieomylny - wręcz boski. To zostało przełamane wiele lat później, dzięki twórczości Szekspira. Jego "Król Lear" jest specyficznym studium przemian zachodzących w ludzkim wnętrzu - śledzimy losy króla, który cechuje się mądrością, ale i zaślepieniem władzą aż po jego obłęd, wynikający ze zdrady, jaka się na nim dokonała. Ostatnim wiernym towarzyszem tego nieszczęsnego władcy jest jedynie jego błazen. Pomaga on człowiekowi, który powoli traci panowanie nad samym sobą. Szekspir udowadnia, iż król ma nie tylko pełne bogactwa życie, ale także, iż jego decyzje muszą być odpowiedzialne. Król wprawdzie panuje nad innymi ludźmi, jednak kiedy się pomyli, jego upadek także wszyscy widzą.

Kolejnym bohaterem szekspirowskim jest Makbet. To nieszczęśliwy człowiek, który w pewnym momencie zostaje owładnięty żądzą władzy. Utwór ten ma budowę klamry, ponieważ zarówno początkiem, jak i jego końcem jest koronacja nowego władcy. Makbet nie cieszy się swym najwyższym stanowiskiem specjalnie długo, ponieważ sposób zdobycia go sprawia, że władza ta nie jest dobra i nigdy taka się nie stanie. Jest to jedno wielkie pasmo zbrodni, dokonywanych nawet na niedawnych przyjaciołach i bliskich. Makbeta zaczyna ogarniać szaleństwo. Uzależnienie od władzy jest tak wielkie, że nie można przestać walczyć o jej utrzymanie, nawet wtedy, kiedy wiadomo, iż nie ma juz to najmniejszego sensu. Makbet rządzi dla samego bycia władcą, a przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. Taki człowiek nie liczy się z tym, co będzie musiał poświęcić - marzy jedynie o kolejnych podbojach, ponieważ to, co ma zaczyna mu nie wystarczać.

Sylwetki, które zostały przywołane w mojej pracy, ukazują różne oblicza rządzenia. Okazuje się, że władza jest nie tylko przywilejem i jednym niekończącym się pasmem korzyści. Jest to trudne i niesamowicie odpowiedzialne zadanie, którego dobre spełnienie jest prawdziwym testem dla osobowości i siły charakteru danego człowieka. Każdy robi w życiu błędy, ale jeśli robi je król, mogą mieć ogromne znaczenie dla przyszłości bardzo wielu ludzi. Trzeba pamiętać o tym, że człowiek wybrany na władcę, musi stale myśleć o dobru innych, nie oglądając się właściwie na swe korzyści. Musi poświęcać stale swe życie dla innych, ważniejszych spraw, co jest właśnie najtrudniejsze i sprawia najwięcej trudności. Rządzący muszą uważać na wiele pokus i niebezpieczeństw, czających się za tronem.

Każdy, kto decyduje się na panowanie nad innymi powinien najpierw dobrze zastanowić się, czy jest w stanie ponieść taki ciężar.