Poezja Zbigniewa Herberta (1924-98) wyszła z przeżyć dwu wielkich katastrof; II wojny światowej i przeżycia socrealizmu. Jest to poezja , która odżegnując się od wszystkich współczesnych ideologii zwraca się ku tradycji, aby tam znaleźć przykład, jak żyć godnie i ani na chwilę nie przestać być człowiekiem.
Debiutował później, niż większość jego rówieśników, w roku 1956 tomikiem ,,Struna światła". Taka poezja, jaką chciał tworzyć nie miała szans na istnienie w czasach przed ,,przełomem październikowym", w których największa popularnością cieszyły się panegiryki ku czci komunistycznych przywódców.
W poezji prezentował swój światopogląd moralnego heroizmu , bardzo ważny był dla niego estetyzm. O tym dlaczego nie zgodził się na metodę socrealistyczną pisze w wierszu ,,Potęga smaku".
Twierdzi, że bunt wobec zasad panującego w sztuce socrealizmu, w zasadzie nie był niczym wielkim,
,,...mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
(...)w którym są włókna duszy i cząstki sumienia..."
Socrealizm w jego odczuciu to prymitywny, nędzny, a przede wszystkim nieestetyczny twór, w którym mowa jest zbudowana na samych bezrozumnych tautologizmach.
Herbert pisze:,,...Nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu
Książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie..."
Poczucie smaku i godności dodawały odwagi , aby sprzeciwić się panującej metodzie twórczej.
Wyraz sprzeciwu wobec zakłamania tamtych czasów dał Zbigniew Herbert w wierszu ,,Co widziałem" .
Opisuje w nim postawy ludzkie pełne relatywizmu i zakłamania i upodlenia;
,,Widziałem proroków szarpiących przyprawione brody
widziałem szalbierzy wstępujących do sekty biczowników..."
Ludzie wypierają się samych siebie, z dnia na dzień są skłonni zmienić swoją ideologię. Wszyscy przybierają maski, nie są sobą, sprzeniewierzają się własnej tożsamości.
Propaganda zbiera swoje owoce. Jej działania są niczym przedstawienie, z użyciem wymyślnych rekwizytów,
z towarzyszącym jej ,,zduszonym szlochem" i ,,zbroczoną kurtyną".
W swoich wierszach często odwoływał się do mitologii, aby pod maską mitologicznych bohaterów i niesionych przez nich wartości i archetypicznych postaw rozmyślać o naturze człowieka.
Odwołania do mitologii i kultury klasycznej są obecne w wielu wierszach Herberta, choćby w takich utworach, jak: ,,Nike, która się waha", ,,Tren Fontybrasa", ,,Apollo i Marsjasz", czy w zbiorze esejów ,,Barbarzyńca w ogrodzie"
Do liryki maski można zaliczyć wszystkie wiersze , w których pojawia się wykreowana przez poetę osoba Pana Cogito, który od wydanego w 1974 roku tomiku poezji ,,Pan Cogito" stale będzie się pojawiać w utworach Herberta.
Niekiedy poeta identyfikuje się z tokiem myślenia Pana Cogito, innym razem podchodzi do niego z ironią.
Postać ta myśli i bezwzględnie poszukuje prawdy, szuka jej zawsze bez względu czy jest w podróży, czy rozmyśla o cnocie.
W wierszu ,,Przesłanie Pana Cogito" Herbert mówi o zasadach, którymi kieruje się jego bohater.
Przesłanie kieruje do współczesnego człowieka, wskazuje, w jaki sposób może odnaleźć się we współczesnym świecie.
Nakazuje , aby demonstrował swoją moralność, dawał nieustanne świadectwo swego człowieczeństwa i bezkompromisowości:
,,...idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo..."
Nie może nigdy zwątpić i poddać się, jego zadaniem jest sprzeciwiać się wobec wszystkich nagannych postaw, jego siłą ma być gniew i pogarda;
,,...ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda...".
Jego obowiązkiem jest heroizm moralny, jednak nie może popadać w pychę, biorąc siebie za bohatera, musi zachować dystans do siebie i do swoich czynów:,,... oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych....".
Nie może się poddać i dać złamać kłamliwej rzeczywistości, choć jego walka z góry jest przegrana, ma w niej nie szczędzić sił. Musi pamiętać o wielkich bohaterach i na nich się wzorować, ma wciąż nosić w sercu ,,wielkie słowa", nie może o nich zapomnieć, choć przez innych dawno są już zapomniane.
