Od autora
Utwór rozpoczyna się od wstępu, w którym Dostojewski tłumaczy, jak należy rozumieć pojęcie opowiadanie fantastyczne, którym opisał utwór. Wskazuje, iż nie odnosi się ono do świata przedstawionego, ale do warstwy narracyjnej. „Fantastyczną” jest próba zapisania swoistego monologu bohatera-narratora, który po
samobójczej śmierci żony próbuje wytłumaczyć sobie, jak do niej doszło, poukładać na nowo historię ich znajomości, wreszcie - przyznać się przed samym sobą do popełnionych błędów i - być może po raz
pierwszy - pokazać swe prawdziwe emocje.
Opowieść narratora, rozciągnięta na wiele godzin stanowi zapis procesu psychologicznego doświadczanego przez bohatera. Jego prawdopodobieństwo oddają wszelkie wtrącenia i dygresje, zwroty do siebie
samego i innych postaci - faktycznie nieobecnych, jakby spowiedź z życia wymagała świadków bądź sędziów.
Rozdział pierwszy
I. Kim byłem ja, a kim ona
Opowieść bohatera rozpoczynają i w ostatnim rozdziale kończą podobne słowa, tworząc klamrę wypowiedzi: narrator zastanawia się, co się z nim stanie, kiedy zostanie całkowicie sam, a z jego pokoju
zniknie ciało młodej żony. Na wstępie opowieści dowiadujemy się o samobójczej śmierci młodej kobiety. Jej mąż, nie mogąc sobie znaleźć miejsca, chodzi z kąta w kąt i próbuje skoncentrować swe myśli.
Bezradny wobec tego, co go spotyka, postanawia po prostu wszystko opowiedzieć, zachowując porządek wywodu. Zaznacza też, że jego opowieść będzie podporządkowana jego własnemu rozumieniu sytuacji.
Jest to istotne - u jej końca rozum zastępuje odczuwanie, a więc, według Dostojewskiego, wyższa forma poznania rzeczywistości.
Wspomina, że poznał swą żonę, kiedy ta przychodziła do niego - lichwiarza, zastawiać różne rzeczy, aby mieć pieniądze na umieszczanie anonsów o pracę w „Głosie”. Na początku bohater nie zwracał na
nią uwagi, z czasem jednak zaczął dostrzegać jej drobną, szczupłą postać, przejawiającą pewną niezręczność i skrępowanie. W milczeniu brała należne jej pieniądze i natychmiast wychodziła, nie umiejąc
targować się o wyższe kwoty. Rzeczy, które przynosiła były „kopiejkowej wartości”, ale dla niej wydawały się bezcenne. Narrator po pewnym czasie dowiedział się, że były to pamiątki po jej zmarłych
rodzicach. Lichwiarz tylko raz postąpił wbrew swej zasadzie - trzymania na dystans swych klientów - pozwalając sobie na docinek, gdy młoda panna przyniosła starą, zajęczą salopkę. Zaskoczyła go jej
reakcja: „ogromne, niebieskie, melancholijne” oczy stały się rozżarzone, zabrała bez słowa salopkę i wyszła. W tym momencie dostrzegł w niej coś niezwykłego i zauważył jej młody wiek. Sprawiała
wrażenie, jakby miała czternaście lat, a w rzeczywistości niedługo kończyła szesnaście.
Nazajutrz przyszła z bursztynową cygarniczką, bo inni lichwiarze przyjmowali jedynie złoto, a wcześniej narrator wziął już od niej w zastaw tanią kameę. Uzmysłowiwszy to sobie, sam zdziwił się, że
dla kogoś zrobił wyjątek w interesach i po raz drugi zaczął myśleć o młodziutkiej pannie w sposób szczególny. Jednocześnie odezwał się do niej w surowy sposób, akcentując, że wyjątek czyni tylko dla
niej. Wzięła pieniądze, chociaż lichwiarz bardzo uraził jej dumę. Miał pełną tego świadomość, a nędzy przypisał fakt, że panna nie zrezygnowała z przyjęcia dwóch rubli, zamiast się obrazić i
ostentacyjnie wyjść. Sam zadał sobie pytanie, czy upokorzenie drugiego człowieka warte jest dwóch rubli? Cynicznie odpowiedział sobie na to pytanie twierdząco. Jak przyznał, chciał wystawić ją na
próbę, bo z jej osobą zaczął wiązać pewne plany. Po raz trzeci myślał o niej w sposób szczególny. Z niecierpliwością zaczął oczekiwać na jej przyjście, a jednocześnie od postronnych osób zaczął
zbierać wiadomości na jej temat. Kiedy przyszła, z elegancją rozpoczął rozmowę, gdyż uważał się za człowieka wychowanego i doskonale znającego się na towarzyskich formach. Myśląc o niej, określał
jako „dobrą i łagodną”, mając nadzieję, że dowie się o niej nieco więcej w rozmowie. Narrator dowiedział się, że młoda panna zamieszcza w „Głosie” wiele ogłoszeń w poszukiwaniu pracy. W pierwszych
anonsach widoczna była duma, „ton wyniosły”, ale z biegiem czasu ich stylistyka zmieniła się, dowodząc rozpaczy młodej kobiety, chcącej za wszelką cenę zmienić swe życiowe położenie. Narrator
postanowił poddać ją kolejnej próbie: kiedy przyszła, pokazał jej ogłoszenie z „Głosu”, sformułowane tak, iż na pewno znajdzie odzew i młoda osoba - autorka anonsu znajdzie pracę. Spłoniona panna bez
słowa wyszła od lichwiarza, któremu bardzo spodobała się jej reakcja. Po dwóch dniach znów przyszła, przynosząc ze sobą ikonę Matki Bożej. Lichwiarz nie chcąc zabierać świętego obrazu, zaproponował,
że przyjmie w zastaw jedynie ryzę, czyli koszulkę ikony. Po zastanowieniu się zaś, umieścił ją w całości pod palącą się lampkę. Choć chciał ofiarować dziesięć rubli, panna poprosiła jedynie o pięć,
zapowiadając, że na pewno wykupi ikonę.
II. Oferta małżeńska
Narrator zdradza „najskrytsze sekrety” młodej panny. Osierocona przed trzema laty przez rodziców, musiała zamieszkać u swoich ciotek. Z czasem upatrzył ją sobie bogaty sklepikarz, powtórny wdowiec,
szukający opieki dla swoich dzieci. Jego propozycja małżeństwa spotkała się z dużym aplauzem ciotek i przerażeniem samej zainteresowanej. Wybłagała małą zwłokę, chcąc się zastanowić i wtedy właśnie
tak często odwiedzała lombard narratora, aby za pozyskane tam pieniądze umieszczać anonsy w prasie.
Za pośrednictwem Łukierii poprosił młodą panienkę, aby zeszła do niego, gdyż czeka przed bramą, mając bardzo ważną sprawę. Pozostawiwszy w salonie kupca, który przyszedł po ostateczną odpowiedź,
panna przed bramą kamienicy usłyszała oświadczyny lichwiarza. Narrator zdenerwowany zbyt długim milczeniem panienki, wymógł na niej pozytywną odpowiedź.
