Streszczenie szczegółowe
Utwór rozpoczyna Posłanie, będące lirycznym zwrotem poety do przyjaciół młodości Goethego (powstało w roku 1797). Jest to swoista dedykacja dramatu tym, dzięki którym „serce młodzieńczo znowu drży w mym łonie”. W następującym zaraz potem Prologu na scenie rozmowę toczą Dyrektor teatru, Poeta dramatyczny oraz Wesołek. Dyrektor chciałby, aby na scenie jego teatru wystawiono sztukę, która przyciągnie szeroką publiczność („tłumowi chciałbym przysporzyć ochoty”), a jednocześnie będzie i nowatorska, i poruszająca ważne kwestie („Co robić, aby wszystko nowym było, / A przy powabie cośkolwiek znaczyło?”). Poeta nie chce tworzyć dla zgrai, nie zależy mu na przypodobaniu się tłumowi - jego myśl wybiega ku „niebiańskim regionom”, gdzie znajduje natchnienie oraz inspirację do tworzenia. Stoi bowiem na stanowisku, że wartość prawdziwego dzieła ocenić mogą nie tyle współcześni, ile przyszłe pokolenia. Wesołek ripostuje, że pisząc sztukę nie należy zapominać o błazeństwach, bowiem od śmiechu w dużej mierze zależy przychylność widzów. Dyrektor dodaje „A zwłaszcza niech się jak najwięcej dzieje”, wie bowiem, że ludzie lubią oglądać żywą, wartką akcję. Sugeruje, że twórców takich „żywych” przedstawień czeka sława i świetlana przyszłość. Poeta buntuje się, twierdząc, że dla tłumów bardziej nadają się partactwa nędznych pisarzy, tworzących jedynie dla zarobku. Temat dyskusji przenosi się na kwestie związane z minioną młodością poety, z żalem za czasami, kiedy zapał i natchnienie wyrywały mu pieśni z piersi. Rozmowę kończy stanowcze żądanie dyrektora, by twórcy wzięli się do pracy i przygotowali przedstawienie. Wyraża też swoje oczekiwania wobec formy i rozmachu przedsięwzięcia.
Następuje teraz Prolog w niebie, którego idea związana jest niewątpliwie z biblijną Księgą Hioba (tam również pojawia się motyw przyzwolenia, jakie Bóg daje Szatanowi na wypróbowanie pobożności człowieka). W Fauście dochodzi do spotkania w zaświatach: Bóg - w otoczeniu Archaniołów; Rafaela, Gabriela i Michała - rozmawia z Mefistofelesem. Szatan opowiada Stwórcy, że na ziemi tak źle się dzieje, iż nawet jemu nie chce się już pastwić nad ludźmi. To oczywista prowokacja, próba wciągnięcia Boga w grę, której efektem będzie późniejszy zakład. Bóg pyta Mefista, czy słyszał kiedyś o Fauście. Ten odpowiada, że zna go, co więcej, uważa za głupca, który „ziemskim pokarmem się brzydzi” i „chce wszystkie ziemskie zagarnąć rozkosze”. Bóg zdradza swój plan, mówi, że chciałby wkrótce zabrać Fausta z ziemi do nieba. Mefistofeles sprzeciwia się temu planowi, proponuje zakład, zapowiadając jednocześnie, że - jeżeli Bóg się zgodzi - on zwiedzie Fausta na manowce i zgubi jego duszę. Stwórca przyzwala na wystawienie mędrca na próbę, oddaje Szatanowi władzę nad Faustem. Wyraża też przekonanie, że Faust poradzi sobie z pokusami i w odpowiednim momencie rozezna „prawą drogę”. Tym samym rozpoczyna się akcja właściwa dramatu, czyli Tragedii część pierwsza.
Otwiera ją scena zatytułowana Noc. Doktor Henryk Faust siedzi samotnie przy pulpicie, znajdującym się w ciasnej gotyckiej izbie o wysokich sklepieniach. Jest to pracownia mędrca. Faust snuje rozważania nad własnym życiem, wyrażając przekonanie, że strawił je na próżnych dążeniach: studiował, badał, poszukiwał odpowiedzi na interesujące go pytania i... nic nie zyskał.
