O godzinie 17.00 pierwszego sierpnia 1944 roku rozpoczęło się powstanie w Warszawie, która podobnie jak inne duże miasta nie była objęta planem "Burza", w miarę zbliżania się Armii Czerwonej. Armia Krajowa chciała wystąpić w roili gospodarza wobec wkraczających do niej Rosjan. 36 tysięcy ludzi cywilów i żołnierzy AK ruszyło, aby zdobyć ważne miejsca stolicy i wyzwolić miasto od niemieckiego okupanta. Walki trwały przez 2 miesiące. Przez ten okres miały miejsce bombardowania lotnicze i artyleryjskie, pożary, na każdym kroku szalała śmierć. Powstanie warszawskie zakończyło się klęską drugiego października 1944 roku, bilans ofiar wyniósł ok. 213 tysięcy zabitych żołnierzy i cywilów. Dziś w 60 rocznicę tych tragicznych zdarzeń młode pokolenie nie znające wojny, zniewolenia, podejmuje dyskusję na temat słuszności olbrzymiej akcji zbrojnej przeprowadzonej przez Armię Krajową. Czy ta akcja zbrojna była konieczna? Czy warto było walczyć? Przedstawię argumenty odnośnie wybuchu powstania i postaram się odpowiedzieć na wyżej zadane pytania.

Od wielu lat historycy próbują udzielić odpowiedzi na pytanie -czy powstanie było konieczne? czy mieszkańcy Warszawy musieli ponieść tak duże ofiary? Analizując źródła historyczne postaram się udzielić odpowiedzi na te pytania. Decyzja o rozpoczęciu powstania od samego początku była przedmiotem różnych ocen. Zarówno przeciwnicy jak i zwolennicy powstania pochodzili z tych samych środowisk politycznych i społecznych. Uważam, że nie można jednoznacznie uznać iż wybuchło nie potrzebnie. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że błędy zostały popełnione. Jednym z nich był brak przygotowania do większej walki. Zmiana planów Burzy spowodowała, że oddziały AK w stolicy, liczne i doskonale zorganizowane, były bardzo słabo uzbrojone. Jeszcze do połowy lipca broń pochodząca ze rzutów przekazywano do oddziałów leśnych. Według posiadanych danych, w chwili przystąpienia do walki, oddziały miały 98 ręcznych karabinów maszynowych z zapasem 160 naboi na każdy, 604 pistoletów maszynowych z zapasem 200 naboi na każdy, 1386 karabinów z zapasem 170 naboi na każdy. Ponadto posiadano 2660 rewolwerów z 20 nabojami na każdy i około 50 tysięcy granatów ręcznych głównie własnej produkcji. Oddziały szturmowe liczyły około 30 tysięcy żołnierzy, tak więc co piętnasty miał broń. Broni ciężkiej nie posiadano. Powstańcy byli słabo uzbrojeni jak również niektórzy z nich nie umieli strzelać , bo nie mieli gdzie i kiedy się nauczyć. Przeciwnik szkolił swoich żołnierzy systematycznie. Nie zadbano również o zaopatrzenie oddziałów warszawskich w środki łączności jak radiostacje i telefony polowe, co odbiło się fatalnie na dowodzeniu w czasie walk. Brakowało również środków opatrunkowych i żywności. Powstanie było przegrane w pierwszych godzinach walki, bo komenda główna była zajęta planowaniem jak przyjąć Rosjan a zapomniała, że najpierw trzeba stoczyć walkę z Niemcami. Błędem była również ustalona godzina wybuchu powstania. Myślano, że o 17-tej duży ruch na ulicach pozwoli grupom szturmowym zbliżyć się niepostrzeżenie do bunkrów przed niemieckimi obiektami, obrzucić je granatami i budynki zdobyć łatwiej niż pod osłoną nocy. Niestety efekt zaskoczenia zawiódł. Źle przebiegała również mobilizacja, było zdecydowanie za mało czasu, na miejsca zbiórek dotarło średnio tylko 65% zaprzysiężonych, a z wielu magazynów nie zdołano wydobyć broni.

Polacy wierzyli, że pomocy udzielą państwa sojusznicze - przede wszystkim Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Specyficzna sytuacja w jakiej znajdowały się najwyższe władze Rzeczpospolitej, działające w Londynie, utrudniała im kontrolę nad przebiegiem wydarzeń w kraju. Z jednej strony brak kontaktów dyplomatycznych z Moskwą, której armie znajdowały się już głęboko na terytorium Polski, z drugiej zaś nieszczery stosunek mocarstw zachodnich, które odbierały też temu rządowi możliwość skuteczniejszych zabiegów na arenie dyplomatycznej. Dowodem na to była wizyta Stanisława Mikołajczyka w Moskwie, do której namawiali go Brytyjczycy. Pobyt Mikołajczyka nie przyniósł żadnych rezultatów. Stalin nawet nie zareagował na prośbę udzielania wydatniejszej pomocy dla walczącej stolicy.

