W czasie II wojny światowej Polacy z powodów politycznych emigrowali do różnych krajów. Pierwsi uchodźcy pojawili się już wrześniu 1939 roku w Rumunii. Tam internowani żołnierze publikowali pierwsze gazety i broszury oczywiście w języku polskim. Później podobne ośrodki zaczęły działać na Węgrzech, w Szwajcarii i we Francji. Należy tu wspomnieć także Wielką Brytanię, gdzie prężnie działali emigranci i zwłaszcza w Londynie wydawana była prasa literacka. Tak więc wiele się działo poza granicami kraju.
Właśnie w tym okresie ukazało się prawie 150 tomików poetyckich. Niestety ich liczba nie jest miarą wielkości. Poeci bardzo często pisali w duchu romantycznym, powielali dawno utrwalone już obrazy. Głównie przedstawiali walkę z najeźdźcą. Dominował co za tym idzie nastrój przygnębienia, sutku po niedawnych klęskach. Z wielką goryczą pisano o utracie Ojczyzny. Co najwyżej idealizowano przeszłość. Jednak gdzieś w tle tliła się nadzieja na odzyskanie wolności. Poezja emigracyjna nie przeżywała wtedy swego rozkwitu. Starała się jedynie dać wyraz nastrojom danej chwili i utrwalić przeżycia wygnańców. Wiele w niej wylewano łez. Oczywiście mamy tu do czynienia z tematyką żołnierską. Przedstawiano głównie doznania uchodźcy i wędrowca. Pisano w duchu Lechonia, Słonimskiego, czy Tuwima.
Bardziej zróżnicowana jest proza, która często najpierw ukazywała się w odcinkach w prasie. Tak było z tekstami Ksawerego Pruszyńskiego, które były zamieszczane w "Nowej Polsce", czasopiśmie wychodzącym w Londynie. Dopiero później przybrały one formę książkową. Znaczną popularność zdobył wtedy Arkady Fiedler, autor słynnego "Dywizjonu 303" czy utworu "Dzięki, ci kapitanie". Z kolei Gustaw Herling-Grudziński zredagował zbiór "W oczach pisarzy". Ta antologia opowiadań zawierała utwory nie tylko pisarzy emigracyjnych, ale i krajowych. Warto też wspomnieć o powieści Teodora Parnickiego "Srebrne orły". Tak wyglądała w skrócie historia literatury emigracyjnej, doby wojny.