Pozornie osiągnął wszystko: tytuł magistra i doktora, ma swoich uczniów, z którymi dzieli się zdobytą wiedzą, ma sławę, zaszczyty i pieniądze, jest mądrzejszy od wszystkich znanych mu mędrców. To wszystko jednak mało, nie dane mu było bowiem zrozumieć praw rządzących światem - boskich planów, metafizycznej zagadki bytu. Faust przyznaje, że parał się nawet czarną magią, ale i te starania nie zbliżyły go do tajemnicy istnienia, nie pozwoliły nasycić duszy. Chciałby móc w pełni używać życia, władzy, zdobywać nowe doświadczenia, ale w spełnieniu tych zamiarów ogranicza go jego ziemska, człowiecza natura.
Faust, który za wszelką cenę chciałby zgłębić tajemnice zakryte przed okiem i umysłem śmiertelnika, przyzywa Ducha ziemi. Ten pojawia się, jednak przerażony Faust nie potrafi dowiedzieć się od niego niczego nowego. Duch ziemi zdaje się być nawet rozczarowany faktem, że oto nadczłowiek, któremu udało się go przyzwać, okazał się zwykłym, zalęknionym robakiem. Na nic zdadzą się zapewnienia Fausta, że właściwie są sobie równi, Duch ziemi znika. Doktor uświadamia sobie, że jest jedynie karłem, któremu nigdy nie uda się odkryć „wiecznych prawd zwierciadła”.
Do izby wchodzi służący, a raczej asystent (zwany w tekście „famulusem”) Fausta, Wagner. Faust nazywa go „suchym mędrkiem”, bowiem wiedza Wagnera jest mądrością książkową, ograniczoną, a taka bohaterowi już nie wystarcza. Zbywa służącego, nie wdając się z nim w dysputę, nie znajduje w tym przesiąkniętym scholastycznymi stereotypami famulusie partnera do rozmowy. Kiedy jednak zostanie sam, gorycz i zwątpienie ze zwielokrotnioną siłą rzucą mu się do gardła. Czując się nędznym karłem, który niczego w życiu nie osiągnął, Faust decyduje się na odebranie sobie życia. Już nawet przykłada do ust czarę z trucizną, ale właśnie mija północ, zaczyna się Święto Zmartwychwstania Pańskiego i w przestrzeni rozlegają się radosne śpiewy Chóru aniołów. Faust wspomina beztroskie czasy swego dzieciństwa i w efekcie porzuca zamiar samobójstwa.
Akcja przenosi się z pracowni Fausta, teraz wydarzenia rozgrywają się Przed bramą. Jest dzień, Wielkanoc, po ulicy przechadzają się ludzie należący do różnych stanów, reprezentujących różne grupy zawodowe. Są wśród nich czeladnicy, służące, uczniowie, panienki, żołnierze... Są też Faust z Wagnerem, który krzywi się na myśl, że oto przyszło mu spacerować po jednej ulicy ramię w ramię z plebsem i gminem. Niejako w odpowiedzi na słowa Wagnera zebrani pod lipą chłopi śpiewają pieśń o pastuchu i dziewczynie, a potem zapraszają do swego grona Fausta. Okazuje się wtedy, że przed laty, kiedy ludność miasta i okolicznych wsi była dziesiątkowana przez zarazę, ojciec Fausta bezinteresownie niósł pomoc najbiedniejszym, odwiedzał szpitale i leczył umierających, samemu wielokrotnie ryzykując własne życie. W końcu zwyciężył zarazę, dlatego wdzięczni chłopi, mimo upływu wielu lat, do dziś pamiętają o jego poświęceniu; a Fausta, wówczas młodzieńca, który pomagał ojcu pracując w szpitalu, darzą ogromnym szacunkiem i poważaniem. Tak myślą chłopi, a w rzeczywistości ojciec Fausta i on sam eksperymentowali na chłopach, wykorzystując czas zarazy. Podawali im tajemnicze mikstury. Jedni zdrowieli, inni umierali - nie wiadomo: od zarazy czy od mikstury.
W trakcie rozmowy z Wagnerem Faust dostrzega psa, czarnego pudla, który od pewnego czasu idzie ich śladem. Uczonego intryguje dziwne zachowanie zwierzęcia, krążącego wokół rozmawiających i za każdym okrążeniem zbliżającego się do nich. Faust przeczuwa, że z psem jest związana jakaś tajemnica. Stąpający mocno po ziemi Wagner wyśmiewa wątpliwości doktora, po czym obaj idą w kierunku miejskiej bramy.