III. Jestem najszlachetniejszym człowiekiem, ale sam w to nie wierzę
Narrator, wspominając przeszłość, przywołuje poczucie przewagi nad narzeczoną, rozkoszuje się poczuciem dominacji. Przyjemność sprawiała mu także myśl, że on - czterdziestoletni mężczyzna, ożeni się
z szesnastoletnią panną. Bohater zauważa, że młoda żona od samego początku lgnęła do niego z ufną miłością, a on odpłacał jej - jak to nazwał - „własnym pomysłem na małżeństwo”, tzn. zagadkowym
milczeniem. Surowością pokrywał życzliwość wobec wybranki, a nawet własne szczęście, do przeżywania którego się przyznał. Od swej żony oczekiwał całkowitego posłuszeństwa. Ona zaś początkowo
oponowała, nie godząc się na takie postawienie sprawy, ale z biegiem czasu jej opór osłabł, reagowała tylko niedowierzającym uśmiechem.
IV. Wyłącznie plany i tylko plany
Na początku małżeństwa młoda żona została wprowadzona w prowadzenie lombardu: do jej obowiązków należało przyjmowanie i wydawanie pieniędzy.
Sam narrator zdecydował, mimo wyraźnie określonych wcześniej warunków, że raz w miesiącu będzie wraz z żoną chodził do teatru. Każda wizyta w teatrze i powrót z niego odbywały się w całkowitej ciszy.
Z perspektywy czasu nie potrafi w żaden sposób wytłumaczyć tego milczenia, zastanawia się nawet, kto o nim postanowił. Powracając myślą do tamtych dni, przypomina sobie pytające spojrzenia żony i jej
próby przełamania narastającej obcości. Odrzucenie spontaniczności żony przyniosło szybko jej odpowiedź: wyraźnie manifestowała bunt i niezależność. Tego zupełnie nie mógł zrozumieć bohater, zastanawiając się, jak może sprzeciwiać mu się osoba wyrwana z tak wielkiego upodlenia. Narrator zastanawia się nad tym, jak wyjaśnić, iż najwspaniałomyślniejszy z ludzi został lichwiarzem. Próbuje zrzucić odpowiedzialność na społeczność, która nie poznawszy się na nim wcześniej, skrzywdziła go okrutnie. W słowach tych nawiązuje do wspomnianej później historii swego pobytu w wojsku.
V. Łagodna się buntuje
Kłótnie w małżeństwie narratora pojawiły się wtedy, kiedy „Łagodna” - jak nazwał swą żonę - zaczęła nie zgadzać się z jego wizją interesów. Przykładem jest historia starej kapitanowej, która
przyniosła do lombardu medalion, pamiątkę po nieżyjącym mężu. Prosiła, aby go nie sprzedawać, więc lichwiarz przechował medalion. Po kilku dniach kapitanowa chciała go podmienić na małowartościową
bransoletkę, na co bohater się nie zgodził. Pod nieobecność męża, „Łagodna” dokonała zamiany, narażając się tym samym na pretensje: dowiedziała się, że pieniądze należą do jej męża, a on ma prawo
nimi zarządzać wedle własnej woli. Młoda kobieta słysząc te impertynencje wpadła w złość, zaczęła tupać, co zdumiało do reszty bohatera. Stanowczym tonem oznajmił, że ona już nigdy nie będzie
zajmować się interesami. Usłyszawszy to żona wyszła z mieszkania, łamiąc tym samym układ zawarty jeszcze w czasach narzeczeństwa: nie mogła bez męża gdziekolwiek się udawać. Tego dnia wróciła do domu
dopiero wieczorem, ale samodzielne eskapady powtórzyły się. Zaniepokojony tą sytuacją mąż udał się do ciotek swej żony i dowiedział się, że w „bunt” zamieszany jest jego dawny kolega z wojska -
Jefimowicz. Narrator skojarzył, że miesiąc temu przyszedł do lombardu, zagadywał do żony, ale - ze względu na zaszłości - został wyproszony przez lichwiarza. Okazało się, że dawna znajoma ciotek,
pułkownikowa Julia Samsonowna ma zaaranżować spotkanie żony bohatera z Jefimowiczem. Za cenę trzystu rubli narrator miał być niewidocznym świadkiem tego spotkania. Wcześniej żona dowiedziawszy się od
obcych ludzi szczegółów z dawnego życia bohatera chciała poznać jego wersję wydarzeń. Bolesna dla młodej kobiety była nie tyle prawda o przeszłości małżonka, ale fakt, że przed ślubem nie powiedział
o tym ani słowa.
Narrator wspomina, że następnego dnia do mieszkania pułkownikowej poszedł z rewolwerem. Słuchał rozmowy Jefimowicza z „Łagodną”, stojąc za drzwiami pokoju. Tak jak przypuszczał, dawny kolega z wojska
bez pardonu zaczął zalecać się do jego żony, a ta dzielnie stawiła czoła jego bezczelności. Bohater przekonał się o niewinności swej małżonki i o sile nienawiści, która kazała jej udać się na
schadzkę z innym. Otworzywszy drzwi, poprosił żonę, aby wyszli razem, ale Jefimowicz, choć zaskoczony, pozwolił sobie na drwinę z bohatera, kpiąc z jego niezdolności do honorowego pojedynku.
Narrator przypominając tamten feralny wieczór, przywołuje smutek swej żony, jej bladość i poczucie winy, które powodowały, że - wedle bohatera - na poważnie myślała o rewolwerze jako narzędziu
zbrodni: chyba całkiem serio była przekonana, że ją zastrzelę.
Nabity rewolwer, który dotąd miał gwarantować bezpieczeństwo lombardu, stał się symbolem dramatycznej gry pomiędzy małżeństwem.
VI. Okropne wspomnienie
Tytułowe wspomnienie wiąże się ze wspomnianym wcześniej rewolwerem. Narrator obudziwszy się rankiem spostrzegł, że jego żona trzyma w ręku broń i zaczyna zbliżać się do jego posłania. Udając, że śpi,
poczuł na skroni dotyk lufy rewolweru. Przez moment otworzył oczy i wtedy jego spojrzenie spotkało się ze wzrokiem żony. Temu właśnie przypisuje fakt, że nie został wtedy zastrzelony. Paradoksalnie
ta straszna próba, jakiej poddali się oboje, przekonała bohatera, że odtąd żona na pewno podda się bez buntu jego woli, że jest to forma zwycięstwa nad jej aspiracjami. W milczeniu zjedli śniadanie,
a po nim bohater udał się na targ, by kupić parawan i żelazne łóżko. Postawił je w pokoju, a żona bez słów zrozumiała, że jest to jej nowe posłanie. Już w nocy dostała wysokiej gorączki, a następnie
przechorowała sześć tygodni.
Rozdział drugi
I. Sen hardego człowieka
W ciągu sześciu tygodni dniem i nocą żoną zajmował się mąż, Łukieria oraz wynajęta pielęgniarka. Bohater chcąc, aby „Łagodna” powróciła do zdrowia, nie liczył się z żadnymi kosztami. Potem wprost
przyznał się do przeżywanych przy łóżku chorej cierpień, obawy płynącej z niepewności, czy żona pozna kiedyś prawdę o nim.
