Można nazwać stan świadomości, patrząc na cała wcześniejszą niż "Treny" spokojną i optymistyczna twórczość Jana Kochanowskiego, ruiną renesansowych wyznaczników życia. Okazuje się, że ból jaki potrafi towarzyszyć człowiekowi przez śmierć bliskiej osoby może przewyższać wszystkie jego wcześniejsze starania, poglądy stoickie, tyczące się życia. Kochanowski w swoich "Trenach" pisanych niedługo po tym jak zmarła mu ukochana, maleńka córeczka Urszulka przedstawił kryzys człowieka, którego słabość obnaża śmierć, siła nad która nie może on zapanować. Potocznie uważa się, że "Treny"" są tylko wyrazem bólu po śmierci ukochanej córeczki Urszulki, i które to ojciec chciał zostawić na pamiątkę. "Treny" Kochanowskiego wpisują się w antyczna jeszcze poetykę form epicedialnych, czyli dotyczących śmierci i zachowują podobną konstrukcje. Pojawia się w nich nawiązanie do przeszłości, chęć pokazania poprzez swój kunszt poetycki wspaniałości zmarłego. Pochwała jego zasług, demonstracja żalu, rozpaczy, a wreszcie zakończenie prowadzące do uspokojenia emocji. W "Trenie I" Kochanowski nie bez powodu przywołuje wielkich poetów starożytnej Grecji, po to między innymi by podkreślić kunszt swoich utworów z tego cyklu "Trenów":

"Wszytki płacze, wszytki łzy Heraklitowe

I lamenty, i skargi Symonidowe,

Wszytki troski na świecie, wszytki wzdychania

I żale, i frasunki, i rąk łamania".

Chce by jego wiersze miały moc i możliwość docierania do najgłębszych pokładów ludzkiej duszy i by wyrażały jak największe cierpienie i smutek opuszczonych rodziców. W "Trenie IV" pojawiają się pełne wyrzutów słowa skierowane do śmierci, która zesłała na rodziców Urszulki wielki smutek i ból:

"Zgwałciłaś, niepobożna Śmierci, oczy moje,

Żem widział umierając miłe dziecię swoje!

Widziałem, kiedyś trzęsła owoc niedordzały,

A rodzicom nieszczęsnym serca się krajały".

Jedna z najbardziej przejmujących strof dotyczących wyrażania bólu po śmierci córeczki, są słowa jej matki, która zamiast śpiewać jej kiedyś w przyszłości pieśń weselną musi ją przygotowywać do pogrzebu. To porównanie dwóch sytuacji ma wielka siłę wyrazu. Urszulka wypowiada słowa pożegnania, ale wynikające nie z radości ślubu, lecz konieczności opuszczenia rodziców po swojej śmierci:

"Już ja tobie, moja matko, służyć nie bgdę

Ani za twym wdzięcznym stołem miejsca zasiędę;

Przyjdzie mi klucze położyć, samej precz jechać,

Domu rodziców swych miłych wiecznie zaniechać".

Jan Kochanowski stara się przelać na papier całe rozrywające jego serce i dusze uczucia. Przywołuje z mitologii greckiej postaci Demeter i Niobe, płaczących matek, by swój ból zestawiając z ich jeszcze bardziej spotęgować. Z kolei w "Trenie VII" przeważa opis pośredni córeczki, tym bardziej w czytelniku potęgujący poczcie wielkiej straty, jaka jest odejście kochanej osoby. Otóż rodzicom Urszulki zostały tylko jej maleńkie ubranka, potęgujące tylko samotność rodziców po odejściu ich małej właścicielki:

"Nieszczęsne ochędóstwo, żałosne ubiory

Mojej namilszej cory!

Po co me smutne oczy za sobą ciągniecie,

Żalu mi przydajecie?".

Poprzez taka poetykę i obrazowanie, Kochanowski daje świadectwo, jak spotykając się z cierpieniem i śmiercią, jak człowiek traci swój optymizm. Wydaje mi się, ze treny są świadectwem kryzysu wcześniejszej optymistycznej wiary poety w doskonałość i porządek świata. Spotykając się z niewinną i niezrozumiałą śmiercią małego dziecka, musiał on przekształcić i zweryfikować dotychczasowy osą. Widać to zresztą w piątym trenie, kiedy porównując śmierć córeczki z nieumiejętnym podcięciem oliwki w ogrodzie przez ogrodnika, stara się zrozumieć celowość takiego działania Boga.

"Tę jeśli, ostre ciernie lub rodne pokrzywy

Uprzątając, sadownik podciął ukwapliwy,

Mdleje zaraz,"