Streszczenie szczegółowe
Rozdział I – Słoneczne dni
Przed wybuchem II wojny światowej w Warszawie zawiązuje się środowisko harcerskie. Tworzą je przede wszystkim młodzi ludzie, którzy wnosili do harcerstwa całą swoją energię, żywiołowość, ale i gotowość pracy. Harcerze bardzo często organizowali różnego rodzaju wyprawy, w tym wyjazdy w góry na narty zimą, latem z kolei dominowały biwaki w lesie, chętnie spędzano czas także na spływach kajakowych. Takich harcerskich grup było wiele. Do „Buków” natomiast należeli główni bohaterowie dalszej opowieści, czyli Alek, Rudy i Zośka. Ich wodzem był harcmistrz Leszek Domański. Chłopcy nadali mu przydomek Zeus. Leszek był od nich starszy, choć 8 lat to nie była zastraszająca różnica. Pracował już jednak jako nauczyciel geografii, był także wychowawcą klasy. Chłopcy traktowali go z szacunkiem, darzyli go także ogromną sympatią, podobnie jak uczniowie bardzo cenionego Gimnazjum i Liceum im. Króla Stefana Batorego, gdzie Leszek pracował od dwóch lat. Zeus był zaangażowanym opiekunem. Z Alkiem wspólnie często wychodzili do kina, które obaj uwielbiali. Leszek zapraszał czasami chłopców także do swojego domu, gdzie wspólnie prowadzili długie dyskusje.
Przełomem był rok 1939, a właściwie koniec lata i początek jesieni. Chłopcy zdali maturę i w czerwcu zgodnie z planem ruszyli na kilka dni w Beskidy Śląskie. Wędrówka po górach dawała wymarzone wytchnienie. Starali się jednak nie ociągać, aby zobaczyć jak najwięcej miejsc. Nocowali w Ośrodku Harcerskim, ale zdarzało im się także biwakować w lesie. Wtedy też wieczory spędzali wspólnie przy ognisku, debatowali, prowadzili zażarte spory. To była piękna wyprawa, która na długo pozostała w ich pamięci.
Rozdział II – W burzy i we mgle
W 1939 roku wybuchła jednak także wojna. Niemcy zaatakowali Polskę, co dla mieszkańców kraju było ogromnym szokiem. 6 września po apelu radiowym Zeus zarządził wędrówkę na wschód. Miała ona pozwolić choć na chwilę oderwać chłopaków od zbliżającego się niebezpieczeństwa. W wyprawie wzięła udział oczywiście także 23. Drużyna „Buków”. O ile z początku wszystko wydawało się normalne, o tyle konieczność wędrówki bocznymi drogami i chronienie się przed niemieckimi nalotami wprowadziła chłopów w konsternację – rozumieli co się dzieje, nie wiedzieli jednak, dlaczego w takiej sytuacji nikt nie przydzielił im zadań do wykonania. Przestali śpiewać, szli w skupieniu, w ciszy podejmując decyzję o walce.
Chłopcy widzieli jak pod Wielkim Dębem Niemcy zbombardowali pociąg z uchodźcami. Dotarło do nich, co to będzie za wojna. Chłopcy jako pierwsi rzucili się do pomocy rannym, część zmusiła przejeżdżające ciężarówki do zatrzymania się i transportu rannych. To była pierwsza ich wspólna akcja.
Po udzieleniu pomocy wyruszyli dalej, ale kiedy we Włodawie dowiedzieli się, że zbliżają się Niemcy, a Sowieci idą w kierunku zachodu, Zeus podjął decyzję, że wracają do Warszawy. Stolicę zastali już zbombardowaną, z barykadami na ulicach, bez wody, światła, gazu. Wszędzie byli Niemcy, pojawiło się już także gestapo. Warszawa skapitulowała.
Dwa tygodnie później do domu Alka przyszło gestapo, zabrało jego ojca jako działacza i kierownika fabryki. Chłopak przyrzekł, że nie zje słodyczy dopóki ojca nie wypuszczą. Dotrzymał obietnicy do 1940 roku, kiedy to ojca rozstrzelano w Palmirach. Bardzo mocno to wpłynęło na Alka, który postanowił walczyć zgodnie z hasłem II RP: „Być zwyciężonym i nie ulec – to zwycięstwo”.
Alek z Zeusem prowadził długie dyskusje dotyczące możliwej walki z okupantem. Zośka 15 października 1939 roku przyniósł pierwsze tajne pisemko „Polski Ludowej”. To zainspirowało resztę do dalszej działalności. Hasła wzywające do walki z okupantem mocno korespondowały z ich własnym nastawieniem.
Pismo wydawała grupa młodzieży „Plan” (Polska Ludowa Akcja Niepodległościowa). Zośka znał jednego z ich założycieli, także instruktora harcerskiego – Jana Dąbrowskiego. Tak zrodził się pomysł współpracy między „Planem” a „Bukami”. Alek, Zośka, Rudy i Zeus dołączyli do „Planu”. Dwa razy w tygodniu powielali i rozdawali pismo „Polski Ludowej”. Złożyli też przysięgę o walce na śmierć i życie z okupantem.
Zośka, Alek i Rudy należeli do grup odpowiedzialnych za propagandę uliczną, rozwieszali więc małe karteczki na plakatach niemieckich. Chodziło o to, by ośmieszyć okupanta, a tym samym dać ludziom choć trochę nadziei. Pierwsze takie nalepki wymyślili Rudy z kolegą Jerzym Masiukiewiczem „Małym”.
W tym samym czasie w Warszawie na nowo zaczęły działać dancingi. Bogacze bawili się w nich, nie zwracając uwagi, co rzeczywiście się wokół nich dzieje. Już w grudniu pierwszego roku okupacji „Buki” zaczęły coś z tym robić. Do słynnej „Adrii” wrzucono gaz wywołujący wymioty. Po tej akcji drogi „Buków” i „Planu” się rozeszły, bo ten drugi miał ambicje polityczno-partyjne. Decyzja Zeusa okazała się dobra, bo już na początku 1940 roku doszło do wielkiej wsypy w „Planie”, która doprowadziła do aresztowania przez gestapo kilkudziesięciu osób, a także ich rodzin.
Alek, Rudy i Zośka cały czas szukali swojego miejsca w podziemiu, ale nie było to proste, bo Służba Zwycięstwu Polski była tak zakonspirowana, że nie dało się do niej dotrzeć. W końcu chłopcy musieli się zająć pracą zarobkową, bo w domach brakowało pieniędzy i wszędzie zaczynała panować bieda. Najpierw pracowali jako szklarze-amatorzy, bardzo potrzebni w Warszawie, która po nalotach została pozbawiona tysięcy okien. Po zimowym sezonie Rudy zajął się udzielaniem korepetycji (szkoły były zamknięte). Zośka był szklarzem, a po sezonie otworzył fabrykę marmolady. Alek uruchomił jedną z pierwszych warszawskich riksz (czyli rower połączony z wózkiem, który pozwalał przewozić innych). Pomagał mu w tym Mały. Interes świetnie działał, bo większość tramwajów nadal nie została przywrócona, a ludzie potrzebowali się przemieszczać. Interes skończył się latem, kiedy unoszący się podczas jazdy kurz był trudny do zaakceptowania.
Alek został wtedy drwalem. Pracując w podwarszawskiej miejscowości, razem z Jędrkiem Makulskim odkrył w lesie ukryty skład broni maszynowej. Była to najprawdopodobniej broń schowana przez rozbity oddział. Chłopcy chcieli zgłosić znalezisko, ale nie mieli dojść do organizacji wojskowej. Dbali jednak przez długie miesiące o tę broń: czyścili, impregnowali i dokładali na miejsce.
Po kilku miesiącach otrzymali pierwszą pracę na rzecz podziemia. Pracowali w komórce więziennej jako kurierzy, którzy roznosili grypsy z więzienia do adresatów. W ten sposób pracowali od marca do czerwca 1940 roku. Praca była nudna, ale dawała poczucie odpowiedzialności i sprawstwa. Między 1940 a 1941 rokiem zespół „Buków” mocno postawił na samokształcenie. Był to wyraz oporu wobec brutalnej rzeczywistości ich otaczającej. Chłopcy spotykali się na tzw. „tajnych kompletach”, sami zadawali sobie tematy do zgłębienia. Potem zaczęli naukę w Szkole Budowy Maszyn im. Wawelberga. Pracowali zarobkowo, podejmowali różne place zlecone przez komórki podziemne.
