Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki - streszczenie szczegółowe
Powieść pisana jest w pierwszej osobie. Rolę narratora pełni główny bohater-Mikołaj Doświadczyński.
Księga pierwsza
Rozdział I
Bohater wyjaśnia, że postanowił spisać swoją historię, ponieważ uważa, że jest to lepsze zajęcie niż sięganie do kufla i nabawienie się podagry.
Mikołaj urodził się w rodzinie szlacheckiej, która swój herb zawdzięcza Gabrielowi Doświadczyńskiemu. Ojciec po latach pracy został Stolnikiem. Matka pochodziła ze wsi i miewała cięty język. Nie przejmowała się zbytnio opinią innych.
Pierwsze 7 lat Mikołaj spędził w domu, głównie w towarzystwie kobiet. Pewnego dnia przyjechał brat matki, który zwrócił uwagę na to, że bohater powinien się uczyć i najlepiej wysłać go do szkoły publicznej. Matka próbowała się usprawiedliwiać, dlaczego Mikołaj jeszcze nie potrafi czytać i pisać. Tłumaczy to obawą o to, że nauka mogłaby mu zaszkodzić. Wuj odjechał, ale ojciec dążył do tego, aby Mikołaj jednak zaczął się uczyć, przy czym był przeciwnikiem nauki domowej. W końcu matka zgodziła się, aby Mikołaja wysłać do szkoły.
Rozdział II
Szkoła była wielkim zmartwieniem Mikołaja, a także jego matki. Naukę traktował jak największą karę. Dyrektorem szkoły był młody mężczyzna. Miał przykazane od ojca, że ma bić Mikołaja, ale matka, usłyszawszy o tym, poszła do niego na rozmowę i zagroziła, że jeśli tknie jej syna, to straci posadę. Ostatecznie dyrektor posłuchał matki i wychwalał sukcesy Mikołaja.
Kiedy Mikołaj skończył 16 lat, zmarł jego ojciec. Mikołaj zmartwił, ale jednocześnie odetchnął, wiedząc, że czeka go wolność. Matka za poradą sąsiadów uznała, że bohaterowi wystarczy dotychczasowa edukacja, toteż chłopak wrócił do domu.
Przez pewien czas Mikołaj żył beztrosko, aż do przyjazdu wuja, który zapoczątkował nową dyscyplinę. Bohater otoczony był nowymi znajomymi, którzy wbrew pozorom wprowadzali w jego życie nowe zabawy, choć spokojniejsze niż dawniej. Kiedy wuj wyjechał, sąsiadka namówiła matkę, aby zamiast uczyć Mikołaja łaciny, należy zatrudnić mu nauczyciela francuskiego. Poleciła Pana Damona, którego matka od razu zatrudniła. Mężczyzna zabił ponoć w pojedynku prezydenta parlamentu francuskiego i musiał uciekać z Francji.
Rozdział III
Początkowe nauki z nowym guwernerem były głównie oparte na wzajemnych grzecznościach. Nauczyciel prosił, aby nie nazywać go markizem i traktować jak guwernera. Na prośbę matki opowiedział o swoich przygodach i awanturach, ale prosił, aby nikomu ni wspominać o pojedynku, ponieważ jest poszukiwany w Polsce. Matka była zachwycona nowym nauczycielem, ale szybko wygadała sekret markiza dwóm sąsiadkom, po czym wiedziała o nim cała okolica, udając nadal, że to tajemnica.
Damon twierdził, że łacina jest w jego otoczeniu traktowana pogardliwie, natomiast francuski jest idealny dla sentymentów serca. Nie zamierzał uczyć Mikołaja gramatyki francuskiej, tylko polecił, że będzie uczył się języka podczas codziennych konwersacji, które szły coraz lepiej. Mikołaj szybko sądził, że wszystko już umie.
Rozdział IV
Damon polecił zakup licznych romansów francuskich, które czytał uczniowi i polecał własnej lekturze. Kłopot Mikołaja leżał w tym, że on jeszcze nie miał wybranki serca, toteż kiepsko mu szło utożsamianie z sentymentalnymi bohaterami literackimi. Pewnego razu Mikołaj czytał na głos jedno z dzieł, co usłyszała jedna z wychowanek matki. Mikołaj zobaczył w Juliannie obiekt westchnień i zaczął czytać z większym zapałem.
Rozdział V
Julianna miała jasną cerę, rumieniec, pewny chód i głos lekki. Bardzo spodobała się Mikołajowi.
Pewnego razu Mikołaj wypadł z łódki na stawie. Okazało się, że widziała to Julianna i zemdlała z emocji. Bohater był coraz bardziej zainteresowany dziewczyną. Bohater po wypadku kilka dni leżał w łóżku. Pewnego dnia matka poleciła Juliannie nad nim czuwać. Bohater przeprosił ją za niezręczną sytuację, w której się poznali. Dziewczyna odrzekła, żeby do tego nie wracali. Gdy matka wróciła, zaczął rozprawiać o tym, jaka powinna być jego żona, opisując w zasadzie Juliannę. Matka prawdopodobnie domyśliła się jego zamiarów, toteż wysłała dziewczynę do klasztoru, tłumacząc to koniecznością dalszej nauki i na nic zdały się wszelkie argumenty przeciw wygłaszane przez Mikołaja. Następnie za radą wuja postanowiła wyprawić Mikołaja zagranicę w towarzystwie Damona.
Rozdział VI
Wyjazd zagranicę został dowleczony i matka wysłała Mikołaja z Damonem do jednego z większych miast Królestwa, dając list do krewnych, którzy tam mieszkali. Na miejscu nikogo nie zastali i już myśleli, że będą musieli wracać, gdy Damon spotkał znajomą Baronową de Grakendorff, która w tajemnicy zgodziła się dać im nocleg w domu, który objęła. Zostali ciepło przyjęci przez wszystkich mieszkańców. Mikołaj spostrzegł, że na stole stał szampan i karty. Jeden z mężczyzn od razu wzniósł toast gości. Toastów było znacznie więcej, aż w końcu rozpoczęto grę w karty. Zabawa trwała całą noc.
Następnego dnia Mikołaj obudził się koło południa z wielkim bólem głowy. Okazało się, że wygrał sporo pieniędzy w karty i zdobył serce jednej z panien. Mikołaj i Damon chadzali codziennie wieczorami grać w karty i imprezować. Podczas jednego z takich spotkań Damon wdał się w kłótnię z jednym z kawalerów, po czym dobył szpady i rozpętała się bitwa między uczestnikami. Ostatecznie Mikołaj poprosił żołnierzy, którzy przyszli rozwiązać konflikt o pomoc i odesłali go do stancji. Na miejscu okazało się, że Damon zniknął, twierdząc, że Mikołaj już wyjechał. Bohater nadal go szukał i dowiedział się, że Baronowa również jest oszustką.
Rozdział VII
Wiadomość o bójce szybko otrzymała matka Mikołaja i odpisała mu wyraźnie niezadowolona. Bohater wysłał kilka listów do krewnych i przyjaciół, aby wsparli go przed rodzicielką. Niewiele to jednak dało, bo po powrocie do domu, Mikołaj padł matce do stóp, prosząc o przebaczenie, a kobieta wzruszona postępowaniem syna wszystko mu wybaczyła.
Mikołaj szukał zajęcia w domu. Damon zabrał wszystkie romanse i Mikołaj nie miał co czytać. Przypadkiem znalazł historię o Aleksandrze Wielkim (romans z 1550 roku) i zaczął go czytać. Kiedy zobaczył to znajomy zakonnik, skarcił go, że czyta pogańskie książki i matka kazała ją spalić.
Pewnego razu jedna z sąsiadek, Podstolina, wpadła z wizytą. Opowiadała o słynnym włoskim romansie o Kaloandrze Wiernym, w którym wszyscy się rozczytują w Warszawie. Po długich prośbach zgodziła się pożyczyć książkę Mikołajowi.
