Nie tylko sam tytuł powieści Nałkowskiej wymaga interpretacji, również potoczne znaczenie tego wyrazu musi zostać tu bliżej scharakteryzowane. Okazuje się bowiem, że codziennie używane określenie "granica" ma nawet w dosłownym, nieliterackim, niemetaforycznym sensie, przynajmniej trzy znaczenia.
Granica jest linią zamykającą, oddzielającą pewien obszar, wyznaczając tym samym jego kształt, formę. Zatem jej funkcja tu sprowadza się do rozróżnienia, wydzielenia, zdefiniowania tego, co dla nas istotne od tego, co nie ważne, od tła. Jeśli jednak przeniesiemy to spostrzeżenie na teren socjologiczny, granica okaże się częścią hierarchicznej struktury społecznej, której metaforyczny obraz przedstawia Nałkowską opisując kamienicę, gdzie wyraźnie rysuje się podział na lokatorów "spod podłogi" i wyższych pięter. Przekroczenie wyznaczonej urodzeniem "pozycji" staje się największym marzeniem dla jednych, a koszmarną groźbą dla drugich. Bariery społeczne można pokonać tylko za pewną cenę - najczęściej jest nią wyrzeczenie się własnych wartości i ideałów i przyjęcie tych, które panują w świecie "o piętro wyżej". Z problemem tym zetknął się początkowo idealista, potem cyniczny pragmatysta Zenon Ziembiewiecz, dla którego awans miał być szansą do tego, by nie tkwić w miejscu, by stać się lepszym niż jego rodzice (zwłaszcza ojciec). Tymczasem stopniowo rezygnował on z idei moralnego rozwoju człowieka, na rzecz kariery, dającej władzę i pozycję.
Ale granica to również ograniczony zasięg czegoś, miara tego, co dozwolone, akceptowalne. Każe nam to spojrzeć na system społeczny jako coś, co kształtuje pewne normy, które jednostki muszą przyjąć i respektować. Nie można indywidualnie wyznaczyć sobie granic moralnych, ponieważ to doprowadziłoby do relatywizmu etycznego i źle rozumianej wolności. Odgórnie przyjęty system norm istnieje po to, by jednostki mogły weryfikować oceny własnych czynów z tym, co myślą na ten temat inni. Nałkowska mówi w "Granicy", że równie istotny, jeśli nie istotniejszy, jak samoocena jest tu fakt postrzegania nas przez innych - na tej bazie tworzą się przecież wszelkie relacje społeczne. "Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my." odkąd pierwsza granicą jest granica samopoznania. Nie można tego zignorować, bowiem może spotkać nas za to kara - jak Zenona. Prawdziwa moralność wznosi się na odpowiedzialności, a ta liczy się z oceną naszych postępków przez innych.
Wreszcie granica to pewien kres, koniec, która najsilniej w powieści doświadczyła Justyna. Po usunięciu nieślubnego dziecka Zenona, stopniowo dochodzi ona do granicy swej wytrzymałości psychicznej. Przestaje ona rozróżniać rzeczywistość od urojenia, cierpi na manie, zatapia się w świecie własnej skrzywdzonej przez mężczyznę psychiki. Nie może już myśleć o niczym innym jak tylko o zemście, kiedy nie udaję jej się popełnić samobójstwa, próbuje zabić sprawcę jej nieszczęścia, wylewając na twarz Zenona kwas. Przekroczenie, którego dokonuje w akcie desperacji jest jedynie odpowiedzią, reakcją na wcześniejsze pogwałcenie granicy moralnej przez Ziembiewicza. Bowiem żaden z czynów nie jest w społecznej siatce interakcji izolowany, każdy ma swoją przyczynę i dokonując oceny należy zawsze o niej pamiętać.
Nałkowska uczyniła z tego tak dobrze znanego nam, ale jednocześnie wieloznacznego wyrazu, jakim jest granica tytuł swojej powieści, nadając słowu wymiar głęboko metaforyczny, filozoficzny i psychologiczny. Granicę możemy rozpatrywać zatem w kontekście społecznym, hierarchii, struktury władzy, w kontekście aksjologicznym jako znaku wyznawanego przez nas systemu wartości oraz w kontekście psychologicznym jako ograniczoności ludzkiego autopoznania i złożoności problemu motywacji w życiu ludzi.