Swoje miejsce w podziemiu znaleźli w marcu 1941 roku. Dołączyli do akcji małego sabotażu. Prowadziła je organizacja podziemna Wawer. Był to sposób otwartej walki z okupantem. Chodziło przede wszystkim o oddziaływanie na jak najszersze masy narodu polskiego i uniemożliwienie tego okupantom. Do organizacji podziemnej nie dołączył Zeus, ponieważ otrzymał wcześniej rozkaz pracy z harcerstwem wileńskim. Wyruszył tam i zaginął. Chłopcy o nim nie zapomnieli, często odwiedzali jego matkę, czekającą na syna.
Rozdział III – W służbie małego sabotażu
Podczas pierwszego spotkania z komendantem „Wawra” chłopcy dowiedzieli się, że najważniejsze to dobre przygotowanie do akcji i odwaga. Kiedy otrzymali rozkaz, chłopcy mieli samodzielnie opracować plan, wybrać metodę do przeprowadzenia sabotażu. Tutaj komendant niczego nie narzucał. Pierwszym zadaniem był akcja fotograficzna: chodziło o interwencję w zakładach, które w ramach swojej promocji wystawiały w oknach zajęcia niemieckich żołnierzy w mundurach. Chłopcy postanowili, że w ramach sabotażu wybite zostaną w nich okna. Nie było to jednak proste, ponieważ większość tych punktów była zlokalizowana przy głównych ulicach, a tam z kolei pełno było Niemców. Ostatecznie zadanie wykonał Alek, który z rana pojechał na Marszałkowską z kieszeniami wypchanymi żelaznymi śrubami. Zbił aż cztery fotograficzne witryny i bezpiecznie uciekł. Przez kolejne miesiące „Buki” powtarzały operację, doprowadzając do zniknięcia niemieckich zdjęć z witryn.
Następna była akcja kinowa, zniechęcająca do odwiedzania kin z niemieckimi filmami propagandowymi. „Buki” zaczęły pisać na murach „Tylko świnie siedzą w kinie”. Rudy na ulicy Rakowieckiej napisał slogan, a potem narysował dwie duże świnie siedzące w krzesłach. Później zagazowywano również kina. Niemcy oczywiście próbowali polować na sabotażystów. Niestety ta akcja się nie powiodła, a ludzie dalej chodzili do kin.
Kolejna była akcja Paprocki. Chodziło o słynnego restauratora, który ogłaszał, że prenumeruje niemieckie pisma. Członkowie Małego Sabotażu zaplanowali akcję nękania na każdy dzień tygodnia. Najpierw go uprzedzili, aby przestał się ogłaszać, następnie wybili okna, potem roznosili nalepki informujące, że Paprocki po niskiej cenie sprzedaje słoninę i węgiel. W końcu na drzwiach restauracji przykleili jego nekrolog. Paprocki uległ po dwóch tygodniach.
Akcja „sklepy mięsne” wymierzona była w sklepy wyłącznie dla Niemców pełne wędlin i innych przysmaków, o których zapomnieć mogli Polacy. Chłopcy postanowili rozpylić gaz także i w tym pomieszczeniu, gdzie tłoczyli się właśnie Niemcy czekający na możliwość zrobienia zakupów. Chłopcy zrywali także niemieckie flagi z urzędów i budynków takich PKO czy Zachęta.
Zośka został w „Wawrze” komendantem jednego z rejonów Małego Sabotażu. Warszawa została podzielona na 16 takich części. To z Zośki „Buki” brały przykład, to on bowiem wszystko planował, organizował, układał. Wyczyny Małego Sabotażu stały się głośne. Zośka kierował coraz większą grupą, a Rudy i Alek mieli mniejsze oddziały pod sobą. Do oddziału Alka trafił także Jędrek, z którym wspólnie znaleźli oddział amunicji.
Kolejną akcją była 3 Maja. Manifestowano poprzez malowanie kredą biało-czerwonych chorągiewek, uszyto także ogromne polskie flagi, które Alek ze swoim zespołem zarzucał na linie tramwajowe. Rudemu udało się z kolei przymocować je do latarni. Potem był 11 listopada, gdzie panowało hasło „Polska zwycięży” pisane na murach, chodnikach, drogowskazach.
W czerwcu 1942 roku razem z Zośką Radlewicz, komendant Wawra na Mokotowie przeprowadził akcję „zamanifestowania łączności kraju z jego emigracyjnym rządem”. Udało im się zdobyć 1000 egzemplarzy „Nowego Kuriera Warszawskiego” 27 czerwca. Wszystkie strony zostały ostemplowane znakiem Polski Walczącej i życzeniami imieninowymi dla dwóch Władysławów Sikorskiego (Wódz Naczelny) i Raczkiewicza (Prezydent).
Aresztowano Jacka Tabęckiego, przyjaciela Zośki, który zrywał niemieckie afisze. Najpierw przewieziono go na Pawiak, potem do Oświęcimia. Zośce nie udało się go wydostać. Ta historia zmusiła chłopców do zastanowienia się, jak działać, jeśli dojdzie do aresztowania. Podczas innej akcji chłopcy z Małego Sabotażu – Jędrek i Marian zostali zauważeni, jak zrywali flagę ze szpitala. Od siodełka roweru oderwał się numer. Rower należał do ich koleżanki Irki. Nieświadomi tego chłopcy poszli oddać rower. Pojawili się policjanci. Chłopcom udało się ostatecznie uciec, a Irka po kilku miesiącach wyszła z Pawiaka.
Najsłynniejszą akcją „Wawra” była tablica na pomniku Mikołaja Kopernika. Niemcy zostawili część napisu „Mikołajowi Kopernikowi – Rodacy”. W urodziny astronoma Alek zaczął odkręcać śruby tablicy przedstawiającej pierwotny napis. Udało mu się to, a mosiężną płytę chłopcy ukryli w swojej kryjówce. Niemcy byli wściekli, prasa na emigracji rozpisywała się o odwadze Polaków. Odwet Niemców polegał na demontażu pomnika Jana Kilińskiego. Alek za to na galerii napisał „Ludu Warszawy – jam tu Jan Kiliński”. Za to musiał uciekać z Warszawy, więc pojechał do swojej narzeczonej Basi, którą poznał na początku wojny.
Rudy z kolei wynalazł sposób na „stemplowanie” trupią czaszką niemieckich afiszy, rozpowszechniania znaku Kotwicy jako symbolu Polski Walczącej. To on także wymyślił specjalne „wieczne pióro”, dzięki któremu można było napisać naprawdę wielkimi literami. W ten sposób Rudy namalował kotwicę na Placu Unii Lubelskiej, zamieszkałej właściwie w 100% przez Niemców.
Zośka jako komendant zorganizował szkolenie żołnierskie dla całego hufca Szarych Szeregów. Wszystkich było około 100. Podzielono ich na 5-osobowe zespoły, które budowały rowy strzeleckie, przeprawiały się przez rzekę. To było przygotowanie do walki, która miała nadejść. Szkolenie to dało chłopcom wiarę.
Rozdział IV – Dywersja
W 1942 roku powołano „Kedyw”, a więc Kierownictwo Dywersji. W efekcie akcji było coraz więcej, były one coraz skuteczniejsze. Chłopcy z „Buków” zostali przeniesieni do Grup Szturmowych. Takich oddziałów było w Polsce niewiele i tylko one mogły prowadzić czynne akcje bojowe. Dywersanci mieli przełożonego w postaci kapitana Pługa, Oliwy i Jerzego. Możliwość przeprowadzania akcji poprzedzona była szkoleniem, które miało przygotować chłopców na bardzo różne ewentualności. Do pierwszej akcji wyznaczono Zośkę, Rudego i jeszcze paru innych chłopców. Chodziło o wysadzenie pociągu towarowego ze sprzętem wojskowym dla Niemców. Akcja była zaplanowana na sylwestra 1942/1943 w okolicach Kraśnika. Zośka tym razem był tylko obserwatorem. Cała akcja przebiegła spektakularnie. Tej samej nocy w Polsce kilkanaście innych zespołów wykonało analogiczne zadanie.
Kilkanaście dni później w stolicy odbyła się słynna łapanka. Wywieziono około 5000 kobiet i mężczyzn do obozu w Majdanku. Był to odwet. Alek tego dnia wyszedł z domu, kompletnie nie spodziewając się, co może się stać. Miał w kieszeni plik konspiracyjnych papierów. Nagle pojawili się gestapowcy wyłapujący przechodniów. Wśród nich był Alek. Na szczęście Alka ominęła rewizja osobista. Ludzi załadowano na samochody. W trakcie jazdy Alek wepchnął bibułę w szczelinę podłogi tak, że chwile później papiery spadły na jezdnię. Przewieziono go na Pawiak. Próbował ucieczki i w końcu mu się to udało. Bez żadnych dokumentów wsiadł do tramwaju i pojechał do Zośki. Tam spotkał Rudego, który także tego samego dnia uciekł Niemcom.
