Spotkanie nad morzem - streszczenie szczegółowe
„Cieszyć się czy nie”
Rodzice Danusi dyskutowali o tym, jak mają wyglądać jej wakacje. Dziewczynce udało się podsłuchać ich rozmowę, podczas której zastanawiali się, czy dobrą decyzją będzie wysłanie jej samodzielnie do Ady Rudzkiej, która mieszkała nad morzem. Nie byli pewni. Dali sobie kilka dni na podjęcie ostatecznej decyzji. W końcu zdecydowali, że pojedzie na wakacje sama. Danusia czuła, że wreszcie traktują ją jako dorosłą osobę. Rozpierała ją radość, którą chciała się z kimś podzielić. Ponieważ jej koleżanki już wyjechał, poszła do Romana. Był to starszy nieco od niej chłopak – syn dozorcy. Chłopak jednak wyśmiał jej ekscytację. Dziewczynka nie widziała już więc, czy powinna się cieszyć, czy nie. Mimo wszystko Roman jej bardzo imponował, starała się go naśladować. Przejmowała wręcz jego powiedzonka. Kiedy spotkała się z babcią, starała się ich użyć w rozmowie z nią, aby wydawać się bardziej dojrzałą.
„Mów mi ciociu”
Danusia czekała na pociąg. Stała na pustym peronie, wszyscy z pociągu już dawno rozeszli się w swoje strony. Ona zaś nie wiedziała, gdzie ma iść i co powinna dalej robić. W końcu podeszła do niej wysoka kobieta. Przeprosiła dziewczynkę za spóźnienie. Mówiła do niej w bardzo szybkim tempie. Mówiła właściwie cały czas. W międzyczasie obie dotarły do kolorowego domku, który jak się okazało, pani Ada nazywała Pisanką. Przy okazji zwróciła się do Danusi z prośbą, aby ta mówiła do niej ciociu. Od razu właściwie Danusia poznała także pieska, ratlerka należącego do pani Ady. Pies wabił się Smok. Nie wzbudził on jednak szczególnej sympatii dziewczynki. Podziwiając Pisankę, Danusia zorientowała się, że z domu pani Ady widać było morze, co bardzo ucieszyło dziewczynkę.
„A jednak się nie cieszę”
Dziewczynkę ze snu wyrwał krzyk. Nie widziała jednak zupełnie, co się dzieje. Wszystko jednak ucichło. Rozejrzała się więc niespokojnie po pokoju, ale postanowiła usnąć. Kiedy pani Rudzka wróciła o 2 po południu z pracy, była bardzo zdziwiona, że dziewczynka jeszcze nie opuściła łóżka. Najpierw jednak postanowiła dowiedzieć się od gosposi, co ta poda na obiad. Właśnie wybierała się sprowadzić Danusię z góry, kiedy ta sama zeszła do niej. W trakcie obiadu, który Danusi szedł wyjątkowo opornie, pani Ada zaproponowała, że będzie ją nazywać Nutką. Dziewczynka była niepocieszona, nie krytykowała obiadu tylko przez grzeczność. Potem pani Ada zajęła się przyjmowaniem pacjentów. Rozwiązała się zagadka tajemniczego krzyku. Gosposia powiedziała Danusi, że to krzyczał listonosz, któremu pani Rudzka wyrywała ząb. Kiedy kobiety były zajęte swoją pracą, dziewczynka poszła nad morze. Bałtyk jednak nie wyglądał zachęcająco, ponieważ dzień był wyjątkowo pochmurny.
„Tajemnice i goście”
Danusia niezbyt dobrze znosiła cały wyjazd. Bardzo dużym smutkiem napawał ją fakt, że nie dotarł do niej jeszcze żaden list od rodziców. Gospodyni, pani Franciszka, cały czas była zajęta obowiązkami, a pani Ada z pracy miała wrócić dopiero wieczorem. Co oczywiste, dziewczynka po prostu zaczęła się nudzić. Nie wiedziała, co robić, więc postanowiła zwiedzić pokój pani Ady. W środku pomieszczenia zobaczyła najpierw dwie lalki, które przykuły jej uwagę. Obejrzała je dokładnie, a potem uważnie odłożyła. Jej uwagę zwróciły także zdjęcia nieznanej jej dziewczynki.