Rozdział VIII
Okazało się, że Mikołaj ma długi zaciągnięte jeszcze przez Damona w czasie karcianych imprez. Były to karty z podpisami bohatera potwierdzające określoną należność. Mikołaj nie chciał, żeby matka się o tym dowiedziała, ale jeszcze bardziej nie chciał, żeby dłużnicy zaczęli do niej sami przyjeżdżać, toteż sprzyjających okolicznościach opowiedział jej o długach. Kobieta postanowiła sukcesywnie spłacać wszystkie zobowiązania, uważając, że i tak będzie uczciwie.
Julianny nadal nie było, a Mikołajowi spodobała się Podwojewodzianka. Zrezygnował jednak z zalecania się do niej, kiedy ojciec dziewczyny obiecał mu córkę, ale tylko wówczas kiedy potwierdzi, że bierze ją dożywotnio. Taki obrót sprawy dla Mikołaja był barbarzyński, toteż poprosił matkę, aby wyprawiła go do Warszawy.
Po przyjeździe do miasta okazało się, że jego sposób bycia znacząco odstaje od norm, które znał. Tutaj kawalerowie zachowywali się zupełnie inaczej: byli dowcipni, pewni siebie, chętnie żartowali również z innych. Chętnie podkreślali swoją pozycję. Mikołaj poznał pewnego mężczyznę, który zaprosił go na ostrygi. Kiedy zostali sami, zaczął opowiadać mu o tym, że pochodził ze zubożałej szlachty i swoją pozycję musiał samodzielnie zbudować. Radził mu, aby zmienił sposób bycia, ponieważ cnota już dawno odeszła w niepamięć. Teraz liczy się, aby mieć jakiś talent, a najlepiej nie mając talentu zachwycać innych. Opowiedział mu o swoich awanturach i przygodach. Wspominał, że współczesny mężczyzna musi mieć „reputację: galantoma, junaka i filozofa”, z czego ta ostatnie jest najważniejsze. Zacny kawaler ubiera się elegancko, zachowuje zuchwale, jest odważny, potrafi się chwalić i jest rozrzutny. Większość czynności wykonuje na pokaz, aby podkreślić swój status materialny. Warto, jeśli wspomina o znajomościach z osobami, które są poważane w towarzystwie i otacza się bronią, nawet nienabitą. Oczywiście współczesny kawaler powinien znać filozofię oświeceniowych myślicieli.
Rozdział IX
Po śmierci matki Mikołaj odczuwa żal, ale i ulgę z powodu nowo zdobytej swobody. Wkrótce zaczyna planować podróż za granicę. Jego nowy mentor pomaga mu w przygotowaniach, a gdy wspomina o potrzebie pożyczki, Mikołaj – chcąc okazać hojność – daje mu tysiąc czerwonych złotych.
Doświadczyński staje się popularny w towarzystwie warszawskim, bywa na przyjęciach, gra w karty i szybko trwoni majątek. Aby zdobyć fundusze na wyjazd, poleca plenipotentowi zastawić dwie wsie, lecz ten zastawia trzy. Zadowolony Mikołaj powierza mu zarząd nad całym majątkiem i zapisuje mu jeszcze znaczną sumę pieniędzy.
Gdy wszystko gotowe, plenipotent wzywa go do Lublina, gdzie toczy się spór z sąsiadem o dziedziczną wieś. Mikołaj stara się więc o listy polecające do deputatów. Jeden z możnych wystawia mu listy rekomendacyjne pełne pustych, kurtuazyjnych zwrotów.
Rozdział X
Po przyjeździe do Lublina Mikołaj odkrywa zupełnie nowy świat – pełen obyczajów i układów, o jakich wcześniej nie miał pojęcia. Od plenipotenta dowiaduje się, że aby wygrać sprawę w sądzie, potrzeba trzech rzeczy: wpływów i protektorów, znajomości z sędziami lub innych sposobów (czyli łapówek), a dopiero na końcu liczy się sama sprawiedliwość.
Z listami polecającymi odwiedza kolejnych urzędników i sędziów, często o świcie, wspinając się po schodach i czekając godzinami w przedpokojach. Plenipotent informuje go o zbliżających się imieninach wpływowego pana, więc Mikołaj wystawia się na pokaz, wysyła swoją karetę i zdobywa względy możnego, który następnego dnia okazuje mu publiczną przychylność.
Potem obaj planują, jak poprowadzić proces. Plenipotent radzi zyskać przychylność palestrę – zatrudnić jak najwięcej adwokatów, nawet ponad przepisowy limit, by żaden nie mógł stanąć po stronie przeciwnika. Należy też zdobyć przychylność deputatów i posłużyć się fałszywymi dokumentami, jeśli zajdzie potrzeba.
Mikołaj dziękuje mu serdecznie i przygotowuje się do konferencji z mecenasami: zamawia dwanaście butli drogiego wina i rozkłada papiery, by wyglądało poważnie i uczciwie.
Rozdział XI
Do Mikołaja przybywa dziesięciu poważnych i wpływowych mecenasów, aby odbyć konferencję w jego sprawie sądowej. Na początku wszyscy wymieniają się ceremonialnymi ukłonami i komplementami, po czym zasiadają do stołu, gdzie czeka kilka flasz znakomitego wina. Plenipotent, czyli pełnomocnik Mikołaja, szepcze mu na ucho, by zwrócił uwagę na poszczególnych patronów, wyjaśniając, kto jest kim.
Zaczyna się właściwa narada. Mecenasi, popijając wino, zapoznają się ze sprawą, przeglądają dokumenty i notują najważniejsze informacje. Ich powaga jednak wkrótce zostaje przerwana przez wejście młodego panicza – skarbnikiewicza, siostrzeńca jaśnie wielmożnego prezydenta trybunału. Chłopak wkracza z hałasem, w towarzystwie służących i psa, który natychmiast wskakuje na stół i przewraca kielich z winem, zalewając papiery i kontusze mecenasów.
Wszyscy są oburzeni, lecz plenipotent szybko szepcze Mikołajowi, że młodzieniec ten jest osobą wpływową – jego wuj może przesądzić los sprawy. Mikołaj więc, tłumiąc złość, uprzejmie go wita, wznosi toast za wuja i pozwala mu zostać. Skarbnikiewicz jednak nie słucha przebiegu narady, tylko bawi się psem i przeszkadza zebranym, którzy mimo to muszą zachowywać pozory szacunku.
Po zakończeniu omawiania dokumentów jeden z mecenasów przedstawia podsumowanie prawne całej sprawy. Wyjaśnia, że proces ma dwa oblicza — prawne i faktyczne. W pierwszym – Mikołaj jest pozwany za wypędzenie szlachcica, pobicie, a nawet spowodowanie zabójstwa. Jeśli sprawa trafi do właściwego rejestru expulsionum, może zostać ukarany więzieniem i grzywną. W drugim – to on pozywa szlachcica, roszcząc sobie prawo do wioski. Tu może liczyć na przychylność sądu, o ile zdobędzie protekcję i przychylność deputatów.
Mecenas zaleca więc, by Mikołaj pozyskał wpływowych sędziów, opóźniał postępowanie w niekorzystnym rejestrze i przyspieszał w tym, który mu sprzyja. Najlepiej też, by młody skarbnikiewicz poświadczył jego sprawę przed wujem — to może przesądzić o zwycięstwie. Mikołaj, wdzięczny za tę radę, odprowadza panicza do drugiego pokoju i wręcza mu w darze piękną fuzję i pistolety jako upominek dla myśliwego. Tym samym zyskuje jego łaskę i obietnicę wstawiennictwa.
Mecenasi, otrzymawszy sowite honoraria, rozchodzą się zadowoleni. Mikołaj odprowadza młodzieńca aż na ulicę, licząc, że dzięki tej znajomości jego sprawa znajdzie szczęśliwy finał.
