Nad Polesie Litewskie przyleciał wiatr, dawno nie widziany gość. Latał po całym świecie, nie było go w tym miejscu od prawie pięćdziesięciu lat. Teraz przywitał się z lasem, dawnym przyjacielem, z
rosnącymi w nim świerkami, dębami i brzozami. W pewnym momencie wiatr powiał za Kanał Królewski, na leśną polankę, zarośniętą dzikimi różami, trawami i paprociami. Od drzew i leśnych kwiatów usłyszał
opowieść o znajdującej się na tej polanie mogile. Rolę głównego narratora przejął na siebie stary, potężny dąb, który opowiedział następującą historię:
Dawno temu, w czasie powstania styczniowego (1863/64), na polanę dotarł kilkusetosobowy oddział powstańców, walczących z rosyjskim zaborcą. Byli to młodzi ludzie, różnie ubrani i różnie uzbrojeni, ale wszyscy nosili czworokątne czapki barwy amarantowej lub polnych chabrów. Żołnierze postanowili rozbić tu
obóz. Najpierw zbudowali z gałęzi kilka namiotów: dla wodza, dla lepszych koni oraz dla przyszłych rannych. Później przygotowali pierwszą w tym miejscu wieczerzę, po spożyciu której wspólnie
zaśpiewali pełną „skargi, ufności i prośby”, przejmującą pieśń. Oddziałem dowodził Romuald Traugutt, „człowiek świętego imienia” (późniejszy ostatni dyktator powstania). Opowiadający historię powstańców dąb przedstawia Traugutta jako męczennika, człowieka który opuścił swój rodzinny dom, żonę, dzieci i „wziąwszy na ramiona krzyż narodu swego” ruszył do walki o wolną ojczyznę. Kiedy zabierał głos, przypominał Leonidasa, sławnego króla Sparty, który w roku 480 p.n.e. na czele 300 Spartan powstrzymał w wąwozie pod Termopilami armię perską. Wszyscy Spartanie zginęli, ale ich ofiara stała się synonimem męstwa, bohaterstwa i patriotyzmu, gotowości oddania życia dla dobra
ojczyzny. Polscy powstańcy czuli się wolni, polana stała się namiastką niepodległej ojczyzny.
Dowódcą jazdy był, mianowany przez Traugutta, niejaki Jagmin, młodzieniec piękny i dostojny, przypominający z postury Herkulesa, a z rysów twarzy szlachetnego Rzymianina, Scypiona. Mieszkał w położonym blisko lasu domu, oplecionym bluszczem i otoczonym starymi
drzewami oraz żyznymi polami. Kiedy przyłączył się do powstania, nieodłącznym jego towarzyszem stał się rumak, strojny, ognisty koń rasy arabskiej.
Ważną postacią w oddziale okazał się z czasem Maryś (Marian) Tarłowski. Ten młody, niespełna dwudziestoletni człowiek jakiś czas wcześniej przybył do pobliskiego miasteczka wraz ze swą siostrą, Anielą. Maryś był przyrodnikiem, „naturalistą”, który zapragnął ofiarować swą wiedzę „maluczkim” i zgodnie z idealistycznymi hasłami organicznikowskimi zaczął nauczać w małej szkole na kresach. Oprócz tego wraz z Anielą zajmowali się badaniami przyrodniczymi. Rodzeństwo cały czas spędzało
razem. Wspólnie pracowali, spacerowali, rozmawiali. Bardzo się kochali. Po pewnym czasie w ich życiu pojawił się ktoś trzeci. Na spacery po okolicznych drogach i polach chodzili już nie we dwoje, ale
wspólnie z Jagminem. On to bowiem okazał się być „tym trzecim”. Z Marysiem połączyła Jagmina przyjaźń, z Anielką - zalążek miłości. Przyszły dowódca jazdy okazał się być również posłańcem niosącym wieści o mobilizacji oddziałów powstańczych. Zasmuciło się serce Anielki, bo kiedy wybuchło powstanie, jej brat przyłączył się do
oddziału walczącego z Rosjanami. Razem z nim w oddziale znalazł się Jagmin, który obiecał Anielce, że zaopiekuje się Marysiem.
