Dziennikarz: Witam serdecznie. Nazywam się Hermann von Klinkerhoffen, i reprezentuję "Swastykę Pomorza". Jestem zainteresowany szeregiem spraw, odnoszących się do Pańskiej koncepcji państwa.
Adolf Hitler: Z przyjemnością odpowiem na wszystkie pytania.
D.: Jak wyobraża sobie państwo Adolf Hitler?
H.: A dokładnie co ma Pan na myśli?
D.: Na przykład zagadnienia polityki wewnętrznej oraz zewnętrznej państwa.
H.: Wszelkie wytyczne dotyczące powyższych kwestii, może Pan prześledzić, czytając "Mein Kampf", mojego autorstwa.
D.: Czy jest Pan zatem usatysfakcjonowany sposobem przejęcia przez siebie władzy w kraju?
H.: Absolutnie. Mym zmierzeniem było wzbudzenie w społeczeństwie przekonania o doskonałości i nieomylności mojego programu, jak również, że jest on jedyną alternatywą na przezwyciężenie letargu. Nie ulega wątpliwości, że choć spróbowałem puczu, to nie na jego drodze pragnąłem przejąć rządy. Skutki owej próby, wydają się być absolutnie nie satysfakcjonujące. Powiedzmy sobie szczerze Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników w roku 1923 całkowicie się ośmieszyła. Tak, pucz w Monachium okazał się ogromną pomyłką. Niemniej jednak czas spędzony w więzieniu, spożytkowałem na budowanie nowej, lepszej koncepcji państwa, oraz na obmyślanie w jaki sposób sięgnąć po stery władzy. Zrozumiałem: to obywatele powinni odpowiedzieć na pytanie: Czy chcą, czy też nie, mnie oraz mojej wizji rzeczywistości?
D.: Po co więc Sturmabteilungen (bojówki NSDAP, w skrócie SA - przyp. red.)?
H.: (Śmiech) Jak to po co? Po to by naród na zadane pytanie, odpowiedział "Jesteśmy gotowi".
D.: Panie Adolfie, ale SA inicjowały rozboje na ulicach, nie wspominając już o ich paramilitarnym charakterze.
H.: Jak już mówiłem, jeśli nie całemu narodowi, to nie przekonanym należało uświadomić co i kto jest dobry, jest alternatywą dla Niemiec. A tak na marginesie: nie sądzi Pan, że tak duże zainteresowanie przynależnością do bojówek, świadczyć może o powodzeniu i nieomylności głoszonych przeze mnie tez?
D.: Z jakiego więc powodu bojówki przestały istnieć?
H.: Z braku zrozumienia mojej wizji. Cóż, wielu młodych agitując, że odszedłem od rewolucji, na fali emocji popierało komunistów lub opowiadało się za kolejną rebelią. Stawali się dla mnie niebezpieczni. Jak można było Mnie, Mnie, Adolfa Hitlera posądzać o zdradę? Więc zdecydowałem. Opowiedziałem się za krwawym rozwiązaniem organizacji, oraz za "nocą długich noży" (29/30 VI 1934 rok - przyp. red.). i tym razem mój geniusz dał o sobie znać. Tym bardziej, że w miejsce poprzedniej, powstała nowa formacja. Tyleż elitarna, co zdominowana przeze mnie.
D.: A co z władzą?
H.: Cóż, obywatele zrozumieli kto musi odejść, bym mógł nadejść Ja, a wraz ze mną era zmian i innowacji. Tak więc, po zwycięstwie mojej partii w wyborach 1933 roku, zostałem kanclerzem z nadania prezydenta Hindenburga. Notowania partyjne rosły. A po przykrym dla państwa incydencie, spaleniu Reichstagu, jak wiadomo, miały miejsce kolejne wybory. W konsekwencji, w marcu, Radzie Ministrów, a w rzeczywistości Mnie, decyzją większości, nadano nadzwyczajne kompetencje (wydawania ustaw i uchwalania konstytucji). Spełniłem swe sny, a państwu mogłem nadać upragnioną formę.
D.: Nie zaprzeczy Pan, że to niedemokratyczne?
H.: Demokratyczne, oczywiście, że nie. Czymże bowiem jest demokracja? Bezsilnością wobec partyjnych chęci zmian państwa. Pytam ponownie: Czymże jest demokracja? Katastrofą w obliczu której, sześć milionów rodaków, jest niezatrudnionych. Czyż więc bezsilność i katastrofa, są dobre dla Niemiec. Nie, nie, i jeszcze raz nie. A propos władzy. W 1933 roku zdelegalizowałem wszystkie partie polityczne za wyjątkiem NSDAP. Dlaczego NSDAP? Bo to gwarant stabilizacji i pięknego jutra - powiedziałbym w przenośni. Rok później zmarł prezydent Hindenburg. A mnie nazwano "wodzem i kanclerzem Rzeszy". Zostałem sam na placu boju. Moje Niemcy określono mianem III Rzeszy. Obywatelom dałem zaś odczuć, że skończyła się epoka upadłej Republiki Weimarskiej, zaczęła doba sukcesu.
D.: Kto był realnie odpowiedzialny za sprawowaną władzę?
H.: Proszę Pana cztery osoby: marszałek Rzeszy Hermann Goring, Rudolf Hess - mój "zastępca", Joseph Goebbels oraz Heinrich Himmler.
D.: Proszę wyjaśnić czym jest swastyka.