Bohaterstwo i wielka ofiara krwi złożona przez mieszkańców Warszawy w czasie powstania nie przyniosły spodziewanych efektów politycznych, ale w przewrotnej propagandzie wykorzystane zostały przez Moskwę jako argument na poparcie tezy o nieodpowiedzialnej polityce rządu londyńskiego i przywódców Armii Krajowej.

Ofiary jakie złożyli mieszkańcy Warszawy w czasie powstania nie były daremne. Stalin przekonał się, ze sowietyzacja Polaków nie pójdzie łatwo. Tym samym w jakimś stopniu powściągnąć musiał myśl o uczynieniu z polski republik radzieckiej. Powstanie uchroniło być może Polskę od losu Kadłubowej republiki radzieckiej. Zagłada Warszawy kosztowała ZSRR parę miesięcy zastoju na froncie. W tym czasie armie angielska i amerykańska dotarły do Renu. O ile latem 1944 roku otwierała się przed Stalinem szansa na podbój większej części Niemiec, o tyle teraz nie mógł na to liczyć. Stalin pozostawił walczącą Warszawę bez pomocy, uznał że najkorzystniej będzie jeśli Niemcy zdławią ją. W powstaniu zginęła najlepsza, najbardziej aktywna młodzież stolicy. To również z punktu widzenia Stalina było korzystne, bo pozbawiwszy naród polski elity, łatwiej było go ujarzmić. Klęska powstania spowodowała również pogłębienie nastrojów antyradzieckich w społeczeństwie polskim. Fakt, ze Armia Czerwona przyglądała się bezczynnie agonii walczącej stolicy utwierdził przekonanie, że w stosunku Moskwy do Polski nic się nie zmieniło, a to miało wpływ na stosunek do PKWN, PPR. Ta samotna walka przyczyniła się do powstania legendy, która stała się ważnym czynnikiem świadomości narodowej.

Bezczynność Armii Krajowej w chwili wejścia Armii Czerwonej wzmocniłaby propagandę radziecką o rzekomej współpracy polskiej armii podziemnej z okupantem i pozwoliłoby zniszczyć setki tysięcy jej członków. Bierne oddanie się w niewolę radziecką mogło wytworzyć w społeczeństwie polskim kryzys moralny nie mniej bolesny od kompleksu klęski.

Pewne jest natomiast, że postawa ZSRR dała zachodniej opinii publicznej możliwość ujrzenia prawdziwego oblicza Stalina. Bierność potężnej Armii Czerwonej w czasie powstania warszawskiego z całą jaskrawością ukazała zbrodniczość Stalina.

Powstanie Warszawskie nie doczekało się jednoznacznej oceny. Od chwili jego wybuchu aż po dzień dzisiejszy toczy się wielki spór między historykami, politykami i wojskowymi. Uważam, że każdy powinien dokonać indywidualnej oceny. To też starałem się dokonać w mojej pracy.

Tak więc argumenty, które zostały przedstawione przekonują nas, że decyzja o rozpoczęciu powstania była w dużej mierze zbyt pochopnie podjęta. Szybkie zwycięstwo nad okupantem niemieckim nie mogło zostać zrealizowane, gdyż przeciwnik ciągle był silny. Idea utrzymania niezależności Polski dzięki powstaniu w stolicy moim zdaniem nie posiadała szans na realizację. Powstańcy mieli przeciw sobie dwie armie: niemiecką i paradoksalnie radziecką i tylko około 35 tysięcy słabo uzbrojonych żołnierzy. Nie byli oni w stanie powstrzymać odwetu przeciwników.

Klęska powstania była całkowita, pozostał jedynie spór o to czy rekompensują ją walory moralne. W istocie powstanie zamiast uniemożliwić, pomogło komunistom w przejęciu władzy w kraju. Tragedia stolicy w dużej mierze spowodowana była polityczną i wojskowa nieudolnością rządu londyńskiego. Osiągniecie porozumienia z ZSRR nawet na bardzo trudnych warunkach dla Poski było jedynym realnym wyjściem z niezmiernie skomplikowanej sytuacji. Tylko wtedy można było zaoszczędzić krajowi nadmiernych strat i złagodzić skutki przemarszu Armii Czerwonej przez Polskę.

Jednak nie wyłącznie goryczą, bilansem strat, ilością mogił i gruzami miasta podsumowuje się wielki zryw Powstania Warszawskiego. Mimo wielu błędów, wzajemnych oskarżeń, niekompetencji, brak realizmu i naiwności coraz mocniej z biegiem lat, wybija się i świeci jasnym płomieniem walor moralny powstania, którego nie są w stanie objąć ani suche cyfry, ani oceny.