Następne zadanie „Buków” polegało na rozbrajaniu Niemców. Pewnego dnia, podczas zimy Rudy stał na chodniku, ubezpieczał go z tyłu jego oddział. Kiedy wyszedł na niego niemiecki oficer, Rudy wyciągnął broń i poinformował, że za bycie esesmanem musi zginąć. Zastrzelił Niemca. Nikt z przechodniów nie zareagował.
Następne zadanie polegało na ewakuacji rzeczy i materiałów podziemia z czynszowej kamienicy. Był luty 1943, chłopcy obstawiali wszystkie mieszkania w kamienicy na Brackiej, aby żaden z lokatorów nie zobaczył, co się dzieje i nie zawiadomił policji. Niestety zrobił to ktoś z drugiej kamienicy. Pojawiła się policja, którą Rudy wpuścił, a następnie rozbroił. Za nią jednak przyszedł oddział Werkschutzów. Ci po wpuszczeniu nie chcieli oddać broni, więc rozpętała się strzelanina. Mężczyźni zginęli, ale zdążyli jeszcze postrzelić Rudego w udo. Na pomoc ruszył Zośka, który wyprowadził Rudego, wsadził go do pierwszego samochodu i grożąc pistoletem kazał jechać. Na czatach został tylko Alek. Kiedy wszystko się skończyło, miał już odchodzić. Właśnie wtedy pojawił się patrol niemieckiej policji, a dom został otoczony. Rudego obejrzał chirurg, który uspokoił Zośkę, że wszystko będzie dobrze. Następnego dnia Zośka natrafił na nazwisko chirurga na liście donosicieli gestapo. Na szczęście okazało się, że alarm był fałszywy.
Rozdział V – Pod Arsenałem
W marcu 1943 roku do Heńka, przyjaciela Rudego, przyszło gestapo. Aresztowali chłopaka, a dodatkowo znaleźli u niego nazwisko i adres Rudego. 22 marca Rudy i Zośka kończyli przygotowania do przeniesienia magazynu materiałów wybuchowych. Wieczorem rozeszli się do domu. Następnego dnia nad ranem, o 4.30 do domu Rudego weszło gestapo. Przeprowadzono rewizję, aresztowano Rudego i jego ojca. Na Pawiaku natychmiast zaczęły się przesłuchania Rudego. Gestapowcy byli bowiem pewni, że mają ono jedno z najważniejszych ogniw dywersji, chcieli więc uzyskać całą możliwą wiedzę: o magazynach, planowanych akcjach, pozostałych członkach. Chłopak milczał, więc zaczęto go bić. Chłopak specjalnie ustawiał się tak, żeby bili w nogę, aby nie zdążyli się zorientować, że ma ranę po niedawnym postrzale. Noga szybko zaczęła krwawić, ale dzięki temu Rudy ukrył dowód dywersyjnej działalności. Podał jedno nazwisko – kolegi, który zmarł w obozie w Oświęcimiu. Kiedy to odkryto, gestapowcy wpadli w jeszcze większy szał. Bito go cały czas i do tego bardzo brutalnie. W końcu złamano mu kij na głowie. Wożono go z Pawiaka na Szucha. Badanie, czyli bicie, odbywało się bowiem właśnie tam. Katowano go, stemplując mu ogoloną twarz pieczęcią z kotwicą, którą u niego znaleziono. Kiedy odwieziono go na Pawiak Rudy był w fatalnym stanie zdrowotnym. Zajęli się nim inni więźniowie na czele z ojcem. Następnego dnia przeniesiono go do szpitala. Bo był już w krytycznym stanie. Mimo to kilka godzin później znów zabrano go na Szucha. Katowano go nawet na leżąco. Badania powtarzano codziennie, w końcu spróbowano konfrontacji z Heńkiem, ale i wtedy Rudy nie chciał się przyznać. Gestapowcy zapowiedzieli Heńkowi, że następnym razem zaczną bić Rudego na śmierć.
Wieść o aresztowaniu Rudego wstrząsnęła wszystkimi. Nie byli w stanie pogodzić się z tym, że przyjaciel jest katowany. Zośka zdecydował, że jak najszybciej trzeba Rudego odbić z rąk gestapo. Najpierw musieli jednak wypełnić narzucone im zadania. Pracowali tytanicznie, aby jak najszybciej móc zająć się sprawą Rudego. Zośka miał kolegę – Wesołego, który jako akwizytor od „Wedla” mówił biegle po niemiecku i dostał się do gestapo. Otrzymał więc zadanie, aby ustalić, jaką trasą, kiedy Rudy jest przewożony z Pawiaka na Szucha. Zośka musiał jeszcze uzyskać zgodę Kedywu i Naczelnika Szarych Szeregów. Nie było to proste, ale chłopak się nie poddawał. Kiedy wszystko było gotowe, przyszedł niestety rozkaz odwołania akcji. Z bólem serca Zośka go wykonał. Dwa dni później przyszła informacja o nowym transporcie Rudego, kierownictwo też zgodziło się na akcję.
Karetka więzienna z Rudym miała jechać ulicą Bielańską około 17. Akcją dowodził Stefan Orsza. Walczył oddział Zośki. Chwilę przed przejazdem więźniarki pojawił się policjant, który nie chciał się cofnąć. Zośka zdążył go zastrzelić, ale kierowca więźniarki zauważył trupa i zamiast w Nalewki skręcił w Długą. Karetkę obrzucono butelkami z benzyną. Z samochodu wypadło dwóch gestapowców. Przybiegł oficer SS. Tego ostatniego zastrzelił Alek, zginął także jeden gestapowiec, drugi jednak uciekł za więźniarkę, w końcu jednak dosięgła go kula. Alek otworzył tył karetki, więźniowie zaczęli uciekać, nie patrząc na leżącego na noszach. Rudy wydostał się jako ostatni, to on leżał na noszach. Koledzy go nie poznali, ale w końcu chwycili za ramiona i odjechali.
Poszczególne grupy całej akcji uciekały różnymi ulicami. Alek ze swoją grupą również. Niestety trafił na wychodzących z biura niemieckich urzędników, którzy zobaczywszy Polaków z pistoletami, natychmiast zaczęli do nich strzelać. Jeden trafił Alka w brzuch. Alek mimo utraty sił dalej dowodził swoimi ludźmi. Część popędziła dalej. W końcu zatrzymali auto, zabrali rannego Alkach. Goniła ich niemiecka ciężarówka. Alek chcąc chronić swoich towarzyszy, rzucił jeszcze resztą sił granat pod ciężarówkę. Alek nie był świadom, jak ciężko ranny jest. Nie było dla niego nadziei. Był jednak szczęśliwy z powodu uwolnienia Rudego. Nie zdawał sobie sprawy, w jak ciężkim obaj są stanie. Nikt nie miał odwagi mu tego powiedzieć. Rudy przed śmiercią dużo rozmawiał z Zośką, recytował „Testament mój” Słowackiego. Odszedł tego samego dnia, co Alek.
Młodzi nie byli w stanie odpuścić gestapowcom tego, co zrobili Rudemu. Ten przed śmiercią zdążył im o tym opowiedzieć. Kierownictwo Walki Konspiracyjnej wydało rozkaz likwidacji gestapowców, którzy przesłuchiwali Rudego. W dzień jego imienin chłopcy zastrzelili na ulicy Schultza – gestapowca kierującego badaniami Rudego. Po trzech tygodniach wykonano wyrok na gestapowcu Lange. Przy obu pozostawiono listy mówiące o metodach badania na Szucha.
Rozdział VI – Celestynów
Zośka bardzo źle zniósł śmierć Alka i Rudego. Bardzo za nimi tęsknił. Ojciec podsunął mu, aby spisał wspomnienia o Rudym. W tym czasie Niemcy przeszli do likwidacji warszawskiego getta. Chłopcy pomagali walczącym powstańcom, jak tylko mogli.
Zośka wyjechał z rodziną na wieś. Hania, jego siostra, widząc, jak Zośka cierpi to ogromnie się o niego martwiła. Zachęcała więc go do wspólnych wspomnień o poległych przyjaciołach, aby pomóc mu przepracować stratę. Wspomnienia o Rudym, Zośka spisał i zatytułował „Kamienie rzucane na szaniec”. Kiedy wrócił do Warszawy, okazało się, że nadal nie przepracował straty po Rudym i Alku. Cały czas zastanawiał się, czy coś mógł zrobić lepiej. Odprawiono mszę za duszę Alka i Rudego. Wiosną poinformowano, że Alek otrzymał pośmiertnie „Krzyż Virtuti Militari”, a Rudy – „Krzyż Walecznych po raz pierwszy”. To samo odznaczenie otrzymał również Zośka i paru jego kolegów.