Życie powstańców w lesie i ich walki z Rosjanami opisuje świerk, który przejął na siebie obowiązki narratora. Oddział, dowodzony przez Romualda Traugutta, stoczył wiele potyczek z oddziałami
znienawidzonych zaborców. Młodzi ludzie wracali z walk zmęczeni, nierzadko poranieni, ale zwycięscy. Wódz gromadził ich wtedy na polanie i dziękował za poświęcenie, dzielność i wysiłek. Jedno
wydarzenie utkwiło świerkowi w pamięci w sposób szczególny. Otóż pewnego wieczora wódz wywołał przed szereg zbrojnych Marysia Tarłowskiego. Okazało się wtedy, że ten młody chłopiec, który przecież
nie wyglądał na bohatera (był niskiego wzrostu i raczej wątłej budowy) w trakcie jednej z potyczek uratował życie samemu Trauguttowi, późniejszemu przywódcy powstania. Wszyscy gratulowali Marysiowi
jego odwagi. W obozie zapanowała ogólna radość, której zdawał się nie podzielać jedynie sam bohater. Długo w nocy rozmyślał o tym, co się stało, uświadamiając sobie, że krwawa walka nie jest jego
żywiołem.
O myślach Marysia najwięcej wie leśna brzoza, która podjęła wątek: młody powstaniec nie oddał się sprawie walki narodowowyzwoleńczej całym sobą. Gdzieś w głębi duszy pozostał tym, kim był naprawdę: młodym naukowcem, przepojonym miłością do
wiedzy, świata i całej natury. Nierzadko dzielił się swoją wiedzą na temat roślin i owadów z innymi powstańcami. Ich twarze rozjaśniały się wtedy, ich myśli odbiegały od bitewnego zgiełku i
zabijania, wspólnie pochylali się nad jakimś żyjątkiem i słuchali, co młody naukowiec miał im do powiedzenia. Nocami Maryś sporo rozmawiał z Jagminem, który ciągle wspominał ukochaną Anielkę. Obaj
zdawali sobie sprawę, że pozostawili za sobą normalny świat, że teraz na co dzień ryzykują życiem, ale robią to z nadrzędnego obowiązku - powinności wobec ojczyzny.
Ostatnie, tragiczne wydarzenia, które rozegrały się jesienią 1863 roku, opisuje ponownie stary dąb:
Pewnego dnia do obozu powstańców dotarł posłaniec - pan Kalikst - z wiadomością o zbliżających się silnych wojskach wroga. Moskale planują otoczyć las szczelnym kordonem, tak aby żaden z Polaków nie
mógł się wymknąć z oblężenia. Powstańcy jeszcze mają czas, żeby wymknąć się z lasu, ale wszelkie dywagacje na ten temat ucina Traugutt. W swoim przemówieniu stwierdza, że „ci, co zginą, będą siewcami, którzy samych siebie rzucą w ziemię, jako ziarno przyszłych plonów. Bo nic nie ginie. Z dziś zwyciężonych dla jutrzejszych zwycięzców powstają oręże i tarcze”. Żołnierze decydują się stawić odpór. Rosjanie mają ogromną, stukrotną przewagę. Powstańcy szykują zasadzkę, ukryci za drzewami czekają na nadejście wojsk wroga. Za jednym z drzew czai się Maryś. Za
koszulą na piersi schował wręczony mu przez posłańca list od siostry, drobno zapisaną kartkę papieru. W zamieszaniu przedbitewnym nie zdążył go przeczytać, odłożył tę chwilę na później.
Rozgorzała walka. Z obu stron zaczęli padać zabici i ranni. Przytłaczająca przewaga nieprzyjaciela właściwie przesądzała o losach bitwy, ale Polacy postanowili tanio nie sprzedawać swej skóry.
