Akcja wspomnianej powieści rozgrywa się w Hiszpanii, w czasie wojny domowej, a dokładnie w 1937 r. Po jednej stronie barykady znajdował się gen. Franco, wspomagany przez NiemcyWłochy. Po drugiej byli republikanie i brygady międzynarodowych sojuszników. Głównym bohaterem książki "Komu bije dzwon" jest Robert Jordan - młody Amerykanin. Jest jednym z organizatorów akcji dywersyjnej, mającej na celu wysadzenie mostu. Przed oczyma czytelnika przesuwają się coraz bardziej okrutne obrazy śmierci i zniszczenia. Pomimo tego niektórzy nie wahają się twierdzić, iż powieść wielkiego amerykańskiego pisarza - "Komu bije dzwon" - jest utworem na wskroś pacyfistycznym. Czy można przyznać im rację?

Zacząć trzeba od zdefiniowania samego pojęcia pacyfizm. Zgodnie ze słownikiem języka polskiego pacyfizm jest ruchem polityczno-społecznym afirmującym pokój, potępiającym konflikty zbrojne i wojny. Czy "Komu bije dzwon" można zaliczyć do utworów propagujących powyższe wartości? Czy potępia ona wojny a propaguje pokojowe współistnienie wszystkich ludzi?

Młody Bohater - Robert (będący zapewne alter-ego samego Ernesta Hemingway'a) zdaje się mówić, iż dopuszczalne jest zabijanie, jeśli uchroni ono od większego zła i większej tragedii. Bohater wierzy w lud i w jego prawa do samostanowienia. Wie oczywiście, że jeden człowiek nie powinien zabijać drugiego, ale pod warunkiem, że nie doprowadzi to do rzeczy znacznie gorszych i przerażających. W zetknięciu z władzą despotyczną stał się antyfaszystą, gotowym bić się o wartości takie jak wolność, pokój, szczęście. Droga do tego jest niestety trudna. Robert musi zabijać. Między innymi wysadza pociągi, efektem czego jest wiele ofiar, choć niekoniecznie wszystkie ofiary były faszystami. W pewnym momencie Jordan przyznaje, znajdował w zabijaniu …przyjemność, podobnie jak wielu jego towarzyszy broni. Możemy się wobec tego zapytać: czy to jest pacyfizm? Odpowiedź nasuwa się jednoznaczna i kategoryczna - nie!

Jednak nie znaczy to, iż Hemingway propaguje wojnę jako sposób rozwiązywania międzyludzkich konfliktów. Autor bowiem stara się pokazać całe zło i okrucieństwo wojny oraz wynikające z niego zdemoralizowanie i zdeprawowanie ludzkich postaw i zachowań. Zabijanie to nie zabawa. Jest ono ostatecznością, koniecznością, ale zawsze złem, które wymaga odpokutowania i kary. Przykładem może być Anselmo. Był przekonany, iż zabijanie samo w sobie jest oczywistym złem, którego człowiek nie powinien dokonywać, ani tym bardziej znajdować w nim jakąkolwiek przyjemność. Z przerażeniem mówił o tych, którzy "posmakowali" w zabijaniu, widział w tym "zgniliznę człowieczeństwa". Reprezentując taką postawę został ostro skrytykowany także przez Roberta Jordana, któremu również nie była obca w pewnym momencie życia przyjemność, wynikająca z pozbawiania innych ludzi życia. Niemniej jednak z biegiem czasu doszedł do zupełnie innych wniosków. Przemyślał problem i zrozumiał, iż nikt nie dał mu prawa do zabijania innych ludzi, a taki czyn jest złem, nawet jeżeli czasami czymś koniecznym. Postanowił więc, że przynajmniej nie będzie zabijał bezbronnych. W sumieniu swoim uznał, iż w jego życiu zagościło wiele zła wynikającego z ciągłego zabijania. Nie szukał dla siebie łatwego rozgrzeszenia. Bohater Hemingway'a to człowiek, który nie boi się wziąć odpowiedzialności za dokonane czyny, choćby były one najgorszego kalibru.

Ernest Hemingway pokazał świat zbrodni, okrucieństwa, moralnej dezorientacji. Za przykład może służyć chociażby młoda kobieta Maria. Opowiedziała ona Robertowi swoją historię, jak obeszli się z nią i jej rodzicami wrogowie. Matkę oraz ojca po prostu rozstrzelali, natomiast ją upokorzyli i zgwałcili. Hemingway bezkompromisowo potępia obydwie strony konfliktu, ich okrucieństwo i sadyzm. Widać to chociażby w opisie egzekucji, zorganizowanej przez Pabla, gdzie tłum pijanych mężczyzn brutalnie wymordował cepami kilkudziesięciu faszystów. Robert - przysłuchując się takim historiom, pragnął opisać je rzetelnie w książce na świadectwo i dla przestrogi dla przyszłych pokoleń.

Powieściowa akcja z wysadzeniem mostu była jak się okazało - zupełnie bezcelowa. Roberta wysłał co prawda meldunek dowódcy, ale przyszedł on za późno. Samoloty zbombardowali wzgórza, z których już faszyści wycofali się. Wysiłek Jordana oraz innych żołnierzy okazał się niepotrzebny, bezcelowy. W dodatku niektórzy przypłacili go własnym życiem na przykład El Sordo czy Anselmo. Można przypuszczać, iż także sam Robert zginął. Niestety, jego marzenia o życiu z Marią spełzły na niczym. Nie wiemy również, czy Marii udało się zbiec przed faszystami. Hemingway kończąc powieść "Komu bije dzwon" przedstawia cały bezsens wojny, która kosztuje życie wielu młodych, wspaniałych ludzi. Przed nimi było jeszcze tyle możliwości, tyle dróg do wybrania, ale nagle wszystko się skończyło.

Czy więc powieść wybitnego amerykańskiego prozaika jest utworem pacyfistycznym? Wydaje się, że tak, gdyż w gruncie rzeczy pisarz wojnę potępia poprzez naświetlenie obrazu całej absurdalności działań zbrojnych wraz z jej grozą i okrucieństwem. Niemniej - wg autora - interwencja zbrojna bywa niekiedy jedynym środkiem, który umożliwia pokonanie innego zła. W tym konkretnym przypadku był nim reżim totalitarny. Człowiek zasadniczo nie powinien dążyć do rozpętania jakiegokolwiek zbrojnego konfliktu. Jednak historia i doświadczenie ludzkości uczą, że są sytuację, iż tylko przez podjęcie radykalnych działań wojennych można uchronić swój kraj, swoich najbliższych przed nadciągającym złem.