W tym czasie ktoś dobijał się do domu pani Rudzkiej. W środku chwilę później pojawiła się starsza pani razem z młodym chłopakiem. Sprawiali wrażenie, jakby doskonale znali dom. Starsza pani bez ogródek zapytała Danusię, czy ta jest zaadoptowana. Takie pytanie od razu zniechęciło Danusię do kobiety. Chłopak miał na imię Artur i wydał się znacznie sympatyczniejszy od starszej kobiety, która – jak się okazało – była jego babcią. Franciszka wyjaśniła Adzie później, że była to teściowa pani Ady.
„Dziewczynka z warkoczem”
Kiedy pogoda się znacznie poprawiła, Danusia ruszyła nad morze. Towarzyszył jej Artur. Uciekali oboje z domu, gdzie panował ogromny hałas i nieporządek. Staruszka, pani Łucja, stale chciała wszystkim rozkazywać, non stop coś jej nie odpowiadało. Artur z kolei robił jedynie krótkie przerwy na wyprawy z Danusią. Poza tym całe popołudnia spędzał na grze na puzonie. Pokój Danusi na facjatce został przejęty. Dziewczynka musiała więc spać na łóżku polowym, które było rozstawiane w pokoju stołowym.
Pewnego dnia dziewczyna wyszła sama na dziką plażę. Tutaj Danusia spotkała inną dziewczynkę, która zajęta była zbieraniem muszelek. W pewnym momencie nie wiadomo skąd, z morza wyskoczył chłopak, który zwrócił się do dziewczynki Najda i zaczął ją bić. Danusia niewiele myśląc, ruszyła jej na ratunek. Dziewczynce udało się uciec, ale teraz chłopak zaczął bić Danusię. Na szczęście z pomocą nadbiegł Artur. Drugi chłopak uciekł. Danusia niestety miała rozbitą wargę. Uzgodniła jednak z Arturem, że nikomu nie powiedzą, co się właściwie wydarzyło.
„Proszę dwa kilo fląder”
Tym razem nad morzem wiał bardzo silny wiatr, który niespecjalnie zachęcał do spacerów. Danusia, która została w domu, zdecydowała, że pomoże Frani, skoro i tak nie ma nic lepszego do roboty. Poszła do osady, aby kupić u rybaków ryby potrzebne do przygotowania posiłku. Kiedy Danusia dotarła we wskazane miejsce, gdzie wcześniej zapłacono już za ryby, okazało się, że rybak nie ma dzisiaj dla niej fląder. Poprosił, aby poszła do innego. W kolejnym punkcie Danusia dostrzegła dziewczynkę, którą skądś znała. Usłyszała, że dziewczynka ma na imię Elza. Kiedy Danusia przypomniała sobie, że nie ma pieniędzy, bo ryby były opłacone u innego rybaka, stary Budzisz, u którego właśnie była, odpowiedział, by się nie martwiła i wzięła ryby. Uznał, że za nie zapłaci innym razem. Wracając do domu, Danusia cały czas myślała o dziewczynce. Kiedy jednak wróciła do domu, co innego zajęło jej uwagę. Okazało się bowiem, że tutaj wybuchł konflikt między panią Adą i Łucją, w wyniku którego staruszka postanowiła, że wyjedzie następnego dnia rano.
„Nieprzyjaciel na drodze”
Po tym, jak pani Łucja wyjechała, pogoda szybko się poprawiła. Danusia skorzystała więc z tej okazji, wzięła z domu pieniądze i ruszyła w drogę, aby spłacić dług u rybaków. Budzisz ucieszył się z jej wizyty, przy okazji trochę z nią pogawędził. Dziewczynka spytała o Elzę, ale okazało się, że ta poszła po jagody.
Kiedy Danusia wracała do domu, spotkała chłopaka, przed którym pewnego dnia broniła Elzę. Chłopak znów próbował ją zaczepić i bić, ale w tym momencie pojawiła się jego babcia, więc natychmiast uciekł. Danusia chciała dowiedzieć się czegoś więcej o Elzie. Próbowała więc zaczepić o nią Franciszkę, ale tym razem gosposia nie była w zbyt dobrym nastroju. Dziewczynka więc zrezygnowała z kolejnych pytań i zajęła się lekturą listu, który właśnie otrzymała od mamy.
