Z perspektywy aksjologii- lojalność- zajmuje szczytową pozycję w etyce. A jak rzecz się ma w filozofii? Patrząc na żywoty słynnych, antycznych myślicieli dostrzegamy, że stanowią one swoisty obraz pojęcia lojalności, nastawienia do niej, celowości względem której winno się być lojalnym; jak również przykład wytycznych wskazujących normy działania tym, którzy zwykli kierować się w życiu myślą i twórczością owych filozofów.
W moich rozważaniach, chciałabym poruszyć, dokonać analizy i zreasumować zagadnienie lojalności w ujęciu trzech- w moim mniemaniu- najbardziej wartościowych myślicieli, na których wykładni obecnie opieram swoje życie.
Pojęcie lojalności w ramach etyki, pojmuję jako respektowanie prawa i należyte spełnianie obowiązków- tak, tych ustanowionych przez ojczyznę, jak i tych, które daje nam religia oraz tych przyjętych przez nas z własnej, nieprzymuszonej woli. A zwłaszcza tych ostatnich, bowiem to one stanowią w końcu rezultat naszego świadomego wyboru. To im winniśmy bezgranicznie ufać, służyć i się poświęcić. Nie wolno ignorować także prawa moralnego, które samodzielnie konstruujemy w ciągu całego życia w konfrontacji z realiami. Podkreślić trzeba, że to właśnie ono- nasze zachowawcze i osobiste prawo-formuje się na drodze różnorakich empirii, przeżyć, lecz nie tylko. Moim zdaniem, niezwykle pokaźną role w jego kształtowaniu odgrywa wychowanie oraz domowe środowisko, w którym wzrastaliśmy i funkcjonujemy, a które przekazuje nam wartości i sądy. Lojalność jest umiejętnością działania koherentnego z elementami dla nas najcenniejszymi moralnie- bez względu na to, kto jest autorem zasad świadomie stosowanych w naszym życiu. Sądzę, iż "być lojalnym" to znaczy potrafić wybiegać w przyszłość tak daleko, aby potrafić przewidzieć i poddać ocenie skutki własnego zachowania, bowiem - chociaż prawie wszystkie typy przyjętych norm wykreowane zostały ze względu na cel nadrzędny, którym jest nasze dobro- to jednak nie zawsze lojalność wiedzie nas ku właściwemu celowi, a także nie zawsze cel istoty ludzkiej zgodny jest z celem ogółu. Jednostka ludzka wielokrotnie już, znajdując się na rozstaju dróg, nie może uniknąć dokonania wyboru i z pewnością nie jeden raz, przychodzi mu zadać pytanie- być lojalnym czy lepiej ulec swemu wewnętrznemu odczuciu, nakazującemu postąpić wbrew obowiązującemu nas prawu. Bo oto lojalność winna iść równym krokiem z umiejętnością wydania sądu wartościującego oraz postawienia na "mniejsze zło" lub dobro jak największej grupy ludzi. "Zaślepiona" lojalność zdolna jest- według mnie- zadać ogromne cierpienie- tak nam osobiście, jak też społeczeństwu, w którym przyszło nam funkcjonować.
Aby najlepiej rozpocząć filozoficzną podróż z lojalnością, pierwszym przystankiem na naszej trasie winien być Sokrates- myśliciel żyjący w latach 469-399 p.n.e., o którym powiada się, że "sprowadził filozofię z nieba na ziemię". Nie interesował się on otoczeniem zewnętrznym w postaci roślin, domów, zwierząt, ale skupiał się wyłącznie na ludziach. Filozof ów przyszedł na świat w Atenach i tam właśnie, ulice tego miasta stały się dla niego profesorską katedrą, z której przekazywał swoją wiedzę innym. Był też nasz filozof ogromnym patriotą, który w chwilach trudnych dla ojczyzny, służył jej jako hoplita, zaś w chwilach jej dobrobytu- wykazywał się odwagą, trzeźwością umysłu jako urzędnik. Lojalność sokratejska nie miała granic i odnosiła się ona do kodeksów prawnych kraju, w którym działał. Nauczał więc bezinteresownie nasz filozof w Atenach, stawiając przypadkowym przechodniom najróżniejsze pytania w celu wymuszenia na nich używania rozumu, a jednocześnie wyegzekwowanie wiedzy ukrytej w ich wnętrzach ( tzw. metoda majeutyczna). Mędrcom zaś zadawał pytania wykorzystujące logiczne konkludowanie, po czym doprowadzał ich do niedorzeczności (metoda elenchos), demaskując jednocześnie wiedzę chimeryczną. Przyjmował nasz filozof : "poznaj samego siebie, aby móc uszczęśliwić innych" i to właśnie legło u podstaw humanizmu tamtych czasów. Do końca tych dni pozostał wierny temu twierdzeniu i usiłował przekazać je innym. Mimo licznych starań, wykładnia sokratejska nie spotkała się z powszechną aprobatą ( zwłaszcza arystokracji), a sam jej autor w efekcie został okrzyknięty demoralizatorem młodzieży i skazany na pozbawienie życia. Prawdą jest, że tak oskarżyciele, jak i sędziowie- raczej nie przewidywali najsurowszego wymiaru kary, jednak zachowanie filozofa, który nie dostrzegał w sobie winy, a nawet podkreślał epokowe znaczenie swych działań, doprowadziło do nieodwracalnej decyzji sądu. Kiedy zapytano go, jaki rodzaj kary sam by sobie przeznaczył, odparł , iż "chciałby odtąd być honorowo goszczony w ratuszu"- co ogromnie zdumiało reprezentantów wymiaru sprawiedliwości i utwierdziło w przekonaniu o wydaniu właściwego wyroku.