Rannych i konających powstańców przenoszono do namiotu na polanie. Tam dwóch lekarzy uwijało się w pocie czoła, usiłując przynieść cierpiącym choć drobną ulgę. W pewnym momencie wystrzelona przez
któregoś z Rosjan kula dosięgła Marysia. Ugodzony w ramię chłopiec przewrócił się na ziemi. Koledzy podnieśli go i przetransportowali do namiotu. Tymczasem oddział rosyjski zaczął stopniowo wypierać rozpaczliwie broniących się Polaków z
ich stanowisk. W kulminacyjnym momencie bitwy zza drzew wyskoczył konny oddział Rosjan. Pochyliwszy piki, ruszył przez polanę, dokonując straszliwego dzieła zniszczenia. Wreszcie Moskale wpadli do
namiotu, w którym leżeli ranni powstańcy. Rozpoczęła się masakra. Bezlitośni żołnierze zaczęli mordować bezbronnych, nierzadko konających już Polaków. W akcie rozpaczliwego heroizmu na ratunek rannym ruszył oddział jezdnych pod wodzą Jagmina. Gdy wpadli do
namiotu, im oczom ukazał się przerażający widok: większość bezbronnych Polaków była już zabita. Okrutni żołdacy na ostrzach pik podnosili ku sklepieniu namiotu ciało małego Tarłowskiego. Strasznie
poraniony, umierający Maryś poznał przyjaciela i ostatnim wysiłkiem rzucił w jego stronę ociekającą krwią chustę. Zdołał jeszcze poprosić, by Jagmin oddał ją Anielce.
Przyjaciel nie wypełnił jednak ostatniej woli Marysia. W tym samym momencie, gdy mały Tarłowski konał, runął raniony koń Jagmina. Wokół dowódcy jazdy zaroiło się od wrogów, jego los okazał się
przesądzony. Nie miał szans. Zginął.
Kiedy dąb zakończył swoja historię, leżący na bezimiennej mogile wiatr zapłakał. Leśne kwiatki, małe dzwonki liliowe, opowiedziały mu historię niewielkiego krzyża wieńczącego powstańczą mogiłę. Umieściła ją na grobie pogrążona w żałobie kobieta, która odwiedziła polankę w wiele lat po tragicznych wydarzeniach. Była to Anielka, o twarzy smutnej, zszarzałej, przepełnionej smutkiem i samotnością. Długo leżała na mogile, opowiadając zmarłym o wielkim cierpieniu, które rozrywało jej serce. Kiedy podniosła się, umieściła na
grobie przyniesiony skądś krzyżyk. Potem odeszła by nigdy już tu nie powrócić. I tak mijały lata, zmieniały się pory roku, przylatywały i odlatywały ptaki, przychodziły i odchodziły zwierzęta. Nie
zmieniał się tylko nieśmiertelnie płynący strumień czasu oraz samotność, otaczająca zapomnianą mogiłę. Upływający czas szemrał smutne słowa o zapomnieniu i pogardzie dla zwyciężonych: „Vae victis!”.
Gdy leśne kwiaty skończyły swoja opowieść, wiatr już nie płakał. Zerwał się z mogiły i ruszył w swoją drogę. Wznosząc się nad polanę, na cały głos zakrzyknął: „Gloria victis!”. Przelatując nad lasem, a później nad polami, wodami, miastami i wioskami, wołał jeszcze nie raz: „Gloria victis!”, „Chwała zwyciężonym!”.
Opowiadanie dotyczy epizodu z powstania styczniowego. Narratorem jest przyroda (wiatr, drzewa, kwiaty). Akcja rozgrywa się na Polesiu Litewskim. Pewnego dnia na polanę dotarł kilkusetosobowy oddział powstańców, walczących z rosyjskim zaborcą. Byli to
młodzi ludzie, różnie ubrani i różnie uzbrojeni, ale wszyscy nosili czworokątne czapki barwy amarantowej lub polnych chabrów. Żołnierze postanowili rozbić tu obóz. Najpierw zbudowali z gałęzi kilka
namiotów: dla wodza, dla lepszych koni oraz dla przyszłych rannych. Później przygotowali pierwszą w tym miejscu wieczerzę, po spożyciu której wspólnie zaśpiewali pełną „skargi, ufności i prośby”, przejmującą pieśń. Oddziałem dowodził Romuald Traugutt, „człowiek świętego imienia” (późniejszy ostatni dyktator powstania). Było w nim dwu młodych żołnierzy: Maryś Tarłowski i Jagmin, zakochany w siostrze Marysia, Anielce.