W maju Zośka dostał zadanie przygotowania akcji odbicia więźniów z transportu. Chodziło o więźniów przewożonych z Majdanka do Oświęcimia. Zośka bardzo mocno się zaangażował. Kapitan Pług pojechał z całą grupą na akcję, ale miał być tylko obserwatorem. Zośka po raz pierwszy dowodził sam tak dużą akcją. Nie obyło się bez niespodzianek, ale ostatecznie udało się uwolnić 49 osób. Cała akcja trwała mniej niż dwie minuty. Nikt nie zginął, był tylko jeden ranny. Zośka zastanawiał się jednak, dlaczego pociąg Wehrmachtu, który był na miejscu, ale nie otworzył ognia. Akcja w Celestynowie sprawiła, że Zośka zyskał bardzo dobrą opinię. Traktowano go już jak oficera, mimo że oficjalnie jeszcze nim nie był.
Rozdział VII – Wielka Gra
Grupy Szturmowe dalej działały. Chętnie przemieszczały się samochodami marki Ford. Kiedyś na Targówku mieli zarekwirować środki wybuchowe, ale przez pomyłkę wzięli beczki z czerwoną farbą, która oblała samochód, na szczęście ochrzczony jako Czerwony Ford. Zośka uczestniczył m.in. w akcji pod Czarnocinem, gdzie miał wysadzić pociąg i most, którym dostarczano broń na front wschodni. Niestety niezależnie od tego, jak dobrze zespół był przygotowany, prześladował go pech. Nie inaczej było tutaj: natknęli się na patrol żandarmerii niemieckiej, który potem ich ścigał. W akcji bohatersko zginął m.in. Oracz - Tadeusz Mirowski. Chłopcy jednak wzięli się w garść i wyruszyli pod Czarnocin. Nie udało się jednak wszystkiego przygotować na czas. Nie wysadzono też mostu. W drodze powrotnej auto Zośki dachowało. Część grupy musiała iść pieszo. Niestety znalazł ich niemiecki patrol, który zabił chłopaków. Z obławy przeżył tylko jeden z nich. Zośka zmusił po wszystkim cały swój zespół do dogłębnej analizy. W tamtym czasie każdy błąd, nawet drobny, mógł bowiem kosztować życie.
Zośka pewnego dnia szedł na grób Oracza z panem Jankiem – przyjacielem z czasów służby w komórce więziennej. Zatrzymał ich patrol policji. Niestety, kiedy Zośka odwijał bukiet kwiatów z papieru, wypadła mu kartka z danymi do fałszywej karty rozpoznawczej. Miał ją, ponieważ planował się później spotkać z łącznikiem. Jacka puszczono, ale Zośkę zabrano na Szucha. Na szczęście wykorzystał on chwilę nieuwagi żandarmów i zjadł dowód swojej konspiracji. Jacek doniósł przyjaciołom, co się stało. Na szczęście z pomocą w uwolnieniu przyszedł Wesoły, którego znajomości na Szucha pozwoliły wyciągnąć Zośkę po tygodniu.
Wyszedł on jednak bardzo zmieniony. Zaczął doceniać życie, stał się spokojniejszy, wyciszony. Zaczął – jak wcześniej Rudy – propagować ideę samokształcenia. Zorganizował tajne komplety dla młodzieży z Szarych Szeregów.
Brał udział w likwidacji dziesięciu posterunków żandarmerii niemieckiej jednej nocy. Wszystko wydawało się doskonale przygotowane. Wydawało się, że wszystko przebiegnie zgodnie z planem, kiedy to z zaciemnionego okna posterunku padł strzał i zabił Zośkę. Akcja się jednak udała, a jedyną ofiarą był właśnie Zośka.
Streszczenie krótkie
Słoneczne dni
Opowieść dotyczy trójki przyjaciół, która właśnie skończyła elitarne warszawskie gimnazjum im. St. Batorego i zdała maturę: Alek (Maciej Aleksy Dawidowski) jest pełen energii i ciągle skłonny do szalonych pomysłów, Rudy (Jan Bytnar) to refleksyjny, bardzo uzdolniony chłopiec, a Zośka (Tadeusz Zawadzki) jest nieśmiały, związany z domem rodzinnym, ale przy tym bardzo szanowany. Chłopcy wstępują do harcerstwa, gdzie świetnie się odnajdują. Ogromnym szacunkiem darzą swojego drużynowego Zeusa (Leszka Domańskiego).
W burzy i we mgle
Po wybuchu wojny we wrześniu 1939 roku razem z Zeusem wyruszają na wschód. Natrafiają na zbombardowany pociąg, więc udzielają pomocy. Kiedy Zeus dowiaduje się, że Niemcy się zbliżają, a od Zachodu idą Sowieci, decyduje się wrócić do Warszawy. Tutaj czeka ich zupełnie nowe, zniszczone miasto. Ginie ojciec Alka, który jako dyrektor fabryki broni zostaje rozstrzelany w Palmirach w 1940 roku. Młodzi chcą walczyć, nie są gotowi czekać, co przyniesie los. Najpierw łączą się z organizacją PLAN (lewicową), potem z Akcją Małego Sabotażu, którą prowadzi organizacja „Wawer”.
Cała trójka również pracuje, aby pomagać rodzinom. Wszystkim brakuje pieniędzy, chłopcy pracują więc jako szklarze, uruchamiają warszawską rikszę, robią marmoladę. Za namową Rudego organizują dla siebie także samokształcenie. Wstępują też do Szkoły Budowy Maszyn im. Wawelberga.
W służbie Małego Sabotażu
Bardzo dobrze chłopcy odnajdują się w Małym Sabotażu. Najpierw noszą wiadomości od uwięzionych na Pawiaku, potem jednak dostają inne zadania: wybijają szyby fotografom wystawiającym zdjęcia niemieckich żołnierzy, rozwieszają polskie flagi na 3 maja i 11 listopada. Zośka zostaje komendantem jednego z rejonów „Wawra”. Chłopcy we wspólnych akcjach jeszcze bardziej się do siebie zbliżają. Alek odkręca tablicę z niemieckim napisem, która zasłaniała właściwy podpis pod pomnikiem Kopernika. „Mikołajowi Kopernikowi – Rodacy”.
Dywersja
Porażka siły niemieckich pod Stalingradem skłania Komendę Sił Zbrojnych do nasilenia akcji dywersyjnych. Utworzone zostają Grupy Szturmowe. Pierwszą ich akcją jest wysadzenie niemieckich pociągów w noc sylwestrową 1942/1943. Zadanie to udaj się zrealizować. Podczas wielkiej łapanki aresztowany zostaje Alek, ale udaje mu się uciec. Aresztowania unika także Rudy. Chłopcy cały czas starają się nad sobą pracować, doskonalą się, uczą. Nie chcą stać się w wyniku wojny tak samo okrutni jak okupanci. Alkowi cały czas jest trudno pogodzić się z koniecznością zabijania Niemców.
Pod Arsenałem
Niemcy u aresztowanego kolegi Rudego – Heńka znajdują jego adres. 23 marca 1943 roku nad ranem gestapo aresztuje Rudego. Chłopak jest poddawany brutalnym przesłuchaniom, jest katowany, ponieważ gestapo jest przekonane, że oto udało im się schwytać jednego z ważniejszych członków warszawskiej dywersji. Ponieważ Rudy mimo wszystko nikogo nie zdradza, pojawia się rozkaz, aby bić go do śmierci. Przyjaciele chcą go odbić, muszą jednak dostać pozwolenie z góry. W końcu przychodzi zgoda i 26 marca przeprowadzona zostaje akcja pod Arsenałem. Nie wszystko idzie po myśli chłopców, podczas akcji ciężko ranny zostaje Alek, a Rudy jest w tak złym stanie, że nikt nie daje mu szans. Przy okazji odbicia Rudego uwolnionych zostaje jeszcze 25 innych więźniów. Rudy do końca powtarza fragmenty wiersza Juliusza Słowackiego „Testament mój”. Rudy i Alek umierają tego samego dnia. Przyjaciele, którzy od Rudego dowiedzieli się, jak wyglądały przesłuchania na Szucha, wykonują wyroki śmierci na dwóch gestapowcach.
Celestynów
W getcie warszawskim wybucha powstanie, które wspierają konspiratorzy, przekazujący walczącym broń. Zośka bardzo źle psychicznie radzi sobie po śmierci przyjaciół. Wyjeżdża z rodziną na wieś. Za radą ojca spisuje wspomnienia o Rudym, tytułując je „Kamienie ruszane na szaniec”. Wraca do Warszawy, sam otrzymuje Krzyż Walecznych, pośmiertnie odznaczony zostaje nim także Rudy, a Alek pośmiertnie otrzymuje Krzyż Virtuti Militari.