Kiedy mogła już wstawać, w ciszy siadała przy osobnym stoliku. Nieczęste rozmowy dotyczyły jedynie spraw błahych, codziennych. W ten sposób upłynęła im zima.
Narrator przywołuje historię swego wydalenia z wojska i utraty dobrego imienia. Nie był lubiany w środowisku wojskowych, ale to, co go spotkało było efektem jedynie zbiegu okoliczności. Otóż będąc w
teatrze, w czasie przerwy udał się do bufetu. Tam był świadkiem głośnej rozmowy huzarów, w czasie której jeden z podchmielonych wojaków zarzucił, że obecny w teatrze kapitan pułku Biezumcew, jest
pijany i awanturuje się. Bohater, choć znał kapitana i wiedział, że jest to brednia, nie odezwał się ani słowem, uznając incydent za mało ważny. Niestety odmiennego zdania byli oficerowie jego
rodzimego pułku. Dowiedziawszy się, że bohater nie stanął w obronie czci Biezumcewa, a w ich mniemaniu całego oddziału, uznali narratora za człowieka niehonorowego. Sprawę ostatecznie przesądziła
jego odmowa wyzwania na pojedynek jednego z huzarów. Bohater, jak zwykle zachowując wyniosłość i hardość, poprosił o dymisję z armii, a przez całe swe życie miał przekonanie o niesprawiedliwości
losu.
Dramatyzm sytuacji pogłębiła utrata niewielkiego majątku. Przetrwonił go w Moskwie szwagier, co spowodowało, że narrator znalazł się w trudnej sytuacji. Ambicje nie pozwoliły mu zająć się pracą w
instytucjach cywilnych (np. na kolei), więc przez trzy lata żył w prawdziwej biedzie. Przywołuje nawet Dom Wiaziemskiego, czyli przytułek dla nędzarzy w Petersburgu. W nieoczekiwany sposób ten
fatalny los odwrócił się - zmarła w Moskwie matka chrzestna pozostawiła mu w spadku trzy tysiące rubli. Majątek ten bohater wykorzystał do założenia własnego lombardu i rozpoczęcia nowego życia.
Dawne przeżycia nie pozwalały mu jednak się uspokoić, ciągle wracał myślami do utraconego - w oczach społeczeństwa - dobrego imienia. Wtedy właśnie się ożenił, żona stała się dla niego jedyną bliską
osobą, a paradoksalnie - „próba rewolweru” - przywróciła mu wiarę we własną odwagę i godność. Narrator żałuje, że nie zdołał w porę dotrzeć do żony, pozwolić jej się zrozumieć, wreszcie -
ukształtować ją. Jednakże cały czas łudzi się, że żona uważa go nie za nikczemnika, a jedynie człowieka ekscentrycznego, co dałoby nadzieję na przyszłość: „można jeszcze poczekać.”
Na obserwacjach żony i oczekiwaniu, że to ona zrobi pierwszy krok minęła bohaterowi zima. Z perspektywy czasu wspomina, jaką przyjemność sprawiało mu przypatrywanie się codziennym zajęciom
„Łagodnej”: cerowaniu, czytaniu książek. Wspólnym spacerom odbywanym przed zapadnięciem zmroku towarzyszyły rozmowy przełamujące wcześniejsze milczenie.
Wewnętrzna przemiana bohatera łączyła się ze zmianą jego relacji z innymi ludźmi: spełnił kilka dobrych uczynków, na jakie pozwalało mu zajęcie w lombardzie - umarzał długi, wypłacając pieniądze nie
odliczał wykupnego, a ubogiej kobiecie po prostu dał pieniądze, za co ta wylewnie przyszła mu podziękować.
Narrator wspomina, że dopiero w połowie kwietnia, kiedy nadchodziła wiosna, dane mu było odzyskać dawno utraconą zdolność poznania.
II. Łuska nagle spadła mi z oczu
Bohater cofa się w swoich wspomnieniach do marca, kiedy zauważył mizerność i bladość swojej żony, a zaniepokoił go jej kaszel. Wezwany lekarz stwierdził, że objawy te są pozostałością po chorobie i
warto byłoby pomyśleć o wyjeździe nad morze, albo pod miasto „na daczę”. Miesiąc później uwagę narratora zwrócił żałośnie brzmiący, cichutki śpiew żony.
Nigdy wcześniej w jego obecności tego nie robiła, a więc teraz - wyrzuciła mnie ze swej pamięci. To straszne odkrycie sprawiło, że bohater po raz pierwszy dostrzegł swój błąd.
Postanowił szybko go naprawić, a pierwszą reakcją żony na spontaniczną prośbę o rozmowę było surowo karcące zdziwienie. Wprawdzie nie padło żadne jej pytanie, ale bohater czuł, że bezgłośnie pyta o jego potrzebę uczucia, co zdruzgotało go zupełnie. Nie nawyknąwszy do spontanicznego okazywania uczuć z zaskoczeniem i
zażenowaniem przyjmowała czułość męża i jego czołobitne gesty: całowanie stóp i ich śladów na podłodze. Wyznania miłości, prośby i zapewnienia zamiast radości - wywołały płacz. Bohater obiecał rychłą
sprzedaż lombardu i wyjazd do kurortu Boulogne, który miałby poprawić stan zdrowia żony. Ta, nie rozumiejąc zachowania męża, z przestrachem przysłuchiwała się tym projektom, a wreszcie tuż przed zaśnięciem wypowiedziała słowa, których ciężar
bohater odczuł bardzo boleśnie: Myślałam, że wreszcie dasz mi spokój. Ciągle jednak miał nadzieję, że uda się naprawić relacje między nimi.
III. Aż nazbyt dobrze wszystko rozumiem
Karuzela uczuć trwała kilka dni. Stojąc przy zwłokach zmarłej, bohater wspomina, że było to pięć dni temu, w zeszły wtorek.
Wydawało mu się wtedy, że zdołał przełamać panującą między nimi obcość. Uczynił więc spowiedź z wcześniejszego życia, odkrywając przed żoną najskrytsze tajemnice swego serca. Przyznał się, że w zimie
myślał tylko o łączącej ich miłości, próbował wyjaśnić motywy pracy w lombardzie, przyczyny porażki, jaką poniósł w wojsku. Przyznał, że zadręczał siebie i ją własnymi niepowodzeniami, nawet decyzja
o małżeństwie była powodem dalszych cierpień. Wedle wcześniejszych zapowiedzi bohater sprzedał lombard, a otrzymane pieniądze postanowił rozdać, zostawiając sobie i małżonce otrzymane od matki
chrzestnej trzy tysiące rubli. Najważniejszy stał się wyjazd do Boulogne. Tymczasem „Łagodna”, co jej mąż spostrzegł od razu, wydawała się nie obecna. Co prawda uśmiechała się, akceptując projekty męża, ale odczuwał, że jego obecność jej ciąży.
Przebieg dalszych wydarzeń bohater poznał z relacji służącej Łukierii. Kiedy weszła do pokoju wszystko wskazywało, że pani modliła się, bo ikona Matki Boskiej ustawiona była na stole. Służąca
podzieliła się z „Łagodną” swą radością z pogodzenia się małżonków i usłyszawszy zapewnienie pani, iż ta czuje się szczęśliwa, wyszła z pokoju. Po chwili uwagę Łukierii zwrócił dźwięk otwieranego
okna, więc chcąc przestrzec przed przeziębieniem, weszła do pokoju, ale nie mogła już wtedy powstrzymać stojącej na parapecie samobójczyni, ściskającej w dłoniach ikonę.
