Podstawowym celem "Lalki", jak pisał sam autor powieści Bolesław Prusa, było "przedstawienie naszych polskich idealistów na tle rozkładu politycznego". Do takich idealistów należał Stanisław Wokulski. Jego stracone ideały były odzwierciedleniem klęsk pokolenia przejściowego, w którego losach przeplatały się i wzajemnie ścierały dwie tendencje: romantyczna i pozytywistyczna. Wokulski jest typowym reprezentantem pokolenia, które zachwyciło się ideą walki, a następnie poznało gorycz rozczarowań i boleśnie odczuło klęskę oraz tragiczne skutki powstania styczniowego. Bohater ten wywołuje wiele sprzecznych uczuć, gdyż czasem fascynuje i budzi szacunek, można go nawet podziwiać, lecz innym razem jego postawa budzi sprzeciw i potępienie.

Młodość Wokulskiego upłynęła w czasach romantyzmu. Wtedy to kształtowały się jego ideały i poglądy. Zresztą jego dalsze losy zdają się potwierdzać tezę, że był to romantyk zabłąkany w epoce pozytywizmu, czyli jakby zatrzymany w połowie drogi - jeszcze w dobie rozkładu feudalnych społeczeństw, a przed ostatecznym wykrystalizowaniem się społeczeństwa kapitalistycznego, którego narodziny obwieszczała poezja i ideały poświecenia dla ojczyzny, zaś ostateczny kształt przybrał formę gonitwy za pieniądzem, bogactwem i zyskiem kosztem innych.

Czy wolno nazwać go antybohaterem?

Wokulski, choć powszechnie uchodzi za twardego człowieka czynu, to w rzeczywistości jest pełen wewnętrznych rozterek. Od momentu, w którym go poznajemy aż po ostatnie karty powieści wciąż poszukuje własnej drogi, nie wie, jak ułożyć sobie życie, w którą pójść stronę. Mimo ze jest finansowym geniuszem, to szara codzienność okazuje się dla niego zbyt trudna i nie potrafi się w niej odnaleźć. Można zatem określić go mianem kogoś emocjonalnie niedojrzałego.

Dzięki szacunkowi dla pracy połączonemu ze sprytem Wokulski odnosi sukcesy niemal we wszystkim, ale dobrze prosperujące interesy zaspokajają jego ambicje, lecz nie czynią go człowiekiem szczęśliwym i zadowolonym z życia. Stach jest jakby sparaliżowany i ma poważne kłopoty ze skupieniem uwagi, ciągle targają nim skrajnie odmienne emocje. Uleganie skrajnym emocjom sprawia, że Wokulski przestaje panować nad swoimi decyzjami, górę biorą uczucia. Otoczenie zaczyna traktować go z przymrużeniem oka, jak niegroźnego dziwaka, który nie pasuje do wymogów rzeczywistości, żyje przebrzmiałymi ideałami. Wokulski nie akceptowany ponosi klęskę.

Wokulski ufał nauce, sam chętnie się kształcił i cenił zapał do wiedzy u innych. Inwestowanie w naukę, mimo krytycznych głosów otocznie, kłopotów finansowych oraz braku wiary w sens zdobywania wykształcenia przez młodego subiekta, wzbudza zachwyt i sympatię czytelników. Wokulskiego zainteresowały eksperymenty profesora Geista pracującego nad wynalezieniem metalu lżejszego od powietrza. Losy Stacha nie są do końca znane, ale nie można wykluczyć, że odrzucony przez Łęcka wyjechał właśnie do niego, by współuczestniczyć w doświadczeniach. Wyrazem zaangażowania Wokulskiego w sprawy krzewienia nauki i postępu jest zapis w jego testamencie. Stach część majątku przekazywał młodemu, świetnie zapowiadającemu się wynalazcy Julianowi Ochockiemu z przeznaczeniem na eksperymenty. Jeszcze większe uznanie budzi wrażliwość Stacha i hojność.