Zośka otrzymuje zadanie odbicia więźniów przewożonych z obozu w Majdanku do Oświęcimia. Akcja ma miejsce pod Celestynowem. Mimo problemów udaje się zrealizować zadanie.
Wielka gra
Latem 1943 akcje konspiracyjne przybierają na sile. Niemcy nie czują się już tak pewnie, ale konspirantom też nie wszystko wychodzi. Jak akcja pod Czarnocinem, uchodząca za najbardziej pechową. Ginie w niej kolejnych kilka ważnych dla Zośki osób, co ten bardzo przeżywa. Jest pewny, że wina leży po stronie jego niedopatrzeń. Sam w końcu podczas przypadkowej kontroli zostaje aresztowany, ale udaje się go szybko wyciągnąć z Szucha.
Zośka wraca do idei samokształcenia, tak ważnej dla Rudego. Organizuje tajne komplety dla konspiratorów. Kierownictwo walki konspiracyjnej decyduje likwidacji ponad dziesięciu posterunków żandarmerii niemieckiej. Jednym z nich, tym we wsi Sieczychy ma się zająć oddział Zośki. Wszystko teoretycznie się perfekcyjnie udaje. Ginie tylko jedna osoba – Zośka, który jako pierwszy wpada na posterunek.
Plan wydarzeń
- Przedstawienie bohaterów – Alka, Zośki, Rudego, byłych uczniów gimnazjum im. St. Batorego.
- Dołączenie chłopaków do harcerskiego hufca pod opieką Zeusa.
- Wybuch II wojny światowej.
- Wyprawa z Zeusem, pomoc zbombardowanym, powrót do Warszawy.
- Informacja o aresztowaniu i późniejszym zabójstwie ojca Alka.
- Praca i nauka chłopców w okupowanej Warszawie.
- Chęć działania, poszukiwania kontaktu z państwem podziemnym.
- Współpraca z PLANem, a następnie Małym Sabotażem.
- Akcja z witrynami fotografów.
- Wieszanie flag.
- Alek odkręca płytę pod pomnikiem Kopernika.
- Chłopcy zostają przeniesieni do Grup Szturmowych.
- Akcja wysadzenia niemieckich pociągów w Sylwerstra 1942/1943.
- Aresztowanie Rudego, „badania” na Szucha, rozkaz śmierci.
- Akcja odbicia Rudego, w trakcie której śmiertelnie ranny w brzuch zostaje Alek.
- Alek i Rudy umierają w tym samym dniu tj. 30 marca.
- Chłopcy z oddziałów Alka i Rudego wykonują wyroki śmierci na gestapowcach przesłuchujących Rudego.
- Zośka cierpi po śmierci Rudego i Alka, wyjeżdża na wieś.
- Zośka spisuje wspomnienia o Rudym.
- Po powrocie do Warszawy Zośka przeprowadza akcję pod Celestynowem.
- Zośka dowodzi najbardziej pechowej akcji pod Czarnocinem.
- Podczas akcji likwidacji posterunku żandarmerii w Sieczychach, zastrzelony zostaje Zośka.
Charakterystyka bohaterów
Zośka, czyli Tadeusz Zawadzki (24.01.1921-20.08.1943) – postać historyczna, był harcmistrzem, odznaczono go Orderem Virtuti Militari 5 klasy i dwukrotnie Krzyżem Walecznych; poznajemy go jako młodego chłopaka świeżo po maturze, harcerza, który razem z kolegami stawia czoła piekłu wojny; opisywany jako chłopak o wyjątkowo delikatnej urodzie, prawie dziewczęcej, niebieskich oczach; ta fizjonomia była jednak bardzo złudna, ponieważ Zośka okazał się bardzo skrupulatnym, zdecydowanym człowiekiem, doskonałym organizatorem i przywódcą, nie bez powodu został pierwszym komendantem Grup Szturmowych w stolicy; Zośka w „Kamieniach na szaniec” Aleksandra Kamińskiego opisywany jest jako ambitny, szalenie inteligentny, wyjątkowo zdolny, a przy tym konsekwentny, uparty, emocjonalny introwertyk, dla którego wyjątkowo ważna była rodzina.
Alek, czyli Aleksy Dawidowski (3.11.1920-30.03.1943) – był podharcmistrzem, pośmiertnie został odznaczony Orderem Virtuti Militari, wcześniej był członkiem podziemnej organizacji „Wawer”, potem sierżantem podchorążym w Armii Krajowej; był wysokim, szczupłym blondynem o niebieskich oczach, wyjątkowo pogodnym, roześmianym, głośnym; jednocześnie potrafił jednak być doskonałym przywódcą, wiedział, kiedy należy się opanować i poskromić swój charakter; bohater wyjątkowo bezpośredni i uczynny, uczuciowy, wyjątkowo przeżył aresztowanie, a potem śmierć ojca.
Rudy, czyli Jan Bytnar (6.05.1921 – 30.03.1943) – harcmistrz, członek organizacji „Wawer”, potem podpułkownik AK, pośmiertnie odznaczony Krzyżem Walecznych; zmarł na skutek skatowania, któremu był poddawany przez gestapo na Szucha; drobny chłopiec o rudych włosach, z piegami; wyróżniający się szczególnym połączeniem ogromnej inteligencji i skromności; Rudy był wyjątkowo wrażliwym i refleksyjnym chłopakiem, który był czuły na ludzkie myśli i uczucia.
Zeus, czyli Leszek Domański — profesor geografii w Gimnazjum im. Stefana Batorego, który najpierw uczył Rudego, Alka i Zośkę, a następnie wciągnął ich do harcerstwa; zginął w Mińsku na przełomie 1939 i 1940 roku.
Basia — dziewczyna Alka, była o cztery lata młodsza od niego.
Pług — właściwie Adam Borys, major, zastępca dowódcy Oddziałów Dyspozycyjnych Kedywu, członek Rady Wychowawczej Szarych Szeregów.
Oliwia — właściwie Jan Wojciech Kiwerski. Dowódca oddziałów Dyspozycyjnych Kedywu, w stopniu majora.
Andrzej Makulski "Jędrek" - przyjaznił się z Alkiem. Chłopcy poznali się podczas pracy jako drwale. Znaleźli razem amunicje. Chłopak zginął podczas powstania warszawskiego.
Maciej Bittner — przyjaciel Zośki, który przez swoją odwagę przypominał Alka, o odwadze jego mówi moment, w którym został zatrzymany przez żandarmerię i powiedział im "ich have keine zeit" - czyli nie mam czasu.
Stanisław Broniewski (Orsza) - naczelnik Szarych Szeregów, dowódca akcji pod Arsenałem i autor wielu prac o Szarych Szeregach.
Urka — maturzystka Gimnazjum i Liceum Im. Królowej Jadwigi w Warszawie, przyboczna w 9 W2DH „Błękitnej”. W latach okupacji członkini sabotażowego zespołu Wawra przy hufcu Mokotów Otrzymała pseudonim honorowy „pani Kwaskowska”.
Hanna Zawadzka — starsza siostra Zośki, wspierała go bardzo po śmierci przyjaciół.
Zygmunt Kaczyński "Wesoły” - pracował jako akwizytor u "Wedla" znał język niemiecki i to on dostał się do gmachu gestapo, i to on podał datę oraz sposób, w jaki Rudy miał zostać przewieziony z Szucha na Pawiak.
Henryk Ostrowski "Heniek" - został aresztowany przez gestapo, podstępem wydobyto od niego kilka faktów. Do wiadomości gestapo trafił adres mieszkania Rudego oraz jego nazwisko.
Andrzej Zawadowski "Gruby" - zginął w trakcie akcji w Czarnockiej.
Jacek Tabęcki - pierwszy przyjaciel "Zośki".
Ryszard Wesoły "Rysiek" - szofer podczas akcji czarnociśnkiej, to przez jego błąd zdarzył się wypadek.
Jan Rogowicz "Anoda" - to on brał udział w akcji pod Arsenałem. Jako pierwszy zauważył rany Alka.
Jan Rossman - był harcmistrzem, który przykładał dużą uwagę do wykształcenia Buków.
Czas i miejsce akcji
„Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego to opowieść, której akcja rozgrywa się przede wszystkim w Warszawie w trakcie II wojny światowej. Pierwszy rozdział opowiada o wiośnie i lecie 1939 roku, jeszcze przed wybuchem wojny. Akcja pozostałej części powieści dotyczy już wyłącznie wydarzeń z czasów II wojny światowej do sierpnia 1943 roku, kiedy to – jako ostatni w trójki głównych bohaterów – ginie Zośka.
Wydarzenia rozgrywają się przede wszystkim w Warszawie, różnych jej częściach (w tym na Pawiaku, w siedzibie gestapo na Sucha, w Śródmieściu, na Krakowskim Przedmieściu gdzie stoi pomnik Kopernika itd.). Część wydarzeń – jak akcja pod Celestynowem, w Sieczychach – rozgrywa się jednak poza stolicą.