Rozpoczęły się walki. Powstańcy odnosili zwycięstwa. Ale nadszedł dzień starcia z przeważającymi siłami wroga. Ostatnie, tragiczne wydarzenia, które rozegrały się jesienią 1863 roku. Maryś i Jagmin zginęli, poświęcając swoje życie za ojczyznę. Na miejscu zmagań stoi mogiła powstańcza, na którą wiele lat po powstaniu przyszła kobieta w żałobie. Była to Anielka, która straciła ukochanego brata i ukochanego mężczyznę. Długo leżała na mogile,
opowiadając zmarłym o wielkim cierpieniu, które rozrywało jej serce. Kiedy podniosła się, umieściła na grobie przyniesiony skądś krzyżyk. Potem odeszła, by nigdy już tu nie powrócić. Gdy leśne kwiaty
skończyły swoją opowieść, wiatr już nie płakał. Zerwał się z mogiły i ruszył w swoją drogę. Wznosząc się nad polanę, na cały głos zakrzyknął: „Gloria victis!”. Przelatując nad lasem, a później nad polami, wodami, miastami i wioskami, wołał jeszcze nie raz: „Gloria victis!”, „Chwała zwyciężonym!”.
- Maryś Tarłowski przyjeżdża wraz z siostrą Anielą do małego miasteczka na Polesiu.
- Maryś zaprzyjaźnia się z Jagminem.
- Między Anielą Tarłowską i przyszłym dowódcą jazdy zawiązuje się uczucie.
- Wybucha powstanie styczniowe, następuje mobilizacja oddziałów powstańczych.
- Jagmin i Maryś dołączają do oddziału dowodzonego przez Romualda Traugutta.
- Powstańcy sytuują swą bazę wyjściową na leśnej polanie.
- W czasie jednej z potyczek z Rosjanami Maryś ratuje życie Trauguttowi.
- Oddział powstańczy zostaje otoczony przez Rosjan.
- Ranny Maryś zostaje umieszczony w namiocie.
- Rosjanie okrutnie mordują rannych powstańców (śmierć Marysia).
- Ginie Jagmin, który próbował uratować swego przyjaciela.
- Po latach leśną mogiłę odwiedza Anielka, która stawia poległym mały, prosty krzyż.
- Po pięćdziesięciu latach nieobecności nad Polesie przylatuje wiatr, któremu leśne drzewa i kwiaty opowiadają tragiczną historię powstańczego oddziału.
Maryś Tarłowski - O Marysiu wiadomo, że najprawdopodobniej był sierotą, z bliskich pozostała mu jedynie młodsza siostra, Anielka, wraz z którą przybył na Polesie z odległych stron („urodził się (...) kędyś daleko”). Zdobywszy gdzieś w wielkim świecie wykształcenie i sławę młodego uczonego, „naturalisty”, postanowił - jak należy się domyślać, za sprawą idei organicznikowskich - wyjechać do małego miasteczka i zająć się edukowaniem najbardziej potrzebujących wiedzy przedstawicieli nizin społecznych,
czyli prostych, wiejskich dzieci („On, ten mały, wysokim był wiedzą i myślą”, „przybył w te strony, aby swą myśl i wiedzę rozdawać maluczkim”). Maryś uczył w szkole, Anielka pomagała mu, jak potrafiła.
Maryś jest bohaterem tragicznym. Wykształcony na naukowca, subtelny i delikatny, w jednej chwili musi porzucić wszystko, co dotąd było mu bliskie i ruszyć do walki o ojczyznę. Nie chce, ale poczucie obowiązku, powinności wobec ojczyzny, jest ważniejsze. Rozdarty wewnętrznie Maryś zaciąga się do oddziału powstańczego i ginie - umęczony, dosłownie rozerwany na pikach
wrogów.