Dostrzegał potrzeby innych i bezinteresownie pomagała, choć przecież wiedział, że na nic więcej poza wdzięcznością obdarowanych nie może liczyć. Z jego pomocy skorzystała prostytutka, której życie diametralnie odmieniło się, bo dzięki niemu zyskała dach nad głową, wsparcie moralne zakonnic, pod których opiekę oddał ją Wokulski. Bezinteresownie pomógł Magdalence, która dzięki niemu z prostytutki przeistoczyła się w porządną kobietę. Lista osób, które zawdzięczają Wokulskiego powrót do normalnego życia, tych, którzy dzięki niemu zyskali szansę na "nowe" życie jest imponująco długa. Wystarczy wymienić choćby stolarza z Zasławia - Węgiełka czy warszawskiego furmana Wysockiego i jego mieszkającego w Skierniewicach brata dróżnika. O szlachetności Wokulskiego mogła także przekonać się nauczycielka Stawska, którą wspierał podczas sporu o lalkę. Chciał wiele zmienić, przeobrazić rzeczywistość zarówno w sferze społecznej, zmieniając mentalność społeczeństwa, ale też miał przygotowany konkretny plan ekonomicznego dźwignięcia państwa, o czym świadczy powołanie spółki do handlu ze Wschodem. Zatem po fascynacji nauką jego drugą pasją był handel, tym bardziej, że miał talent do interesów. Wokulski pragnął lepszego, sprawiedliwszego świata, gdzie jednostki aktywne i twórcze będą miały szansę urzeczywistnienia choćby najwznioślejszych ideałów. Nie kierował nim egoizm, ale altruizm, bo przecież mając tak znaczny majątek mógł z powodzeniem zrealizować swoje osobiste marzenia i podobnie, jak arystokraci, zaszyć się gdzieś z dala od codziennych problemów, by nie dostrzegać społecznych problemów. Te dążenia pozwalają nazwać go pozytywistą.

Szlachetna, wzorcowa osobowość Wokulskiego miała też drugą mniej chlubną stronę, co sprawiało, iż w jego wnętrzu trwała nieustanna walka. Pozytywny obraz bohatera na pewno zakłóca jego ślub z Małgorzatą Pfeifer, która przejęła po zmarłym mężu sklep, a gdy zmarła przypadł on Wokulskiemu. Stach dzięki ciężkiej pracy uczynił z niego dobrze prosperujący, wzorcowy sklep, w którym - zresztą jak za czasów Mincla - kształcili się przyszli subiekci. Tym samym Stach naraził się opinii otoczenia i mówiono, że wziął ślub z rozsądku, bagatelizując tym samym wkład jego pracy w funkcjonowanie interesu. Tym bardziej, że zapłacił wysoką cenę, gdyż zajmowanie się sklepem pochłaniało niemal zupełnie jego czas, a dawne marzenia o poświęceniu się nauce zepchnięte zostały na dalszy plan. Może miałby szansę na powrót do idei samokształcenia, gdyby nie nagłe uczucie do Izabeli. Stach doskonale zdawał sobie sprawę z przepaści jaka dzieliła go od Łęckiej, dlatego przekonany był, iż powiększenie majątku będzie dla niego przepustką do jej serca. Zaczął zachowywać się jak arystokrata m.in. kupił powóz, spacerował po Łazienkach, chodził na konne wyścigi, uczestniczył w organizowanych na pokaz przez arystokratów imprezach charytatywnych, oczywiście we wszystkich tych, w których brała udział Łęcka. Wewnętrznie czuł jednak, że zdradza samego siebie, odczuwał dyskomfort sprzeciwiając się swym ideałom z przeszłości. Zapłacił też dość wysoką cenę za to uczucie, gdy pozbył się sklepu, bo przecież kupiec nie byłby godny ręki Izabeli zwracającej uwagę na opinie otoczenia i pozycję w towarzystwie. Wokulski coraz bardziej nienawidził samego siebie, coraz częściej popadał w stany depresyjne, ale nie tracił nadziei na to, że któregoś dnia zdoła przekonać wybrankę serca, dla której przecież tak się poświęcił, do siebie. Niestety, boleśnie się rozczarował. Im bardziej poniżał się przed Izabelą, tym większy był jej opór i satysfakcja z tego, że dojrzały i zamożny mężczyzna zdolny jest wszystko dla niej poświęcić. Bolesna przegrana w walce o serce Łęckiej zbyt późno pokazała Wokulskiemu, jak pusta, chłodna i bezwzględna jest naprawdę wybranka jego serca. Kobieta-anioł okazała się nieprzejednana, sprytna, niesprawiedliwa. Stach zamiast szukać nowej miłości np. pokochać Stawską, poddał się. Drażni mnie to, że tak łatwo zrezygnował z dalszego życia, jakby na Izabeli świat się kończył. Mógł przecież otrząsnąć się z tego chorego, niszczącego go uczucia i zacząć wszystko na nowo, może podejść do życia mniej poważnie. Miał już majątek, więc materialnie był zabezpieczony teraz pozostało mu jedynie używanie życia, korzystanie z jego uroków. Ale on wolał targnąć się na własne życie. Moim zdaniem wybrał najprostsze rozwiązanie. Trudno mi zrozumieć, jak człowiek tak inteligentny mógł paść ofiarą przebiegłej kobiety do tego stopnia, że zupełnie stracił wiarę w siebie i w sens życia. W tym Wokulski przypomina mi bohatera romantycznego, który kierował się wyłącznie emocjami i nieustannie cierpiał z powodu miłosnych porażek.