Geneza utworu i gatunek
„Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego to literatura faktu. Niełatwo jest jednoznacznie określić gatunek tego utworu, ponieważ do pewnego stopnia jest to reportaż, choć powstał on w dużej mierze na podstawie zapisków Zośki, które ten sporządził po śmierci Rudego i Alka. Sam Kamiński część tej opowieści uzupełnił, posiłkując się własną wiedzą, ponieważ był komendantem Małego Sabotażu, w którym pracowali Alek, Zośka i Rudy. Znał ich więc osobiście, posiadał również wiedzę o wielu wydarzeniach z nimi związanych.
„Kamienie na szaniec” zostały wydane po raz pierwszy w 1943 roku, ale wtedy jeszcze – ze względu na konspirację i bezpieczeństwo Kamińskiego podpisał się on pseudonimem Juliusz Górecki.
Problematyka
„Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego to przede wszystkim opowieść o walce w obliczu zagrożenia dla istnienia całej ojczyzny. To historia, która dokumentuje losy młodych ludzi stających w obliczu fundamentalnych wyborów życiowych. Decydując się na walkę, ryzykują swoje życie, życie swoich najbliższych. W „Kamieniach na szaniec” wybór wydaje się jednak zero-jedynkowy. Tutaj nie ma miejsca na próbę układania „normalnego” życia w obliczu zagrożenia, jakim jest obecność okupanta na ziemiach polskich. „Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego to literatura faktu, która pokazuje:
- codzienne wybory dokonywane przez Zośkę, Alka, Rudego – wybory dotyczące walki, ryzyka, każdej akcji i związanych z nią niebezpieczeństw.
- patriotyzm o bardzo różnorodnych obliczach – to nie tylko otwarta walka z okupantem, akcje Małego Sabotażu czy późniejsze – Grup Szturmowych; to także codzienna samopomoc, odpowiedzialność, walka o polskiego ducha; akcje z wieszaniem polskich flag czy malowaniem znaków Polski Walczącej nie miały tylko prowokować okupanta, ale przede wszystkim dawać nadzieję mieszkańcom Warszawy.
- akcje sabotażu i walki bez brązownictwa – Kamiński w „Kamieniach na szaniec” nie opowiada wyłącznie o tych wydarzeniach, które zakończyły się sukcesem (jak np. ataki na pociągi podczas sylwestrowej nocy), lecz także o tych, które skończyły się niepowodzeniem (np. akcja pod Celestynowem); autor opowiada przy tym o ryzyku, o niepokojach, strachu, wątpliwościach walczących, nie czyni z nich wyjątkowych jednostek, które nigdy się nie bały, wręcz przeciwnie – pisze wprost o strachu, konieczności ucieczek, Alku, który po akcji z pomnikiem musi przez jakiś czas się ukrywać.
- wielowymiarowość patriotyzmu i dojrzałości – Alek, Zośka, Rudy pokazywani są nie tylko ci, którzy walczą wprost z okupantem, ale także i ci, którzy swój patriotyzm pokazują na wiele różnych sposobów: pomagają swoim rodzinom, które mierzą się z brakiem środków na utrzymanie; wymyślają kolejne biznesy i sposoby zarobku z myślą o rodzinach i przyjaciołach; uczą się (propagatorem myśli o znaczeniu samokształcenia w tej trójce jest przede wszystkim Rudy, po jego śmierci do tej idei wraca Zośka, organizując w podziemiu tajne komplety).
Znaczenie tytułu
Tytuł zaczerpnięty został z zapisków Zośki, które ten prowadził po śmierci Rudego i Alka. Od Zośki Aleksander Kamiński przejmuje tytuł, nieco go skracając (zamiast „Kamieni rzucanych na szaniec” pozostają „Kamienie na szaniec”). Sformułowanie zawarte w tytule odsyła wyraźnie do bardzo znanego wiersza Juliusza Słowackiego „Testament mój”, który to poeta napisał podczas podróży do Ziemi Świętej. Znaczący fragment tego utworu brzmi:
„Lecz zaklinam: niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie, przez Boga rzucane na szaniec”
Słowacki w utworze tym mówi wyraźnie o wierności własnym przekonaniom, odwadze i dumie. Chodzi jednak przede wszystkim o zgodność czynów i własnych przekonań, poddanie się woli Boga, mimo że może być ona dla nas niezrozumiała. Co ważne, wymowa „Testamentu mojego” wskazuje wyraźnie, że dotrzymanie tej wierności otwiera szansę na istnienie w pamięci pokoleń. W kontekście bohaterskiej walki Zośki, Alka i Rudego (a także im podobnych, o których w utworze Kamińskiego jedynie się wspomina) to przesłanie wydaje się wyjątkowo znaczące. Można je odczytywać jako czytelne wskazanie obowiązku pamiętania przez następne pokolenia o historii, która stała się udziałem tych młodzieńców. Jest to także apoteoza ich wyborów i wierności, jakiej do końca dochowali samym sobie.
Pytania i odpowiedzi
Dlaczego Kamienie na szaniec to gawęda harcerska?
Kamienie na szaniec to gawęda harcerska, ponieważ ma cechy charakterystyczne tego gatunku. Główni bohaterowie byli harcerzami, a autor utworu — Aleksander Kamiński był harcmistrzem i przewodniczącym Prezydium Rady Naczelnej Związku Harcerstwa Polskiego. O tym, że jest to gawęda, Kamiński sygnalizuje już we wstępie:
„Posłuchajcie opowiadania o Alku, Rudym, Zośce i kilku innych cudownych ludziach, o niezapomnianych czasach 1939–1943 roku, o czasach bohaterstwa i grozy. Posłuchajcie opowiadania o ludziach, którzy w tych niesamowitych latach potrafili żyć pełnią życia, których czyny i rozmach wycisnęły piętno na stolicy oraz rozeszły się echem po kraju, którzy w życie wcielić potrafili dwa wspaniałe ideały: BRATERSTWO I SŁUŻBĘ”.
Gawęda jest bowiem utworem epickim, który dawniej łączył się ściśle z kulturą oralną (ustną). Dziś gawęda w formie pisemnej nadal zachowała cechy ustnej opowieści, takie jak choćby, pojawiający się w powyższym fragmencie, zwrot do słuchaczy i dygresyjność, która czasem zaburza chronologię, czy nieco potoczny język. Co więcej, gawęda harcerska jest powiązana ze środowiskiem, w którym powstała. Opowiada o losach młodych harcerzy, których życie na zawsze odmieniła wojna. Kolejną cechą gawędy, jako gatunku, jest to, że osoba, która opowiada historię, jest często uczestnikiem lub świadkiem wydarzeń. Oznacza to, że gawęda to opowieść subiektywna. Właśnie dlatego, że opowiadana jest z perspektywy konkretnego człowieka, jego przekonań, opinii czy uczuć. W przypadku Kamieni na szaniec opowiadającym jest Aleksander Kamiński. Bywa również tak, że gawęda zostaje po prostu zasłyszana lub jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. W przypadku Kamieni na szaniec jest inaczej. Wydarzenia, w których Kamiński nie uczestniczył, odtworzył na podstawie pamiętnika Zośki, czyli Tadeusza Zawadzkiego.
Dlaczego Kamienie na szaniec to powieść dokumentalna?
Kamienie na szaniec są powieścią dokumentalną, ponieważ autor opisuje w niej autentyczne postacie, miejsca i wydarzenia. W niektórych z nich Aleksander Kamiński uczestniczył osobiście lub był ich naocznym świadkiem. Ważny jest również fakt, że harcmistrz znał osobiście Alka, Zośkę i Rudego. A w czasie ostatnich prac nad książką, wysłuchał wielu relacji przyjaciół i rodziny zmarłych bohaterów. Nie znajdziemy w niej zatem fikcji. Historycy orzekli, że w utworze Kamińskiego zgadza się każda data, miejsce i każdy fakt. Kamiński opisuje je z dziennikarską precyzją. Co więcej, powieść ta powstała niemal „na gorąco”, już w 1943 roku, krótko po śmierci Alka, Zośki i Rudego, w ramach obiegu konspiracyjnego. Wydarzenia, w których autor nie uczestniczył, zostały natomiast dokładnie opisane na podstawie pamiętnika jednego z bohaterów, Zośki, czyli Tadeusza Zawadzkiego. Korzystanie z wiarygodnych, autentycznych źródeł jest kolejną z cech powieści dokumentalnej. Warto przywołać stanowisko samego autora, który w uwagach do utworu stwierdza, że „Kamienie na szaniec są we wszystkich szczegółach oparte na rzeczywistych faktach. Są dokumentem, któremu nadano formę opowieści”.