Jagmin - został w utworze Orzeszkowej ukazany jako człowiek i żołnierz doskonały: „na czele jazdy wybór wodza postawił młodzieńca o postawie wyniosłej i czarnym iskrzącym się oku”, „ze śniadym profilem Rzymianina”. Serdeczny druh i przyjaciel Marysia, gotów mu zawsze służyć pomocą. Jagmin przyrównany zostaje do Herkulesa (obdarzonego nadludzką siłą herosa z mitologii greckiej, syna Zeusa i Alkmeny) oraz Scypia (jednego z dwóch sławnych wodzów
rzymskich z okresu wojen punickich). Zawsze zdyscyplinowany i gotów do walki, zawsze wykonujący rozkazy naczelnego wodza. W jednym z ostatnich epizodów, kiedy zachodzi potrzeba bronienia namiotu z rannymi powstańcami przed żądnymi krwi ruskimi żołdakami, Jagmin zostaje ukazany jako anioł: „dowódca czarnowłosy, do Archanioła z mieczem płomiennym podobny, pierwszy szerokiego otworu doskoczył...”. Wśród żołnierzy cieszy się ogromnym szacunkiem i poważaniem: na jeden jego rozkaz powstańcy pójdą choćby w ogień.
Romuald Traugutt - postać historyczna. Urodzony w roku 1825, w czasie powstania styczniowego dowodził oddziałem partyzanckim na Polesiu. 17 października 1863 roku został ostatnim dyktatorem powstania (po Ludwiku Mierosławskim i Marianie Langiewiczu). W nocy z 10 na 11 kwietnia 1864 został aresztowany, a 5 sierpnia tego roku stracony poprzez powieszenie, wraz z najbliższymi współpracownikami.
Traugutt objął dyktaturę w sytuacji poważnego kryzysu sił powstańczych. Większe zgrupowania zostały rozbite, walki z zaborcą toczyły praktycznie tylko małe oddziały (szacuje się, że w ich szeregach
walczyło w sumie około 150 tysięcy powstańców, którzy stoczyli około 1200 potyczek z Rosjanami). Zamiarem Traugutta jako dyktatora było zreorganizowanie wojsk powstańczych a także - poprzez
wprowadzenie w życie dekretów uwłaszczeniowych - przyciągnięcie do powstania chłopów. Tych planów nie udało się jednak zrealizować. Wojska rosyjskie nie dopuściły do zjednoczenia się malutkich
oddziałów w większe siły, zaś carski dekret uwłaszczeniowy z marca 1864 roku skutecznie odciągnął chłopów od zaangażowania się w czyn narodowowyzwoleńczy.
Opisany przez Orzeszkową epizod z walk powstańczych ukazuje Romualda Traugutta jeszcze nie jako dyktatora powstania, ale jako dowódcę jednego z oddziałów powstańczych, działających na Polesiu. Postać Traugutta zostaje w noweli Gloria victis poddana zabiegowi mitologizacji. Orzeszkowa, poprzez odwołanie się do Biblii oraz historii Grecji, dokonuje nie tylko apoteozy samego powstania, ale gloryfikuje również samego Traugutta.
Traugutt został kolejno przyrównany do:
- Chrystusa („wziąwszy na ramiona krzyż narodu swego...”)
- Mojżesza („poszedł za idącym ziemią tą słupem ognistym...”) - [Ex.,13,21];
- Leonidasa („tak grzmieć musiał w wąwozie Termopilskim głos Leonidasa...”).