„Elza”
Artur miał sporo znajomych wśród swoich rówieśników. Postanowił więc zabrać ze sobą także i Danusię na plażę. Dziewczynka jednak nie czuła się najlepiej w tak dużym gronie osób starszych od niej.
Pewnego dnia ponownie odwiedziła Budziszów. Elza tym razem pasła kozy pod lasem. Danusia do niej poszła. Słuchała, jak Elza opowiada o kwiatach. Okazało się także, że Elza nie znała swoich rodziców, ponieważ ci zmarli, kiedy była jeszcze bardzo mała. Elza nie chodziła do szkoły. Sporo mówiła także o Piotrku. Danusia zauważyła, że dziewczynka czasami myli kolory. Bardzo ją to zdziwiło. Dziewczyny umówiły się na kolejne spotkanie.
„Noc odkrywa tajemnice”
Mimo że Danusia wróciła do domu po zmierzchu, to pani Rudzkiej nadal jeszcze nie było. W trakcie kolacji Artur zaproponował, aby dziewczynka wybrała się z nim na wycieczkę statkiem. Ku jego zaskoczeniu Danusia odmówiła. Przyjęcie tego zaproszenia oznaczało bowiem, że nie mogłaby się spotkać z Elzą, a na tym spotkaniu zależało jej bardziej. Kiedy zasypiała, wróciła myślami do swojej nowej przyjaciółki.
Ze snu wyrwały ją odgłosy wydawane przez Smoka. Pies wył, więc dziewczynka zorientowała się, że coś jest nie tak. Pies zaprowadził ją do sypialni pani Ady, gdzie ta siedziała skulona na łóżku, trzymając się za serce. Danusia w mig zrozumiała, że dzieje się coś niedobrego, pobiegła więc po Artura. Okazało się, że pani Ada ma atak dusznicy. Na szczęście Artur wiedział, co robić: dał jej zastrzyk, dzięki któremu kobieta już chwile później poczuła się znacznie lepiej. Danusię cała ta sytuacja jednak bardzo zestresowała. Dziewczynce trudno się było uspokoić. W nocy dużo rozmawiała z Arturem. Ten uświadomił jej, że kobieta ma za sobą bardzo trudne przejścia: jej mąż zginął bowiem w powstaniu warszawskim, z kolei kilkuletnia ukochana córeczka zmarła na dyfteryt. W chwili szczerości Danusia zdecydowała się opowiedzieć Arturowi o Elzie. Zapytała go również, co znaczy słowo Najda. Pamiętała, że nad morzem Piotrek właśnie tak się zwrócił do dziewczynki. Artur obstawiał, że chodziło o znajdę, a więc przygarnięte przez kogoś dziecko, które nie miało już swoich rodziców. Prawda była taka, że po II wojnie światowej takich dzieci było bardzo wiele. Artur chciał się dowiedzieć, jakie dziewczynka ma plany na przyszłość. W końcu po rozmowie z Arturem uspokojona i wyciszona dziewczynka wróciła do siebie. Tego wieczoru postanowiła, że będzie panią Adę nazywać ciocią.
„Dzień odkrywa tajemnice”
Danusia leżała właśnie w grajdołku, który sama nazwała Smoczą Jamą. Chowała się tutaj i jednocześnie myślała o Elzie. Zdecydowała, że podaruje jej książkę. Dziewczynki miały się niedługo spotkać. Elza czekała na Danusię w tym samym miejscu. Kiedy ta się pojawiła razem ze Smokiem, Elza zaczęła się z nim bawić, a przy okazji opowiadała Danusi o profesorze, który pokazał jej, jak rozpoznawać różne rośliny. Potem opowiadała o swoich lalkach, podzieliła się także z Danusią legendą o śpiewającej syrenie. W końcu Danusia zdecydowała, że zaprosi ją na plażę do Smoczej Jamy. Następnym krokiem było podarowanie książki. Na ten podarunek Elza zareagowała jednak przeciwnie do oczekiwań. Bardzo posmutniała, a kiedy odłożyła książę, Danusia była już gotowa się jednak obrazić. W tym momencie Elza powiedziała z płaczem, że jest niewidoma.