W jaki sposób została uświęcona śmierć bohaterów z Kamieni na szaniec?
Bohaterowie Kamieni na szaniec zostali pośmiertnie uhonorowani najwyższymi polskimi odznaczeniami wojskowymi. Jan Bytner, czyli Rudy, otrzymał Krzyż Walecznych i Krzyż Virtuti Militari; Maciej Aleksy Dawidowski, czyli Alek — Krzyż Virtuti Militari, a Zośka, czyli Tadeusz Zawadzki, został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari i dwukrotnie Krzyżem Walecznych. Imionami bohaterów zostały nazwane również Oddziały Polskich Sił Zbrojnych. Ponadto, w Warszawie znajduje się tablica upamiętniająca wszystkich walczących w akcjach małego sabotażu. Przede wszystkim jednak bohaterska walka i śmierć bohaterów została uświęcona, dzięki temu, że powstały Kamienie na szaniec. Jest to swoisty hołd, który Aleksander Kamiński złożył swoim walecznym przyjaciołom. Utwór ten czytają bowiem kolejne pokolenia, które dowiadują się o heroizmie, odwadze i poświęceniu młodzieńców. Dzięki temu pamięć o nich jest wciąż żywa. A młodzi ludzie, którzy mogą dziś żyć w wolnej Polsce wiedzą, że ofiara tych bohaterów nie poszła na marne. Rodzajem uświęcenia śmierci Alka, Zośki i Rudego stał się również tytuł powieści, który został zaczerpnięty z wiersza Słowackiego, Testament mój. Nadając taki tytuł powieści, Kamiński uświęcił śmierć Zośki, Alka i Rudego. Bohaterowie stali się bowiem narzędziem w rękach Boga. Tym samym ich służba ojczyźnie oraz ofiara złożona z własnego życia nabrały zupełnie innego wymiaru.
Jeśli chodzi natomiast o uświęcenie śmierci bohaterów Kamieni na szaniec w samym utworze, wystarczy przeanalizować sceny i okoliczności ich śmierci. Rudy, już po odbiciu przez kolegów, prosi o to, by przeczytali mu wiersz Juliusza Słowackiego Testament mój. Alek został natomiast postrzelony w brzuch, ratując Rudego. Nawet kiedy był już ranny, ostatkiem sił rzucił granat w stronę Niemca. Do końca walczył z zaborcą. Wkrótce do przyjaciół dołączył Zośka. Niektórzy historycy twierdzą, że chłopak poszedł na śmierć świadomie, ponieważ był jedyną osobą, która zginęła w akcji pod Sieczychami.
W jaki sposób bohaterowie Kamieni na szaniec walczyli z Niemcami?
Pierwszą misją, jaką wykonywali bohaterowie Kamieni na szaniec na rzecz podziemnych sił zbrojnych, była współpraca z komórką więzienną „Andrzej”. Do zadań chłopców należało dostarczanie grypsów więziennych do adresatów. Samokształcenie oraz kolportaż można również uznać za walkę z okupantem. Właściwa walka z Niemcami zaczęła się jednak dla bohaterów wraz z przystąpieniem do akcji Małego Sabotażu, które były organizowane przez organizację „Wawer”. Była to prawdziwa czynna służba niepodległościowa, otwarty sprzeciw, który podnosił morale warszawiaków. Chłopcy zdejmowali faszystowskie flagi z budynków, rozbijali szyby fotografom, którzy, chcąc zyskać przychylność okupanta, umieszczali w witrynach fotografie niemieckich żołnierzy: rysowali na murach znak Polski Walczącej lub hasła piętnujące obywateli, którzy oglądali propagandowe niemieckie filmy („Tylko świnie siedzą w kinie”). Uczestnicy Małego Sabotażu walczyli przede wszystkim z propagandą niemiecką, zachęcając miejscową ludność do bojkotu akcji propagandowych okupanta. Z czasem bohaterowie brali udział w coraz bardziej niebezpiecznych akcjach, np. wieszali polskie flagi w dniach świąt narodowych. W końcu dołączyli do Grup Szturmowych, przechodząc szkolenie wojskowe. Rozbrajali Niemców, wysadzali pociągi z zaopatrzeniem dla wrogich wojsk. W ostatniej swojej wspólnej akcji młodzieńcy wykazali się nie lada odwagą. Ryzykowali życie, by odbić z rąk wroga skatowanego przyjaciela — Rudego. Choć Akcja pod Arsenałem zakończyła się sukcesem, Rudy skonał na rękach kolegów, a Alek — w niej poległ. Zośka w niedługim czasie dołączył do swoich przyjaciół. Jako jedyny zginął w Akcji pod Sieczychami. Jej celem było zlikwidowanie posterunków żandarmerii niemieckiej.
W jaki sposób bohaterowie Kamieni na szaniec obchodzili 11 listopada?
W Dzień Niepodległości Alek, Zośka i Rudy organizowali akcje uliczne. Uczestnicy małego sabotażu skupiali się przede wszystkim na manifestowaniu rocznic narodowych. Większość młodych ludzi malowała na murach barwy narodowe albo umieszczała niewielkie biało-czerwone flagi na budynkach. Alek, Zośka i Rudy pragnęli, by biel i czerwień była widoczna w całym mieście i, tym sposobem, podnosiła morale warszawiaków. 11 listopada Alek umieszczał na murach popularnych budynków ogromny, czarny napis: „Polska zwycięży!”
„Specjalnością propagandową na 11 listopada było wypisywanie na murach, płotach, chodnikach hasła – „Polska zwycięży!”. Oczywiście Alek i Rudy natychmiast stawiali sobie dodatkowe wymagania. Jeżeli, Czytelniku, jesteś mieszkańcem Warszawy – to niewątpliwie pamiętasz wielkie napisy czarną farbą – Polska zwycięży! – zrobione w najruchliwszych, najbardziej niebezpiecznych punktach miasta: na Banku Gospodarstwa Krajowego (Nowy Świat), na budynku Funduszu Kwaterunkowego (róg Krakowskiego i Królewskiej), na drogowskazach wojskowych koło dworca – to właśnie była robota Alka, który dla tej wyjątkowej roboty dostał zezwolenie na występ „w cudzym”, śródmiejskim rejonie „Wawra”. A jeśliś tak samo wielkie, krzyczące czernią napisy widział wzdłuż głównej arterii Mokotowa – ulicy Puławskiej – spoglądałeś na napisy Rudego”.
Jak szkoła rozwijała chłopców z Kamieni na szaniec?
Zośka, Alek i Rudy uczęszczali do jednej z najlepszych szkół w przedwojennej stolicy – do Gimnazjum im. Stefana Batorego. Była to szkoła z tradycjami. Nauczyciele bohaterów Kamieni na szaniec potrafili zachęcać swoich uczniów do samokształcenia. Jednym z nich był wychowawca chłopców, geograf, profesor Domański, przez niektórych zwany Zeusem. Nauczyciel ten był zaledwie o osiem lat starszy od swoich uczniów. Z tego powodu pozwolił, by część wychowanków zwracała się do niego po imieniu. Młody nauczyciel chodził również ze swoimi uczniami do kina. Łączyły ich serdeczne relacje. Wojna połączyła tę czwórkę na nowo. Zeus pomógł bowiem Zośce, Alkowi i Rudemu dołączyć do ruchu konspiracyjnego. Decyzje, które podjęli w czasie wojny, były owocem tego, jakie wartości im wpojono. Alek, Zośka i Rudy zostali wychowani w duchu myśli humanistycznej, patriotyzmu, poszanowania kultury i tradycji narodowej. Dla nich życie miało sens jedynie wtedy, kiedy oznaczało służbę ojczyźnie i drugiemu człowiekowi. Honor, ojczyzna i braterstwo — dla tych młodzieńców nie były to wyłącznie puste hasła, ale rodzaj credo, według którego żyli i za które oddali życie. Oprócz szkoły, Alka i Zośkę ukształtowało również harcerstwo oraz dom rodzinny. Bohaterowie Kamieni na szaniec pochodzili z inteligenckich rodzin z patriotycznymi tradycjami. Ojciec Alka był działaczem społecznym, za co został rozstrzelany przez Niemców. Matka Tadeusza Zawadzkiego była działaczką społeczną, a ojciec — profesorem.
W jaki sposób cytat „Jak kamienie na szaniec przez Boga rzucane” odnosi się do treści powieści?
Tytuł utworu Aleksandra Kamińskiego został zaczerpnięty z wiersza Juliusza Słowackiego Testament mój. Znamienny jest fakt, że Rudy tuż przed śmiercią poprosił o to, by przeczytano mu właśnie ten utwór. Alek, Zośka i Rudy zrealizowali poetycki testament Słowackiego swoim bohaterskim życiem, które oddali za ojczyznę: „Lecz zaklinam – niech żywi nie tracą nadziei/I przed narodem niosą oświaty kaganiec/ A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei/Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec”.