Osobowość Wokulskiego łączy cechy właściwe dla romantyka z ideami, które przyświecały ludziom pozytywizmu. Romantyczna wrażliwość, ślepa i skłonna do największych ofiar miłość, skłonność do refleksji, indywidualizm to cechy pozostające w konflikcie z racjonalizmem, kultem wiedzy i pracy, filantropią, solidaryzmem społecznym epoki pozytywizmu. Finał stopienia się tak skrajnie odległych cech w psychice jednego człowieka łatwy jest do przewidzenia. Wewnętrznej walce towarzyszy stały niepokój, psychika ulega stopniowej destrukcji aż do stanów patologicznych i w konsekwencji człowiek nie może sobie poradzić z sobą samym, traci sens istnienia, a jedyną ucieczkę dostrzega w samobójstwie.

Niestety, Wokulski przegrał swe życie zarówno jako romantyk, jak i pozytywista. Poniósł klęskę walcząc w imię wolności ojczyzny, za co zesłano go wraz z innymi "marzycielami" na Sybir. Żył w czasie specyficznym w historii narodu zniewolonego politycznie, a wewnętrznie uwikłanego w konflikty i podlegającego ideologicznemu przeobrażeniu z uwagi na zmianę pokoleń. Romantyczna miłość, której z takim zapałem poddał się Wokulski także okazała się oszustwem. Kochał, ale nie był obdarzony uczuciem. Chciał służyć społeczeństwu swoim majątkiem, umiejętnościami i talentem, lecz również w tym wymiarze spotkało go bolesne rozczarowanie. Wokulski to bohater kontrowersyjny, bo jego szlachetność, wierność ideałom zasługuje na szacunek oraz wzbudza podziw i fascynuje, ale jednocześnie sposób w jaki postępuje, co zresztą ewidentnie zmierzało do tragicznego finału, załamania, może nas drażnić, a nawet wzbudza sprzeciw.

Problem Wokulskiego polega na tym, że nie wyrasta ponad swoją epokę dla romantyków były zapewne zbyt pozytywistyczny, a w ocenie pozytywistów za dużo w nim romantyzmu. Skazany był niejako odgórnie na porażkę. Gdyby przyszło mu wybrać ostatecznie życie w którejś z tych epok w realiach żadnej z nich nie byłby do końca szczęśliwy. Powyższe argumenty pozwalają mi stwierdzić, że Wokulski jako bohater literacki, posiada zarówno cechy właściwe romantykowi, jak i pozytywiście. Dlatego też, trudno mi złożyć jednoznaczną deklarację i bez wahania przyznać Wokulskiemu miano antybohatera.