Kolejne dwie sceny rozgrywają się w pracowni Fausta. Dla rozróżnienia zostały one zatytułowane Pracownia (I) oraz Pracownia (II). W scenie Pracownia (I) Faustowi, który najprawdopodobniej właśnie wrócił ze świątecznego spaceru, w dalszym ciągu towarzyszy tajemniczy czarny pudel. Faust w zamyśleniu otwiera Biblię i rozważa znaczenie słów „W początku było s ł o w o”. Dochodzi do wniosku, że jego przesłaniem jest hasło postawy aktywnej, że właściwsze dlań byłyby słowa „Był na początku czyn”. Pudel przerywa mu rozmyślania wyciem i szczekaniem. Doktor usiłuje wyrzucić psa z pracowni, lecz ten, na oczach zdumionego mędrca, przemienia się w potworną zjawę. Faust usiłuje przegnać go zaklęciami, potwór chowa się za piecem, pracownię spowija gęsta mgła. Po chwili, gdy opary mgły opadną, zza pieca wyjdzie Mefistofeles, „ubrany jak szkolarz wędrowny” (czyli jak wędrowny nauczyciel). Na pytanie starca, kim jest, diabeł odpowiada:
„Tej siły cząstka mała,
Która wciąż złego pragnie, a dobro wciąż działa”,
a poproszony o wyjaśnienia, dopowiada: „Ja jestem duchem, który ciągle przeczy”. Faust ripostuje: „Zwiesz się częścią, lecz widzę cię w całej osobie”. Mefistofeles opowiada o sobie, przedstawiając się jako ten, który już wielokrotnie zamierzał się na Najwyższego. Bóg jednak za każdym razem wychodził z tych zamachów zwycięski i teraz przyszło Mefistofelowi usiłować krzyżować Boskie plany „w zakresie małym”, to jest sprowadzać na złą drogę ludzi.
Przedstawiwszy się Faustowi, Mefistofeles pragnie odejść. Musi jednak pokonać niespodziewaną przeszkodę: na progu pracowni znajduje się wyrysowany pentagram. Szatan jest uwięziony, Faust zaczyna odczuwać przewagę nad niespodziewanym gościem, pragnąc ją wykorzystać proponuje mu układ. Diabeł pozornie się zgadza, ale nie bardzo odpowiada mu zawieranie umów na warunkach doktora. Z pomocą przychodzi Mefistofelesowi chór Duchów, które swą pieśnią usypiają Fausta. Szatan wymyka się, zapowiadając swój rychły powrót.
W kolejnej scenie, Pracownia (I), Mefistofeles znów staje przed Faustem, tym razem ze słowami „To jam jest”. Tym razem dochodzi do zawarcia układu. Mefistofeles oferuje doktorowi swoją służbę, żądając, by - już po śmierci - Faust został z kolei jego służącym, a więc by oddał mu swą duszę.
Diabeł kusi mędrca obietnicami, oferuje mu zobaczenie dziwów, których dotąd nie widziały ludzkie oczy, nieprzebrane skarby i wszelkie rozkosze. Faust stawia warunek: odda swą duszę Mefistofelesowi, a więc uzna się za pokonanego tylko w przypadku, gdy zacznie używać życia, przestając jednocześnie dążyć do osiągania kolejnych celów.
Warunkiem zwycięstwa diabła jest więc wypowiedzenie przez Fausta do przemijającej chwili radości słów: „Trwaj, jesteś taka piękna!” (w oryginale: „Verweile doch! Du bist so schön!”). Pakt z diabłem zostaje zawarty, od tej chwili Mefistofeles będzie usiłował sprawić, by mędrzec zaprzestał działania, by poprzestał na biernym używaniu życia. Dalsza część dramatu przedstawia zabiegi Szatana walczącego o duszę Fausta. Mefistofeles daje mędrcowi możliwość swobodnego przemieszczania się z jednego miejsca w drugie, wyruszają więc we wspólną podróż, dla zwiedzenia najpierw „małego” (kolejne sceny części I), potem „wielkiego” (część II Fausta) świata.