Przed egzekucją filozof nasz odbył karę 30 dni pozbawienia wolności, w czasie których uczniowie jego zaplanowali wyswobodzenie swego mistrza. Sokrates nie przyjął jednak ich propozycji, będąc niezłamanie wiernym prawu. Jest on tym samym- moim zdaniem- idealny przykład tego, w jaki sposób pozostawać wiernym prawdzie i uczciwym w stosunku do własnego systemu aksjonormatywnego. W chwili, gdy nie skorzystał z możliwości uniknięcia kary, pokłonił się swym ideom, pomiatając równocześnie instytucją sądu, gdyż nie zawsze sąd ma cokolwiek wspólnego ze sprawiedliwością. W przypadku Sokratesa, wydano na śmierć człowieka bez skazy, któremu stawiano zarzuty wysnute z jego dobroczynnej działalności społecznej. Ojczyzna, przeciwstawiając się naukowości i logice, obróciła się po części ku samej sobie- zaniedbała bowiem intelektualny postęp obywateli i hamowała odkrycie niezgłębionych aspektów mądrości. Czy wobec tego wierność takiemu państwu ma jakikolwiek sens?
Wykazać pragnę w tym miejscu swój sprzeciw wobec tzw. "lojalności bezwzględnej", ta bowiem przynosi jedynie negatywne skutki. "Zaślepiona" lojalność sokratejska przywiodła go w ramiona śmierci, ludzkość zaś straciła człowieka wielkiego formatu, który usiłował wtajemniczyć ją w to, co dotąd nieznane. Śmierć Sokratesa, to w moim odczuciu- okazałe mauzoleum lojalności wyuzdanej z szacunku do najcenniejszej wartości- ludzkiego życia.
Ów antyczny myśliciel, strzegący lojalności względem władzy, wnosił o władzę mądrą na wysokim poziomie kultury oraz szacunek dla prawa rozumnego i sprawiedliwego. Istota ludzka ma wiele wspólnego z sędzią dobra i zła, prawdy i kłamstwa. Sama dla siebie jest radcą w ocenianiu wartości i norm etycznych. Ludzka dusza stanowi o jednostce i stanowi rzecz najwyższej rangi; głupota zaś jest niedoskonałością umysłu. A zatem człowiek będąc istotą obdarzoną intelektem winien pozostać wierny samemu sobie. Sokrates tak właśnie postąpił i pozbawił siebie życia. Usłuchał tego, co podpowiadał mu głos sumienia, lecz czy to przyczyniło się do jego szczęścia? A czyż to właśnie nie jego lojalność względem własnych przekonań, kodeksów prawnych-sprawiła, że ten idealny żołnierz i patriota-tak mocno zakorzenił się w historii myśli filozoficznej? Może to właśnie jego lojalność przyczyniła się do jego odrodzenia w poglądach i dorobku pisarskim platończyków, cyników, stoików, epikurejczyków oraz współcześnie działających historyków filozofii i filozofów. Niemożnością jest zatem, udzielić niewieloznacznej odpowiedzi na pytanie- czy pozostać wiernym kodeksom prawnym, swej duszy; a może lepiej sugerować się drogą do szczęścia w znaczeniu zawężonym- osobistego, albo także w szerszym- dobra ogółu.