„Komu powiedzieć?”
Danusia bardzo przeżyła informację od Elzy. Nie była w stanie normalnie funkcjonować, cały czas myślała o nieszczęściu przyjaciółki. Pani Rudzka szybko zorientowała się, że coś jest nie tak. Danusia nie potrafiła sobie wyobrazić, jak to jest nie mieć wzroku. Jednocześnie Elza była dla niej wzorem, w końcu była taka uśmiechnięta i pozytywnie do wszystkich nastawiona. Dla Danusi to wszystko było przytłaczające, chciała więc być sama. Kiedy weszła na poddasze, dobiegł ją fragment rozmowy pani Ady z Arturem, który stwierdził, że dziewczynka, zanim poznała Elzę, była zainteresowana jedynie samą sobą. Z kolei pani Ada bardzo martwiła się o Danusię. Dziewczynka długo myślała o tym, co udało się jej usłyszeć. Zdecydowała także, że powie cioci o chorobie Elzy.
„Pierwsze kłamstwo”
Kiedy dziewczynki znów się spotkały, Elza powiedziała Danusi, że jej dziadek odbył rozmowę z panią Adą. Pozwolił jej odwiedzać Pisankę, kiedy będzie miała na to ochotę. Elza poprosiła Danusię, aby opowiedziała jej o morzu, o tym, jak je widzi. Potem sama opowiedziała o bursztynie, który znalazła i traktowała jak swój największy skarb. Dziewczynki w pewnym momencie weszły do wody i zaczęły się nią wzajemnie pryskać. Elza opowiadała Danusi, jak wiele nauczył ją profesor. To dzięki niemu wiedziała tak dużo o nadmorskiej przyrodzie. Chciała także „obejrzeć” przyjaciółkę. Danusia pozwoliła jej więc dotykać swojej twarzy. Trwało to bardzo długo. Na koniec oświadczyła, że Danusia jest bardzo ładna. Dziewczynka jednak odparła, że Elza jest ładniejsza. Było to kłamstwo, ale Danusia widziała, jak wielką przyjemność sprawiła nim Elzie.
„Roman nie miał racji”
Dziewczynki z każdym dniem coraz bardziej się do siebie zbliżały. Danusia teraz o wszystkim mówiła Elzie. Ta z kolei chętnie prosiła Danusię o opisy miejsc, kształtów, kolorów. Ona za to opowiadała sporo o morzu i przyrodzie. Okazało się także, że Elza ma doskonały słuch i z daleka jest stanie stwierdzić, że ktoś się zbliża. Dziewczynki sporo czasu spędzały na molo, rozmawiając o morzu. Danusia opowiadała Elzie między innymi o statkach i stojących kutrach rybackich. Opowiedziała Elzie także o planowanym wyjeździe Artura i zaprosiła dziewczynkę do Pisanki na niedzielny obiad.
Siedząc na molo, rozmawiały o morzu. Danusia opowiadała o statkach i kutrach rybackich. Powiedziała o wyjeździe Artura i zaprosiła na niedzielny obiad do Pisanki.
„Okręt tonie”
Kiedy Elza przyszła w niedzielę do Danusi, była wyjątkowo poważna. Milczała właściwie przez cały obiad. Dopiero kiedy dziewczynki poszły do pokoju Danusiu, poczuła się nieco swobodniej. Dziewczynki postanowiły bawić się w statek. Danusia miała być kapitanem, Elza pasażerką, a towarzyszący im Smok – jej synkiem. W pewnym momencie dziewczynki zaczęły się bawić w sztorm i zatonięcie statku. Narobiły przy tym sporo hałasu, aż przestraszona pani Ada pojawiła się na górze, aby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Danusi zrobiło się bardzo wstyd, że nie była na tyle odpowiedzialna, na ile powinna być.