Pierwszym etapem podróży Mefistofelesa i Fausta jest Piwnica Auerbacha w Lipsku, restauracja, w której spotykają się studenci lipskiego uniwersytetu oraz weseli mieszczanie, skłonni do zabawy przy alkoholu. Wędrowcy trafiają na zabawę, jaką w lokalu urządzili sobie Frosz, Brander, Siebel oraz Altmayer. Kompanom czas płynie nadzwyczaj miło, popijając wino śpiewają sobie niezbyt przyzwoite i budujące piosenki, jak choćby ta o tłustym szczurze otrutym przez kucharkę. Mefistofeles chce pokazać Faustowi, jak lekko można traktować życie, jak łatwo szczęście może odnaleźć człowiek nie oczekujący od świata zbyt wiele. Weseli kompani usiłują zakpić z podróżnych, ale - jak łatwo się domyślić - sami staną się ofiarami diabelskich sztuczek. Mefistofeles wywierci w drewnianym stole kilka otworów, z których zaczną się lać do szklanic najprzedniejsze trunki; reńskie wino, tokaj oraz szampan. Kiedy studentom zaszumi w głowach, Mefistofeles oraz Faust znikną, a oni zostaną sami, zdezorientowani i zawstydzeni swoim zachowaniem, do jakiego doprowadził ich wypity przed chwilą „diabelski” trunek.
Pozostawiwszy oszołomionych studentów w lipskiej piwnicy Auerbacha, wędrowcy zjawiają się w Kuchni Czarownicy. To przedziwne miejsce zatrważa Fausta - ustawionego nad ogniem kotła z tajemniczymi wywarami pilnuje... koczkodanica, a przy ogniu grzeje się jej samiec wraz z młodymi koczkodanami. Na dodatek zwierzęta płynnie posługują się ludzką mową, bawią się też wielką kulą, którą nazywają światem. Faust zauważa zwierciadło. Kiedy zbliża się doń, w lustrze widzi piękną kobiecą twarz. Głośno wyraża swój zachwyt, na co Mefistofeles natychmiast reaguje, obiecując starcowi nastręczenie dziewczyny, o jakiej mógł dotąd tylko marzyć. Tymczasem przez komin wlatuje powracająca z jakiejś uczty, o której niewiele wiadomo, Czarownica. W pierwszej chwili nie poznaje Szatana, usiłuje przepędzić podróżnych, ale - zgromiona ostrymi słowami Mefistofelesa - pyta, czym może służyć. Diabeł nakazuje jej przyrządzenie sekretnej „słynnej cieczy”. Napojony czarodziejskim wywarem Faust młodnieje o kilkadziesiąt lat, odżywają w nim też żądze cielesne. Z nadzieją na spotkanie cudownej kobiety, której podobiznę zobaczył w zwierciadle, opuszcza kuchnię Czarownicy.
Akcja przenosi się do miasta, w którym mieszka czternastoletnia Małgorzata (Gretchen). Ją to właśnie spotyka na ulicy Faust. Widzą się zaledwie kilka sekund, odmłodzony mędrzec proponuje dziewczynce odprowadzenie jej do domu, ona skromnie odmawia i odchodzi. Pojawia się Mefistofeles, któremu Faust oznajmia, że chce posiąść Małgorzatę.
Mefistofeles początkowo oponuje, jego zdaniem dziewczę jest zbyt młode i zbyt niewinne, ale Faust grozi zerwaniem układu. Szatan przystaje więc na jego żądania i zaczyna knuć intrygę, która umożliwi mędrcowi zdobycie Małgorzaty. Jeszcze tego samego dnia wieczorem (scena Wieczór) obaj podrzucają do skrzyni znajdującej się w pokoiku dziewczyny szkatułkę z niezwykle kosztownymi i pięknymi klejnotami.
Jakiś czas później, podczas Przechadzki, Mefistofeles relacjonuje Faustowi rozwój wydarzeń: klejnoty ofiarowane Małgorzacie matka dziewczyny zaniosła jakiemuś księdzu, który bez skrupułów przywłaszczył sobie drogocenne precjoza. Małgorzata dniem i nocą rozmyśla teraz nie tyle o utraconym majątku, ile o tajemniczym ofiarodawcy. Faust nakazuje diabłu, by ten zdobył kolejne kosztowności, a ponadto znalazł dojście do dziewczyny, najlepiej przez jej sąsiadkę, Martę. Mefistofeles nie ma wyjścia, rusza w drogę.