Czas akcji to rok 1863 - taki jest zresztą podtytuł utworu. To ważna data historyczna. W styczniu tego roku (dokładnie: 22 I 1863 r.) wybuchło na ziemiach polskich kolejne powstanie narodowowyzwoleńcze, skierowane przeciwko Rosji. Akcja właściwa rozpoczyna się w maju 1863 roku, kiedy powstańcy przybywają na leśną polanę, która stanie się ich domem i bazą wypadową (dąb - narrator opowiada: „Piękny maj był na świecie, kiedy tu przyszli”). Koniec akcji właściwej przypada niedługo później, bowiem kiedy oddział powstańców zostaje otoczony w lesie i rozbity, nadciąga noc „przezroczysta, gwiaździsta, majowa”.
Walki w czasie powstania styczniowego toczono na terenach Królestwa Polskiego, Litwy, Białorusi oraz, częściowo, Ukrainy. W przypadku noweli Gloria victis miejscem akcji są lasy Horeckie na Polesiu Litewskim. Orzeszkowa przymiotnika „Litewski” w kontekście historycznym (wskazując na dawną przynależność tych ziem do Wielkiego Księstwa Litewskiego), współcześnie Polesie należy do wschodnich regionów Polski
oraz do Białorusi.
GENEZA: Data napisania przez Orzeszkową opowiadania - rok 1888 - to dwudziesta piąta rocznica wybuchu powstania styczniowego - Gloria victis jest więc rodzajem hołdu złożonego przez pisarkę powstańcom, którzy zginęli walcząc o niepodległą ojczyznę. Z opisanymi w książce wydarzeniami Orzeszkowa była związana osobiście - od wybuchu powstania czynnie angażowała się w działania wojenne, brała udział w
służbach pomocniczych powstania, wykonywała również szereg niebezpiecznych misji kurierskich (m.in. latem 1863 ukrywała w swym domu, a później przewiozła do granicy Królestwa Polskiego, Romualda Traugutta) - miała więc do Glorii victis stosunek bardzo emocjonalny.
Pochodzące z Plauta (Pseudolus) słowa „vae victis!” oznaczają „biada zwyciężonym!”. W brutalnym świecie tylko zwycięzcy mają rację i są nagradzani. Od wieków walczono dla sławy, chwały i rozgłosu. Tymczasem Orzeszkowa zasadniczo zmienia treść wykrzyknika, oznajmiając „chwała zwyciężonym!”. Okazuje się, że porażka może jednak być sukcesem - przynajmniej w kategoriach moralnych. Okrzyk „gloria victis!” ma jeszcze jeden wymiar: stanowiąc próbę uwznioślenia powstania, staje się jednocześnie wytłumaczeniem klęski, rodzajem „pokrzepienia serc”, balsamem na rany.
GATUNEK: Utwór Elizy Orzeszkowej Gloria victis spełnia wymogi formalne gatunku literackiego, jakim jest nowela:
- ma zwięzłą formę (całość zajmuje, w zależności od wydania, kilkanaście stron);
- liczba bohaterów pierwszego planu została zredukowana do trzech postaci: Marysia Tarłowskiego, Jagmina oraz Romualda Traugutta;
- spośród postaci drugoplanowych nieco miejsca pisarka poświęciła Anieli, siostrze Marysia, pozostali bohaterowie są ledwie zarysowani, właściwie przewijają się jedynie w tle;
- w utworze można wskazać jeden wątek główny - tragiczne dzieje zmasakrowanego przez Rosjan oddziału powstańców; wątek miłosny Jagmin - Anielka jest tylko naszkicowany, wyraźnie podporządkowany
pokreśleniu tragizmu bohaterów uwikłanych w powstanie styczniowe;
- brak jest konwencjonalnych, podporządkowanych funkcji poetyckiej (estetycznej) opisów przyrody. Należy jednak wspomnieć, że przyroda odgrywa w Glorii victis funkcję bardzo ważną - narratora oraz świadka dramatycznych wydarzeń.
Gloria victis przynosi obraz jednego z tragicznych epizodów powstania styczniowego, które wybuchło w roku 1863, a rok później dogorywało. Wielu Polaków zostało wplątanych w dzieje historii, zmuszonych do walki, której wygrać nie mogli. Kanwą utworu stała się klęska powstańców walczących w lasach Horeckich na Polesiu. Niewielki oddział powstańczy musiał stawić czoła przeważającym siłom przeciwnika. Nierówna, z góry skazana na niepowodzenie walka z wielokrotnie
liczniejszym wojskiem rosyjskim zakończyła się śmiercią wielu Polaków.