„Dobrze i źle”
Ciocia, bo tak już ją Danusia nazywała konsekwentnie, umówiła się z Budziszami, że Elza do Pisanki będzie na obiady przychodzić codziennie. Dziewczynka z każdym dniem coraz bardziej przyzwyczajała się do nowego towarzystwa. Pewnego dnia dziewczynki poszły na jagody. W trakcie wędrówki rozmawiały o krasnoludkach. Nagle Elza powiedziała, że zazdrości Danusi, że ta może się uczyć i poznawać kolejne rzeczy. Danusia zdecydowała się wyznać Elzie, że to ona uratowała ją pewnego dnia przed Piotrkiem. W pewnym momencie zauważyła żmiję, którą dziewczynkom udało się dzięki temu ominąć. Niestety to samo nie udało się już z burzą, którą dziewczynki zauważyły zbyt późno. Danusia nie miała tak dobrej orientacji w terenie i się zgubiła. Tym razem jednak Elza, która dotykając drzew, odnalazła właściwy kierunek, wskazała, jak powinny wyjść nad morze. Kiedy to się udało, bez problemów dziewczynki trafiły do chaty Budziszów. Po nawałnicy stary Budzisz odprowadził Danusię do pani Ady. Dziewczynka nie wiedziała, co ma powiedzieć cioci, ale tej w domu jeszcze nie było.
„Trzy listy”
Mama Danusi, dzięki listom od pani Ady, dowiedziała się o relacji Danusi i Elzy. Okazało się także, że dziewczynka nie była wcale wnuczką Budziszów. W 1952 roku zamieszkała u nich po prostu kobieta z małym dzieckiem, która przedstawiała się jako wdowa po zmarłym na emigracji muzyku. Niestety także i ona wkrótce zmarła, zostawiając półtoraroczną niewidomą od urodzenia córeczkę. Budziszowie postanowili się zaopiekować dziewczynką, po którą nikt się nie zgłaszał. Zaczęli ją traktować jak własną wnuczkę i tak właśnie wychowywali. Pani Ada także chciała pomóc, dlatego poprosiła swoją przyjaciółkę, aby ta poszukała w Toruniu specjalisty okulisty, który mógłby przebadać Elzę.
Danusia z kolei zwróciła się do mamy z prośbą o zakup organków, które chciała podarować przyjaciółce. W odpowiedzi na te wiadomości pani Gawlikowa poinformowała, że przyjedzie po córkę tydzień później, skoro i pani Ada i Danusia nalegają na przedłużenie pobytu. Jeśli chodzi o Elzę, domniemywała, że najlepszym rozwiązaniem dla niej będzie zakład dla osób ociemniałych.
„Z morzem nie ma żartów”
Pewnego dnia Danusia i Elza bawiły się na jednej z dzikich plaż przy łodziach rybackich. Danusia chciała jedną z nich zepchnąć do morza, ale Elza ją powstrzymała. Wsiadły natomiast do jednej z nich. Postanowiły pobawić się w rybaków. Okazało się jednak, że chwile później woda poruszyła łodzią. Elza wolała wysiąść, ale Danusia namówiła ją, aby jeszcze chwile popłynęły. W łodzi nie było jednak wiosła, a fala niosła dziewczyny coraz dalej od brzegu. Kiedy zauważyły żaglówkę, zaczęły wołać o pomoc, tym bardziej że łódź zaczęła przeciekać. Dziewczynki próbowały ją wyrzucać ze środka, ale na niewiele to się zdało. W pewnym momencie łódź się przewróciła. W tym momencie ktoś wciągnął Elzę za warkocz, Danusię także wyłowiono z wody. Zobaczyła twarz Piotrka.
„Smutki i nadzieje”
Po całym tym wydarzeniu Danusia się bardzo rozchorowała. Przede wszystkim jednak było jej bardzo wstyd, że wykazała się taką nieodpowiedzialnością, narażając tym samym Elzę na ogromne niebezpieczeństwo. Dziewczynki nie widziały się już od tygodnia, a jednocześnie zbliżał się czas powrotu Danusi do Torunia. W pewnym momencie do jej pokoju weszła ciocia i oznajmiła, że Danusia zostanie u niej do 10 sierpnia, czyli jeszcze prawie dwa tygodnie. Dziewczynka chciała wiedzieć, czy będzie mogła spotykać się z Elzą. Interesowało ją także znaczenie słowa adoptować, które kiedyś usłyszała od Pani Łucji. Pytała także, czy ciocia Ada przyjmie ją w następne wakacje.