Następny filozof, który w moim mniemaniu, znacząco przyczynił się do formowania się pojęcia lojalności w filozofii, to św. Tomasz z Akwinu- myśliciel z natury swej małomówny, któremu dane było dokonać dzieła doniosłego i wielkiego- w pewnym sensie "ochrzcił on Arystotelesa" i wpisał jego dorobek w zmienionej formie do tradycji chrześcijańsko-teologicznej.
Swoistą cezurę stanowi tu z całą pewnością głoszony przez Tomasza intelektualizm, czyli supremacja rozumu jako opozycja względem woluntaryzmu św. Augustyna i jego następców. Dokonanie św. Tomasza pojmować można ambiwalentnie : pozytywnie-odnosiło się ono do składowych metafizyki Arystotelesa; negatywny- potępiało innowierców, pogan, zwolenników herezji. Ów myśliciel odgrodził się grubym murem od teorii separacji człowieka od realiów w celu odkrycia wyłącznie Boga i duszy, której autorem był Augustyn. I chociaż w filozofii obu myślicieli Bóg uchodzi za cel ostateczny, to jednak według Tomasza- mądrość i wiedza były drogowskazami na ścieżce Jego poznania. Bóg usytuowany jest względem człowieka nieskończenie daleko. Wyłącznie rozum umożliwia człowiekowi analizę aktu stworzenia, źródeł poznania i celu absolutnego. Mądrość i religia stanowią dwie, odrębne przyczyny wiodące ku jednej celowości- Bogu. To właśnie Jemu- według Tomasza- człowiek powinien być posłuszny i wierny. Wszechświat to wysoka drabina, na której szczeblu najwyższym umiejscowiony jest Bóg, pod nim- aniołowie jako łącznicy między Stwórcą a stworzeniem; niżej człowiek składający się z ciała, umysłu i duszy. Pod tą triadą bytów, umieszcza Tomasz dopiero wszelaką materię żywą i martwą, będącą służebnicą ludzkości.
Taka hierarchia bytów tworzy- według Akwinaty- wewnętrzny ład osobowościowy jestestw. Zgoda na taki układ świata- znaczył dla Tomasza- pokładanie ufności w mądrość i dobro Stworzyciela. Również i filozofia winna być ukierunkowana na Boga, dowodzić prawd wiary, które znacznie przekraczają człowiecze możliwości poznawczo-intelektualne, stąd też- powinno się je zwyczajnie aprobować, nie zaś kontemplować- o ile, rzecz jasna- wywodzą się z Boga. Sformułowania niezgodne z objawieniem, zawsze są nieprawdziwe. Myśl ta znajduje wyraz w tzw. "zasadzie normy negatywnej", która wielokrotnie stanowiła w czasach późniejszych miernik lojalności i respektowania praw. Św. Tomasz głosi więc supremację objawienia względem umysłu. Twierdzi, że religijny nacisk powinien pojawiać się w cyklu myślenia, stanowić bazę lojalności, bowiem Boska natura utkwiona jest człowieku. W tym miejscu przywołuje tzw. pięć dróg prowadzącym do przyznania istnienia Stwórcy- dowód z ruchu, przyczyny sprawczej, przygodności świata, różnych stopni doskonałości, z celowości. Są one niezgodne z prawidłami logicznymi, mało mówią o Stwórcy, jednak wiele o relacjach w kosmosie. Najwyższy lad stanowi prawo boskie, na którym bazuje prawo natury; niżej usytuowane jest prawo sformułowane przez ludzi oraz prawo kościelne, gdzie zaznaczyć trzeba, ze Kościół jest we władaniu nie tylko pełnomocnictwa, ale i możliwości zażądania, aby prawo stanowione było koherentne z prawem natury. Istota ludzka złożona z ciała i duszy winna najbardziej doceniać dobra niecielesne i być pełną pokory i umiłowania. Nie wszyscy uczestnicy społeczeństwa mogą się sobie równać. Najwyżej w hierarchii społecznej usytuowany jest władca, któremu podwładni zobowiązani są pozostać lojalnymi. Społeczeństwo bytuje dla celu wzniosłego- zbawienia , stąd też Państwo powinno być posłuszne Kościołowi. Król niezmierzający do celu wytyczonego przez Boga powinien podlegać sądowi władzy duchowej. W taki oto sposób, św. Tomasz, wzorując się na Arystotelesie i jednocząc jego elementarne pojęcia moralne z chrześcijańskim stanowiskiem względem życia- wykreował niezbity system etyczny.
Podług teorii Akwinaty, to Stwórca stanowi cel najwyższy, łaskawy i wybitnie mądry, sprawiający, że świat posiada sensowność oraz, że to Jemu człowiek winien bezgranicznie ufać i się poświęcić. Jego prawa, istoty ludzkie winny respektować, gdyż Jego reguły są najznamienitsze i niezbite. Myśl Akwinaty, choć moralnie nie wzbudza jakichkolwiek zastrzeżeń, godzi jednak w mój światopogląd i pojmowanie lojalności. Popieram rozdział filozofii od teologii, a także oswobodzenie nauk spod protekcji Kościoła. Absolutna lojalność względem doktryn teologicznych, uzależnienie od nich pojmowania wszechświata oraz ogółu nauk, może przyczynić się do zastopowania ich postępu. Ku mojej uldze, poziom dziedzin współczesnych m.in. przyrodniczych, podaje nam niepodważalny dowód tego, że lojalność i wierność tomaszowej wykładni nie było radykalne, a -jak myślę -, zbalansowane. Widać więc wyraźnie, że w tym miejscu także dominował umysł. Wszak do dzisiaj istnieją ogromne rzesze fanatycznych lojalistów względem swych poglądów kolidujących z dobrem ogółu; jednak pokładam głęboką ufność, w tym, że nie mogą w żaden sposób opóźnić, bądź wstrzymać rozwoju. Zaopiniować muszę więc jeszcze tylko jeden aspekt lojalności, ujawniający się na płaszczyźnie Państwo- Kościół. I mimo że nie przeczę lojalności konkretnej istoty ludzkiej wobec zasad wyznawanej wiary- to jednak stoję twardo na stanowisku, że dominująca pozycja Kościoła w stosunku do Państwa zakrawa na absurd, wynikający- ot choćby z reguły tolerancji dla innych wyznań, których to poglądy nie są na ogół spoiste. Lojalność i szacunek względem wiary jest- według mnie- kwestią indywidualną i nader subtelną. Sądzę także, że ogół instytucji kultu religii w Państwie- temu właśnie państwu winny podlegać i względem Państwa okazywać lojalność. Wyłącznie w takiej sytuacji istnieć może solidarność konkretnego narodu, wyzwolona od piętna walk na tle religijnym.
"Niebo gwieździste nade mną, a prawo moralne we mnie"- tak mawiał u kresu XVII wieku, niemiecki myśliciel Immanuel Kant. To on ostatecznie domknął wrota epoki oświecenia i zainicjował nowe wizje. Wdrożył on do filozofii nową metodą stawiania pytań filozoficznych i udzielił na nie nieznanych dotąd odpowiedzi. Istota ludzką postrzega jako byt funkcjonujący aktywnie i z poczuciem moralności, podkreśliwszy przy tym fakt, iż jest on fragmentem wielkiego kosmosu, sterowanego pewnymi normami z racji przyczynowości świata; mimo to w barierach etycznych- człowiek to jestestwo wolne, autonomiczne względem eksterytorialnych determinant. Zdaniem Kanta to wolność stanowi bazę moralności. Człowiek odarty z wolności nie może podlegać osądowi etycznemu. Jego postawa bowiem, nie posiada moralnej wagi, bowiem nie posiada możliwości podjęcia decyzji. Głosi więc nasz filozof, lojalność względem własnego "ja" i czynie zeń element priorytetowy. Przyzwala wszak ograniczenie pewnego zakresu wolności, jednak wyłącznie, gdy miałoby ono zapewnić bezpieczeństwo dla wolności dużych zbiorowości ludzkich. Odrzuca wszelkie bariery klasowe, bądź też realizację własnych interesów kosztem drugiego człowieka. Wierność prawu istniejącemu w naturze człowieczej stanowi świadectwo człowieczeństwa. Jest to prawo ogólne i przestrzegane przez całą zbiorowość społeczną. Z tego właśnie profilu, dokonywać możemy podziału na postępowanie dobre i złe. Lojalność wobec prawa etycznego to istny cel egzystencji, ukazujący wartość jestestw ludzkich. Kantowska "dobra wola" jest niczym innym, jak potrzebą czynienia dobra- pojmowana jako cel autoteliczny, a nie jako środek do celu prowadzący. Wyłącznie wtedy, działanie jest szczerze moralne, gdy nie tylko przestrzega prawa, ale też działa według praw etyki. Zdajemy sobie sprawę z trudności tego zadania, bowiem ludzka wola waha się między apriorycznymi regułami etycznymi a doświadczalnymi bodźcami. Kant głosi dążenie do moralnej perfekcji przez lojalność względem prawa moralnego oswobodzoną z doświadczalnego nacisku. Możliwe to jest w przypadku wypadku działania zgodnego z Jego imperatywem kategorycznym- insynuującym nam tego typu zachowanie, byśmy za każdym razem mogli pragnąć, aby nasza życiowa dewiza urosła do rangi prawa powszechnie akceptowanego. Każdy z nas nosi w sobie osobiste prawo i bezwzględnie go przestrzegając, wierny jest sobie samemu.
