Czasy epoki stanisławowskiej w Polsce to moment wielkich kontrastów. Z jednej strony wspaniale rozwijająca się nauka, myśl polityczna, reformy szkolnictwa, z drugiej coraz gorsze notowania na scenie politycznej Europy, pogłębiające się konflikty wewnętrzne, słabość władzy królewskiej i wiele, wiele innych wpłynęły na to, że pisarze oświecenia podejmowali w swojej twórczości mnogość wątków społecznych. Skupiali się na dydaktyzmie i moralizmie, wszyscy jednak w myśl antycznej zasady horacjańskiej, by "bawić ucząc i uczyć bawiąc". Mistrzem tak pojętej twórczości był Ignacy Krasicki, chyba najwybitniejszy poeta tamtych czasów. W "Monachomachii" poemacie heroikomicznym, który później omówię, zawarł swoje credo poetyckie:

"I śmiech niekiedy może być nauką,

Kiedy się z przywar, nie z osób natrząsa;

I żart dowcipną przyprawiony sztuką

Zbawienny, kiedy szczypie, a nie kąsa (...),

Szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych,

Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych".

Wykpiwał wszystkie możliwe ludzkie wady jakich bez trudu doszukiwał się w społeczeństwie Rzeczpospolitej, jednak nie ze złośliwości, a jedynie po to by obnażając je w ten sposób zawstydzić osoby które im ulegały. Uczynił ze swojego wrodzonego dowcipu miecz, którym bronił ludzi przed ich własna głupotą, pazernością i chciwością pieniędzy, chęcią poniżenia innych, ślepym biegiem za zaszczytami i bezwolnemu poddawaniu się obcej modzie. Zaciekle tępił zwłaszcza nastawione anty-królewsko konserwatywne stronnictwa szlacheckie dawnych Sarmatów. W tej klasie społecznej widział główne zarzewie gnuśności, nieuzasadnionej niczym dumy, ksenofobii, nacjonalizmu i braku elementarnego wychowania i wyedukowania. Za broń posłużyły mu jeszcze antyczne gatunki, jak satyra, bajka, poemat heroikomiczny, wreszcie dopiero rodząca siew tedy w europie powieść. Przez to jego twórczość pełna jest wspaniałych i rzeczywistych obserwacji społecznych, zaś postaci które stworzył Krasicki, mimo iż można je nazwać typami określonych wad, są ludźmi z krwi i kości.

Już we "Wstępie do bajek" Krasicki wyjaśnia, że pisze je dla uleczenia, a nie zniszczenia społeczeństwa. Sam zresztą daje pod rozwagę czytelnikowi obraz świata idealnego i prosi by spróbował go sam nałożyć na ten realnie istniejący:

"Był młody, który życie wstrzemięźliwie pędził;

Był stary, który nigdy nie łajał, nie zrzędził;

Był bogacz, który zbiorów potrzebnym udzielał;

Był autor, co się z cudzej sławy rozweselał;

Był celnik, który nie kradł; szewc, który nie pijał...".

Jeśli mu się to uda bez trudu to spokojnie wtedy zakończy swoja pracę jako wychowawca społeczeństwa Rzeczypospolitej. Bytujące w bajkach postaci zwierzęce są łatwymi do rozpoznania alegorycznymi przedstawieniami ludzkich przywar i niedoskonałości. . Żółw to znak lenistwa, lis - przebiegłości, wół - bezmyślności, osioł - upartości. P

"Szczur i kot" to bajka, która w niezwykle skrótowej formie, lecz pełnej treści dokonuje charakterystyki człowieka pysznego, nie zwracającego uwagi na otaczający go świat. W swoim zaślepieniu sądzi on, że nic mu nie zagraża. Kot, który "Wpadł (...)z boku (na szczura) porwał i udusił" jest przypomnieniem, że niezależnie od tego co o sobie myślimy i tak osądzi nas świat i on wyda na nas wyrok, czy się nam to spodoba czy nie.

Bajka "Jagnię i wilcy" pokazuje twarde prawa rządzące światem, w których zwycięstwo niezależnie od jego wartości moralnej przypisane jest zawsze silniejszemu. Mówi też o relatywizmie ludzi, którzy są wstanie wytłumaczyć nawet najgorsze swoje uczynki, gdyż jak pisze poeta "Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie".