Rozdział XII
Mikołaj wraz z plenipotentem kontynuuje przygotowania do procesu. Plenipotent radzi zdobyć fałszywe dokumenty, mające dowodzić, że sporna wieś od dawna należy do Doświadczyńskich. Wynajmuje charakternika, którzy w ciągu trzech dni dostarcza trzy sfałszowane papiery, wyglądające na bardzo stare i autentyczne. Mikołaj, nieświadomy nieuczciwości, cieszy się ich rzekomą wartością.
Wkrótce jeden z deputatów ostrzega go, że jutro może dojść do rozprawy w niekorzystnym rejestrze expulsionum, co grozi więzieniem i grzywną. Aby temu zapobiec, radzi zerwać komplet sędziów: jednego wysłać na polowanie, drugiego na jarmark, a samemu udać chorobę. Plan się udaje — obrady zostają przerwane, a Mikołaj unika niebezpieczeństwa.
Następnie udaje mu się przyspieszyć rozprawę w rejestrze wojewódzkim, korzystnym dla jego strony. W podzięce za pomoc deputatowi, z którym był na polowaniu, Mikołaj ofiarowuje mu swoją ostatnią kolaskę (karocę).
Podczas procesu strona przeciwna przegrywa kolejne wnioski, a Mikołajowi sprzyjają sędziowie. Jego mecenas, popisując się wymową, wygłasza długą, uczoną mowę w obronie swego klienta, cytując łacinę i odwołując się do starożytnego nadania majątku przez księcia Wasila Zejmunda Łopatę Jadźwinga.
Gdy sędziowie zaczynają analizować ów dokument, kim byli wspomniani Jadźwingowie. Jeden z nich tłumaczy, że Jadźwingowie byli jakoby arianami, inny, że to rokoszanie, na wzór Chmielnickiego. Dyskusja przeradza się w kłótnię między prezydentem a deputatem, po której sądy zostają odroczone.
Rozdział XIII
Nazajutrz po procesie przeciwnik Mikołaja ucieka z Lublina, co zapewnia bohaterowi zwycięstwo i dekret korzystny dla niego. Opłaca tylko grzywny za uciekiniera, z gwarancją zwrotu. Plenipotent opowiada mu o swojej drodze zawodowej – od nauki spisywania dokumentów i pracy u mecenasów po zostanie pełnoprawnym prawnikiem i jego pełnomocnikiem. Nie musiał się uczyć, aby zdobyć stanowiska załatwione mu przez ojca.
Mikołaj, po opłaceniu kosztów procesu i dekretu, powraca do Warszawy, choć zubożały i zmęczony. Przygotowuje się do wyjazdu zagranicznego. Zastawia srebra i klejnoty, aby pozyskać pieniądze na podróż i po dziesięciu dniach przygotowań wyrusza zagranicę.
Rozdział XIV
„Dyaryusz podróży paryskiej”
Mikołaj relacjonuje podróż do Francji. Wyrusza z Warszawy 20 listopada w podróż do Paryża, przemierzając Kraków, Śląsk, Morawy i Austrię. Po drodze doświadcza trudności drogowych, problemów z mostami, rewizji w Wiedniu i kosztów w gospodach, ale podziwia miasta i osobliwości regionów, m.in. Kraków, Ołomuniec, Wiedeń, Frankfurt, Moguncję, Strasburg, Metz. Podziwia zabytki i lokalne ciekawostki, próbuje wina, zwiedza katedry i mosty, notuje różnice w zwyczajach i kosztach.
Po długiej i kosztownej podróży dociera do Paryża 3 lutego.
Rozdział XV
Mikołaj przybywa do Paryża i zamieszkuje wygodną stancję przy ulicy Św. Honoriusza. Zachwyca się rozmaitością widoków, teatrami i różnorodnością miejskich rozrywek, których jest tak wiele, że nie wiadomo, którą wybrać. Spotyka hrabiego Fickiewicza, dawnego sąsiada i brata Podwojewodzianki, która niegdyś mu się podobała. Mężczyzna staje się jego przewodnikiem po paryskich rozrywkach i finansowo wspiera go pożyczką.
Mikołaj organizuje garderobę, lokajów i ekwipunek, odwiedza tanecznicę opery francuskiej, uczy się manier i utrzymywania wspaniałości narodowej. Staje się znany w Paryżu dzięki rozrzutności. Zakochuje się w pannie La Rose i kupuje dom na przedmieściu i luksusowe kolaseczki. Podczas pierwszej samodzielnej przejażdżki ulega wypadkowi i wybija sobie dwa zęby. Leczenie trwa kilka tygodni, ale towarzyszą mu przyjaciele i Hrabia.
Rozdział XVI
Mikołaj próbuje odwiedzić hrabiego Fickiewicza, ale okazuje się, że został on aresztowany za długi wobec kupców i rzemieślników. Mikołaj, wykorzystując swój kredyt, gwarantuje spłatę i doprowadza do natychmiastowego uwolnienia hrabiego, jednak ten natychmiast ucieka z Paryża, zostawiając Mikołaja z problemami finansowymi – kupcy i bankierzy przestają mu ufać.
Zubożały i obciążony długami, Mikołaj opuszcza Francję, przedostaje się przez Flandrię Austriacką i Amsterdem, skąd wyrusza w podróż morską do Batawii, decydując się na nowe życie, z nadzieją na odbudowanie majątku.
Rozdział XVII
Bohater płynie statkiem wojennym wraz z urzędnikami, żołnierzami i kilkunastoma pasażerami. Na krótko przybili do Wysp Kanaryjskich, potem na kilka miesięcy na Cyplu Dobrej Nadziei. Zmienił się kapitan, w czasie podróży na statku połowa pokładu chorowała. Wiatr raz nie wiał wcale, a innym razem był niezwykle silny. W końcu statek rozbił się o skały, a Mikołaj, dryfując na desce, cudem dostał się na jakiś ląd.
Księga druga
Rozdział I
Po przeżyciach morskiej katastrofy Mikołaj budzi się wyczerpany i rozważa samobójstwo, lecz powstrzymuje go wiara. Z nadzieją w sercu wyrusza w głąb nieznanej ziemi. Po trudnym marszu przez lasy dociera na obsianą pola osadę, gdzie spotyka miejscowych.
Napotkany starze zaprowadza Mikołaja do swojego domu. Tam zostaje serdecznie przyjęty przez rodzinę gospodarza w prostym, ale czystym, drewnianym domu. Fascynację domowników wzbudził nóż Mikołaja, którym starzec się niechcący skaleczył, gdy chciał go obejrzeć.
Mikołaj poznaje rodzinę gospodarza. Opisuje piękny ogród, obserwując starannie utrzymane drzewa i sadzawki. Wieczorem uczestniczy w modlitwie dziękczynnej i zostaje zaprowadzony do przygotowanej dla niego izby sypialnej.
Rozdział II
Po przybyciu do osady Mikołaj postanawia nauczyć się języka miejscowych, aby lepiej rozumieć ich zwyczaje i prawo oraz móc się odwdzięczyć za gościnność. Obserwuje życie mieszkańców: sto dwadzieścia rodzin żyje tu w harmonii, bez podziałów społecznych. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety ubierają się skromnie, w jednolite kolory i kroje, które nie zmieniają się od wieków. Kobiety nie malują się, ale bohater zauważa, że nie muszą, bo bez tego są piękne.
Okazuje się, że Mikołaj znalazł się na wyspie Nipu. Język Nipuanów okazuje się prosty, bez terminów prawnych czy pojęć takich jak kłamstwo, zdrada czy choroby. Mieszkańcy, mimo uprzejmości, pozostają zdystansowani i ostrożni wobec obcego. Mikołaj spędza kilka miesięcy na nauce języka pod kierunkiem gospodarza, starając się jednocześnie zaspokoić jego ciekawość o Polsce.
W końcu gospodarz oznajmia Mikołajowi, że następnego dnia zostanie wprowadzony do powszechnego towarzystwa mieszkańców, co zapowiada dalsze poznawanie ich życia i zwyczajów.