H.: Symbolem III Rzeszy. Świętość, starogermańskość oraz ognistość, tak ognistość swastyki, jako znaku, przekładała się na wielkość i potencjał państwa. W sferze obyczajowości obok swastyki, zaistniało powitanie "Heil Hitler". Związałem ze sobą innych ludzi, pokazując im jak wiele trudu kosztowało mnie budowanie hitlerowskich Niemiec. Wzbudzałem w nich strach, ale i potrzebę poszanowania najwyższej wartości - państwa. To oni, obywatele, naród, tworzyli państwo. A Ja stałem na jego czele, niczym bóg, niczym religijny, polityczny i ideologiczny przewodnik. Nic beze mnie, nic poza mną, nic wbrew mnie w Niemczech zdarzyć się nie mogło. Tak, byłem wielki. A swastyka czy "Heil Hitler", pomagało mi w budowaniu tej wielkości.
D.: A co z Pana przeciwnikami? Jak sobie Pan z nimi radził?
H.: Bunt i spisek - to zadania dla Gestapo. Swoją rolę odegrały także obozy koncentracyjne.
D.: Nie sądzi Pan, że to środki okrutne?
H.: A czy ktoś mówił, że droga Niemiec do świetności będzie usłana różami? Gestapo rozwiązało wszystkie bolączki, na które cierpiała III Rzesza, od ideologicznych po religijne, a nade wszystko kwestię żydowską. Najważniejsze funkcje w Gestapo zarezerwowano dla ludzi całkowicie mi oddanych. Powstanie obozów koncentracyjnych i eksterminacja ludności żydowskiej - oto ich dzieła.
D.: Żydzi. Proszę powiedzieć, czym zasłużyli sobie na taką nienawiść i na taki los?
H.: Po pierwsze nie wahali się wstępować w związki małżeńskie z aryjczykami, nie muszę chyba przekonywać, że tym samym skażali rasę aryjską. Po drugie byli wszechobecni i "podtruwali" gospodarkę narodu niemieckiego. Porównałbym ich do zarazy, a zarazę trzeba zwalczać. Stąd pomysł wydania w 1935 roku, parlamentarnych ustaw norymberskich, stąd odebranie ludności żydowskiej praw obywatelsko-politycznych, stąd zakaz wstępowania w związki mieszane aryjsko-żydowskie. Władzę mogli dzierżyć tylko ci, którzy udowodnili swoje pochodzenie, swoją aryjskość, ludzie nie naznaczeni rasową skazą.
D.: Co na to ludzie?
H.: Zaakceptowali tę ideologię. Poza tym ich byt poprawiał się. Niemcy zbroiły się. III Rzesza rosła w siłę, a państwa na kontynencie europejskim nie mogły tego bagatelizować.
D.: Przejdźmy do zagadnień polityki zewnętrznej. Jak opisałby Pan jej założenia w zaledwie kilku sowach.
H.: Dość wcześnie zrozumiałem, że kolonializm to przeszłość, a nie przyszłość. Nawet Anglicy niewiele już mogli zdziałać w tej sprawie. Mnie interesowała Europa, ale nie Zachodnia czy Południowa, ale Wschodnia. Zacznijmy od Polski. Jak w ogóle mógł powstać tak śmieszny twór. A naród polski? Jego także być nie powinno. ZSRR - kolejny prymitywny organizm, zawdzięczający swoją egzystencję Niemcom. Tak, proszę prześledzić, kto od dawna sprawował władzę w ZSRR. Przecież Słowianie nie są dość błyskotliwi by do czegokolwiek dojść w pojedynkę. Ich powinno nie być na tej ziemi. A jeśli już, to tylko w charakterze usługujących rasie aryjskiej. To piękna wizja nie sądzi Pan?
D.: Wracając do koncepcji państwa. Jak Adolf Hitler zdołał przekonać do niej tak wielu ludzi? Co w niej było pociągającego?
H.: Koncepcja opierała się na założeniu, porównałbym go, do działania matematycznego. A mianowicie: siła plus potęga równa się wspólnota. Siła drzemała w narodzie. Stąd olbrzymia rola pochodzenia i czystości krwi. Poza tym zdając sobie sprawę z własnego potencjału, chciałem konfrontacji, wojny, eskalacji wrogości. Chciałem przekonać się jaką siłę kryje w sobie niemiecki naród. Wiedziałem, że mnie nie zawiedzie, że wygra . A gdy odniesie upragnione zwycięstwo, będzie w stanie budować lepsze jutro, nową jakość. Chciałem zadać kłam teoriom: liberalnej i demokratycznej, a także ośmieszyć wiarę chrześcijańską - wyznanie "malutkich" i gorszych. Stworzyłem wizję kraju opiekuńczego, a ludziom to się podobało. Ich byt się polepszył.
D.: Więc jak się do tego ma polityka eksterminacji, zwłaszcza ludności żydowskiej?
H.: Przecież na kogoś należało zrzucić ciężar odpowiedzialności za bolączki i niepowodzenia kraju. Padło na wszechobecnych i panoszących się Żydów.
D.: A co z jednostką?
H.: Jak to co?
D.: Jak w tak pojmowanej koncepcji miała funkcjonować jednostka?
H.: Jednostce proszę Pana ufać nie można, ani w wieku niemowlęcym, ani tym bardziej w dorosłym. Stąd idea dozorowania obywatela przez państwo.
D.: Dziękuję, że znalazł Pan czas na rozmowę.
H.: A Ja za zainteresowanie proponowaną przeze mnie wizją.
D.: Wszystkiego dobrego.
H.: Wzajemnie.