W pochmurny dzień października Don Kichot wyruszył z Sanczo Pansą na spacer po mieście. Chciał zobaczyć, jak żyje się ich mieszkańcom. Pan i jego giermek byli ubrani nietypowo. Zwłaszcza lśniąca zbroja zwracała uwagę przechodniów. Niektórzy ze zdziwieniem odwracali głowy. Nie mogli wyjść z zdumienie, skąd tu się wzięła tak śmieszna para. Jednak wędrujący nie reagowali na głupie uśmieszki i prztyki. Szli dalej.

W pewnym momencie zobaczyli jak jakiś bandyta wyrwał torebkę starszej pani. Szybko pobiegli za nim i zastąpili mu drogę. Rzezimieszek był zszokowany gdy zobaczył przed sobą Don Kichota i jego sługę. Nie rozumiał kim oni są, ale wyglądali dosyć groźnie. Złodziej nie miał ochoty dzisiaj się z kimkolwiek bić, więc posłusznie oddał torebkę. Starsza pani siedziała niedaleko na ławeczce i nie mogła uwierzyć, że zwracają jej własność. Gorąco podziękowała i zaczęła ich nawet wynosić pod niebiosa.

Oni się nie zatrzymywali i szli dalej. Wtem dostrzegli grupkę młodych ludzi, którzy malują na murach dziwne znaki. Don Kichote nie lubił, gdy ktoś szpecił miasto, dlatego zdecydowanie przeszedł do akcji. Najpierw grzecznie poprosił o odłożenie wszystkich materiałów do malowania. Chłopcy tylko z rozbawieniem przysłuchiwali się tym słowom i dalej kontynuowali swoją prace. Tego już było za wiele dla naszego dobroczyńcy. Uważał, że wykonywanie graffiti to wandalizm. Z każdym nowym znakiem namalowanym na murze narastała w nim złość. W końcu zakrzyknął:

- Naprzód Sanczo! Trzeba położyć kres temu barbarzyństwu!

- Oczywiście, masz rację, Panie. -odpowiedział z Sanczo Pansa.

Jeszcze przez moment grafficiarze śmiali się do rozpuku, a później im mina zrzedła. Don Kichot odebrał im spray i polecił zamalować wszystko tak, aby wszystko wróciło do stanu wyjściowego. Inaczej zagroził, że odda ich w ręce policji. Naradzali się, co zrobić. Początkowe głosy niezadowolenia, umilkły. Zgodzili się na wszystko. Sanczo Pansa wręczył im zakupioną w pobliskim sklepie farbę i wandale zaczęli posłusznie wykonywać polecenie. Po jakimś czasie mur wyglądał jak nowy.

Po tymże incydencie nasi bohaterowie byli już dosyć zmęczeni i postanowili, że wrócą do domu. Ich dzisiejsza misja została zakończona. Kiedy wracali była już słoneczna pogoda, a na niebie wolno sunęły chmury.