Wiersz wybitnego polskiego poety Zbigniewa Herberta pt.: "Przepaść Pana Cogito" jest fragmentem większej całości składającej się na tomik "Pan Cogito" z 1974 roku. Herbert jest już XX-wiecznym klasykiem, jednym z największych poetów, jakich kiedykolwiek nosiła ziemia polska. Wykorzystuje w swoich utworach mity greckie i rzymskie, odwołuje się również do znanych motywów literatury nowożytnej. Jego wiersze pełne są erudycyjnych odniesień i aluzji. Poeta pisząc o czasach minionych nadaje im uniwersalny charakter, pokazuje, iż niektóre problemy nic nie straciły na swej aktualności i żywotności.
Można więc zapytać: kto to jest słynny już Pan Cogito, który z taką regularnością pojawia się w wierszach Herberta? Nazwa bohatera pochodzi zapewne od słynnego myśliciela Kartezjusza - autora znanego powiedzenia: " Cogito ergo sum" (Myślę więc jestem). Dosłownie więc można przetłumaczyć, iż Pan Cogito oznacza Pana, który Myśli. Uosabia on sam fakt myślenia. To nie romantyczny indywidualista. Raczej podobny do Kartezjusza - filozofa, próbującego poprzez myślenie dotrzeć do samej natury bytu. Pan Cogito pragnie "przemyśleć świat", zgłębić jego tajemnice. Wiersz jest swego rodzaju opowieścią o historii głównego bohatera. Jest on ubogi jeśli chodzi o zastosowane środki stylistyczne: nie ma rymów, apostrof, brak językowego wyrafinowania. Można powiedzieć jednakże, iż wiersz jest jedną wielką metaforą, przesłaniem adresowanym do myślącego i wymagającego czytelnika. Wiersz rozpoczyna dobrze znana maksyma: "W domu zawsze bezpiecznie". Sugeruje, iż poza domem może czyhać na głównego bohatera niebezpieczeństwo, zagrożenie. Jednak okazuje się, że "nie taki diabeł straszny". Czekająca na Pana Cogito "przepaść" jest niegroźna, nie ma budzić grozy. Nie jest przepaścią Błażeja Pascala, uważającego, iż człowiek rozpościera się między nicością a nieskończonością. Również nie jest to przepaść Fiodora Dostojewskiego, widzącego w człowieczej duszy największą otchłań z możliwych. Metaforą przepaści Pana Cogito są zapewne problemy na "jego miarę" tj. codzienne, szare, bez skomplikowanych dociekań filozoficzno-moralnych. Błahe problemy bohatera nie opuszczają go, wszędzie idą z nim "jak egzema" (choroba skóry). Narrator ma nadzieję, iż " kiedyś być może przepaść wyrośnie (...) dojrzeje". Być może wówczas problemy będą bardziej znaczące, niebagatelne, odnoszące się do istoty i konstrukcji świata. Obecna bowiem przepaść jest mała, Pan Cogito mógłby ją nawet zasypać, unicestwić. Jednak tego nie czyni, gdyż byłoby to równoznaczne z udawaniem, iż nie ma żadnych problemów w szarym i zwyczajnym życiu. Od problemów natomiast nie można uciekać, trzeba z nimi współegzystować i w miarę możliwości rozwiązywać. Pan Cogito nauczył się tych mądrych prawideł życia, bowiem "kiedy wraca do domu zostawia przepaść za progiem". Dom jest oazą spokoju i bezpieczeństwa, po co wnosić do niego problemy?
Zbigniew Herbert patrzy na świat z nutą ironii. Każdy jego wiersz niesie w sobie ogromny ładunek emocjonalny oraz jest swego rodzaju przesłaniem, z którego można skorzystać lub nie. Każdy nosi w sobie swoją osobistą "przepaść", której nie może ot tak sobie zasypać. Umiejętność twórczego i rozumnego podejścia do owej "przepaści" decyduje o charakterze naszego życia. Herbert uczy nas, jak mądrze i odważnie stawiać czoła przeciwnościom dnia codziennego. One zawsze będą z nami, obok nas i w nas. Jeśli nauczymy się z nimi żyć - nie powinny wyrządzić nam większej szkody. W każdym z nas mieszka ów Pan Cogito, który podpowiada nam co robić i jak najlepiej żyć.