Okolicę obiegła nowina, że w lesie pojawił się groźny niedźwiedź. Wszyscy zaczęli się przygotowywać: broń, noże, rogi, cały niezbędny ekwipunek. Każdy mężczyzna był bardzo podekscytowany, każdy wierzył, że akurat jemu uda się uśmiercić groźnego zwierza.
Polowanie zaczęło się od porannej mszy. Potem całe towarzystwo wyruszyło w las. Wypuszczono psy, których zadaniem było zwietrzyć niedźwiedzia. Wojski uklęknął, by lepiej słyszeć. Nagle zawołał, że niedźwiedź jest niedaleko. Emocje gwałtownie wzrosły. Niedługo myśliwi usłyszeli jazgot psów, które najwyraźniej wytropiły niedźwiedzia i teraz próbowały go zaatakować. Myśliwi ruszyli w tamtym kierunku. Pierwsi z nich oddali strzały, ale żaden nie trafił. Tymczasem niedźwiedź zorientował się, że jest otoczony i próbował uciekać. Zdezorientowany, ruszył prosto na Tadeusza i Hrabiego. Kiedy dostrzegł groźnie wyglądających młodzieńców, wyrwał rosnące nieopodal drzewo i kręcił nim. Tadeusz i Hrabia wcale się nie przestraszyli, spokojnie oddali strzały. Jednak chybili. Niedźwiedź zorientował się, co mu grozi i bez namysłu rzucił się w ich stronę. Na szczęście młodzi ludzie mieli zdrowe nogi i refleks, więc natychmiast rzucili się do ucieczki. W sukurs przybyli im Gerwazy, Ksiądz Robak, Rejent i Asesor. Wystrzelili i niedźwiedź padł nieżywy.
Wojski dopełnił rytuału wygrywając na swoim bawolim rogu wspaniałą pieśń zwycięstwa. Niestety, nie wszyscy byli w podniosłym nastroju, Asesor i Rejent kłócili się, który z nich uśmiercił zwierze. Nie było innej rady, Gerwazy musiał rozpłatać czaszkę niedźwiedzia, by położyć koniec kłótni. Odnalazł kulę i okazało się, że wystrzelona została z broni Horeszków. Kto więc strzelił? Wyszło na jaw, że to ksiądz Robak użył strzelby Gerwazego i zabił groźne zwierzę. Nikt nie mógł uwierzyć, że prosty ksiądz prześcignął wytrawnych myśliwych. Jednak nie można go było o to zapytać, ponieważ odszedł gdzieś, zniknął.