Rozsądek, który wpisany w ludzkim rozum umożliwia konkludowanie przyczynowo- skutkowe. O lojalności decyduje umysł, warunkując następstwo zjawisk określanych mianem natury. Nauka ukazać zdolna jedynie fragmentaryczne poznanie, umysł zaś zmierza do syntezy wszystkiego. Idea duszy i Boga nie mieści się w ciasnych ramach poznania intelektualnego, a czy wobec tego, możemy prawić o wierności Boskim nakazom? Uwzględniając kantowską wykładnię- lojalność wobec Boga, przesunąć możemy na niższy pułap w hierarchii; pierwszy szczebel przyznając umysłowi. To rozum decyduje o tym, co przeżywamy, jak się zapatrujemy na pewne rzeczy- tylko jemu trzeba bezgranicznie ufać. O lojalności decydować winien umysł, bowiem w rozumie człowieczym odbywa się cały proces decyzyjny- to tam powstają prawa etyczne i ich wartościowanie. Cel człowieczeństwa, czyli realizacja osobistego prawa etycznego- świadczy o naszej godności, wartości i niezależności. Tak więc w kantowskiej doktrynie miejsce tomaszowego Stwórcy zajmuje sam jednostka ludzka ze swą mocą i ułomnością. Jej łaskawość i bezinteresowność przynosi efekty szczerze moralne.
Podążając tropem kantowskiej lojalności, sądzę, że zajmuje ona pozycję nadrzędną względem poprzednio zaprezentowanych wykładni. Uważam, że to człowiek stanowi jestestwo perfekcyjne spośród żyjących w kosmosie, poznawalnym doświadczalnie; a zatem to on winien sam określić system akjsonormatywny. Bez wątpienia, społeczeństwo wywiera przemożny wpływ na te decyzje, a mimo to rozum- dla którego syntezy, badania i konkluzje nie są przeszkodą- zdolny jest odróżnić dobro od zła i przewidzieć następstwa swych kroków.
A zatem, w filozofii- lojalność postrzega się w sposób niejednoznaczny. Formowała się i podlegała licznym modyfikacjom na długiej osi czasu. I chyba nie istniał ktoś, kto potrafiłby jednoznacznie określić, komu lub czemu- przysługuje lojalność bezwzględna- o ile taka w ogóle istnieje. A które prawa uchodzą za te odpowiednie, wyznaczające moralny kierunek naszego istnienia: sokratejskie prawo państwowe, święte, tomaszowe, boskie prawo; czy może prawo moralne filozofii Kanta? I dzisiaj, pojęcie lojalności przywołuje na myśl szereg pytań: : "komu?" i "w jakim stopniu?". Aktualnie, w czasie, kiedy normy prawne koordynują działanie coraz to nowszych dyscyplin naukowych, nie jeden raz błądzimy i czujemy trwogę. Coraz trudniej podjąć właściwą decyzję- być lojalnym względem ojczyzny, wiary, czy innych norm. Lojalność wobec którego organu jest prawdziwie moralna? I chyba najlepszą odpowiedź dał Kant, wskazując drogę imperatywu kategorycznego, podkreślając prym zbalansowania i rozsądku. Wyłącznie takie reguły lojalności uznać mogę za moralne prawdziwie. Lojalność piastująca wysoką lokatę w hierarchii ludzkich wartości, nie powinna- według mnie- górować nad umysłem i zdolnością pozyskiwania profitów z jego dobrodziejstwa. Nie stanowi też lojalność cechy autotelicznej, tyczy się nakreślonego działania i zachowania, widzianego oczami człowieczeństwa i znaczenia człowieka w świecie.
Do napisania tej pracy posłużyły mi następujące pozycje:
-"Historia filozofii" W. Tatarkiewicz tom I i II PWN 1958r
-"Historia filozofii" B.A.G. Fuller tom I i II PWN 1967r
-"Historia doktryn politycznych i prawnych" A. Sylwestrzak PWN 1997r
-"Historia doktryn politycznych i prawnych" H. Olszewski PWN 1978r
-"Spotkania z filozofią" A. Sikora ISKRY 1983r
-"Słownik języka polskiego" PWN 1988