Rozdział III
Nazajutrz Mikołaj zostaje przyjęty do wspólnoty Nipuanów. Zamiast wygłaszać przygotowaną mowę, którą chciał oświecać tubylców, zostaje uznany przez mieszkańców za dzikiego i powierzony Xaoo na czeladnika. Xaoo wprowadza Mikołaja w obowiązki dnia codziennego: część czasu przeznacza na pracę w polu, a resztę na zajmowanie się gospodarstwem. Mimo początkowego zdziwienia i poczucia poniżenia, Mikołaj stara się pojmować to, co go spotyka jako cnotę.
Jednocześnie Xaoo wykazuje niezwykłą ciekawość europejskich obyczajów, praw i myślenia Mikołaja, zadając mu liczne pytania, co powoduje, że Mikołaj staje się zarówno uczniem, jak i nauczycielem.
Rozdział IV
Po trzech miesiącach pracy i nauki Mikołaj zostaje przez Xaoo zaproszony na rozmowę w polu. Xaoo tłumaczy, że człowiek, by dojść do mądrości, musi najpierw poznać i oczyścić samego siebie – jak rolnik, który, zanim zacznie orać, musi wyrwać z ziemi korzenie chwastów. Porównuje wychowanie do uprawy pola: bez usunięcia złych nawyków i przesądów żadna cnota nie zapuści korzeni.
Mówi też o błędach edukacji, jaką zna Mikołaj: o tym, że uczy się dzieci pustych słów, że zmienia się nazwy, języki i formy, nie zbliżając się wcale do prawdy. Wyśmiewa naukę oderwaną od życia – zawiłe nazewnictwo, nadmiar książek i języków, które służą raczej próżności niż mądrości.
Następnie krytykuje sposób wymowy i poezji, która w świecie Mikołaja służy do popisu i zwodzenia, zamiast do wyrażania dobra i wdzięczności wobec Boga. U Nipuanów mowa i pieśń służą wychowaniu, pamięci i cnotom.
Na koniec Xaoo przywołuje przykład samego Mikołaja – jego mowę, którą przygotował dla Nipuanów. Mówi, że była pełna pustych słów, lecz uboga w sens i mogłaby być negatywnie oceniona przez tubylców. Wskazuje, że wygłaszanie takich rozwlekłych przemów mogłoby pokazać słabości Mikołaja: strach (zabawa słowem), brak rozsądku (nieumiejętność nazywania rzeczy), chytrość (ukrywanie prawdy) i dumę (próba ukrycia własnych słabości).
Rozdział V
Po rozmowie z Xaoo Mikołaj zaczyna rozumieć, że pojęcie dzikości jest względne. Nie może już uważać Nipuanów za ludzi prymitywnych – ich rozum i obyczaje przewyższają wiele europejskich. Podczas kolejnej rozmowy Xaoo tłumaczy, że historia własnego kraju jest fundamentem mądrości i obywatelskiej cnoty. U Nipuanów dzieje przodków przekazywane są ustnie, z szacunkiem i żywym przykładem, co kształtuje charakter młodych. Krytykuje przy tym Polaków, którzy gardzą własnym językiem i dziejami, a uczą dzieci cudzych. Taka postawa rodzi pogardę dla ojczyzny i ślepe uwielbienie obcych narodów.
Mówi też o geografii, której u Nipuanów nie potrzebują, bo nie wchodzą w związki z innymi ludami. Uważa, że ciekawość świata jest dobra tylko wtedy, gdy nie prowadzi do lekceważenia tego, co własne.
Rozdział VI
Mikołaj z zachwytem słucha nauk swego nauczyciela Xaoo, który nie jest wyniosły ani nie udaje mędrca. Xaoo uważa, że filozofia jest jedną z najważniejszych nauk. Tłumaczy, że prawdziwa filozofia polega nie na słowach i definicjach, lecz na poznaniu i spełnianiu obowiązków człowieka. Krytykuje cywilizację Mikołaja za ich próżną i zarozumiałą naukę: metafizykę, która bada rzeczy niedostępne zmysłom, więc prowadzi do pychy i błędów, fizyka – zamiast dociekać natury z pożytkiem, pcha się w niebo, chcąc mierzyć gwiazdy, z kolei logika służy jedynie pustej zabawie umysłu, zamiast prawdzie i działaniu.
Xaoo podsumowuje, że edukacja, jaką zna Mikołaj, jest błędna – uczy próżności, ambicji i pogardy dla prostoty. Ludzie są przekonani o własnej doskonałości, a przez to nieszczęśliwi. Dlatego kończy z ironią, że woli własną dzikość.
Rozdział VII
Mikołaj ciężko pracował, ucząc się mądrości Nipuanów. Kiedy pyta mistrza o agronomię i naukowe metody gospodarowania, Xaoo jest zdumiony. Gdy Mikołaj tłumaczy, że o rolnictwie piszą uczeni, którzy nigdy ziemi nie dotknęli, Xaoo śmieje się z metod stosowanych w naszym świecie. Dla Nipuanów bowiem prawdziwa wiedza rodzi się z doświadczenia, nie z ksiąg.
Z czasem Mikołaj przekonuje się, że ich prostota jest mądrością. Ich metody rolnicze są nieskomplikowane, ale skuteczne. Mieszkańcy wyspy nie znają głodu, bo potrafią przewidzieć nieurodzaj i żyć z zapasów.
W końcu praca, która początkowo wydawała się niewolą, staje się dla niego źródłem siły i zdrowia. Ciało tężeje, choroby ustępują, apetyt wraca, a prosty posiłek po trudzie smakuje lepiej niż wystawne uczty w Polsce. Mikołaj odzyskuje równowagę ducha i ciała, jakiej nie dały mu ani francuskie buliony, ani karlsbadzkie wody.
Rozdział VIII
Podczas spaceru po sadzie Mikołaj zauważa miejsce, gdzie kiedyś zakopano jego nóż. Uśmiecha się na to wspomnienie, a spostrzegawczy Xaoo wyjaśnia mu spokojnie, że mieszkańcy uznali narzędzie za coś złowrogiego – przez niewiedzę o naturze metalu. Nie gniewa się jednak, lecz przyznaje, że ich strach był naturalny.
Xaoo mówi z wyrzutem, że Europejczycy, zamiast dziękować Bogu za życie, wynajdują narzędzia do jego skracania. Gdy dowiaduje się o wojnach, nie pojmuje, jak można z błahej sprawy odebrać drugiemu człowiekowi życie.
Mikołaj próbuje usprawiedliwić wojny – tłumaczy, że wynikają z różnic między narodami i są konieczne do obrony. Wywodzi, że choć żelazo wynaleziono dla dobra, ludzie obrócili je w narzędzie zniszczenia. Xaoo jednak nie daje się przekonać. Widzi w tym dowód ludzkiej przewrotności – że nawet mędrcy i prawodawcy potrafią tylko upiększyć zło, zamiast go usunąć.
Rozdział IX
Xaoo zabiera Mikołaja w daleką podróż po wyspie. Podróż z jednego końca wyspy na drugi trwa jedenaście dni. Bohater z podziwem ogląda kraj pełen ładu, równości i harmonii – wszędzie widać pola starannie uprawiane, osady czyste i rozważnie rozplanowane.
Ósmego dnia docierają do miejsca pamięci Kootesa, legendarnego przodka wszystkich mieszkańców wyspy. Tam, w niewielkim domku otoczonym polami, czczone są jego stare narzędzia rolnicze – zbutwiałe, lecz przechowywane z największym szacunkiem. Xaoo opowiada, że Kootes był pierwszym osadnikiem, który z żoną i dziećmi wydobył ziemię spod dzikości i nauczył potomków pracy, jedności i wdzięczności.
Co roku, przy żniwach, mieszkańcy całej wyspy odprawiają uroczystą ucztę na jego cześć. Na co dzień osadnicy dzielą wszystkie plony równo na każdego mieszkańca.
W drodze powrotnej Xaoo tłumaczy Mikołajowi ustrój społeczny Nipuanów. Nie znają oni monarchii, arystokracji ani żadnych form władzy przymusowej. Jedyna zwierzchność, jaka jest uznawana, to rodziców do dzieci.
