Zapalniki do całej akcji przygotowywaliśmy w mieszkaniu u Rudego. Po wszystkich przygotowaniach ruszyliśmy do Kraśnika. Czyli do naszego miejsca przeznaczenia.

W tę sylwestrową noc, kiedy zmienia się rok 1942 na 1943 my mamy za zadanie wysadzenie pociągu pędzącego na front wschodni. Nie możemy dopuścić do tego, aby amunicja dotarła do niemieckich żołnierzy. Samochód z chłopakami już dotarł. Zatrzymuje się w umówionym miejscu. Wszędzie rozstawiamy warty. Teraz czas na założenie min. trzeba postępować bardzo szybko. W każdej chwili możemy zostać nakryci. Jest bardzo zimno i ziemia nie chce z nami współpracować. Jest bardzo zmarznięta i to utrudnia nam pracę. Wcześniej nie pomyśleliśmy o tym jak to rozwiązać. Przydatne w takiej sytuacji okazuje się wszystko, każdy pomaga sobie czym potrafi. Jedni wykorzystują do tego pilniki, inni nożyki. Przydała się nawet korba samochodowa. Rudy stoi dziś na warcie. Nagle okazuje się, że ktoś zbliża się do chłopaków. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności okazuje się, że jest to mężczyzna, który skrócił sobie Sylwestra. Teraz pijany do reszty wraca do domu. Ale jego droga z pewnością się wydłuży, bo na razie musi poczekać w prowizorycznym areszcie.

Przygotowania się zakończyły. Z oddali słychać już pociąg. Zośka skupia się bardzo i zaczyna intensywnie wypatrywać pociągu. Wszystko musi być perfekcyjnie wymierzone. Wybuch musi nastąpić w konkretnej minucie. W końcu chwila ta się zbliża razem z pociągiem. Chłopcy słyszą krzyk młodego dowodzącego "Ognia!". Ale przez ułamki sekundy nic się nie dzieje. Zapalnik nie chce pracować.

Osoba znajdująca się przy zapalniku nie daje się wyprowadzić z równowagi. Jednym mocnym szarpnięciem uruchamia zapalnik przy pomocy przewodu elektrycznego. Słychać wielki huk. Wszystko się udało. Akcja zakończyła się sukcesem.

Całą drużyną dowodził jeden podpułkowników- Oliwa.