Sławomir Mrożek stworzył wiele utworów, ale zawsze znajdziemy tam tendencję do pewnego wyolbrzymiania i przejaskrawiania zjawisk. Nawet w zachowaniach bohaterów wiele jest przesady. Co więcej autor stara się zachować krytycznie w stosunku do otaczającego go świata. Nie przymyka oczy na ludzkie wady, ale właśnie ujawnia wszelkie ułomności i słabości.

Taką postawę widać w "Weselu w Atomicach", gdzie nowoczesna technika miesza się z kołtuństwem i zacofaniem. Tym samym łatwo można się przekonać, że postęp cywilizacyjny nie wyklucza konserwatywnych, a nawet głupich zachowań. Zwierzęce i pierwotne instynkty da się zwłaszcza zauważyć w przedstawieniach środowiska chłopskiego. Mieszkańcy wsi nie zajmują się tradycyjnie przypisanymi im funkcjami i z uprawą roli niewiele mają wspólnego. Cała swoją energię koncentrują na wymyślaniu wynalazków. Jednak za tą ich postawą kryją się raczej intelektualne kłamstwa niż rzeczywista mądrość. Raz po raz do głosu dochodzą stare nawyki, które niekoniecznie mają coś wspólnego z nauką.

To oczywiście karykaturalny i umowny świat, w którym najbardziej do powodzenia mają instynkty. Środowisko wiejskie, chociaż w tym przypadku składa się z ludzi wykształconych, postępowych i nowoczesnych, nie jest wolne od prymitywnych zachowań. Niektórzy bardzo kurczowo trzymają się starych przyzwyczajeń. Prawdziwa prymitywna mentalność daje o sobie znać w niespodziewanych okolicznościach. To sprawia, że bliska jest ostateczna katastrofa. Uczestnicy wesela dysponują wiedzą o atomowej technice, ale ponieważ nie potrafią okiełznać swych emocji, więc mogą spowodować zagładę świata. Winna jest także ich porywczość i kłótliwość.

W wspomnianym opowiadaniu mamy do czynienia z połączeniem wielu niespójnych elementów. Tam rzeczywistość w sposób dowolny miesza się z ogromną fantazją. Jednak zasadniczym celem jest ukazanie intelektualnych złudzeń. Pisarz nie ma wątpliwości pierwotne pragnienia zawsze biorą górę w człowieku.