Akcja utworu toczy się w jednym z wielu radzieckich obozów pracy, głównym bohaterem jest zaś Antonii Nikołajkiewicz Tuchoski, który jak inni polscy więźniowie po dostaniu się do niewoli radzieckiej, zesłany jest na Syberię. Tam, w obozie, zmuszony jest do pracy przy wyrębie drzew. Podobnie jak współwięźniowie żyjący w nieludzkich, upokarzających godność człowieka warunkach, opętany jest jedną myślą: przeżycia kolejnego dnia. Ta nadzieja na przetrwanie pozwalała jemu i towarzyszom wstawać codziennie i rozpoczynać następny dzień morderczej pracy, w niej tylko biło źródłem ocalenia. Z drugiej zaś strony, to ona zmuszała ludzi do okrutnych, atawistycznych, wyrachowanych zachowań względem towarzyszy niedoli. Wiara w sens walki o przetrwanie nie miała nic wspólnego ze szlachetnym ideałem człowieczeństwa, solidarności czy empatii - przybierała ona postać najbardziej brutalną i dosłowną. Życie to wartość najwyższa, ale w warunkach obozowych okazywało się, iż jest to zawsze "moje życie". Więźniowie poszukując dla siebie szansy przetrwania, zapominali o ludzkich odruchach, uczuciach jak miłosierdzie, empatia. Śmierć towarzysza nikogo w tym świecie nie napawała smutkiem, wręcz przeciwnie, kierując się czysta logiką zysku materialnego, ludzie cieszyli się ze zdobytego po zmarłym ubraniu, które zwiększało szansę przeżycia w niewyobrażalnym mrozie. Tak system sowieckich więzień, nie zabijając bezpośrednio ludzi, zamieniał ich w bezwolne, działające mechanicznie narzędzia, pozbawione duszy i sumienia. Nie wszyscy jednak poddawali się temu procesowi uprzedmiotowienia, wynaturzenia, odczłowieczenia. Antonii w przypływie jakiś dziwnie gwałtownych uczuć, staje w obronie katowanych koni, mimo że wcześniej niczym szczególnie szlachetnym nie wyróżniał się z grona współwięźniów. Podobnie jak oni myślał i żył tylko czasem teraźniejszym, by przeżyć kolejny dzień.

Opowiadanie porusza ważną tematykę moralną, która ma ogromne znaczenie również dziś, kiedy wydawać by się mogło, czasy okrutnych systemów totalitarnych, budujących obozy zniszczenia człowieka, już minęły. Czy jednak na pewno? Być może w Europie, tej cywilizowanej części świata. Co jednak z Chinami, Afryką, Koreą, Irakiem, co z tajemnicami wielkich mocarstw niosących pokój za straszną cenę wojny i przemocy. Jak dziś postrzegamy życie ludzkie, czy jest ono wartością i jak jest ono wykorzystywane? Czy i dziś, ignorując problemy tych miejsc, gdzie ludzie nadal cierpią w warunkach uwłaczających ludzkiej godności, nie jesteśmy podobni tym, którzy w imię własnego bezpieczeństwa i dobrobytu, ślepi są na krzywdę dziejącą się gdzieś, może całkiem niedaleko? Czy nie jest tak że rzeczywistość obozowa nie ukazuje jak pod lupą wszystkich defektów, całego zła drzemiącego na dnie człowieka od wieków,, również i dziś?