Utwór ten to bardzo ciekawe rozważania samego autora nad istotą odpoczynku. Pisarz przebywa na plaży i oddaje się słodkiemu lenistwu. Nagle uświadamia sobie, że marnuje czas. Chce zabrać się za jakąś pożyteczną pracę, ale przypomina sobie, że musi odpocząć. Jest to jego świętym obowiązkiem.

Pogrążony w bezczynności autor, zaczyna rozmyślać nad religijnymi nakazami odpoczynku po tygodniu pracy. Przypomina sobie Biblijna opowieść o stworzeniu świata, gdzie już była mowa o konieczności wytchnienia po ciężkiej pracy.

Myśli pisarza wędrują do żydowskiego szabasu. Ortodoksyjni wyznawcy Starego Testamentu dbają o to, aby w świętym dniu nie skalać się jakąkolwiek pracą. Nawet tak błahą jak włączenie telewizora, czy zapalenie światła.

Inaczej sprawa ma się z Katolikami. Chrześcijanie nigdy do końca nie potrafili czcić dnia wolnego od pracy. Wiele osób, z racji wykonywanego przez siebie zawodu, było zwalnianych z obowiązku przestrzegania tego prawa. Z czasem zawodów, których praca okazywała się niezbędna nawet w niedzielę, stawało się coraz więcej.

Ale czy pełny wypoczynek jest możliwy? Czy komuś kiedyś udało się wypocząć nie robiąc nic przez cały dzień. Przecież nawet jeżeli chcemy wyjechać i odpocząć na łonie natury, musimy się do tego przygotować. Spakować potrzebne rzeczy, przygotować jedzenie i w jakiś sposób dotrzeć na miejsce. Wypoczynek w domu też nigdy nie jest pełny. Przecież musimy przejść z miejsca w miejsce, zając się oglądaniem telewizji, studiowaniem gazet, czy czytaniem książki. Musimy wstać, wyprowadzić psa, otworzyć okno - wszystko to może zostać uznane za pracę.

Człowiek zawsze się czymś zajmie. Jakąś bardziej, lub mniej ważna i ciężką pracą. Nie potrafimy całkowicie pogrążyć się w bezczynności. Nie potrafimy odpoczywać. Może to jest powód, dla którego coraz częściej mówi się o braku wydajności naszej pracy.