Bohater, zbliżając się do kamienicy, zobaczył zbiegowisko i zrozumiał jego przyczynę, dostrzegając leżącą na ziemi żonę z ikoną na piersiach.
IV. Spóźniłem się tylko pięć minut
Największą zagadką dla bohatera pozostaje przyczyna śmierci jego żony. Narrator za najtragiczniejsze uznaje, że nie wierzyła w możliwość ich wspólnego szczęścia. Nie mogąc kochać w sposób absolutny,
wolała nie oszukiwać swego męża, a wyrazem jej prawości i uczciwości stało się samobójstwo.
Bohatera nurtuje pytanie o to, czy zmarła ukochana darzyła go szacunkiem. Wobec nieodwracalnego dramatu śmierci zgodziłby się akceptować pogardę, byleby tylko móc oglądać swą ukochaną na nowo.
Tragedię bohater przypisuje przypadkowi, przekonując samego siebie, iż gdyby wrócił do domu pięć minut wcześniej, nie doszłoby do samobójstwa żony. Nazywa je „bezwiednym odruchem”, próbując
udowadniać, że nie było ono wcześniej planowane, a historia ich małżeństwa miała skończyć się zupełnie inaczej. Nawet modlitwa poprzedzająca samobójczy gest, interpretowana jest przez narratora jako
coś zupełnie naturalnego i niezwiązanego wcale ze śmiercią. Narrator za wszelką cenę odsuwa od siebie natrętnie powracającą myśl, że sam zadręczył młodą żonę. Dochodzi jednak do tej strasznej prawdy.
Dramatycznie brzmią słowa narratora skierowane do niewidzialnego trybunału: podważa w nich sens obyczajów, moralności, prawideł regulujących życie społeczne, państwa i wiary. Wszystko to w obliczu
śmierci osoby ukochanej wydaje się być miałkie i pozbawione jakiegokolwiek sensu.
Bohater-narrator, czuwający przy zwłokach swej żony - samobójczyni, opowiada historię ich małżeństwa. Poznał ukochaną w swym lombardzie, gdzie przychodziła, zastawiając pamiątki rodzinne. Zwróciła
jego uwagę swą delikatnością i poczuciem dumy. Zaznajomiwszy się z jej sytuacją domową, postanowił się ożenić z szesnastoletnią panną. Kiedy został jej mężem, żądał całkowitego podporządkowania się i
akceptacji dla jego stylu życia (chorobliwe skąpstwo). Odrzucał wszelkie przejawy spontaniczności, więc młoda i autentyczna kobieta poczuła się stłamszona i nieszczęśliwa. Historię o przeszłości
swego męża (wątek służby wojskowej) poznała z relacji obcych i nienawistnych ludzi, co narrator zinterpretował jako swoistą formę zdrady. Dopiero podczas choroby swej żony i długiej rekonwalescencji
zrozumiał swój błąd i chciał go naprawić. Niestety było już za późno - żona zmęczona psychiczną udręką, jakiej była poddawana (milczenie, surowość), popełniła samobójstwo.
- Wprowadzenie Fiodora Dostojewskiego do opowiadania odwołujące się do artystycznych zamierzeń i motywacji autora. Wyjaśnienie pojęcia „fantastyczności” opowiadania.
- Wprowadzenie narratora do opowieści - informacja o śmierci żony.
- Rekonstrukcja historii poznania bohatera - narratora z przyszłą małżonką - stałą klientką jego lombardu.
- Próba oddania do lichwiarza ikony Matki Boskiej. Rozmowa o Fauście Johanna Wolfganga Goethego.
- Opowieść o sytuacji rodzinnej „Łagodnej”.
- Wspomnienie oświadczyn „opasłego sklepikarza”. Opowiadanie o małżeńskiej decyzji narratora i o narzeczeństwie z „Łagodną”.
- Opowieść o planowanym ślubie i początkach małżeństwa lichwiarza (bohater-narrator) z „Łagodną”.
- Charakterystyka „pomysłu na małżeństwo”.
- Wspomnienia o pierwszych przejawach „buntu” młodej żony. Rozważania o strategii hardości.
- Opowieść o pierwszej kłótni - historia medalionu kapitanowej.
- Przypomnienie historii znajomości „Łagodnej” z Jefimowiczem zdradzającym tajemnice przeszłości męża (przyczyny wydalenia z armii).
- Historia pewnego rewolweru - domniemana możliwość zabójstwa bohatera przez jego małżonkę.
- Opowieść o sześciotygodniowej chorobie żony.
- Opowieść o cierpieniu i niepewności przeżywanej przez bohatera w czasie choroby „Łagodnej”.
- Przywołanie relacji bohatera o jego życiu: historia dymisji z wojska, utrata majątku, nędza i nieoczekiwany spadek, założenie lombardu i decyzja o ślubie.
- Próby skonfrontowania traumatycznych wspomnień ze współczesnością (poczucie triumfu bohatera).
- Wspomnienia o „duchowym przebudzeniu” bohatera.
- Opowieść o próbach odbudowy więzi i bliskości w małżeństwie narratora. Decyzja o sprzedaży lombardu i wyjeździe do Boulogne, mającym ratować nadwątlone zdrowie żony.
- Próby dotarcia do przyczyn niespodziewanego samobójstwa „Łagodnej”. Analiza postępowania bohatera w ciągu ostatnich pięciu dni.
- Rozmyślania bohatera o śmierci ukochanej kobiety. Bolesne dochodzenie do prawdy o przyczynach samobójstwa. Rozważania nad sensem istnienia świata i człowieka. Dojmujące poczucie samotności.
Bohater-narrator
Bohater-narrator po części przedstawiony zostaje w odautorskiej przedmowie do opowiadania. Dostojewski widzi go jako hipochondryka: z rodzaju tych, którzy wiodą dysputy sami ze sobą.
Czytelnik nie poznaje imienia i nazwiska pierwszoosobowego narratora i bohatera jednocześnie, który w rozbudowanym, wewnętrznie chaotycznym monologu przedstawia siebie i prawdę o swoim życiu.
To czterdziestoletni mężczyzna zajmujący się prowadzeniem lombardu, czyli - jak sam to ujmuje - żyjący z lichwiarskiego procederu. Cztery i pół roku wcześniej służył jeszcze w wojsku, w pułku wyborowym jako „sztabskapitan”.
Należy on do grupy pechowców, rozbitków życiowych, którzy przez niefortunny zbieg okoliczności tracą wszystko i spadają na dno społecznej hierarchii. Narrator był rodowitym szlachcicem, doszedł w wojsku do wysokiej szarży oficerskiej, a swą pozycję i dobre imię, utracił w wyniku z pozoru błahego incydentu. Pewnego razu będąc w teatrze, w antrakcie udał się do bufetu. Tam był świadkiem głośnej rozmowy huzarów, w czasie której jeden z podchmielonych wojskowych zarzucił obecnemu w teatrze kapitanowi
pułku Biezumcewowi, że jest pijany i awanturuje się. Bohater nie odezwał się ani słowem, uznając pijackie dysputy za nieistotne. Niestety odmiennego zdania byli oficerowie jego rodzimego pułku.