Rozdział X
Wracając inną drogą do swojej osady, Mikołaj wraz z Xaoo napotyka wielki kopiec z kamieni, ułożony w kształcie piramidy. Na pytanie o jego znaczenie, nauczyciel opowiada tragiczną historię Laonga — pierwszego zdrajcy w dziejach ich spokojnej wyspy.
Laongo, obywatel Nipuanów, pewnego razu wypłynął na morze i zaginął na kilka lat. Gdy powrócił, tłumaczył, że wiatry zapędziły go na obcy brzeg. Tam poznał cudzoziemców i przesiąkł ich sposobem myślenia – podobnym do tego, jaki reprezentował Mikołaj. Laongo zaczął rozsiewać pośród młodzieży niebezpieczne idee: chwalił bogactwo, zbytek, hierarchię, władzę jednego człowieka nad drugim i wygody cudzych narodów. Z czasem zyskał zwolenników, a przekupiony przez cudzoziemców, przygotował spisek, by sprowadzić obcych na wyspę i poddać im swych rodaków. Z czasem udało mu się namówić kilku tubylców do wprowadzenia zmian na wyspie, ale spisek odkryto: pewien obywatel usłyszał ich rozmowę nad brzegiem morza i doniósł starszym.
Zdradzieccy spiskowcy zostali pojmani. Po sądzie, w którym wszyscy — oprócz Laonga — przyznali się do winy, zapadł surowy wyrok: obce przedmioty zakopano głęboko w ziemi, a winnych ukamienowano. Na miejscu ich śmierci usypano kopiec z kamieni – symbol odwiecznego potępienia dla zdrajców ojczyzny i obcych pokus. Starsi ułożyli pieśń o Laongu, pełną przestrogi i przekleństw, którą do dziś śpiewają ku pamięci tego, kto sprowadził niebezpieczeństwo na kraj.
Rozdział XI
Mikołaj i Xaoo wracają do domu, gdzie mieszkańcy witają ich z radością. Podczas uczty Mikołaj zostaje odrzucony przy podziale chleba powszechnego, jako obcy, ale Xaoo go broni mówi, że ich praojciec nie wahałby się nakarmić przyjezdnego.
Najstarszy mieszkaniec wygłasza mowę o Bogu, miłości, braterstwie i cnocie. Nie wspomina wojowników i władców, tylko tych mieszkańców, którzy mieli swój wkład w uczynienie życie codziennego łatwiejszym (wynalezienie urządzeń rolniczych, odkrycie właściwości zdrowotnych ziół, tworzenie pieśni). Następnego dnia Xaoo objaśnia system wychowania młodzieży, który opiera się na kierowaniu sercem, a nie rozumem. Nauka dzieli się na cztery etapy: poznanie charakteru ucznia, usuwanie złych skłonności, nauka o cnocie i praktyczne jej stosowanie. Dzieci hartuje się fizycznie, ale zabrania wszelkich walk i współzawodnictwa, by nie wzbudzać pychy ani zazdrości.
Rozdział XII
Mikołaj, wspominając podróż, chwali rodzimy zwyczaj zwiedzania obcych krajów – jako sposób poszerzania wiedzy i kształcenia młodzieży. Xaoo jednak odpowiada mu z rozwagą i krytycyzmem. Przyznaje, że podróże mogą przynieść pożytek, lecz zwraca uwagę na ich liczne szkody: rozbudzają niepokój, próżność, niezadowolenie z własnego losu i pogoń za nowością.
Według Xaoo ludzie Zachodu nie potrafią być szczęśliwi z tym, co mają – nieustannie szukają nowości, goniąc za złudnym szczęściem. Twierdzi, że prawdziwa mądrość nie wymaga podróży, bo charakter ludzki wszędzie jest ten sam, a różnice między narodami nie zmieniają natury człowieka. Zamiast przynosić spokój, nadmiar wiedzy rodzi chaos myśli i niezadowolenie.
Podróże, zdaniem Xaoo, mogą też osłabić wspólnotę: pozbawiają ją rąk do pracy i zasobów, a przywożone z zagranicy obyczaje bywają gorsze niż własne. Zło łatwiej się przyjmuje niż cnota. Człowiek, który widzi, że inni mają lepiej, staje się mniej szczęśliwy z własnego losu. Kończąc, Xaoo przypomina Mikołajowi, że jego własna wędrówka o mało nie skończyła się tragicznie — i że jedynie opatrzność Boża ocaliła go przed losem towarzyszy.
Rozdział XIII
Podczas pracy w polu do Mikołaja i Xaoo przychodzi mieszkaniec osady ze skargą na sąsiada. Spór dotyczy kawałka ziemi, na którym po powodzi strumień przesunął granicę między ich polami i powalił drzewo. Obaj mężczyźni spokojnie i z szacunkiem przedstawiają swoje racje, bez gniewu i obelg. Xaoo nakazuje im stawić się nazajutrz na pagórku sądowym, gdzie starszyzna ma rozstrzygnąć sprawę.
Mikołaj dziwi się łagodności i uczciwości obu. Xaoo wyjaśnia, że w ich społeczności ludzie kierują się miłością prawdy i cnoty, więc nie potrzeba długich sporów: wystarczy rzetelny opis zdarzenia.
Mikołaj opowiada o polskim zwyczaju przysięgania na Boga w sprawach sądowych, co oburza Xaoo. Uznaje to za bluźnierstwo – za profanację imienia Najwyższej Istności w ludzkich sporach.
Kilka dni później odbywa się sąd: starszyzna udaje się na miejsce, bada sytuację i postanawia przywrócić strumień do dawnego koryta, zabezpieczyć brzegi i umocnić groblę. Spór kończy się pojednaniem — obaj sąsiedzi dziękują sędziom, a skarżący zaprasza przeciwnika na wspólną ucztę.
Rozdział XIV
Mikołaj opisuje obyczaje i prawa panujące na wyspie Nipuanów. Czas liczą według słońca i żniw, nie mają dokładnych dat ani pojęcia o epoce, w której żyją. Co ciekawe, 120 lat to u nich normalny wiek człowieka.
Mieszkańcy wyspy narzędzia wykonują z zaostrzonych ości wielkich ryb. Pierwszy dzień każdego miesiąca jest świętem odpoczynku i zabaw — starsi wówczas rozmawiają o pożytecznych sprawach, młodzi ćwiczą się w grach i zawodach, zawsze pod czujnym okiem starców i matek, aby zachować skromność i porządek. Nie mają instrumentów muzycznych, tańczą przy akompaniamencie pieśni, wykonywanych niekiedy z podziałem na role, podobnie, jak u nas na scenach teatru.
Nie jedzą mięsa — ani zwierząt, ani ryb — co dla Mikołaja wydaje się dziwne. Krowy hodują dla mleka, woły pomagają im w pracy w polu, a owce dają wełnę. Małżeństwa są zawierane na całe życie, a o wielożeństwie Nipuanowie nawet nie słyszeli. Gdy Mikołaj tłumaczy Xaoo, że w niektórych krajach to możliwe, starzec oburza się niesprawiedliwością takiego prawa.
Nie mają też sądów ani prawników w naszym rozumieniu — brak tej nauki chroni ich przed zawiłościami i krętactwem, które w Polsce często zaciemniają prawdę, zamiast jej służyć.
Rozdział XV
Mikołaj, przebywając samotnie nad brzegiem morskim, natrafia na fragment rozbitego okrętu, na którym znajduje skarby w izdebce kapitańskiej. Wszystko ukrywa w pieczarze, aby nikt z mieszkańców wyspy nie odkrył jego zdobyczy. Następnego dnia pod pretekstem złego samopoczucia wymyka się na spacer, a w rzeczywistości wraca na statek. Odnajduje niezliczoną ilość wartościowych rzeczy: pieniądze (luidory francuskie), diamenty, kamienie szlachetne, książki, fuzje, pistolety, szpady, instrumenty muzyczne, złote zegarki i wiele innych cennych przedmiotów.