W jednej z epigramatycznych, pozbawionych postaci zwierzęcych, bajek, jaka jest "Filozof", biskup warmiński pokazuje jak mądrość teoretyczna, zdobyta tylko w oparciu o książki, nie jest w stanie zapewnić człowiekowi szczęśliwego i spokojnego życia. Ostre zderzenie teoretyka z twardą rzeczywistością, zawsze spowoduje jego zaskoczenie.

Bajka "Kruk i lis" uczy nas, że "Bywa często zwiedzionym, kto lubi być chwalonym", co wprowadza nas w podobne zagadnienia , jak omówiony wcześniej utwór o szczurze.

Wymienione powyżej utwory mogą się jawić jako proste i przyjemne, napisane tylko dla zabawnego skonstatowania rzeczywistości, jednak w swojej podskórnej warstwie to wiersze przesiąknięte pesymizmem. Gdy odczytujemy ich alegoryczny sens, zestawiamy ze światem, widzimy ich głęboką i smutna prawdę, wynikającą ze wspanialej obserwacji społeczeństwa osiemnastego wieku, jakiej podjął się biskup warmiński.

Zawsze, jakby wątpiąc w szczególna inteligencje czytelnika, Krasicki jasno zaznacza morał płynący z konkretnej bajki. Utwór, który by bowiem pozostał nie zrozumiany, straciłby racje bytu:

"Jeśli z nich zdatna nauka nie płynie,

Natenczas blaskiem czczym tylko jaśnieją,

I na kształt próchna świecą, a nie grzeją".

Wilka silę poetycką i nie mniejszy humor w stawianiu zarzutów społeczeństwu widać w satyrach, księdza biskupa, których napisał ich ponad dwadzieścia. Pierwsza, niejako najważniejsza z nich nosi tytuł "Do króla". Poeta użył w niej specyficzny chwytu literackiego, który może powodować w pierwszej chwili niezrozumienie tego utworu. Jednak cudzysłów spinający klamrą tę satyrę pozwala sądzić, że zarzuty jakimi zostaje obciążony król, a są nimi jego wiek, szlacheckie pochodzenie, oddanie dla nauki i sztuki, są formułowane przez jakiegoś zacofanego Sarmatę. Doprowadzone z kolei aż do granicy śmieszności obnażają jednocześnie głupotę tego stanu. Przewrotne jest jednak włożenie w usta głupiego szlachcica, słów które należy odbierać jako maksymę samego poety, tutaj z widocznym przymrużeniem oka, wymierzoną w króla:

"Satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka.

Wielbi urząd, czci króla, lecz sądzi człowieka.

Gdy więc ganię zdrożności i zdania mniej baczne,

Pozwolisz, mości królu, że od ciebie zacznę".

W satyrze noszącej znaczący tytuł zatytułowanej "Pijaństwo", autor zwraca uwagę na jedna z największych wad Polaków - tytułowe nadużywanie alkoholu. Z tego wiersza wyłania się portret zapijaczonego szlachcica, którego jedyną radością jest alkohol, pozwalający mu zapomnieć, że tak dużo pije, nie ma w sobie na tyle siły by zerwać z niszczącym go nałogiem. W tę satyrę jest też wpisana jak najbardziej serio nagana rozpijaczonego człowieka:

"Patrz na człeka, którego ujęła moc trunku,

Człowiekiem jest z pozoru, lecz w zwierząt gatunku".

Wartym na zakończenie tego krótkiego przeglądu form komicznych u Krasickiego jest zapoznanie się z charakterystycznym dla poematu heroikomicznego pomysłem stylizatorskim. Otóż w "Monachomachii" widzimy opisanie w sumie idiotycznego zachowania mnichów, bez przerwy skłóconych i nie wyleczalnie głupich, jak by ich bitwy na kufle i książki były wielkimi antycznymi potyczkami, godnymi "Odysei", czy "Iliady". Takie bowiem było założenie tego gatunku, bawiącego przerostem formy, nad treścią.

Po lekturze jeszcze wielu innych utworów Krasickiego, czytelnik może tylko ze smutkiem stwierdzić, że śmiech z nich jest tylko potwierdzeniem, że motywy, wady i przewiny ludzki są dla niego zrozumiałe i znane, przez co nieuleczalne chyba już nigdy. A nie wystawia to najlepszej opinii rodzajowi ludzkiemu, którego tak wytrawnym i wytrwałym obserwatorem był Ignacy Krasicki.