Jego uczynki nie zostaną nagrodzone przez tych wśród, których będzie głosił swoje prawdy, czeka go ,,chłosta śmiechu zabójstwo na śmietniku".
Jednak dzięki swojej wierności zostanie ,,...przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów...".
Poza tym ocali swoja godność i tożsamość, a więc to co najcenniejsze w człowieku.
W wierszu ,,Dusza Pana Cogito" jest przedstawiony w ciepły, a zarazem nieco ironiczny sposób stosunek Pana Cogito do swojej niesfornej duszy, która na miesiące opuszcza jego ciało, nie mówiąc gdzie się udaje, w którym ciele się teraz znajduje. Pan Cogito stara się być wyrozumiałym i pokonać uczucie zazdrości, wie o tym, że
,,.. dusz jest stanowczo za mało,
jak na całą ludzkość..."
Dusza zjawia się zawsze nieoczekiwanie, nie jest witana wyrzutami, Pan Cogito cieszy się, ze wróciła do niego, choć jest już bardzo stara i zmęczona.
W,, Modlitwie Pana Cogito - podróżnika", ten spadkobierca śródziemnomorskich wzorów kultury dziękuje Panu za stworzony przez niego cudowny świat.
Jest wdzięczny , że było mu dane być w wielu odległych miejscach, z każdego z nich jego dusza coś wyniosła, każdego w jakiś sposób go zmieniło. Te wędrówki pozwoliły mu lepiej zrozumieć świat i samego siebie, gdyż wędrując po świecie, wędrował równocześnie w głąb własnej duszy
Jednocześnie przeprasza za to , że myślał tylko o sobie, zatapiając się w kulturę, podczas gdy innych historia wprzęgła w swoje okrutne koła. Być może popadł w pułapki humanizmu, więc prosi Pana:
,,...wybacz że nie walczyłem jak Lord Byron o szczęście
ludów podbitych i oglądałem tylko wschody księżyca
i muzea..."
Prosi, aby wszyscy, ci niezwykli ludzie, których spotkał na drogach swych wędrówek zostali wynagrodzeni za swe dobre uczynki, za wskazywanie drogi podróżnemu.
Pan Cogito nie chce zaprzestać swych podróży, chce zapomnieć o swoich prześladowcach, aby bez przeszkód sycić się pięknem otaczającego świata.
Chce rozumieć języki innych narodów , aby lepiej zrozumieć innych ludzi i ich cierpienia.
Fascynuje go kultura śródziemnomorska jest jednak wierny swojej ojczyźnie, do której wraca w wierszu
,, Pan Cogito- powrót".
Wraca ,, na kamienne łono ojczyzny", mimo iż lepiej dla niego byłoby gdyby został i zaniechał powrotu.
Źle się jednak czuje i z trudem i namysłem odpowiada na kolokwialne pytania , jak się czuje w obcych językach. Odpowiedź na to z pozoru proste pytanie wcale nie jest łatwa.
Bogactwa i poziom życia mieszkańców obcego kraju wcale go nie nęcą, przywiązał się jedynie
,, do kolumny doryckiej kościoła San Clemente
portretu pewnej damy
książki której nie zdążył przeczytać...", a więc do dzieł kultury.
Wraca do zniewolonego kraju z pełną świadomością tego, co go czeka. Przyjaciele dziwią się dlaczego rezygnuje z lepszego świata, przecież mógłby się w nim całkiem wygodnie urządzić. ,,Ranę", która nie pozwala mu zapomnieć o kraju mógłby ,, powierzyć chemicznym wybielaczom".
Pan Cogito jest wierny sobie dlatego wraca , aby odpowiedzieć na wszystkie, z pozoru tylko proste pytania o sens jego powrotu. Wraca choć wie, ze w jego kraju rządzi strach i terror, nie mogą się spełnić marzenia, a szczęście jest po prostu niemożliwe.
W innym wierszu ,, Pan Cogito o cnocie", dochodzi do ironicznego wniosku, że nie jest ona ,,oblubienicą prawdziwych mężczyzn
generałów
atletów władzy
despotów" , ponieważ nie jest wcale w ich odczuciu atrakcyjna.
Żaden z nich nie chce zaufać tej brzydkiej ,, starej pannie" , która wciąż przypomina o dawnych mędrcach, odwołuje się do wartości, jest uparta, nie chce się zgodzić na żaden kompromis.
Gdyby była młodsza, ładniejsza, godziła się na ustępstwa być może pokochaliby ją ci ,,prawdziwi mężczyźni". Teraz gdy ją widzą wzbudza w nich śmiech, jest nie do przyjęcia.
