Zapis wspomnień obozowych w pierwszej osobie.
Narrator wspomina budowę boiska, opisując jego usytuowanie między obozem cygańskim a rampą. Dalej widać obóz kobiecy i krematoria. Budowie boiska towarzyszyła dbałość o estetykę, dlatego siano też kwiatki, trawniki i drobne warzywa, a alejki ozdabiano tłuczoną cegłą.
Podczas niedzielnego meczu narrator stoi na bramce i obserwuje przyjazd nowego transportu ludzi na rampę. Niespodziewanie szybko ludzie z niej zniknęli:
„Między jednym a drugim kornerem za moimi plecami zagazowano trzy tysiące ludzi”.
Nowo przywiezieni prowadzeni byli dwoma drogami do krematorium, ale z jednej nieliczna część trafiała do obozu, uchodząc z życiem. Narrator obserwuje ten pochód podczas mycia podłogi. Widzi mężczyzn, kobiety i dzieci z tłumokami. Ludzie idą, podczas gdy więźniowie prowadzą „normalne” czynności.
Nocą sytuacja się nie zmienia. Bohater wychodzi przed blok i widzi łunę z krematorium. Czuje wewnętrzny bunt, przeciwko temu, czego jest świadkiem. Z jednej strony słyszy o wydarzeniach na froncie, które dawały nadzieję, a z drugiej — widzi kolejki pociągów wypełnionych ludźmi przy rampie.
Obok obozu roboczego powstaje nowy odcinek C, tzw. Perski Rynek (nazwa od kolorowych sukienek). Jest to nowy obóz kobiecy w fazie budowy, którym panują z fatalne warunki. W każdym bloku mogło się zmieścić ponad 1000 więźniarek, a w całej nowej części ponad 30 tys. osób. Kobiety były golone, ubrane w cienkie sukienki i stały od świtu na apelu, zamarzając i tuląc się do siebie. Z daleka wszystkie wydawały się takie same.
Na terenie nowego obozu trwały prace organizacyjne i remontowe, ale więźniowie innych obozów szukali tu także możliwości handlowania i osiągania własnych korzyści. Narrator zajmował się kładzeniem papy na dach. Inni zajmowali się elektryką, stolarką, murarstwem. Gdy bohater ze współpracownikami gotowali smołę, oblegały ich kobiety, proszące o pomoc, różne drobiazgi i informacje o bliskich. Początkowo dzielili się tym, co mają, ale w końcu zaczęli przychodzić z pustymi kieszeniami. Słysząc pytania o bliskich – milczeli.
W Perskim Rynku blokowymi były Słowaczki, mające już staż w obozie (dawniej pod blokami rozkładały się trupy, a kał wylewał się z bloków). Narrator dobrze je wspomina. Jedna z nich – Mirka – miała swoją budę urządzoną w różu. Kochał się w niej Żyd – znajomy z komanda, który przynosił jej jajka. Pewnego dnia Mirka zawołała Żyda i narratora, aby pokazać im chore dziecko, które chciała uratować od gazu, ale nie wiedziała, jak je ukryć przed Esesmanką. Mężczyźni nie potrafili jej pomóc.
Bohater widzi kolejnych ludzi, którzy przyjechali nowym transportem i idą na śmierć. Zmieniają się grupy Kanady (więźniów, którzy pracują na rampie podczas rozładunku transportu).
Inna blokowa – Ruda – nie miała swojej budy, tylko miejsce odgrodzone kocami. Kobieta rozmawia z bohaterem o życiu pozagrobowym i sprawiedliwości, na którą liczą ofiary. Ruda próbuje odrywać więźniarki od smutnych myśli i namawia je do występów. Przekonuje ciężarne i chore, by nie zgłaszały się do szpitala, bo czeka je śmierć. Gdy śpiewaczka wskakuje na piec, dając występ, Ruda nie wytrzymuje i mówi, że bliscy więźniarek zostali zagazowani i spaleni. Dodaje, że one skończą tak samo, jeśli zachorują.
Bohater mówi o poprawie warunków życia w obozie. Więźniowie są łagodniej traktowani: nie są już katowani na śmierć przy byle okazji, śpią pojedynczo na pryczach, a nie na podłodze i nie muszą w nocy obracać się na komendę. Co więcej, zniknęły już dwudniowe apele, których wielu wyczerpanych więźniów nie było w stanie przeżyć. Zezwolono też na możliwość otrzymywania paczek, a nawet niektórzy osadzeni mogli chodzić w cywilnych ubraniach. Dodaje, że w Perskim Rynku czas się cofnął i warunki są fatalne. Kobiety po kilka godzin stoją na apelach, są głodne, nie dostają culagi (dodatkowych racji żywnościowych), a ciężarne, chore i zniszczone pędzone są drogą do gazu. Często oddają się tu za byle co. Ustęp jest miejscem spotkań kobiet i mężczyzn.
Narrator wspomina, jak przez cały czerwiec ludzie z rampy szli drogą do gazu. Widzi kobiety, mężczyzn i dzieci, wlekących swój niewielki dobytek. Niektórzy rzucali więźniom zegarki, chcąc pomóc. Nie wiedzieli, co dalej ich czeka. Więźniowie próbowali doliczyć się, ile ludzi już przeszło drogą od rampy i szacują, że około miliona w ciągu 2 miesięcy. Dodaje, że w obozie człowiek obojętnieje.
Bohater opowiada o kolejnym transporcie, zmierzającym do gazu. Gdy ludzie przeszli, można było po nich zbierać porzucone rzeczy: cukier, owoce i inne jedzenie, z którego więźniowie przygotowywali sobie potem ucztę. Następnie opowiada o spóźnionych ludziach z transportu, których było za mało, aby gazować, więc strzelano do nich, albo wrzucano ich żywcem do płonącego rowu. Opowiada o dziewczynie, która nie chciała zostawić matki. Gdy ostrzyżono je i rozebrano, młoda kobieta próbowała zagadać Niemca, ale zastrzelił ją i wrzucił do ognia.
Gdy wszystkie oddziały obozu były już pełne więźniów, otwarto kolejny – Meksyk. Tu także warunki były fatalne. Dni wydawały się takie same, nowe transporty ludzi szły na rzeź. W tym samym czasie więźniowie toczyli zwykłe obozowe życie, czekali na paczki i listy.
Końcówka lata przyniosła przełom i przyjeżdżało coraz mniej pociągów. „Ci z obozu czuli z początku pewną pustkę”, widząc tę zmianę. Dało się słyszeć wiadomości o Powstaniu Warszawskim i ofensywie radzieckiej, a pociągi zaczęły wywozić więźniów na zachód.
Narrator podsumowuje swoją opowieść, twierdząc, że w pamięci pozostały mu tylko obrazy różnych sytuacji, które składają się na wspomnienia.
Tadeusz Borowski w opowiadaniu „Ludzie, którzy szli”, pokazuje koszmarny świat obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu (przykład lagrowej literatury faktu). Sam autor nie wartościuje, ale nadaje ważność opisywanym scenom poprzez jaskrawe zestawienia. Pisarz jest tu zarazem narratorem, jak również głównym bohaterem, który od kilku lat przebywa już w obozie.
Borowski pokazuje zobojętnienie, wynikające z niemocy osadzonego człowieka. Więźniowie widzą niesprawiedliwą śmierć niewinnych ludzi, ale nie mają wpływu na koszmarną machinę, rozkręconą przez Niemców. Każdy pilnuje własnego nosa i stara się przeżyć w obozowej rzeczywistości. Więźniowie handlują między sobą i czekają na paczki od bliskich, podczas gdy tuż obok mordowane są tysiące niewinnych osób.
Śmierć staje się codziennością, a zmniejszenie ilości przybywających transportów wydaje się paradoksalnie jakimś zaburzeniem rytmu. Tytułowi „Ludzie, którzy szli” — idą przez całe opowiadanie, stając się nieodłącznym fragmentem codziennej rzeczywistości, widzianym przy okazji zwyczajnych czynności. Na obozowe wspomnienia składają się z kolei pojedyncze obrazy, które trudno wymazać z pamięci.
Pytania i odpowiedzi z podręczników, w których omawiana jest ta lektura, znajdziesz na stronie Skul.pl
Język polski. Oblicza epok. Klasa 3. Część 2. Zakres podstawowy i rozszerzony. Podręcznik - rozwiązania i odpowiedzi
Język polski. Ponad słowami. Klasa 3. Zakres podstawowy i rozszerzony. Podręcznik - rozwiązania i odpowiedzi
„Ludzie, którzy szli” to opowieść więźnia obozu w Oświęcimiu, który każdego dnia obserwuje ostatnią drogę tysięcy ludzi, przywożonych na rampę w kolejnych transportach. Narrator mówi, że teraz jest znacznie lepiej, ponieważ na ulicach obozu nie leżą już sterty rozkładających się ciał jak dawniej, a w barakach rozwiązano problem kanalizacji i zalegających odchodów.
Mieszkańcy starej części obozu żyją niemal luksusowo: mają boisko do gry w piłkę, sadzą kwiaty, sieją warzywa i jedzą przyzwoity obiad. Rzeczywistość nowych więźniarek w Perskim Rynku dalece odbiega od opisywanych standardów. Kobiety żyją w brudzie i smrodzie, marzną i głodują. Wszelkie remonty w obozie kobiecym wykonywane są w zamian za łapówki. Tak powstają dachy baraków, światło, piece. Zapłatą są kosztowności i usługi seksualne kobiet.
Zderzenie życia w starej i nowej części obozu to tylko fragment obozowej codzienności. Widok niczego nieświadomych istnień, które szły prosto na śmierć, wrósł w oświęcimską codzienność, towarzysząc zwykłym czynnościom i wydarzeniom, podobnie, jak dym ze spalonych ciał, unoszący się nad barakami.
1. Budowa boiska przez więźniów.
2. Gra w piłkę, obserwacja rampy.
3. Przyjazd transportu ludzi na rampę i droga do gazu.
4. Mecz. Gazowanie za plecami narratora.
5. Codzienne czynności.
6. Kolejne transporty w drodze na śmierć.
7. Nadzieja na koniec wojny.
8. Następne transporty do komór gazowych.
9. Odcinek C – Perski Rynek i fatalne warunki w obozie kobiet.
10. Remonty w Perskim Rynku i znajomości.
11. Błaganie kobiet o pomoc i wiadomości o bliskich.
12. Blokowa Mirka chce ratować dziecko.
13. Kolejne transporty i dym z krematoriów nad lasem.
14. Ruda blokowa pyta o sprawiedliwość dla oprawców.
15. Blokowa mówi więźniarkom prawdę o zamordowaniu ich bliskich. Próbuje ratować więźniarki przed gazem.
16. Poprawa warunków życia więźniów w obozie i fatalne warunki w nowym obozie kobiecym.
17. Ciężarne, chude i brzydkie więźniarki prowadzone są do gazu.
18. Damsko-męski ustęp – miejscem schadzek.
19. Czerwiec. Transporty idą dniami i nocami do gazu.
20. Ludzie z transportów rzucają kosztowności więźniom.
21. Obliczenia więźniów – ilu już zagazowano.
22. Ludzie z transportów nieświadomi tego, co ich czeka.
23. Zbieranie jedzenia po ludziach, którzy poszli do gazu.
24. Widok z dachu na komory gazowe i krematoria. Szybkość działania machiny śmierci.
25. Młoda kobieta zestrzelona i wrzucana do płonącego rowu.
26. Otwarcie kolejnego obozu – Meksyk z fatalnymi warunkami.
27. Śmierć kolejnych ludzi.
28. Codzienność więźniów, oczekiwanie na paczki.
29. Wspomnienia z obozu.
Narrator, główny bohater – można utożsamić go z samym autorem, który przeżył obóz w Oświęcimiu. Narrator relacjonuje poszczególne zdarzenia, nie decydując się na ich ocenę. Nie musi. Wystarczy zestawienie „lepszego” życia w starej części obozu, z wegetacją na nowych odcinkach, albo stwierdzenie, że mordowanie paru tysięcy ludzi w komorze gazowej trwa zaledwie fragment meczu lub chwilę, potrzebną na posmarowanie kawałka dachu, by przykleić na nim papę.
