Od zarania dziejów twórcy usiłowali opisać w jak najlepszy sposób postawę człowieka. Podejmowano wiele prób stworzenia takiej koncepcji, która określiłaby istnienie człowieka i świat, w którym funkcjonuje w jasny sposób, podając zasady, na których opierałoby się postępowanie jednostek.

Jedną z takich teorii jest koncepcja "teatru świata" określona przez Platona. Według tej idei świat został stworzony przez najwyższy byt, który jest zarazem reżyserem wszystkiego, co dzieje się na ziemi. Człowiek jest w tak zinterpretowanej rzeczywistości jedynie marionetką lub aktorem odgrywającym wcześniej rozdane role. Konsekwencją takiej teorii było określenie znikomej funkcji człowieka w świecie, w którym wszystko zostało ustalone bez jego wiedzy. Istota ludzka nie ma zadanych możliwości wyznaczania swego losu, może jedynie biernie odtwarzać to, co dla niej zostało przygotowane. Można stwierdzić, że taka idea nadal pasuje do świata, gdyż tak naprawdę niewiele zależy od nas samych. Pomysł Platona dobrze opisuje miejsce człowieka w świecie i pokazuje, jak niewielką cząstką ogromnego, trwałego kosmosu jest pojedynczy człowiek.

Koncepcja "teatru świata" była szeroko wykorzystywana przez twórców epok późniejszych. Szczególnie w renesansie, którego jedną z ważniejszych cech było naśladowanie kultury antycznej, pomysł Platona zyskał wielu zwolenników. Erazm z Rotterdamu w "Pochwale głupoty" wyraźnie napisał, że świat można porównać do teatru, w którym każdy człowiek otrzymuje swą rolę do odegrania. Słusznie zauważa, że role nie są ludziom przypisane raz na zawsze, lecz w każdej chwili przewrotny reżyser może je zmienić i ten, który był bogatym władcą, może za chwilkę stać się biednym sługą. Postrzeganie życia w taki sposób nie było wyrazem optymizmu, ale z takiej koncepcji twórcy brali siłę do zmagań z losem. Jeśli bowiem świat jest teatrem, a ludzie pojawiają się na nim niby na scenie, by za chwilkę zniknąć za kurtyną, to nie ma sensu zamartwianie się o przyszosi, gdyż niczego w ten sposób się nie zmieni. Postawa ta uczy dystansu do wszystkiego, co nam się w życiu przydarza.

Idea "świata jako teatru" stała się inspiracją dla najwybitniejszego dramatopisarza przełomu XVI i XVII wieku Williama Szekspira. "Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają" - stwierdził w jednym ze swoich utworów. Dzieje Makbeta, tytułowej postaci jednego z najbardziej znanych dramatów pokazują, że porównanie świata do teatru pozwala na zachowanie spokoju w obliczu klęsk i niepowodzeń. Gdy Makbet dowiaduje się o śmierci żony, nie rozpacza, lecz ze spokojem twierdzi, że życie jest jedynie "bajką opowiedzianą przez głupca" i nie należy przejmować się wszystkim, co nas spotyka. To, co w danym momencie jest dla nas najważniejszą sprawą, za kilka chwil może przemienić się w błahy problem niewarty naszej uwagi.

Teorią tą zafascynowany był również Jan Kochanowski, wybitny poeta renesansowy. Uważał, że życie jest niezwykle krótkie, dlatego należy radować się z każdego momentu spędzonego na ziemi. Człowiek nie może decydować o tym, co przyniesie mu kolejny dzień. Życie pełne jest bowiem zaskakujących niespodzianek. We fraszce "O żywocie ludzkim" w wyrazisty sposób ukazał, że człowiek jest jedynie marionetką w rękach tajemniczego reżysera, a jego losy są ulotne i szybko przeminą. Koncepcja Boga wyłaniająca się z utworu określa Boga jako śmiejącego się z ludzkich dążeń i planów, bezlitosnego Reżysera. Wszystko minie: uroda, potęga, pieniądze, sława i cnota, więc nie trzeba zbyt usilnie starać się o przyszłość. Takie spojrzenie na życie uczy spokojnego przyjmowania wszystkiego, co spotyka nas każdego dnia.

Kolejnym twórcą, który przyznał, że porównanie świata do teatru jest słuszne, to Witold Gombrowicz. W powieści "Ferdydurke" główny bohater, młody Józio przekonuje się, że świat jest pełen zakłamania, fałszu i obłudy, a każdy gra nim swoją rolę. Wszyscy, których spotyka bohater, mają swoje role, które nie pozwalają im na bycie autentycznym. Miejscem, gdzie nie pozwala się człowiekowi na bycie sobą, jest szkoła. Uczniowie muszą cały czas udawać, skrywać własne osobowości, by nie zostać posądzonym o ignorancję. Wszystkie role społeczne, jakie odgrywamy w swoim życiu, nie pozwalają nam na spontaniczność, a obawa przed śmiesznością niszczy w nas pragnienie rozbicia ciasnej skorupy określonych funkcji, jakie pełnimy.

Jestem przekonana, że najlepiej opisuje świat metafora teatru. Wszyscy ludzie mają do zagrania określoną rolę, a czasami zdaje się nam, że nie mamy prawie żadnego wpływu na kształt tej roli. Dobrze ukazuje to przykład ucznia przebywającego w szkole podczas lekcji. Ma on do wyboru dwie drogi: albo słucha tego, to mówi nauczyciel i chce się czegoś nauczyć, albo odgrywa rolę klasowego błazna po to, aby zwrócić na siebie uwagę reszty klasy. Ludzie powinni wybierać swe role tak, aby dopasować się do otoczenia, w którym znajduje się w danym momencie. Jeśli człowiek nie będzie potrafił tego zrobić, grozi mu "upupienie". Ten wymyślony przez Gombrowicza termin oznacza wyznaczenie komuś jednej roli bez możliwości zmiany swego zachowania. W końcu taki człowiek sam zaczyna wierzyć w to, że nie potrafi uwolnić się z tej wybranej funkcji. W życiu chodzi między innymi o to, aby w umiejętny sposób wybrać rolę, jaką chce się odgrywać i postępować tak, aby nie utracić swej niezależności oraz indywidualności.