Dowiedziawszy się, że bohater nie stanął w obronie czci nieobecnego w bufecie, a więc niemogącego się bronić Biezumcewa, uznali narratora za człowieka niehonorowego. Sprawę ostatecznie przesądziła jego odmowa wyzwania na pojedynek jednego z huzarów. Bohater poprosił o dymisję z armii. Przez wiele lat żył w
przekonaniu niesprawiedliwości losu, ale w jednej z ostatnich rozmów z żoną, przyznał się do własnej słabości i tchórzostwa.
Po odejściu z armii okazało się, że niewielki majątek, który odziedziczył po rodzicach, przetrwonił w Moskwie jego szwagier, a więc nie posiada już żadnych środków do życia. Tylko korzystnym dla
siebie zapisom w testamencie zmarłej w Moskwie swej matki chrzestnej zawdzięczał wyjście z tragicznej sytuacji. Dostawszy w spadku trzy tysiące rubli postanowił założyć lombard, stać się lichwiarzem w ten sposób odegrać się na społeczności, której był wcześniejszą ofiarą. Pośród licznych klientów pojawiła się także szesnastoletnia panna, którą po bliższej obserwacji i zebraniu wiadomości od innych ludzi, wybrał za żonę.
„Łagodna”, sierota pochodząca z ubogiego domu wydaje się osobom świetnie spełniającą wymagania bohatera. Stworzył on na własny użytek strategię postępowania z otoczeniem, także najbliższymi ludźmi.
Nade wszystko ceniąc hardość, surowość i tajemniczość, przejawiającą się w milczeniu, zbudował pomiędzy sobą a spontaniczną i naturalną dziewczyną mur nie do pokonania. Bohater zobaczył w swej narzeczonej, a potem żonie ofiarę, na której będzie mógł zemścić się za spotykające go wcześniej upokorzenia. Ukazuje żonę jako obiekt okrutnych doświadczeń, morderczej gry psychologicznej, której tragiczny wynik (samobójstwo kobiety) w gruncie rzeczy nie zaskakuje. Stosunek bohatera do „Łagodnej” jest
ambiwalentny. Już na początku narrator zapewnia, ze czuł do niej miłość, marzył o prawdziwym i głębokim uczuciu, ale trudno w to uwierzyć, czytając o chęci poniżenia dziewczyny, poczuciu wyższości, perwersyjnej satysfakcji z
przedmiotowego jej traktowania. Jednak okrucieństwo sąsiaduje z opisami poczucia dumy i satysfakcji, przekonaniem o czystości moralnej ukochanej kobiety (refleksje po spotkaniu z Jefimowiczem). Niskie poczucie własnej wartości daje znać o sobie, kiedy narrator zastanawiając się nad uczuciami, jakimi darzy go żona, przywołuje pojęcie „miłości kupca”, dawnego konkurenta do ręki „Łagodnej”. Z czasem dochodzi do dramatycznego
wniosku: Zadręczyłem ją - oto prawda!
Logiczna niespójność i sprzeczności tak wyraźne w monologu oddają prawdziwy obraz osobowości bohatera. Nie poddaje się on jednoznacznej klasyfikacji: okrutny, potrafi zdobyć się na tkliwość i wzniosłość, grubiański - a jednocześnie inteligentny, chętnie cytujący poezję, i wrażliwy.
To, co niezmienne w jego osobie to egotyzm, skoncentrowanie na sobie, skłonność do ciągłej autoanalizy, racjonalizowania. Kiedy uda się mu przełamać schemat poznania intelektualnego, odkryć na nowo sferę duchową, jest już za późno, aby ocalić związek i ukochaną kobietę.
„Łagodna”
Szesnastoletnia bohaterka noweli pochodziła z ubogiej rodziny. Jej ojciec był kancelistą, czyli urzędnikiem mającym przywilej osobistego szlachectwa, a więc najniższego, pozbawionego własności ziemskiej. Tym samym po śmierci obojga rodziców młoda panna
pozostała bez środków do życia. Od trzech lat mieszkała u swych ciotek, doświadczając z ich strony wielu upokorzeń i cierpień, także fizycznych. Kiedy poznaje swego przyszłego męża znajduje się w wielkiej desperacji: za wszelką cenę chce się usamodzielnić, znajdując zajęcie dające jej utrzymanie, aby nie być zmuszoną do poślubienia znienawidzonego opasłego sklepikarza. Wyzbywając się w lombardzie pamiątek po rodzicach, za zdobyte w ten sposób pieniądze zamieszcza w „Głosie” anonse o poszukiwaniu posady. Niestety starania nie przynoszą zamierzonego skutku, więc szesnastoletnia panna przyjmuje oświadczyny lichwiarza, umiejącego wykorzystać nadarzającą się sytuację. Drobna blondynka, z pozoru słaba, okazuje łagodność swego charakteru, tak silnie kontrastującą z hardością i surowością jej męża. Kiedy narrator przypomina o jej zachowaniu z czasów narzeczeństwa i początków małżeństwa, zwraca uwagę szczerość, autentyczność reakcji, naiwna ufność, że można zbudować szczęście i domowy spokój, dać szansę na zrodzenie się uczucia miłości. Niezrozumiały dla młodości dystans i tajemnice, obojętne milczenie, zniszczyły bliskie początkowo relacje. Dziewczyna jako brak zaufania odczuwa fakt,
że od obcych ludzi dowiaduje się o nieznanej przeszłości męża i wyraźnie próbuje poprzez swój bunt - zwrócić na siebie uwagę. Łamiąc dawną umowę samodzielnie decyduje o wyjściu z domu, wcześniej -
podejmuje autonomiczną decyzję finansową, wzruszona sytuacją staruszki (motyw medalionu kapitanowej). Poczucie niezależności i godności osobistej żony narrator przyjmuje z zażenowaniem i zaskoczeniem, bo nie dostrzega w niej równoprawnej partnerki, ale kogoś, kto powinien okazywać mu szacunek i całkowicie się podporządkować.
Swoistym punktem kulminacyjnym narastającego niezrozumienia i wrogości jest scena, której narrator nadał tytuł Koszmarne wspomnienie. Po kompromitującej dla obu stron konfrontacji z Jefimowiczem bohater przypomina sobie moment, kiedy budząc się rano widzi swą żonę zbliżającą się do jego posłania z rewolwerem w ręku, a potem czuje
na skroni dotyk zimnego metalu. Ale inaczej niż narrator „Łagodna” nie wchodzi w rolę kata. Bohaterka ucieka w siebie samą, coraz bardziej zamyka się przed okrucieństwem męża, ale nie daje się wciągnąć w moralnie destrukcyjną grę. Kiedy narrator zmienia postępowanie i - jak szaleniec - próbuje w ciągu kilku dni odbudować zaufanie, bliskość i miłość, do reszty przeraża
kobietę swą nieobliczalnością. Koszmarna, zamknięta przestrzeń pokoju, który zamienił się w więzienie, w sposób ostateczny przełamana zostaje gestem wybicia szyb. Samobójcza śmierć to jedyna
możliwość wyzwolenia się z matni życia.