Rozdział XVI
Mikołaj kontynuuje przegląd zdobyczy, wykręcając się znów od pracy bólem głowy. Wśród znalezisk znajduje weksle na spore sumy do Admsterdamu i Geniu i ukrywa je w skrzyniach ze złotem, mając nadzieję, że kiedyś się przydadzą. Aby nie wzbudzać podejrzeń mieszkańców wyspy, ukrywa większość łupów, pokazując Xaoo jedynie wybrane przedmioty – książki, instrumenty muzyczne, pistolety i drobne elementy okrętu. Broń i inne niebezpieczne rzeczy Xaoo nakazał zniszczyć lub pozostawić we wraku. Starsi spalili resztę, a Mikołaj z pieczołowitością zachował księgi do tłumaczenia.
Wśród książek były m.in. komedie Moliera, romanse, dzieła Newtona, a także praktyczne poradniki. Xaoo poprosił Mikołaja o przetłumaczenie książek, ale tylko Molier się do tego nadawał. Starał się przedstawić komedię jako narzędzie edukacyjne – ukazywała cnotę w kontrze do występku, uczyła, że zło prowadzi do złych konsekwencji, a zarazem kształtowała obyczajność poprzez śmiech. Xaoo zauważył jednak, że w „Mizantropie” autor nie oddał prawdziwej natury cnoty – bohater odczuwał nadmierną odrazę do ludzi i przesadną miłość własną. Prawdziwa cnota wyjaśnił Xaoo, to umiejętność rozróżnienia dobrych i złych uczynków, bez wynoszenia się ponad innych i bez sztucznej osobliwości.
Na końcu podkreślił, że zadaniem Mikołaja jest przystosowanie się do obyczajów wyspy, zachowując przy tym uczciwość i prawdziwą cnotę.
Rozdział XVII
Mikołaj odczuwał coraz silniejszą tęsknotę za ojczyzną i Europą. Zgromadzone złoto na wyspie było bezużyteczne i jedynie wzmagało jego niepokój. Bohater snuł plany i projekty, ale równocześnie zrozumiał, że żadnego z nich nie da się w tym miejscu zrealizować. Był już przyzwyczajony do spokojnego życia Nipuanów, lecz złoto nie pozwalało mu zaznać prawdziwej radości. W chwili załamania Mikołaj rozważał nawet wyrzucenie złota i zdobyczy w morze, ale odczuł tak wielki wstręt do tego czynu, że zrezygnował. Postanowił więc przygotować łódź i wyruszyć w podróż, mając nadzieję, że uda mu się opuścić wyspę z całym dobytkiem. Xaoo zauważył jego niepokój, lecz Mikołaj tłumaczył go słabością ciała i potrzebą częstszych spacerów, które pozwalały mu jednocześnie odwiedzać ukryte skarby.
Historia Laonga upewniła Mikołaja, że wyspa nie była całkowicie odcięta od świata i że gdzieś istniały osady europejskie. Z zapałem przygotował łódź – ustawił maszt, sporządził żagle i wiosła, podzielił łódź na trzy części: prowiant, wodę i skarby, a proch, broń i inne sprzęty opatrzył i zabezpieczył. Wszystko przygotował tak skrupulatnie, że w kilka dni łódź była gotowa do wyprawy.
Jedynym zmartwieniem był zepsuty kompas, który uniemożliwiał precyzyjną nawigację. Postanowił więc kierować się zawsze ku zachodowi. Kiedy wszystkie przygotowania były zakończone, nagle łódź zniknęła. Mikołaj, początkowo sparaliżowany rozpaczą, przez dłuższy czas pozostawał bez przytomności. Ocknąwszy się, zauważył, że odpływ wyprowadził łódź w morze. Skoczył wpław, wskoczył do łodzi i wyruszył w morze.
Księga trzecia
Rozdział I
Mikołaj, opuściwszy wyspę Nipu, płynął w nieznane, kierowany tylko nadzieją ujrzenia ojczyzny. Bohater stał się jedynym panem, sternikiem i majtkiem na małej łodzi, zdanym na łaskę fal i wiatrów. Ogarnęła go jednak żałość na wspomnienie prostych, cnotliwych Nipuanów, którzy przyjęli go jak syna.
Pierwsze dni żeglugi upływały spokojnie, lecz wraz z kolejnymi godzinami rósł niepokój. Nie widział lądu ani okrętu, a prowiant i woda zaczynały się kończyć. Gdy nastał jedenasty dzień podróży, Mikołaj był wycieńczony i pogodzony z losem. Wschód słońca, który zwykle niósł radość światu, dla niego stał się znakiem końca. Resztki prowiantu wystarczały ledwie na kilka godzin. Ostatnim wysiłkiem wzniósł na maszcie białe płótno z nadzieją, że jakiś okręt go dostrzeże. Potem, nie mając już siły, położył się w łodzi w oczekiwaniu na to, co nadejdzie.
Rozdział II
Mikołaj, wycieńczony po długiej żegludze, nagle usłyszał w oddali odgłos przypominający wystrzał z armaty. Początkowo uznał to za wytwór własnej wyobraźni, lecz gdy dźwięk powtórzył się wyraźniej, dostrzegł zbliżający się okręt. Zmobilizowało go to, aby zebrać siły i zacząć wiosłować. Kiedy był już blisko, rozpoznał, że jest to statek hiszpański.
Kapitan kazał Mikołaja nakarmić. Nie pozwolono mu jednak zabrać swoich rzeczy, dopóki nie zostaną sprawdzone. Dowiedział się od służącego, że okręt był hiszpański, powracający z Afryki z niewolnikami do Ameryki. Kapitanem był Don Emanuel Alvares-y-Astorgas-y-Bubantes, a statek był już w pobliżu brzegów Meksyku.
Nazajutrz do izby, w której spał Mikołaj weszli żołnierze, zakuli go w kajdany i wrzucili do celi wśród Murzynów, wiezionych do pracy w kopalniach. Nie mógł się porozumieć z nimi w żadnym języku. Na wieczór dostał połowę spleśniałego suchara, a do picia osadzeni mieli beczkę z brudną wodą.
Rozdział III
Mikołaj wspomina, że los, który z początku wydawał mu się wybawieniem, okazał się jeszcze straszliwszym nieszczęściem. Okręt, z którego wystrzał przyjął jako znak życia, stał się narzędziem jego zguby. Na szczęście przypomina sobie o ukrytych wekslach, które zdobył wcześniej. Wierzy, że dzięki nim może się kiedyś wykupić z niewoli, jeśli tylko znajdzie się ktoś litościwy. Mikołaj domyśla się, że jego pojmanie było wynikiem chciwości hiszpańskiego kapitana, który, chcąc przywłaszczyć sobie znalezione skarby, oskarżył go zapewne o piractwo lub przemyt.
Podróż do Ameryki trwała długo ze względu na niesprzyjające wiatry. Gdy wreszcie dopłynęli do brzegów hiszpańskiej Ameryki, tylko garstka niewolników pozostała przy życiu. Mikołaja wraz z ocalałymi poprowadzono do Potozu. Mimo fatalnego położenia bohater odnajduje chwilowe ukojenie w podziwie nad nowym światem: jego niezwykłą przyrodą, roślinami i zwierzętami, które zdumiewają i zachwycają swoją odmiennością.
Rozdział IV
Mikołaj trafia do podziemnych pieczar Potozu, gdzie pracują niewolnicy. Opisuje je, jako najgorsze miejsce, jakie można sobie tylko wyobrazić. Mimo wszystko stara się przystosować do nowego losu i rzetelnie pracować, aby nie narazić się bezlitosnym strażnikom.
Mikołaj zaczyna rozmyślać o chciwości ludzkiej, która każe ludziom ginąć w kopalniach, by inni mogli cieszyć się bogactwem. Uświadamia sobie, jak okrutny i nieludzki jest europejski pęd do złota i przyznaje rację Nipuanom, którzy uznawali Europejczyków za dzikich.