W scenie Dom Marty Małgorzata rozmawia z Martą. Zwierza się starszej i bardziej doświadczonej sąsiadce, że znowu znalazła w swoich rzeczach szkatułkę z klejnotami. Marta doradza dziewczynie, by tym razem nie zdradziła się przed matką i zachowała kosztowności dla siebie. Pojawia się Mefistofeles, który zaczyna z Martą rozmowę, powołując się na rzekomą znajomość z jej mężem. Człowiek ten przed laty porzucił żonę i wyjechał w świat. Szatan opowiada Marcie, że był świadkiem śmierci jej męża w dalekiej Padwie. Na potwierdzenie swej historii gotów jest przyprowadzić drugiego świadka ostatnich chwil niewiernego małżonka (oczywiście, Szatan ma na myśli Fausta). Umawiają się na spotkanie o zachodzie słońca w ogrodzie za domem Marty.
Wkrótce po swej wizycie w domu Marty, na Ulicy Mefistofeles przekonuje Fausta do odegrania roli świadka śmierci męża nieszczęsnej kobiety. Faust ma opory, musiałby przecież skłamać, ale diabeł cynicznie tłumaczy mędrcowi, że jest to jedyny sposób na zbliżenie się do Małgorzaty. Tego samego dnia w Ogrodzie dochodzi do spotkania Fausta z ukochaną. Małgorzata jest bardzo nieśmiała i naiwna, ale jednocześnie wyraźnie widać, że nowo poznany mężczyzna bardzo jej się podoba i chętnie nawiązałaby z nim dłuższą znajomość. Ta niewinność wkrótce doprowadzi dziewczynę na skraj przepaści.
W tajemnicy przed wścibskimi sąsiadami Faust spotyka się z Małgorzatą w odludnych miejscach, gdzie mogą wyznawać sobie miłość i cieszyć się słodkimi chwilami we dwoje (Domek w ogrodzie). Kiedy rozstają się, oboje przeżywają chwile miłosnego zwątpienia, lęku, niepokoju o drugą osobę (Las i jaskinia, Pokój Małgosi). Mefistofeles nakłania Fausta do ruszenia w dalszą drogę, spieszno mu bowiem do zdobycia duszy mędrca. Tymczasem w czasie schadzki w Ogrodzie Marty Małgosia wyznaje Faustowi, że Mefistofeles ją przeraża. Dziewczyna przeczuwa, iż jego obecność zwiastuje jakieś nieszczęście. Faust uspokaja ukochaną, daje jej też flaszeczkę z środkiem usypiającym - ma bowiem nadzieję, że Małgosia wleje miksturę do napoju pilnującej jej jak oka w głowie matki. Umawiają się na nocną randkę, po czym dziewczę odchodzi.
Wracająca do domu Małgosia spotyka Przy studni Elżbietkę, która opowiada jej o Basi, dziewczynie, która została najpierw uwiedziona, a potem porzucona przez kochanka. Złośliwa Elżbieta nie żałuje nieszczęśliwej, która przez swój romans zaszła w ciążę i okryła się hańbą. Odwrócili się od niej wszyscy dawni znajomi. Zostawszy sama, Małgorzata uświadamia sobie, że właściwie znajduje się w bardzo podobnej sytuacji: też zbłądziła i też straciła wianek („A teraz grzech mną samą włada!”). Wie, że znajduje się na skraju zguby. W pokorze modli się przed figurą Maki Boskiej Bolesnej (Międzymurze).
Nadchodzi Noc. Nieopodal domu dziewczyny dochodzi do spotkania Walentego (brata Małgorzaty) ze spieszącym na randkę Faustem i towarzyszącym mu Mefistofelesem. Walenty jest wściekły - oto dotarły doń plotki, iż jego siostra została uwiedziona przez jakiegoś mężczyznę. Dodatkowo z równowagi wyprowadza go śpiewana przez Mefistofelesa frywolna piosenka; w ten sposób diabeł prowokuje młodego żołnierza do sprzeczki. Kłótnia przeradza się w zacięty pojedynek na szpady. Walka jest krótka, Walenty nie ma żadnych szans i wkrótce pada na ziemię śmiertelnie ranny. Faust i Szatan uciekają, z domu wybiega zatrwożona Małgorzata. Do niej swe ostatnie słowa kieruje konający brat, oskarżając ją o złe prowadzenie się i przeklinając.
Od tej pory Małgorzata nie zazna spokoju. W czasie nabożeństwa w Katedrze Zły duch będzie prześladował ją, szepcząc do ucha straszne słowa, oskarżając Małgorzatę o spowodowanie śmierci matki (zmarła ze zgryzoty). Duch wypomina też przerażonej dziewczynie, że jest w ciąży, że pod swym sercem nosi ciężar grzechu.
Tymczasem, po zabiciu Walentego, Mefistofeles przeniósł się z Faustem w góry Harcu, na obrzęd zwany nocą Walpurgi. Ta i następna scena, Sen NOCY Walpurgi albo Oberona i Tytanii złote gody, ukazują pełne chaosu i bezładu królestwo Szatana. Zewsząd ściągają czarownice, półczarownice i wiedźmy, wokół rozlegają się tajemnicze, straszne głosy. Mefistofeles, który nazywa siebie kawalerem Volandem, jest w swoim żywiole, zachęca Fausta, by zakosztował w szykującej się hulance i rozpuście.
Faust czuje się bliski obłędu, do tańca porywa go młoda czarownica, jednak od pogrążenia się w rozpuście powstrzymuje mędrca straszne widmo martwej dziewczyny, przypominające mu uwiedzioną i porzuconą przezeń Małgorzatę.
Pochmurny dzień. Pole. Mija jakiś czas. Faust z Mefistofelesem przechadzają się po polu. Mędrzec czyni diabłu wyrzuty, bowiem dopiero teraz dotarła do niego wiadomość o tragicznej sytuacji, w jakiej znalazła się Małgorzata. Dziewczyna utopiła nowo narodzone dziecko i została uwięziona. Teraz oczekuje na śmierć, bowiem została skazana jako dzieciobójczyni, zbrodniarka. Faust zarzuca Mefistofelesowi cynizm i nieliczenie się z losem tysięcy ludzi, których doprowadził do zguby. Szatan jest opanowany, niewiele sobie robi z zarzutów Fausta, wreszcie pyta retorycznie: „Czemuś nawiązał z nami łączność, jeśli nie umiesz jej przeprowadzić? Chcesz latać, a miewasz zawroty. Czy myśmy się narzucali tobie, czy ty nam?”. Mędrzec żąda, by diabeł ratował Małgorzatę, ten jednak odmawia, argumentując, że tragedia dziewczyny jest wynikiem działań Fausta i to on powinien teraz wziąć na siebie odpowiedzialność za jej nieszczęście. Faust postanawia przybyć Małgorzacie z pomocą. Niepomny ryzyka, jakie niesie ze sobą powrót do miasta, w którym zabili żołnierza - Walentego, rusza z Mefistofelesem w drogę. Pędzą na karych koniach (Noc. Otwarte pole). W oddali uwijają się czarownice, zwiastując nadchodzące straszne zdarzenia.
Wreszcie Faust dociera do Więzienia, w którym zamknięta jest czekająca na śmierć Małgorzata. Usiłuje namówić dziewczynę, by uciekła wraz z nim w świat, ale jego wysiłki spełzają na niczym. Małgorzata po zamordowaniu dziecka popadła w obłęd, śmierć zdaje się być dla niej wybawieniem. Faustowi nie udaje się namówić ukochanej do ucieczki. W drzwiach więzienia pojawia się Mefistofeles, ponagla Fausta, by opuścił celę: nadciąga świt i zaraz pojawią się strażnicy. Szukając argumentów, nazywa Małgorzatę „Już straconą” (to jest przeklętą, potępioną). W tym momencie odzywa się tajemniczy Głos z góry: „Ocalona!!”. Diabeł przegrał walkę o duszę dziewczyny, nad którą ulitowało się Niebo. Faust decyduje się na pozostawienie Małgorzaty w więzieniu, na pewną śmierć. Gdy opuszcza lochy, ściga go niknący głos, wzywający jego imię. W ten sposób kończy się I część Fausta.