Żeby dopełnić w należyty sposób obraz bezimiennej „Łagodnej”, trzeba przypomnieć o dwóch symbolicznych scenach, w których pojawia się ona trzymając w rękach ikonę. Święty obraz to nie tylko pamiątka po rodzicach, którą - jako ostatni wartościowy przedmiot - przynosi do lombardu, ale uobecnienie Boga w życiu młodej kobiety. Ikona, towarzysząca bohaterce opowiadania, wyobrażała Bogarodzicę z Dzieciątkiem, została skonstatowana z zachowaniem narratora, w którego lichwiarskie ręce trafia świętość. Symboliczny wymiar tej sceny poraża: młoda dziewczyna, której życiem i przyszłością „handlują” bezwzględne ciotki, zmuszona jest do zastawienia przedmiotu łączącego w sobie dwie świętości - Boga i
pamięci rodziców. Kolejna symboliczna scena ma wymiar eschatologiczny: do stojącej na stoliku ikony samobójczyni modli się przed śmiercią, a potem trzymając w ręku święty wizerunek, rzuca się z okna na petersburski bruk. Z samodzielnym wyborem śmierci, będącym przecież w chrześcijaństwie grzechem, łączy się - paradoksalnie - całkowite zawierzenie Bogu i nadzieja wieczności.
Łukieria - służąca; pracuje najpierw w domu ciotek „Łagodnej”, a następnie w mieszkaniu narratora. Jako niemy świadek towarzyszy tragedii bohaterki, a po jej śmierci zapowiada odejście.
Ciotki - okrutne i chciwe, chcą jak najszybciej pozbyć się kłopotliwej krewnej, więc planują jej ślub z bogatym kupcem. Dzięki pieniądzom bohatera-narratora szybko się do niego przekonują. Pomagają mu
kiedy „Łagodna” buntuje się, donosząc o jej wizytach u Julii Samsonowny
Historia życia bohatera-narratora łączy się z Petersburgiem, miastem najczęściej będącym tłem wydarzeń w twórczości Fiodora Dostojewskiego. Chociaż nie ma w utworze informacji, że akcja rozgrywa się w Petersburgu, wiele opisywanych miejsc, np. Plac Sienny, Dom Wiazemskiego, gdzie znajdował się przytułek dla nędzarzy, nie pozostawiają wątpliwości
co do miejsca akcji.
Dzieje miłości czterdziestoletniego właściciela lombardu do „Łagodnej” opowiadane są w rzeczywistości współczesnej pisarzowi. Co istotne, w relacji bohatera nie znajdziemy żadnych bezpośrednich
odniesień do czasu historycznego, pojawiają się jedynie określenia czasowych przebiegów wydarzeń: przez trzy lata po wydaleniu z wojska tułał się po ulicach Petersburga, półtora roku przed śmiercią
żony dostawszy spadek po matce chrzestnej założył lombard i wkrótce ożenił się, „Łagodna” chorowała przez sześć tygodni, całą zimę narrator czuwał nad jej rekonwalescencją, w marcu dostrzegł
„osobliwe zadumanie” żony, w kwietniu wreszcie - zrozumiawszy swe błędy - postanowił naprawić relacje z ukochaną kobietą, ale okazało się to spóźnionym krokiem.
Także przywołane w tekście okoliczności wskazują, że akcja opowiadania jest współczesna. Narrator wspomina o przedstawieniach teatralnych, na których był wraz z żoną, a obie sztuki - jak i Pogoń za szczęściem P. Gołubina, tak i Śpiewające ptaki J. Offenbacha - wystawiały petersburskie teatry w 1876 r., czyli w czasie, gdy Dostojewski pisał Łagodną. Młoda panna poszukując pracy zamieszczała swe ogłoszenia w postępowym czasopiśmie „Głos” wydawanym w Petersburgu w latach 1863-1884.
Badacze podkreślają, że materiał literacki wzięty „z życia” był częstym tworzywem utworów Dostojewskiego. Pisarz twórczo wykorzystywał lekturę książek, informacje prasowe i zwykłe obserwacje. Bohdan Urbankowski, wspominając o inspirowaniu się Dostojewskiego doniesieniami prasowymi, wskazuje na Honoriusza Balzaca, jako literata, który podsunął autorowi Łagodnej - osobiście w czasie wizyty w Petersburgu w 1843 roku lub w omówieniach literackich - tę metodę twórczą. Źródła biograficzne podają, że od powrotu z zesłania Dostojewski z uwagą studiował prasę rosyjską, sięgał po francuskie czasopisma. W październiku 1876 roku „Głos” opisał samobójstwo młodej kobiety. Maria Borysowa przyjechała do Petersburga z Moskwy z niewielką sumą pieniędzy na utrzymanie. Wynajęła pokój, a nie mogąc znaleźć dla siebie żadnej pracy i nie posiadając nikogo bliskiego, Maria - tuż po wyjściu gospodyni - wybiła szybę w oknie izby i rzuciła się na bruk. W ręku trzymała ikonę Matki Boskiej. To prasowe doniesienie zainspirowało Fiodora Dostojewskiego do napisania Łagodnej, określonej przez autora opowiadaniem fantastycznym. Widać więc wyraźnie, ze impuls twórczy pochodził z wydarzeń codziennych, ale właściwy poruszany przez pisarza problem dotyczy duchowego istnienia człowieka.
Opowiadanie Łagodna poza motywami zaczerpniętymi z życia nieszczęsnej Borysowej (samobójstwo, stan emocjonalny, motyw ikony), nie ma nic wspólnego z jej historią i rozwija zupełnie inną problematykę - miłości, odpowiedzialności za drugiego człowieka, niemożności porozumienia miedzy ludźmi.
Wizja człowieka i świata w opowiadaniu Łagodna
Koncepcja człowieka zaproponowana przez Fiodora Dostojewskiego w opowiadaniu Łagodna mieści się w ideach romantycznych. Jednostka oprócz sfery racjonalnej, czyli zdolności logicznego myślenia, posiada strukturę duchową. Dzięki niej bohater-narrator czuje i cierpi, zdolny jest do zmiany swego postępowania. To wrażliwość inicjuje swoistą spowiedź z dotychczasowego życia. Tragedię niemożności porozumienia się z
ukochaną kobietą narrator przypisał dominacji rozumu nad uczuciami.
Fiodora Dostojewskiego fascynował problem zdolności człowieka do popełnienia zła, na co bez wątpienia wpłynęły jego doświadczenia z zesłania. Obserwował tam katorżników, którzy nie potrafiąc wyjaśnić
motywów swego postępowania, odwoływali się do „nakazu wewnętrznego” popychającego ich do zbrodni. Zadziwiającą zbieżność dostrzegamy w próbie wyjaśnienia potencjalnego zabójstwa bohatera, a także
samobójczej śmierci „Łagodnej”. Wspominając scenę, w której żona narratora bierze do ręki rewolwer, zbliża się do jego posłania i celuje weń, jakby zapowiadając morderstwo, próbuje dociec motywów
działania, i zwraca uwagę na ich pozarozumowy charakter. W kontekście samobójstwa żony narrator wspomina o „bezwiednym odruchu”, „niespodziewanej myśli i nagłym przypływie fantazji”. A więc ludzka psychika stanowi zagadkę, akty woli jednostki mają charakter irracjonalny, toteż nie umiemy wytłumaczyć w sposób logiczny reakcji emocjonalnych. W ten sposób Dostojewski w swych dziełach stawia problem „zagadki” człowieka. W opowiadaniu widać to wyraźnie na przykładzie osobowości narratora-bohatera.
W światopoglądzie pisarza fundamentem świata jest założenie, że istnieje Bóg. Bez Niego wszystkie wartości: poznawcze (prawda), etyczne (dobro) i estetyczne (piękno) tracą swój sens, a ich miejsce zajmują wartości pozorne, niebezpieczne dla człowieka i świata. Przejawy tej
alienacji dostrzegał autor Łagodnej w różnych wymiarach ludzkiego istnienia: społecznym, ekonomicznym, kulturowym i metafizycznym. Wartość bohatera opowiadania, podobnie jak jego żony, określa miejsce w społecznej hierarchii, jakby to nie godność i osobowość człowieka, ale przypisane mu przez machinę urzędniczą cechy
determinowały kim jest. Narrator-bohater często ponosi bolesne konsekwencje swej samodzielności: nie godząc się na narzucenie mu przymusu pojedynkowania się w obronie jakoby znieważonej czci pułku i wybierając drogę buntu,
na trzy lata „wypada” poza system społeczny, żyje na jego marginesie(m.in. przytulisko Wiazemskiego).
Ekonomiczną alienację odczuwają wszyscy interesanci lombardu, a do czasu odziedziczenia spadku po matce chrzestnej, także narrator opowiadania. Kiedy trzy tysiące rubli pozwoliły mu na samodzielność
finansową, marzy o dziesięciokrotnym pomnożeniu majątku, co przeobraża życie jego i najbliższych mu osób w pasmo niekończących się oszczędności.
W kontekście życia narratora idea pieniądza, nowożytny kult, uległ całkowitej kompromitacji: bohaterowi pozostał tylko majątek i samotność, wcześniej utracił miłość (samobójstwo żony) i marzenia o nowym życiu (wyjazd do Boulogne).
Alienacja kulturowa dotyka bohatera, który własne potrzeby zredukował do swoistego wymiaru wegetatywnego. Chociaż z przeszłości pozostał mu bogaty księgozbiór, często przywołuje cytaty z literatury i
wspomina o obcowaniu ze sztuką (wizyty w teatrze w czasach służby w wojsku i na początku małżeństwa), to codzienność sprowadził do prymitywnego groszoróbstwa, co symbolizuje lombard. Bohater wprawdzie snuje wizje przyszłości: widzi siebie i swoją rodzinę w spokojnym i pięknym zakątku Krymu, gotowego do pomocy tamtejszej społeczności, ale są one dość niewiarygodne.
Dostojewski dostrzega tęsknotę człowieka za naturą (symbol ziemi, ubóstwienie przyrody przepełnionej Mądrością Bożą), więc w oderwaniu mieszkańców miasta od pierwotnego rytmu życia widzi tragedię współczesności. Izolacja od natury skutkuje bowiem -
w rozumieniu autora Łagodnej - odejściem od zasad moralnych. Poczucie wyobcowania jednostki obejmuje całe jego istnienie, lecz najbardziej dojmująco odczuwane jest w wymiarze metafizycznym. Analizując ostatni fragment monologu
bohatera, stykamy się z symboliczna przestrzenią zamarłego i pustego świata: Wszystko jest martwe i wszędzie dokoła sami tylko martwi. Samotni ludzie i panujące wokół nich milczenie - oto czym jest świat.
Miłość u Dostojewskiego
Relację między obojgiem bohaterów opowiadania jest niezwykle trudno nazwać miłością. Co prawda narrator kilkakrotnie zapewnia o tym, że kochał swą żonę, ale przecież w kwestii uczuć to nie deklaracje
słowne docenia się najbardziej.
Historia wyboru życiowej partnerki dokonywanego przez narratora Łagodnej nie przypomina w żaden sposób schematów romansowych. Bohater wskazuje szczegółowo chwile, kiedy inaczej zaczął postrzegać młodą klientkę swego lombardu, wreszcie - z zimną kalkulacją - poddawać ją
rozmaitym psychologicznym próbom. Jej niskie pochodzenie społeczne, tragiczna sytuacja rodzinna, życie w nędzy, a także cechy charakteru - szlachetność i łagodność, budują obraz przyszłej żony, bez
szemrania mającej poddać się dominacji bohatera. Kogo więc szukał: żony czy ofiary, nad którą mógłby się emocjonalnie znęcać, w odwecie za wcześniej doznane upokorzenia? A może jedno nie wyklucza drugiego? Do takich właśnie wniosków mogą dojść czytelnicy dzieł pisarza.
Tak jak niejednoznaczna wydaje się osobowość bohatera, tak zmienne i sprzeczne wewnętrznie są jego emocje. Wspomnienia narzeczeństwa przynoszą, obok opisów zasad normujących życie przyszłego
małżeństwa, także wspomnienia beztrosko spędzanych wspólnie chwil (np. śpiew narzeczonej). Dlatego tak trudno zrozumieć przyczynę strategii surowości wprowadzonej przez męża tuż po ślubie. Reakcją młodej mężatki było głównie zaskoczenie.
Narrator poddając swą wybrankę psychicznej przemocy, racjonalnie tłumaczy sens swych działań. Ma pewien wcześniej ukształtowany obraz kobiety: z natury swej nie może być ona oryginalna, co kwituje
pogardliwe stwierdzenie o jej przeznaczeniu do życia salonowego, za wadę uważa też jej młodość. Jednocześnie potrafi docenić szlachetne dążenia „Łagodnej” do zdobywania wiedzy, wspominając jej zdany
w trudnych warunkach egzamin i chwaląc intelektualne ambicje (czytanie książek z jego zbioru), wrodzoną inteligencję i dowcip (podsłuchana rozmowa - pojedynek słowny z Jefimowiczem). Żądając dla
siebie szacunku, czerpie perwersyjną przyjemność z małżeństwa z młodszą o dwadzieścia cztery lata dziewczyną. Strategia surowości, każąca z dystansem traktować otoczenie, zamknęła oboje bohaterów w odrębnych rzeczywistościach. Narrator przeżywając coraz większe uniesienia płynące z pełni władzy nie zauważył, że jego żona
pogrąża się we własnym świecie wewnętrznym, do którego nie będzie miał nigdy dostępu. Wcześniej próbowała jeszcze walczyć o ich związek, obdarzała bohatera spontaniczną czułością, odczytywaną jako
histeryczne reakcje, wreszcie wszczęła „bunt”. Prowokacją i zmianą zachowania usiłowała zwrócić na siebie uwagę, co przyniosło skutek zupełnie odwrotny - narrator kupując żelazne łóżko i parawan dla
krnąbrnej małżonki ostatecznie zniszczył swe małżeństwo.
Dawno zapomniana zdolność dostrzegania prawdy przywracają narratorowi uczucia (symboliczne opadnięcie łusek z oczu). Jednakże podjęte próby ożywienia miłości w jego małżeństwie skazane są na porażkę:
nie jest łatwo odbudować zaufanie, nawet wtedy , kiedy zapomni się o doznanej krzywdzie.
Tytułowa „Łagodna” w starciu z surowością i hardością swego męża nie ma żadnych szans. Rozedrganie emocjonalne ostatnich pięciu dni jej życia przerasta siły psychiczne, niszczy nadwątlone
wcześniejszą chorobą zdrowie. Jedyną ucieczką od chorej, zbyt powikłanej miłości jest samobójstwo. Co paradoksalne: dawny kat dopiero teraz potrafi należycie ocenić swe okrucieństwo i wobec samotnej
przyszłości czuje się całkowicie bezbronny.
Fiodor Dostojewski urodził się 30 października 1821 roku w Moskwie.
Na dzieciństwie i młodości pisarza odcisnęła piętno postać ojca Michała Dostojewskiego silną ręką rządzącego rodziną. Matka umarła na gruźlicę w 1837 r. Ojciec artysty zmarł w 1839 r., a jego śmierć była dla osiemnastoletniego Fiodora wielkim wstrząsem.
W 1838 r. Fiodor Dostojewski stał się uczniem Wojskowej Szkoły Inżynieryjnej w Petersburgu, którą ukończył w 1843 r. Już rok później porzucił karierę wojskową na rzecz działalności artystycznej. Jego pierwsza powieść epistolarna Biedni ludzie, opowiadająca o nieszczęśliwej miłości Dziewuszkina - urzędnika do ubogiej panny, wydana w 1846 r. stała się dużym sukcesem pisarskim. Już wkrótce Fiodor Dostojewski wybrał własną, oryginalną drogę pisarską, stawiając w centrum uwagi ludzką psychikę, jej irracjonalizm, problem wyborów etycznych,
rozdarcia wewnętrznego i marzycielstwa. Badacze wskazują tu na wpływ literatury niemieckiego Romantyzmu. Uobecnia się on w opowiadaniach: Sobowtór (1846) i Gospodyni (1847) oraz powieści Białe noce (1848).W 1849 r. Fiodor Dostojewski został aresztowany za udział w socjalistycznym kole pietraszewców - nazwa pochodzi od nazwiska jego założyciela Michaiła W. Butaszewicza - Pietraszewskiego. Władze dopatrywały się
w działalności pietraszewców podobieństwa do spisku dekabrystów z 1825 r., zauważając jeszcze większe jego niebezpieczeństwo, bo wielu spośród trzydziestu czterech uczestników służyło w wojsku i miało bezpośredni dostęp do broni.
Pisarz został osadzony w twierdzy pietropawłowskiej, a po długim śledztwie wraz ze swymi towarzyszami skazany na śmierć. Ułaskawienie cara nadeszło w momencie, gdy skazańcy stali przed plutonem
egzekucyjnym. Dostojewskiemu karę śmierci zamieniono na czteroletnią katorgę, zdegradowano go do rangi szeregowca. W 1859 r. pisarz powrócił z zesłania do Petersburga. Refleksje z omskiego zesłania poświęcone ludzkim wyborom moralnym i obserwacjom obyczajowym i psychologicznym zawarł we Wspomnieniach z domu umarłych (1862). Wydane w 1864 r. Notatki z podziemia w ostateczny sposób rozliczały się z ideami indywidualizmu i socjalizmu nazywanego też przez Dostojewskiego nihilizmem. Jednocześnie Fiodor Dostojewski był wydawcą miesięcznika „Wriemia” („Czas”), a
następnie „Epoka”. Niestety oba przedsięwzięcia okazały się nieudane. Pierwszy zawieszono w maju 1863 r., ze względu na rzekome sympatie wobec powstania styczniowego w Polsce (błędnie zinterpretowany artykuł Strachanowa Fatalna kwestia), drugi Dostojewski musiał zamknąć wiosną 1865 r. z racji problemów finansowych.
15 kwietnia 1864 roku umarła pierwsza żona Dostojewskiego - Maria, w lipcu - brat Michał, wydawca „Epoki”. Po jego śmierci Fiodor Dostojewski długie lata zmagał się z długami, łożył na utrzymanie osieroconych dzieci.
Względną równowagę finansową osiągnął dopiero przy boku młodej żony - Anny Snitkin, młodej stenografistki, której dyktował powieść Gracz, chcąc wywiązać się z umowy z wydawcą Stellowskim (wobec zaniechania Dostojewskiego, utwór musiał powstać w dwadzieścia sześć dni). Wcześniej jednak, w 1866 roku rozgłos przyniosła Dostojewskiemu Zbrodnia i kara, powstająca częściowo w czasie wyjazdu pisarza do Wiesbaden, a publikowana na łamach miesięcznika „Russkij Wiestnik”. W październiku 1866 r. pisarz zmuszony był rozpocząć pracę nad nową powieścią, którą oddać ma Stellowskiemu do pierwszego listopada. Jeśli nie wywiązałby się z tej umowy, wszystko, co dotąd napisał i wszystko, co jeszcze
stworzy, stałoby się własnością wydawcy. Dzięki pomocy przyjaciół, Dostojewski skorzystał z nierozpowszechnionego jeszcze wówczas sposobu dyktowania stenografce. Po dwóch tygodniach oświadczył się
Annie Snitkin, a ta młodsza od pisarza o dwadzieścia cztery lata dziewczyna, zafascynowana jego dziełem i zakochana w nieszczęśliwym i oczekującym pomocy geniuszu, przyjęła oświadczyny. Dzięki
zapobiegliwości i odwadze młodej żony Dostojewski po wielu latach borykania się z biedą, osiągnął życiową stabilizację. Zdecydowała o wyjeździe za granicę, gdzie Dostojewscy spędzili lata 1867-71. W czasie pobytu za granicą powstały znakomite powieści: Idiota (1868), opowiadająca o nieustannym ścieraniu się ewangelicznego dobra ze złem tego świata oraz Biesy (1871-72) będące rozliczeniem Dostojewskiego z ruchem rewolucyjnym, który - w jego mniemaniu - przynosi jedynie destrukcję, szerzy nienawiść i śmierć.
Po powrocie z Europy Zachodniej wydał Młodzika (inne tłumaczenia - Młokos, Wyrostek) (1875) ukazującego meandry ludzkiej psychiki oraz powieść podejmującą po raz kolejny „prakliatyje waprosy” (przeklęte pytania) - Bracia Karamazow (1879-80).
Jednocześnie w latach 1873-81 wydawał „Dziennik Pisarza” publikowany najpierw na łamach czasopisma „Grażdanin”, a następnie zyskujący status samodzielnego miesięcznika (1876-77).
Na jego łamach Dostojewski zamieszczał swe wypowiedzi publicystyczne, a także publikował opowiadania nazwane przez samego pisarza „fantastycznymi”: Bobok (1873), Łagodna (1876), Sen śmiesznego człowieka (1877).
Zmarł 28 stycznia 1881 roku w Petersburgu, gdzie został pochowany na cmentarzu Ławry Aleksandra Newskiego.