Bohaterowie Kamieni na szaniec uczynili wszystko, o co apelował podmiot liryczny w wierszu Testament mój. Nieśli kaganek oświaty, udzielając korepetycji na początku wojny (Zośka), organizując tajne samokształcenie i podnosząc morale warszawiaków, dzięki akcjom małego sabotażu. A kiedy trzeba było, nie wahali się, by poświęcić swoje młode życie w walce o wolność ojczyzny. Rudy, mimo tortur, nie wydał żadnego z przyjaciół, a oni, pomimo ogromnego niebezpieczeństwa, odbili go z rąk nieprzyjaciela. Alek, Zośka i Rudy wcielili w życie także postulat Józefa Piłsudskiego: „Być zwyciężonym i nie ulec – to zwycięstwo”. Wojenne pokolenie walczące z okupantem było zatem jak kamenie rzucone na szaniec.
Żeby jednak zrozumieć sens tych słów, trzeba wiedzieć, czym właściwie był szaniec. To rodzaj fortyfikacji, budowanej przez wojsko w czasie wojny. Składała się ona z fosy i wału obronnego. Fakt, że bohaterowie stali się narzędziem w rękach Boga, uświęca ich życie i śmierć.
Który z bohaterów Kamieni na szaniec mógłby zostać twoim przyjacielem?
Uważam, że mógłbym zaprzyjaźnić się z każdym z bohaterów Kamieni na szaniec, ponieważ Zośka, Rudy i Alek byli wyjątkowymi młodzieńcami, a ich przyjaźń przetrwała najcięższą próbę. Rudy był gotów oddać, życie, byle tylko nie wydać towarzyszy, a oni ryzykowali własne, aby wydostać go z rąk wroga. Myślę jednak, że pod względem charakterologicznym najbliżej mi do Zośki, czyli Tadeusza Zawadzkiego. Dlaczego? Bardzo zaciekawiły mnie rodzinne dyskusje Zośki z ojcem — profesorem, matką — działaczką społeczną i siostrą, która również działała w konspiracji. Zdziwiło mnie, że w tamtych czasach rodzina Zawadzkich była tak nowoczesna, np. rodzice omawiali pewne kwestie z dziećmi, a nawet prosili je o radę. Myślę, że jako kolega Tadeusza, czułbym się w takim „otwartym” domu bardzo dobrze, a nasze rozmowy mogłyby być naprawdę ciekawe. Zośka był przecież bardzo inteligentny i wrażliwy. Co więcej, mógłbym się od niego nauczyć trochę lepszej organizacji, bo Tadeusz był doskonałym organizatorem.
W jaki sposób bohaterowie Kamieni na szaniec narażali swoje życie dla ojczyzny?
Bohaterowie zaczynali pracę w konspiracji od dostarczania grypsów więziennych do rodzin osób, które były przetrzymywane przez Niemców. Później, z ramienia organizacji „Wawer”, uczestniczyli w akcjach małego sabotażu. Zrywanie nazistowskich flag czy umieszczanie na murach kotwicy — symbolu Polski Walczącej mogło skończyć się aresztowaniem przez Gestapo, a nawet śmiercią. To samo dotyczyło działań, które miały na celu osłabienie morale okupanta, takich jak choćby wieszanie flagi narodowej w czasie świąt państwowych i umieszczanie haseł wzywających do bojkotu kina — „Tylko świnie siedzą w kinie”. Bohaterowie zajmowali się również kolportażem podziemnej prasy. Po wstąpieniu do Szarych Szeregów pojawiły się trudniejsze i poważniejsze akcje — rozbrajanie niemieckich żołnierzy i wysadzanie pociągów z zaopatrzeniem dla wrogich wojsk. Takie działania mogły skończyć się pojmaniem, ponieważ Niemcy chcieli poznać sieć kontaktów Armii Krajowej. Tak też stało się w przypadku Jana Bytnera, czyli Zośki. Został aresztowany przez Gestapo i torturowany. Mimo tego nie wydał nikogo. Przyjaciele odbili go w słynnej Akcji pod Arsenałem, ale zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. W tej akcji zginął również Alek, czyli Aleksy Dawidowski. Śmierć Rudego została jednak pomszczona — oprawcy Janka Bytnera zostali zastrzeleni przez AK. Tak naprawdę każda konfrontacja z wrogiem wiązała się z narażeniem życia. Bohaterowie wykazywali się zatem niezwykłą odwagą, walcząc z Niemcami, którzy dysponowali o wiele większymi siłami niż oddziały Armii Krajowej.
Kamienie na szaniec — czy Akcja pod Arsenałem miała sens?
Tak, Akcja pod Arsenałem miała sens, ponieważ odbito w niej Jana Bytnara, czyli Rudego oraz dwudziestu innych więźniów z rąk Gestapo. Niestety, nie obyło się bez ofiar po polskiej stronie. Aresztowano jednego z uczestników akcji — Huberta Lenkę, a Alek, czyli Aleksander Dawidowski został śmiertelnie postrzelony w brzuch. Mogłoby się zatem wydawać, że Akcja pod Arsenałem nie miała sensu, bo przecież Rudy zmarł, a Alka postrzelono. Bohaterowie jednak odnieśli moralne zwycięstwo. Janek Bytnar zmarł w gronie rodziny i przyjaciół. Warto wiedzieć, że Akcja pod Arsenałem miała rozpocząć się wcześniej, ale nie uzyskano wówczas zgody dowództwa (kryptonim akcji to Meksyk I). Właściwa akcja, o kryptonimie Meksyk II, była o wiele lepiej przygotowana, np. Polacy dysponowali samochodem, a wcześniej była to tylko dorożka. Wiele osób zastanawiało się jednak, czy gdyby Rudego odbito wcześniej, miałby on szansę na przeżycie.
Biografia autora
Aleksander Kamiński był jednym z twórców formacji Szarych Szeregów, zasłynął jako autor okupacyjnie wydanej książki „Kamienie na szaniec”, ale był przede wszystkim żołnierzem Armii Krajowej, harcmistrzem, a także pedagogiem.
Urodził się w 1903 roku w Warszawie. Po dwóch latach wyjechał z rodzicami do Kijowa. W wieku 12 lat zrezygnował jednak z dalszej nauki i zaczął pracować jako goniec, aby pomóc matce w utrzymaniu domu po śmierci ojca. W 1918 roku wstąpił do drużyny skautowej w Humaniu. Harcerstwo zachęciło go jednocześnie do nauki, dzięki czemu nadrobił klasę V i VI, zdał wszystkie egzaminy. Przeniósł się do Warszawy, gdzie zdał maturę, a następnie zaczął studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Warszawskiego. Po studiach pracował jako nauczyciel historii, był także komendantem Hufca Pruszkowskiego. Zaangażowany w promocję harcerstwa, publikował artykuły w czasopismach „Iskry”, „Płomyk” i „Małe pisemko”.
W czasie II wojny światowej był aktywnym członkiem Szarych Szeregów i założycielem Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”. Organizował ponadto pomoc dla sierot, kierował „Biuletynem Informacyjnym”, zaangażował się w Wojskowe Pogotowie Harcerzy, organizował Komitet Samopomocy Społecznej dla uchodźców i pogorzelców. To za jego projektem Związek Harcerstwa Polskiego w czasie wojny przemianowano na Szare Szeregi. Brał udział w powstaniu warszawskim, a po jego upadku uzyskał nominację na podporucznika rezerwy Wojska Polskiego. Od tego momentu nie brał już udziału w działaniach państwa podziemnego. Jeszcze w czasie wojny, w 1943 w hołdzie pamięci swoim przyjaciołom wydał „Kamienie na szaniec”.
Po wojnie wszedł do Tymczasowej Naczelnej Rady Harcerskiej, został nawet wiceprzewodniczącym ZHP. Już w 1947 roku usunięto go z funkcji, a dwa lata później z ZHP. Kamiński zajął się pracą naukową na Uniwersytecie Łódzkim, gdzie pracował w katedrach związanych z myślą pedagogiczną. W 1962 roku został kierownikiem Katedry Pedagogiki Społecznej. W międzyczasie zdobył tytuł doktora, doktora habilitowanego, aby w 1969 roku został profesorem nadzwyczajnym. Pod koniec życia wrócił do Warszawy. Zmarł 15 marca 1978 roku. Pochowano go na wojskowych Powązkach, w kwaterze Szarych Szeregów, gdzie spoczywały już ciała Zośki, Alka i Rudego. W 1991 r. przez Instytut Yad Vashem przyznał mu tytuł Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata.