Gloria victis - problematyka
Podstawowa problematyka noweli Gloria victis to oczywiście kwestia przedstawienia powstania styczniowego. Autorka przywołuje to wydarzenie bardzo wyraźnie, natomiast nie próbuje rozstrzygać odwiecznego pytania w odniesieniu do polskich powstań narodowowyzwoleńczych: czy było warto i czy walka miała sens. Zdaje się, że cel autorki jest zupełnie inny. Chodzi tutaj o przywołanie losów bezimiennych postaci, młodzieńców, którzy zginęli w walce, do której nie zawsze się rwali, a wybór udziału w powstaniu podyktowany był różnymi czynnikami. Widać to bardzo dobrze w zestawieniu Marysia i Jagmina, którzy różnią się w swoim podejściu do walki. Jagmin zdaje się jakby urodzony w boju, Maryś, mimo że całkiem nieźle sobie radzi, źle czuje się w tej sytuacji. Orzeszkowa ukazuje wielowymiarowość historii powstania, nie ocenia go, nie apoteozuje, natomiast przywraca pamięć o trudnych, niejednoznacznych historiach, które stały się udziałem bardzo dużej części młodych ludzi.
Wydaje się, że to właśnie o pamięć w Gloria victis chodzi najbardziej. Wskazuje na to rama utworu. Kiedy na Polesiu pojawia się wiatr, drzewa zwracają jego uwagę na bezimienną mogiłę, podkreślając, ze właściwie nikt tutaj nie przychodzi, nikt nie pamięta, co się tutaj stało. Przekonanie to powraca na koniec utworu, kiedy dąb mówi vae victis. Wydaje się, że ta „biada zwyciężonym” nie dotyczy tylko porażki wojennej, ale także zapomnienia, na jaki skazani zostali młodzi bohaterowie. Hasło Gloria victis wykrzyczane przez wiatr stanowi nie tylko zaprzeczenie porażki jako takiej (bo ich zwycięstwem było bohaterstwo), ale także wezwanie do pamięci o tamtych wydarzeniach i ich uczestnikach. Orzeszkowa bardzo przeżywała, że młodzież poddawana po upadku powstania styczniowego intensywnej rusyfikacji, zapominała o tym poświęceniu, walce i cierpieniu polskiego narodu. Powstanie wymazywano z polskiej historii, na co pisarka nie chciała się zgodzić, a wyrazem tego był cały cykl pod tytułem Gloria victis, który miał przypomnieć, co wydarzyło się w 1863 roku.
Kolejny problem, który zdaje się zobrazować Orzeszkowa to kwestia bohaterstwa i tego, jak je rozumiemy. Bohaterów tutaj mamy bowiem właściwie trzech. Każdy z protagonistów – Maryś, Jagmin, jak i gen. Traugutt – jest na swój sposób bohaterem. Najbardziej oczywiste jest to w przypadku Traugutta, który dowodzi powstańcami, zmuszony jest do podejmowania trudnych decyzji, bierze na nie odpowiedzialność. Przywołanie tej postaci przypomina także koniec historii Traugutta, a więc to, że był ze swoimi żołnierzami do końca, za co zapłacił życiem. W przypadku Jagmina bohaterstwo oznacza poczucie odpowiedzialności, gotowość do pójścia za swoim dowódcą w ogień, karność, dyscyplinę. Jednocześnie w tym bohaterstwie ukryty jest także ogromny tragizm utraty czegoś bardzo cennego – przyszłości, domu, rodziny, którą symbolizuje Aniela i rodzące się między tą dwójką uczucie. W końcu bohaterski jest Maryś, w zupełnie jednak inny sposób. Jego bohaterstwo to nie jest przede wszystkim kwestia zdolności do samej walki i sukcesy w niej osiągane (mimo że to właśnie Maryś ocalił życie Trauguttowi). Chodzi przede wszystkim o to, że Maryś dla ojczyzny, dla walki o przyszłość narodu porzucił zupełnie inne życie. Bardzo mocno podkreśla się w Gloria victis, że jest to chłopak wątły, bardzo młody, delikatny, o subtelnej, dziewczęcej wręcz urodzie, zupełnie niepasujący do pola bitwy. I nie tylko o jego fizjonomię tutaj chodzi. Brzoza opowiada o tym, jak bohater w samotności kontempluje naturę, jak obco czuje się wobec żołnierzy, jak w dyskusjach z Jagminem podkreśla bezsens wojny. To wszystko tylko potęguje wrażenie bohaterstwa i heroizmu bohatera, który mimo zupełnie innego podejścia do życia, codziennych wyborów decyduje się stanąć razem z innymi powstańcami do walki na rzecz przyszłości ojczyzny. W końcu nie można zapominać, że bohaterstwo to także walka do samego końca. Ten heroizm całej trójki bohaterów, którzy na różnych etapach zdają sobie sprawę, że walka jest właściwie skazana na porażkę, nie uciekają, nie szukają ratunku, nie starają się w popłochu ukryć, ale odważnie stają na placu boju i walczą do samego końca.