„Znowu razem”
Po kolejnych trzech dniach Danusia wreszcie wybrała się w odwiedziny do przyjaciółki. Dziewczynki przyszły razem do Pisanki. W trakcie spotkania Danusia chciała jakoś przygotować Elzę na to, że ona niedługo wyjeździe. Umówiły się także na wspólne wyjście na plażę, gdzie planowały zabawę w cyrk. Najpierw jednak bawiły się lalkami cioci Ady, udając, że są ich mamami. Do lalek zwracały się więc tak, jakby to rodzice mówili o nich. Po tej części zabawy ruszyły na plażę. Cyrkową areną stała się Smocza Jama. Dziewczynki przeistoczyły się w cyrkowe zwierzęta, błaznów, magików. Bardzo dobrze się bawiły. Kiedy wracały do domu, spotkały po drodze Piotra. Ten znów zaczął się z nich śmiać, wyzywając od topielic. Mimo to Danusia nie dała się sprowokować i podziękowała mu za to, że uratował im życie.
„Ostatni tydzień”
Nadszedł ostatni tydzień pobytu Danusi u cioci Ady. Franciszka była zajęta smażeniem konfitur, ciocia pisała listy. W tym momencie do domu weszła mama Danusi. Wszystkich ucieszyło to, że się pojawiła. Danusia od razu zapytała mamę o organki dla Elzy. Dziewczynka pobiegła do siebie, a kobiety wymieniły porozumiewawcze spojrzenie. Pani Ada chciała, aby przyjaciółka została u niej nieco dłużej. Kobiety rozmawiały do późnej nocy.
Tydzień od przyjazdu mamy Danusi minął bardzo szybko. Elza była bardzo szczęśliwa z prezentu, który otrzymała. Bardzo szybko opanowała grę na organkach. W ostatnią niedzielę pani Gawlikowa zaproponowała wspólną wycieczkę statkiem. Danusia była zachwycona. Nie umknął jej jednak przy tym smutek Elzy, którego dziewczynka nie potrafiła ukryć.
„Śpiew syreny"
Dziewczynki nie zdawały sobie sprawy, że w ostatnich dniach pani Rudzka do Budziszów zaglądała co najmniej kilka razy. Danusi usłyszała jednak przypadkiem fragment rozmowy cioci i mamy o pomaganiu komuś i podejmowaniu jakiejś ważnej decyzji. Nie skupiła się na tym jednak zbytnio, bo bardziej interesowało ją to, czy może pójść pożegnać się z Elzą. Wyszła z domu i znalazła dziewczynkę na wydmie. Elza opowiada jej, że kiedy nie mogła spać w nocy, wyszła nad morze i usłyszała śpiew syreny. Na pamiątkę wspólnych wakacji podarowała Danusi swój bursztyn. Spacerując powoli, wróciły do wioski.
„Ach, bardzo się cieszę”
Ostatni dzień pobytu u cioci Ady był dla Danusi bardzo smutny. Dziewczynka została w domu z panią Franciszką. Gospodyni próbowała wlać w jej serce trochę nadziei, przekonując, że może historia Elzy się odmieni. Dziewczynka w końcu usiadła do pożegnalnego listu dla przyjaciółki. Nagle usłyszała szczekanie Smoka. Chciała sprawdzić, kto idzie. Okazało się, że to szedł stary Budzisz z Elzą bardzo świątecznie ubraną. Danusia dowiedziała się, że dziewczynka ma jechać do Torunia na miesiąc lub dwa. Danusia była przeszczęśliwa. Kiedy już wracały do Torunia, mama wyjaśniła jej, że Elza jedzie z nimi, aby mogli ją obejrzeć specjaliści od wzroku. Istniała bowiem jakaś nadzieja, że choroba Elzy nie jest nieuleczalna, jak wszyscy do tej pory myśleli.
Okazało się, że Elza sama jeszcze nie wiedziała, że pani Ada, niezależnie od przebiegu leczenia, chciała ją adoptować. Po powrocie z Torunia Elza miała zamieszkać w Pisance i mieć przybraną mamę. Tego jednak powinna się dowiedzieć dopiero za jakiś czas. Danusia zrozumiała, co mówi do niej mama. Skomentowała to więc tylko, mówią, że może rzeczywiście Elza pewnego dnia słyszała śpiew syreny zapowiadający zmianę w jej życiu.
