XX-lecie międzywojenne było szczególnie trudnym okresem w historii całego XX wieku. Z jednej strony załamaniu uległ wyznawany przed I wojną światową system wartości, 1914 rok był "naturalną" cezurą dla rozwijającej się sztuki, filozofii, nauki, nawet po odzyskaniu stabilności w 1918 roku Europa pogrążyła się w refleksji nad swym losem. Wszystkie znane do tej pory systemy wartości okazały się albo zbyt słabe, by przeciwstawić się złu wojny, albo wręcz do niej doprowadziły. Z drugiej strony, społeczeństwa europejskie, poszukując nowych, silnych idei i wartości, uległy obywatelskiemu zniewoleniu. Już w latach 30-tych widzimy wzrost popularności faszyzmu, nazizmu, komunizmu. Demokracja została zagrożona w kilkanaście lat po jej wywalczeniu, w społeczeństwach rozpoczęła się "ucieczka od wolności".

W Polsce było jeszcze gorzej. Runęły przedwojenne mity, utopijne wizje, romantyczno-pozytywistyczne ideały zetknęły się z brutalna rzeczywistością. Społeczeństwo miało juz swe państwo, ale nie było jednością. Okazało się, że w czasach pokoju, brakowało Polakom solidarności, determinacji to stworzenia prawdziwej wspólnoty. Świat literatury podzielił się na tych, co chcieli wyzwolić w końcu sztukę od służalczości wobec państwa i tych, którzy chcieli nadal ją angażować w sprawy polityczno-społeczne. Pierwsi mieli jednak zdecydowaną przewagę.

Pierwsi zamanifestowali swą niezależność młodzi poeci: Skamander, Futuryści, Awangarda. Chcieli oni żyć pełną piersią, w wierszach opisywać prawdziwą rzeczywistość, nie tę ideologiczną, chcieli czerpać z wszystkich dostępnych im obszarów życia, tych, które tradycja uznawała wcześniej za zbyt trywialne - nauki, techniki, codzienności, biologii, fizjologii nawet. Odrzucili oni etos romantycznej, patriotycznej poezji.

Proza nie pozostała długo w tyle, rzeczywistość była wówczas tak interesująca, dokonywało się tyle znaczących zmian w życiu jednostki i społeczeństwa, iż nie można było tego nie opisać. Jednak postępujący kapitalizm w swojej najbardziej brutalnej formie, spowodował zaostrzenie się konfliktów wewnętrznych, narastał problem nędzy i zacofania, powstała ogromna klasa robotnicza, niezadowolona ze swego bytu. Za ścianą wschodnią szalała rewolucja, komuniści stali się więc coraz bardziej popularni i w Polsce. Obrazuje to Żeromski w "Przedwiośniu", którą W. Maciąg określi "powieścią o niepodległości jako stanie wzmożonych konfliktów egzystencjalnych, gdzie wolność ukazuje swoją wieloznaczność i gdzie wobec tego sam wybór okazuje się niemożliwy. Powinność wobec upośledzonych, ale powinność doznawana samotnie jako bunt przeciw niedoskonałości świata - oto kres powieści społecznej z ducha socjalistycznej utopii".

Widmo totalitaryzmu pojawiło się znacznie wcześniej niż jego realna groźba. W "Procesie" F. Kafki widzimy właśnie świat rządzony przez absurdalną, anonimową, lecz wszechpotężną siłę, która tworząc sobie doskonale funkcjonujący aparat władzy, kontroluje z dystansu poczynania każdej jednostki. Wydarzenia przedstawione w "Procesie" z perspektywy istniejących przed i po wojnie systemów totalitarnych, nie wydają się już tak absurdalne i niemożliwe. Aresztowany nad ranem w łóżku Józef K., zostaje oskarżony na podstawie prawa, którego nikt nie zna i nie potrafi mu wytłumaczyć. Mimo to oskarżenie przybiera realną postać, K. musi stawiać się na rozprawy, ale żadna linia obrony nie przynosi rezultatów. Cale życie zostaje podporządkowane procesowi, Józek K. pozbawiony zostaje zupełnie prywatności, "Wszystko przecież należy do sądu". Oskarżony po roku trwania procesu doczekał się w końcu wyroku, umiera z rąk oprawców równie anonimowych co sędziów, umiera ''jak pies''.

"Ojczyzna moja wolna, wolna

więc zrzucam z ramion płaszcz Konrada"