Bohaterskim oddziałem powstańczym dowodzi Romuald Traugutt, który w czasie, gdy rozgrywa się akcja utworu, jeszcze nie stał na czele całego powstania. Rycerzem bez skazy jest stojący na czele jazdy Jagmin. Z kolei niepozorny Maryś wyrasta na najdzielniejszego z powstańców, w czasie jednej z potyczek ratuje życie samemu wodzowi. Szczególnym tragizmem napiętnowany został - oparty na faktach - epizod dobijania rannych
powstańców. Kiedy oddział rosyjski, po wyparciu rozpaczliwie broniących się Polaków z polany, wpadł do namiotu, w którym leżeli ranni powstańcy, rozpoczęła się masakra. Bezlitośni żołnierze
wymordowali bezbronnych, nierzadko konających już Polaków. To właśnie wtedy ginie Maryś Tarłowski, życie traci również Jagmin.
W noweli Gloria victis mogiła bezimiennych powstańców staje się z jednej strony symbolem odwagi, męstwa i oddania ojczyźnie; ale i tragizmu młodych ludzi, którzy własne życie złożyli na ołtarzu ojczyzny. Razem z nimi zginęły ich marzenia, pragnienia, plany na przyszłość. Ich śmierć stała się także dramatem dla ludzi im bliskich: matek, sióstr, żon i
przyjaciół.
Eliza Orzeszkowa urodziła się 6 VI 1841 r. w Milkowszczyźnie pod Grodnem. Pochodziła z zamożnej rodziny mieszczańskiej. Lata 1852-1857 spędziła na pensji sióstr sakramentek w Warszawie, gdzie przyjaźniła się z Marią Wasiłowską (Konopnicką). W roku 1859 została wydana za mąż za Piotra Orzeszkę - bogatego właściciela majątku Ludwinów. Do roku 1863 przebywała w tym majątku, zajmując się głównie pracą oświatową wśród ludu. Brała udział w służbach pomocniczych powstania styczniowego (1863), ukrywała w swym domu i przewoziła do granicy Królestwa
Polskiego Romualda Traugutta. W roku 1865, po zesłaniu w głąb Rosji jej męża, Orzeszkowa powróciła do Milkowszczyzny. W roku 1869 uzyskała unieważnienie małżeństwa i osiadła w Grodnie, gdzie poznała życie miejskiej biedoty, proletariatu. Od roku 1879 była współwłaścicielką wypożyczalni i księgarni wydawniczej w Wilnie. W 1882 roku skazano ją na internowanie, które trwało pięć lat. W roku 1894 poślubiła Stanisława Nahorskiego, legalizując prawie 30-letni związek. Zmarła 18 V 1910 r.
Dwukrotnie kandydowała do Nagrody Nobla (1905, 1909), zaś w roku 1906 otrzymała lwowską nagrodę im. F. Kochmana. Prowadziła szeroką korespondencję z licznymi pisarzami, uczonymi i działaczami. Eliza Orzeszkowa zadebiutowała w roku 1866 opowiadaniem Obrazek z lat głodowych. W swej twórczości przeciwstawiała się romantyzmowi i potępiała fantazję, żądając od literatury prawdopodobieństwa życiowego. Powieść uważała za gatunek czołowy. Twierdziła, że w utworach
literackich powinno się podejmować problematykę walki ze złem społecznym. W swych utworach omawiała sprawy wychowania domowego i wykształcenia kobiety, miłości, małżeństwa i życia rodzinnego,
problemy rozwodu, sytuację społeczną kobiety niezamężnej, sprawę pracy zawodowej kobiet, emancypację kobiet oraz los nieślubnych dzieci. Do najbardziej znanych jej utworów należą: Nad Niemnem, Pan Graba, Meir Ezofowicz, Dziurdziowie, Gloria victis.