Czy mógłbym powiedzieć, że ja to "współczesny Syzyf"? Wydaje mi się, że tak. Ten mityczny bohater codziennie wykonuje swoją mozolną pracę i co dzień zaczyna ją od nowa. Ja również co dnia robię identyczne rzeczy. Budzę się, zjadam śniadanie i biegnę na szkolne zajęcia, później wracam i odrabiam lekcje. Mam do wykonania niemało obowiązków, z których staram się dobrze wywiązać. Czasem zmieniam plan moich zajęć, próbuję jakoś urozmaicić sobie dzień, jednak w gruncie rzeczy nic się nie zmienia. Muszę sam sprostać swoim obowiązkom, bo przecież nikt mnie nie wyręczy. Nikt nie pójdzie za mnie do szkoły, nie napisze klasówki, nie posprząta pokoju itd. Często zastanawiam się czy moje wysiłki nie są daremne, czuję się niedoceniony, jednak po namyśle stwierdzam, że taki jest po prostu porządek świata. Każdy musi robić to, co do niego należy - uczeń musi chodzić na lekcje, rodzice do pracy - nic tego nie zmieni. Realizacja obranych przez nas celów zależy tylko od nas i naszego samozaparcia. Ja również mam wiele planów na przyszłość. Chciałbym kiedyś osiągnąć to, co sobie zaplanowałem, ale wiem, że muszę sam o to zadbać. Jest to uzależnione od ocen jakie zdobywam w szkole, za nie także tylko ja jestem odpowiedzialny. Chociaż nie przepadam za wypełnianiem swoich domowych obowiązków jak np. zmywanie czy odkurzanie, to zrozumiałem, że nikt za mnie tego nie zrobi, życie płynie dalej. Jutro wstanie nowy dzień przynosząc następne starcia z codziennymi, monotonnymi zajęciami. Mam nadzieję, że kiedyś ktoś doceni wszystkie moje wysiłki i ja sam będę mógł być z siebie dumny.