Orzeszkowa nie boi się także podejmować trudnego pytania o cenę tego heroizmu. Nie ma to prowadzić do dyskusji – warto było czy nie, ale skłaniać do refleksji nad postawami przyjmowanymi przez bohaterów tamtych wydarzeń. Maryś porzuca swoją naukę, karierę, marzenia o pracy z najbiedniejszymi i wprowadzania zmian, a idzie zupełnie inną drogą. Jagmin dla ojczyzny rezygnuje z uczucia, które ewidentnie rodzi się między nim a Anielką. Traugutt bierze na siebie natomiast ogromny ciężar odpowiedzialności za te ludzkie historie. Każda z tych postaci pokazuje, jak ogromnym wysiłkiem okupione było to powstanie, jak wiele kosztowało, nie tylko ludzkich istnień, ale i marzeń oraz nadziei. To kolejny argument na rzecz tego, że nie wolno o tych bohaterach zapominać.
Gloria victis prowokuje do jeszcze jednej bardzo poważnej dyskusji, a mianowicie pytania o to, jaki sens ma konflikt zbrojny, wojna, powstanie. Na ten obszar problemowy wskazuje dyskusja między Marysiem a Jagminem. Bohaterowie, mimo że z różnych punktów widzenia patrzą na wojnę, ostatecznie zgadzają się co do tego, że niczego dobrego ona nie przynosi. Ostatecznie cierpią zarówno ofiary, jak i agresorzy. Kolejne konfliktów się odwracają, cierpienie ludzi pozostaje, a walka człowieka z człowiekiem jest przecież zawsze bezsensowna już w samym swoim założeniu. Biorąc pod uwagę moment wydania całego cyklu Gloria victis, a więc 5 lat po rewolucji lutowej w Rosji, wydaje się, że temat ten nie ogranicza się wyłącznie do polskich powstań, walki z carem, a dotyczy szeroko rozumianych konfliktów zbrojnych na całym świecie. Zestawienie polskiego powstania z o 50 lat późniejszą rosyjską rewolucją z jednej strony pokazuje, że łączyła je wspólnota pragnienia wolności i poszukiwanie drogi do jej odzyskania. Z drugiej – pokrewieństwo to wskazywało na to samo cierpienie, ból i porażkę, jaką okupione zostało każde z nich.
Ważnym problemem jest także sposób opowiadania o powstaniu. W 1910 roku mowa ezopowa nie była już tak niezbędna, jak jeszcze kilkanaście czy kilkadziesiąt lat wcześniej, ponieważ cenzura nie była już tak opresyjna, jak bezpośrednio po powstaniu. W utworze Orzeszkowej można jednak nadal dostrzec ślady wielu przemilczeń, niedopowiedzeń, sygnalizowania czegoś, ale nie mówienia wprost. Trzeba mieć jednak świadomość, że owa mowa ezopowa działa tutaj jednak inaczej niż choćby w Nad Niemnem pisanym jednak przez Orzeszkową wiele lat wcześniej. Tutaj jest to jeden ze środków budowania patosu, podnoszenia rangi opisywanych wydarzeń, określonej tendencji do budowania postaci tej historii.
Warto zwrócić także uwagę na chwyt zastosowany przez Orzeszkową, a więc przeniesienie roli narratora na drzewa, które kolejno opowiadają fragmenty historii, której były niemymi świadkami. Okazuje się, że ten zbiorowy i fantastyczny narrator jest bardziej empatyczny niż ludzie, którzy w ogóle nie interesują się historią, o której opowiedzenie prosi wiatr. To bardzo brutalne podsumowanie tego, co stało się z historią i pamięcią o powstańcach, na co Orzeszkowa w całym tomie Gloria victis zwracała uwagę.
Pytania i odpowiedzi z podręczników, w których omawiana jest ta lektura, znajdziesz na stronie Skul.pl