Panu Cogito przyszło żyć w czasach , w których wartości moralne nie są cenione, w szczególności przez ludzi na szczytach władzy, którzy chcą prowadzić przede wszystkim przyjemne życie, w którym rządzi relatywizm etyczny.
,,Przeczucia eschatologiczne Pana Cogito" to wiersz , którym ten humanista spodziewa się, że skoro jego życie było tak cudowne, bogate w tyle przeżyć i olśnień to zapewne wieczność , która go czeka będzie zapewne długa i nudna, ,,... bez podróży
przyjaciół
książek..."
Trudno mu będzie zrezygnować ze świata, który chłonął do tej pory wszystkimi zmysłami, który starał się poznać jak najlepiej , zrozumieć jego historię, ludzi i kulturę.
,,Komisja werbunkowa" w czyśćcu będzie próbowała go pozbawić wszelkich zmysłów, czeka to wszystkich kandydatów do raju.
Pan Cogito stawi zaciekły opór, gdy już jednak nie będzie miał szans najłatwiej odda węch, którego używał z umiarem, później zrezygnuje ze ,,smaku jadła i smaku głodu".
Odda też słuch, gdyż w życiu doczesnym , najbardziej lubił ciszę.
Nie zgodzi się na to , aby zabrali mu wzrok i dotyk, do tych zmysłów jest najbardziej przywiązany. Z człowieczeństwem jest nierozerwalnie połączony smak cierpienia i bólu, dlatego nie może z nich rezygnować,
,,...podda się wszystkim torturom
łagodnej perswazji
ale do końca będzie bronił
wspaniałego odczuwania bólu..."
Nie może także oddać ,,paru wyblakłych obrazów
na dnie spalonego oka".
Woli zrezygnować z nieba, jeśli ono łączy się z zapomnieniem wszystkiego tego co zobaczył na ziemi. Nie chce zrezygnować z tego , co o nim stanowi. Zastanawia się , czy nie uda mu się uprosić aniołów, aby pozwolili mu wrócić do ,,groty początku".
Pan Cogito przez całe życie chciał , jak najlepiej poznać świat, najwięcej się nauczyć i zrozumieć innych. Do samego siebie podchodzi jednak z dużym dystansem, wie , że jest humanistą wyrosłym zarówno z kultury śródziemnomorskiej, jak i narodowej, jednak cechuje go pewien sceptycyzm poznawczy, wie, ze jego podstawowym obowiązkiem jest po prostu myśleć.
W wierszu ,,Pan Cogito a ruch myśli" dementuje potoczne wyrażenie, które mówi o chodzeniu myśli po głowie. Cogito twierdzi , że niestety nie jest tak, gdyż ,, większość z nich stoi nieruchomo pośrodku nudnego krajobrazu". Są głodne, cierpią z tęsknoty za innymi myślami, ze smutkiem wspominają dawne czasy, ,,wyschłe źródła". Nie mogą nawet nigdzie pójść, ,, bo nie ma dokąd". Bezużytecznie siedzą i
,, załamują ręce
pod chmurnym
niskim
niebem
czaszki".
Bezwzględnie gani postawę bierną, wyzbyta najbardziej ludzkiej skłonności- myślenia.
To dzięki niemu możemy zawsze zachować swą wolność, nawet w najbardziej zniewolonych czasach, a także tożsamość. Myśląc i zadając pytania nie poddamy się żadnym sztuczkom, tych , którzy tylko czekają , aby posiąść nasze umysły, a później je zniewolić.
A właśnie takich ludzi i ich dialektyki należy się wystrzegać, podkreśla to wyznanie w wierszu ,,Pan Cogito i wyobraźnia".
Pan Cogito nigdy nie lubił, gdy ktoś zakłamywał rzeczywistość, gdy pod wielkimi słowami kryła się pustka.
Wolał zwykłe tłumaczenia ,, że ptak jest ptakiem
niewola niewolą", nie poddawał się obłudnym działaniom komunistycznych inżynierów dusz, którzy próbowali swoja dialektyka przekonywać ludzi, ze białe jest czarnym, kłamiąc w żywe oczy. Pan Cogito nie potrafiłby zdobyć się na taka wyobraźnię. Dla niego wyobraźnia zawsze była narzędziem współczucia, dzięki niej potrafił wczuć się w czyjeś cierpienie , zrozumieć ból.
Przez całe swoje życie Pan Cogito pozostał sobie wierny, nie stracił godności, ani tożsamości, wyprostowany przemierzał życie, uczył jak żyć, aby nie musieć się wstydzić żadnych swoich uczynków.