Mirka – blokowa w Perskim Rynku. Romansuje z jednym z więźniów. Chce uratować chore dziecko.
Ruda – blokowa w Perskim Rynku, stara się uchronić więźniarki przed śmiercią. Pyta o sprawiedliwość i karę dla oprawców.
Żyd – znajomy narratora z komanda. Romansuje z Mirką i załatwia dla niej jajka.
Akcja opowiadania Tadeusza Borowskiego „Ludzie, którzy szli”, rozrywa się na terenie niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Opisane zdarzenia mają miejsce w różnych częściach obozu, głównie w obozie męskim w Oświęcimiu (najstarsze baraki) oraz na tzw. Perskim Rynku (nowy odcinek C obozu dla kobiet). Narrator opowiada także o tym, co widzi przy rampie (przyjeżdżały tam transporty z nowymi ludźmi) i o drodze, jaką przechodzą nowi przybysze – do gazu i krematorium lub do obozu.
Czas opisywanych wydarzeń przypada na koniec wojny i ostatnie miesiące działalności obozów. Wiadomo, że narrator jest „starym” więźniem i spędził w obozie 3-4 lata. Wymienione zdarzenia przypadają głównie na wiosnę i lato 1944 roku.
Tadeusz Borowski trafił do obozu w 1943 roku. Genezę opowiadania „Ludzie, którzy szli”, stanowią zatem autentyczne przeżycia pisarza. Wspomina on obozową codzienność, po czym zestawia ją z opisami okrucieństwa oraz bezlitosnego masowego mordowania ludzi.
Gatunek: opowiadanie – zwięzły utwór epicki, o niejednorodnej budowie. Kompozycja opowiadania nie jest ściśle określona. Mogą pojawiać się w nim różne wątki, dygresje, refleksje i opisy, a narrator bywa w jakiś sposób wyróżniony (w „Ludziach, którzy szli” jest zarazem głównym bohaterem opowiadania). Opowiadanie, jako gatunek, swoją genezę zawdzięcza powieści (jako jej krótsza forma), noweli (stawiając jednak na luźną kompozycję) i kronikom (będącym źródłem opowiadań o dawnych czasach).
Tadeusz Borowski urodził się 12 listopada 1922 roku w Żytomierzu. Poeta, pisarz i publicysta, autor licznych opowiadań o tematyce lagrowej. Pisarz szybko stracił rodziców, którzy zostali uwięzieni w łagrach. Początkowo pozostał pod opieką ciotki, ostatecznie udało mu się trafić z bratem do Polski, gdzie spotkał się z ojcem i matką. Studiował polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie poznał Marię – swoją przyszłą żonę. W 1942 roku wydał tomik poezji, a w 1943 trafił do obozu w Auschwitz. Stamtąd do obozu w Dachau. Po wojnie został w Monachium.
W 1948 roku pisarz wstąpił do PZPR. Do 1950 roku mieszkał w Berlinie, gdzie pełnił funkcję referenta kulturalnego, a także działał na rzecz wywiadu wojskowego. W kolejnym roku doczekał urodzin córki, ale wkrótce po odwiedzeniu żony w szpitalu – zmarł w wyniku otrucia (być może była to próba samobójcza) 3 lipca 1951 roku w Warszawie. Okoliczności jego śmierci pozostają nie do końca jasne.
Ważniejsze utwory:
- „Gdziekolwiek ziemia...” (1942)
- „Byliśmy w Oświęcimiu” (1946 - współautorstwo K. Olszewski, J. Nel-Siedlecki)
- „Ludzie, którzy szli” (1946)
- „Pożegnanie z Marią” (1946)
- „U nas w Auschwitzu” (1947)
- „Proszę państwa do gazu” (1947)
- „Dzień na Harmenzach” (1948).