Tak w euforii krzyczeli młodzi poeci, gdy Polska odzyskała niepodległość. Wreszcie młodość mogła być tym czym jest: spontaniczność, lekkomyślnością, zabawą, wyzwaniem, przywilejem, nie obowiązkiem poświęcenia się dla sprawy narodu. Jako poeci pragnęli wyzwolenia również dla swych wierszy, by móc pisać z fantazją, pod dyktando wyobraźni. Między innymi do tych młodych zbuntowanych należeli Skamandryci, którzy zwrócili się ku codzienności, powszedniości, słowem w sztuce miała zapanować teraz demokracja. W centrum zainteresowania pojawiło się życie w jego najprostszej, biologicznej odmianie. Miasto jako miejsce tworzenia się kultury masowej, również było wdzięcznym tematem, choć przedstawiane było przez Skamandrytów w ambiwalentny sposób, również jako obszar zniewolenia człowieka i jego zagubienia. Fascynowała cywilizacja, jej pochód przez życie, jej osiągnięcia, jej wytwory. Poeta przestał być już wywyższonym ponad tłum wieszczem, wybrańcem, pomazańcem, był zwykłym uczestnikiem lub obserwatorem swojej rzeczywistości. Język poetycki również został rozszerzony na te obszary życie, które wcześniej uważano za niegodne poetyckiego opisu; wyrazy potoczne, czasem nawet i wulgaryzmy pojawiały się prowokacyjnie między metaforami i porównaniami. Komunikacja między poetą i czytelnikiem stała się podobna tej codziennej, między ludźmi na ulicy. Kultura masowa, popularna oznaczała wtedy wyzwolenie i morze inspiracji - czerpano z twórczości satyrycznej, kabaretowej, radiowej. "Rzecznikiem" grupy był przede wszystkim Julian Tuwim, który pierwszy odrzucił etos romantyczny (podobnie jak Lechoń w słowach: "A wiosną niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę" - w wierszu "Herostrates"). To on najsilniej reprezentował nur brutalizmu w twórczości Skamandrytów - pisał z bezpośredniością o życiu, ciele, biologii, seksie, językiem równie niepoetyckim, codziennym, często wręcz wulgarnym. W swoim obrazoburczym wierszu prowokacyjnie zatytułowanym: "Dytyramb" tak pisał:

"Wyglancowane dowcipkują pyski,

Wyległo miliard pstrokatej hołoty,

Szurgają nóżki, kołyszą się biodra,

Szur, szur szur, gwar, gwar, gwar,

Suną tysiące rozwydrzonych par.."

Wobec tego nurtu w opozycji stanął Bolesław Leśmian, który reprezentuje bardziej filozoficzną poezję. Skoncentrował się on na kwestiach metafizycznych, które jednak umieszczał zawsze w kontekście rzeczywistości. Filozoficzne dylematy przedstawiał za pomocą poetyckich, konkretnych obrazów, czynił je problemami swych bohaterów, często ludowych, prymitywnych, często groteskowych, fantastycznych. Postrzegał on ludzką codzienną egzystencję przez pryzmat wielkich pytań filozofii i religii. W życiu swoim człowiek wydany jest na pastwę wątpliwości, żaden system nie daje mu oparcia, żaden nie pomoże mu w zmaganiach z realną materią życia - Leśmian mówi za egzystencjalistami o heroizmie humanistycznym jednostki. Wiele miejsca w tej poezji poświęca się zatraceniu człowieka, ostatecznym unicestwieniu go przez siłę wyższą, przez samo życie. Jednak Leśmian nie pozwala swym bohaterom odwrócić się od życia, lecz dzielnie znosić jego trudy. Pochwala naiwną mądrość prostych ludzi, wzorów heroizmu codziennego szuka u kalek, w naturze szuka źródeł siły, witalności i wrażliwości. Jego człowiek współczesny jest daleko od miasta, cywilizacji, techniki - lecz może bliżej jest samego życia?

W sztuce i literaturze XX-lecia istniał również nurt katastroficzny, wywodzący się z filozofii dominującej jeszcze w poprzedniej epoce Młodej Polski. Teraz jednak przybrał on postać bardziej polityczną czy historyczną, a zarazem realną, jako że katastroficzne wizje znalazły swe potwierdzenie w rzeczywistości, w ruinie powojennego świata. Widzimy na przykładzie twórczości Witkacego, na którego wielki wpływ miały obserwacje poczynione podczas wybuchu rewolucji bolszewickiej 1917 roku. Witkacy w nadchodzącym świecie widział upadek wszelkiej metafizyki: filozofii, religii, sztuki, a wraz z nim również człowieka, który traci sens swego istnienia. Stąd unoszący się w jego twórczości "niepokój metafizyczny", który opanowuje bohaterów jego powieści i dramatów, obezwładniając ich i pozbawiając sił witalnych. W miejsce metafizyki przyjdzie konsumpcjonizm, żyjąc w dobrobycie otępiała jednostka straci zdolność myślenia indywidualnego. Ten świat domaga się zmian, być może nawet radykalnych i gwałtownych, jednak rewolucja, która zdaniem pisarza wisi w powietrzu, przyniesie tylko wymianę elity rządzącej, brutalną walkę o władzę i dalsze zniewolenie człowieka. Jednostki, które to przeczuwają są niezdolne zapobiec tym wydarzeniom, popadają w dekadencję, amoralizm, stagnację, pusty artyzm.

1918 rok miał przynieść długo oczekiwane zmiany, miał dać kres europejskim antagonizmom, miał rozwiązać dręczące wiele krajów problemy społeczne, miał wreszcie ocalić i wyzwolić człowieka z kajdan absolutystycznej władzy dawnych mocarstw. Rok 1918 miał rozpocząć czas wielkiego święta: powrotu normalności, dawnych wartości. Jak pisał Andrzej Zawadziński: "między kolejnymi lekcjami, historia podarowała nam pauzę, podczas której mogliśmy zabawić się w normalność". A jednak przyszedł wieki kryzys, trudno było wierzyć w przyszłość, trudno było zaufać doświadczeniu przeszłości - rozpoczął się tak na prawdę czas wielkiej niewiadomej, próżni, w której trzeba było zbudować nowy system wartości, nowe uniwersum. Literatura XX-lecia jest doskonałym świadectwem swoich czasów, pozostając jednocześnie aktualną nawet dziś. Zawsze bowiem zdarza się, że trzeba zacząć coś od początku - tak jak wtedy po 1918 roku.