Z czasem uczy się języka hiszpańskiego, co pozwala mu lepiej rozumieć otoczenie. Pewnego dnia poznaje sędziwego Amerykanina – człowieka dobrego, który dogląda pracujących niewolników, pociesza ich, pomaga chorym i potrzebującym. Ten człowiek, choć nie podlega Hiszpanom, cieszy się powszechnym szacunkiem. Mężczyzna daje Mikołajowi drobne pieniądze. Zaskoczony jego dobrocią, bohater pyta, skąd bierze się jego miłosierdzie. Starzec odpowiedział, że dlatego, że jest człowiekiem. Zawiązuje się między nimi przyjaźń, która łagodzi gorycz niewoli. W rozmowach Mikołaj opowiada mu o Nipuanach, ich obyczajach i sposobie życia. Amerykanin zauważa, że Nipuani przypominają dawnych mieszkańców Ameryki sprzed przybycia Hiszpanów — łagodnych, mądrych, wiernych naturze.
Rozdział V
Mikołaj zwierza się Amerykaninowi ze swoich przygód. Opowiada mu o wekslach, które posiada i które mogłyby posłużyć do jego wykupu. Dobry starzec, sam nieumiejący tego dokonać, obiecuje sprowadzić kogoś zaufanego, Europejczyka, który potrafi pomóc.
Czekanie trwa dwa długie miesiące, w czasie których bohatera ogarnia melancholia i bezsilność. Wreszcie pewnego dnia Amerykanin wraca w towarzystwie Gwilhelma — kwakra. Mężczyzna wykupuje go za potrójną stawkę. Nie oczekuje wdzięczności wobec siebie, tylko pomocy innym w razie potrzeby. Ponadto zostawia Mikołajowi pokaźny weksel. Mikołaj, wzruszony i onieśmielony, pragnie oddać mu pieniądze, lecz Amerykanin powstrzymuje go, tłumacząc, że uczyniłby przykrość Gwilhelm. Bohater postanawia więc spożytkować otrzymane pieniądze na wykupienie innych niewolników, by samemu stać się narzędziem dobra, tak jak nim był jego wybawiciel. Kiedy wreszcie spotyka Gwilhelma ponownie, ten przyjmuje go z prostotą i serdecznością, nie czyniąc z własnego czynu niczego wielkiego.
Rozdział VI
Dowiedziawszy się, że Mikołaj przeznaczył podarowane pieniądze na wykup innych niewolników, Gwilhelm wzrusza się jego czynem i traktuje go jak syna. W szczerej rozmowie napomina Mikołaja, by nie korzystał z weksli, które zdobył po katastrofie morskiej — należą bowiem do kogoś innego. Mikołaj, zawstydzony, chce je zwrócić, lecz wówczas okazuje się, że należały właśnie do Gwilhelma, ponieważ rozbity statek płynął z jego towarami. Mężczyzna w ramach wdzięczności za odnalezione weksle obliguje się wspierać Mikołaja w jego potrzebach.
Mikołaj pragnie wrócić do Europy, by spłacić długi i powrócić do ojczyzny. Gwilhelm pomaga mu w przygotowaniach, załatwia formalności i znajduje okręt do Marsylii. Ich rozstanie jest pełne wzruszenia — Mikołaj nie może znieść bólu pożegnania, lecz kwakr przekonuje go, że obowiązek wobec ojczyzny jest ważniejszy od osobistego przywiązania.
Ostatecznie Mikołaj, zasypia na statku, który wyrusza wcześniej. Gdy się budzi, widzi już tylko bezkres oceanu — Ameryka znikła z horyzontu, a wraz z nią dwóch ludzi, którym tak wiele zawdzięcza.
Rozdział VII
Mikołaj, zrozpaczony nagłym rozstaniem z Gwilhelmem, wylewa łzy nad listem pożegnalnym, który przekazuje mu kapitan statku, Margrabia de Vennes. Kwark tłumaczy, że chciał oszczędzić im obojgu bolesnego pożegnania. Z listem otrzymuje też wspaniałe dary – elegancką garderobę, kosztowności, pieniądze i starannie dobraną bibliotekę, wszystko przygotowane przez Gwilhelma na znak przyjaźni.
Podczas podróży Mikołaj poznaje bliżej młodego kapitana – człowieka uprzejmego, światowego i pełnego francuskiej swobody, lecz jednocześnie próżnego, skłonnego do lekceważenia głębszych uczuć i sensu życia. Pewnego dnia, wspominając Nipuanów, Mikołaj daje się ponieść emocjom i zaczyna porównywać ich cnoty z moralnym upadkiem Europejczyków. Margrabia słucha uważnie, po czym udziela mu dojrzałej przestrogi: nie wolno mierzyć ludzi miarą ideału, bo wówczas nikt nie zasłuży na przyjaźń. Doskonałość nie jest z tego świata – a życie bez zaufania i więzi z innymi byłoby puste. Przestrzega też Mikołaja, by nie mówił zbyt otwarcie o swoich poglądach – prawda, choć szlachetna, może mu przysporzyć kłopotów w świecie pełnym obłudy.
Rozdział VIII
Mikołaj odbywa filozoficzną rozmowę z Margrabią, którego dotąd uważał jedynie za światowego, modnego kawalera. Zdziwiony odkrywa w nim człowieka głębokiej mądrości, skromnego i przenikliwego. W toku rozmowy Margrabia objaśnia Mikołajowi, że mądrość nie jest zastrzeżona tylko dla starców. Choć wiek i doświadczenie pomagają w zdobyciu rozsądku, to młody człowiek — jeśli tylko uczy się pilnie i uważnie obserwuje świat — również może dojść do głębokiego poznania.
Filozof odnosi się też do uprzedzeń narodowych. Zwraca uwagę, że błędem jest oceniać ludzi według stereotypów: nie każdy Francuz jest lekkomyślny, tak jak nie każdy Niemiec jest trzeźwy, a nie każdy Hiszpan pyszny. Każdy naród ma ludzi szlachetnych i płytkich. O Polakach z kolei mówi, że nie mają żadnej szczególnej cechy.
Rozdział IX
Rejs przebiega spokojnie na rozmowach z Margrabią. Po kilku tygodniach podróży mijają Wyspy Kanaryjskie i wpływają w cieśninę Gibraltarską. Kapitan początkowo proponuje Mikołajowi wspólną podróż do Paryża, ale ostatecznie obowiązki każą mu jechać w innym kierunku i przyjaciele muszą się pożegnać.
Pozostawszy sam w Kadyksie, Mikołaj stara się uporządkować swoje finanse. Wysyła weksle do Paryża, przybierając fałszywe nazwisko barona de Graumsdorff, by uniknąć zajęcia pieniędzy przez wierzycieli. Jednak jego zachowanie, sposób mówienia i ubioru — przypominający obyczaje Nipuanu — budzą powszechne zdziwienie. W rozmowach krytykuje zepsucie i obłudę Europejczyków, co powoduje niechęć innych do niego.
Po trzech tygodniach pobytu w nowym miejscu pewnego wieczoru Mikołaj zostaje niespodziewanie aresztowany. Żołnierze wpychają go do powozu, który nocą wiezie go do zamku, w którym zostaje uwięziony na dwa miesiące, a następnie przewieziony do innego więzienia w Sewilli. Pewnego dnia strażnik, w milczeniu, prowadzi go przez ciemne korytarze do dużej izby z czarnym stołem, krucyfiksem i krzesłami ustawionymi jak w sali sądowej.
Rozdział X
Mikołaj staje przed tajemniczym sądem, którego członkowie ubrani są w czarne płaszcze i zachowują ponurą powagę. Po złożeniu przysięgi musi odpowiadać na liczne pytania dotyczące swojego pochodzenia i życia. Gdy wspomina o wyspie Nipu i jej obyczajach, z zapałem opisując prostotę i mądrość jej mieszkańców, sędziowie — zamiast słuchać z powagą — wybuchają niepohamowanym śmiechem. Po chwili zostaje wypchnięty z sali i uświadamia sobie, że uznano go za szaleńca.
Bohater zostaje ogolony na łyso i zawieziony do szpitala dla umysłowo chorych. Pracuje przy czesaniu wełny i wypełnia codzienne obowiązki, żyjąc nadzieją, że ktoś kiedyś rozpozna jego prawdziwy stan ducha. Kapelan zakładu, dobry staruszek, pociesza go, lecz nie wierzy w jego zdrowy rozum — uważa, że nieprzyznawanie się do szaleństwa jest właśnie jego największym dowodem.
Kiedy Mikołaj żąda wizyty lekarza. Doktor przychodzi i po krótkim zerknięciu w oczy i zmierzeniu pulsu orzeka, że bohater jest szalony, po czym wychodzi. Absurd i bezsilność sytuacji doprowadzają bohatera niemal do wściekłości, lecz powstrzymuje się, by nie potwierdzić diagnozy.
Pewnego dnia do szpitala przybywają cudzoziemcy, wśród których Mikołaj dostrzega Margrabiego de Vennes. Z radości pada mu do nóg. Margrabia, zszokowany jego losem, natychmiast interweniuje i wyjednuje jego uwolnienie.
Rozdział XI
Mikołaj odnajduje w Margrabim prawdziwego przyjaciela. Wkrótce obaj opuszczają Sewillę i przez Madryt wyruszają ku Francji. W Paryżu Doświadczyński spłaca długi swoje i hrabiego Fickiewicza, a pozostały majątek przesyła do Polski. Zafascynowany paryskim życiem i mądrym towarzystwem margrabiego, Mikołaj rozważa osiedlenie się w stolicy Francji. Margrabia jednak go od tego odwodzi. Przypomina mu o obowiązku wobec ojczyzny i, wbrew własnym pragnieniom pozostawianie przyjaciela przy sobie prosi, aby Mikołaj wrócił do Polski. Bohater żegna margrabiego i postanawia wrócić do kraju, by służyć jej swoją wiedzą i doświadczeniem.
Rozdział XII
Mikołaj dociera do Warszawy 14 maja. Na dworze zostaje przyjęty z życzliwością i ciekawością – wszyscy chcą poznać szczegóły jego niezwykłych przygód, o których już wcześniej krążyły plotki.
Wkrótce bohater spłaca długi, odzyskuje rodzinne dobra – Szumin i okoliczne wsie – oraz wygrywa proces z nieuczciwym plenipotentem. Powrót do rodzinnych stron przynosi mu wiele wzruszeń. Wspomina młodość, Juliannę i dawne błędy. Postanawia osiąść na wsi i prowadzić życie spokojne, mądre i pożyteczne. Dba o poddanych, dąży do ich dobrobytu i uczciwego traktowania. Choć sąsiedzi początkowo drwią z jego metod, z czasem widzą, że jego gospodarstwo kwitnie, a ludzie są szczęśliwsi i bogatsi niż gdzie indziej.
Po roku spokojnego życia Mikołaj otrzymuje list z Warszawy – zaproszenie do objęcia funkcji posła na sejm. Jedzie więc na sejmik, by służyć krajowi. Na miejscu przekonuje się jednak, że polityka polska pełna jest pijaństwa, przekupstw i chaosu. Początkowo chce zachować godność i powściągliwość, lecz w końcu sam daje się wciągnąć w biesiadny rytuał, bo tylko tak może zdobyć głosy. Ostatecznie zostaje wybrany posłem.
Rozdział XIII
Na sejmiku, gdzie układano instrukcję dla posłów, Mikołaj z zaskoczeniem zauważa, że zamiast spraw publicznych omawia się prywatne interesy — stanowiska, łaski królewskie i kanonizacje. Gdy zabiera głos, odważnie upomina zgromadzonych, by kierowali się dobrem ojczyzny, a nie własnym zyskiem.
Jego wystąpienie wywołuje ciszę, po czym głos zabiera Podkomorzy, który drwiąco broni zasad ojców i potępia cudzoziemskie wzorce. Zebrani wybuchają śmiechem, a Mikołaj, ostrzeżony, że nazwano go heretykiem, musi udawać rozbawienie, by nie narazić się zgromadzeniu. Rozczarowany, po raz kolejny przekonuje się, jak trudno w Rzeczypospolitej przebić się głosowi rozsądku i troski o wspólne dobro.
Rozdział XIV
Mikołaj, pełen patriotycznych ideałów, jedzie na sejm, przekonany, że będzie służył dobru ojczyzny. Jednak już na początku spotyka się z pytaniem o to, z jakiej jest partii. Pytanie budzi w nim oburzenie. Wyjaśnia, że dobry obywatel nie powinien być partyjnym sługą ani kierować się prywatnym interesem. Dla niego lojalność wobec ojczyzny stoi ponad wszelkimi frakcjami i układami. Jego wypowiedź została skwitowana stwierdzeniem, że najwyraźniej przyjechał z bardzo odległej wyspy.
Szybko jednak zauważa, że w sejmowych kuluarach rządzą intrygi, rekomendacje i układy. Każdy polityk ma swoich protektorów, każdy walczy o łaski i stanowiska. Po kilku dniach sejm zostaje zerwany — wszystkie nadzieje i sześć miesięcy przygotowań idą na marne.
Pozostając w Warszawie, Mikołaj próbuje zrozumieć mechanizmy życia dworskiego i znaleźć uczciwą drogę kariery, lecz im dłużej obserwuje świat polityki, tym bardziej przekonuje się, że awans możliwy jest tylko dzięki pochlebstwom, korupcji i zależnościom. Nie chcąc się zbrukać, rezygnuje z ambicji.
Rozdział XV
Po nieudanych próbach w Warszawie Mikołaj wraca do Szumina, szukając spokoju i możliwości refleksji. Wiejskie życie, choć skromne, daje mu satysfakcję i pozwala skupić się na gospodarstwie oraz dobrobycie poddanych.
Mikołaj postanawia też zadbać o edukację swoich dzieci i przygotować je do pożytecznego życia, toteż próbuje nawiązać znajomości i szuka potencjalnej żony. Niestety każda z panien, które bierze pod uwagę, ostatecznie jest przez niego odrzucana.
Rozdział XVI
Mikołaj powraca do spokojnego życia w domu. Rok upływa mu na pracy i przyjemnościach, aż nagle śmierć wuja zmusza go do podróży na Litwę. Podczas wiosennej wyprawy napotyka kłopot z mostem na bagnach. Znalazłszy się w trudnej sytuacji, niespodziewanie zostaje zaproszony w gościnę do młodej wdowy, która mieszkała nieopodal. Po nocy spędzonej w apartamencie wdowa żartuje, że jeśli Mikołaj nie zabawi u niej kilku dni, to przypilnuje, aby wszystkie mosty po drodze były zawalone. Bohater przyjmuje niecodzienne zaproszenie i zostaje.
W trakcie pobytu Mikołaj opowiada jej o swoich podróżach oraz o domu rodzinnym, wspominając dzieciństwo, Damona i pierwszą miłość — Juliannę. Ku jego radości odkrywa, że wdowa jest Julianną, która nadal nosi pierścionek otrzymany od niego przed laty. Kobieta wyznaje, że odwzajemnia uczucia Mikołaja.
Rozdział XVII
Po dziesięciu latach rozłąki i licznych przygodach los znów splata drogi Mikołaja i Julianny na zawsze. Julianna opowiada Mikołajowi, że po opuszczeniu klasztoru została zabrana przez ciotkę na Litwę, gdzie wyszła za bogatego wdowca. Po jego śmierci odziedziczyła cały majątek.
Mikołaj dodaje, że prawdziwa miłość, oparta na wzajemnym zrozumieniu i przyjaźni, nie przemija z wiekiem. Zmarszczki wiernej żony są mu milsze niż ułudne wdzięki młodych kokietek – i w tym tkwi mądrość całego jego doświadczenia. Doczekał się już wnucząt, a jednak Juliannę widzi taką, jaką ją ujrzał w gaiku po raz pierwszy.
