W pracy tej chciałabym pokazać obraz wypraw Krzyżowych i opisać go z perspektywy jednego z jej uczestników. Moim bohaterem chciałabym uczynić trzydziestosześcioletniego wasala zwanego Rolandem. Jest to rycerz bardzo pracowity, dzielny i oddany Tristanowi, który jest jego seniorem.

Pamiętnika Krzyżowca

13 IV 1095 rok, Clermont

Dzisiejszego ranka z mocnego snu wyrwał mnie stukot końskich kopyt dochodzący zza okna. Kiedy zerwałem się z łóżka i wyjrzałem przez okno zobaczyłem jeźdźca, który czytał obwieszczenie ze zwoju papirusu. Aby słyszeć lepiej co mówi herold otworzyłem okno i wsłuchiwałem się w każde jego słowo. Jeździec okazał się być wysłannikiem papieskim i w imieniu Urbana II ogłaszał:

"...Papież najwyższy - Urban II, obwieszcza całemu ludowi iż, dziś przed zachodem słońca w Clermont podczas synodu wygłosi kazanie, w którym wezwie rycerzy, duchownych oraz ludzi wszystkich stanów do wyruszenia na krucjatę do Ziemi Świętej. Przybywajcie... "

Byłem bardzo zdziwiony słowami obwieszczenia, zaciekawiło mnie co może oznaczać "krucjata" i zaraz pobiegłem do Tristana - mojego seniora, dowiedzieć się czy będzie mnie dziś potrzebował i czy będę mógł udać się aby wysłuchać kazania. Kiedy Tristan wysłuchał mojego opowiadania ucieszył się bardzo i powiedział że z chęcią i ciekawością wybierze się wraz ze mną. Kiedy zbliżał się zachód słońca osiodłałem i przygotowałem do jazdy dwa konie i wyruszyliśmy z moim panem w stronę katedry. Prędko dojechaliśmy na miejsce, gdyż nie było ono bardzo oddalone od domu Tristana. Wewnątrz katedry zgromadziło się już wielu ludzi. Na dźwięk kościelnych dzwonów pojawił się papież Urban II. Podszedł do ołtarza, pomodlił się i potem zaczął wyjaśniać zebranym czym jest i na czym ma polegać krucjata do Ziemi Świętej. Każdy z obecnych brał papieskie słowa głęboko do serca i w każdym widać było wielkie wrażenie jakie one odnoszą. Ja sam również byłem wielce zdziwiony papieskim przemówieniem. Kiedy Urban II zakończył swoją mowę, wszyscy zgromadzeni spontanicznie powstali i zaczęli klaskać na jego cześć. Chciałem uniknąć konieczności przepychania się przez cały zgromadzony, liczny tłum więc prędko opuściłem z moim panem katedrę. Ruszyliśmy konno w drogę powrotną, początkowo panowała między nami cisza, zastanawiałem się jak powiedzie seniorowi, że chciałbym wziąć udział w krucjacie, o której mówił papież. Tristan przełamał to pełne konsternacji milczenie i spytał mnie czy podobała mi się papieska mowa, co o niej sądzę, a kiedy już zbierałem się do odpowiedzi zapytał czy chcę towarzyszyć mu w wyprawie do Ziemi Świętej. Wielka była moja radość i od razu się zgodziłem. Przybywszy do domu, rozsiodłałem i oporządziłem nasze konie i położyłem się spać. Wrażenia tego dnia długo nie pozwoliły mi zasnąć, wciąż miałem w pamięci słowa papieża.

1 III 1096 rok, Clermont

I oto nadszedł marzec, spadł śnieg. Dzisiaj czeka mnie wyprawa do pobliskiego miasta aby dokonać niezbędnych przed wyprawą zakupów. Wraz z Tristanem muszę kupić nowego konia, siodło, a także nowe szaty na tak daleką podróż. Nigdy dotąd nie brałem udziału w żadnej podobnej wyprawie. Mój senior oblicza, że podróż do Ziemi Świętej to około dwa lata drogi ! To musi być fascynujące przeżycie.

W całym mieście daje się odczuć przygotowania rycerzy do drogi. Mój pan powiedział mi, że armia która wyruszy z Clermont będzie liczyła około trzysta tysięcy rycerzy. Nie potrafię sobie wyobrazić takiej ilości ludzi, myślę, że nawet gdybym żył sto lat, to chyba nie udałoby mi się spotkać tak wielu ludzi. Dzisiaj około północy odbędzie się narada, wszyscy zbiorą się aby omówić szczegóły wyprawy. Do dnia wyjazdu pozostało jeszcze siedem dni - już bardzo się niecierpliwię i mam nadzieję, że ten czas prędko minie.

2 III 1096 rok, Clermont

Dzisiaj muszę zanieść do zaostrzenia miecze. Cały czas nie mogę uwierzyć, że oto ja, prosty rycerz na służbie swego pana będę prawdziwym Krzyżowcem. Kiedy szedłem do kowala słyszałem rozmowy ludzi, o tym że niewierni, którzy okupują teraz Ziemię Świętą są wyzuci z dusz i jakie wyniszczenie sieją na chrześcijańskich ziemiach. Już nie mogę doczekać się wyjazdu ! Odpłacimy im za całe zło, którego się dopuszczają.

3 III 1096 rok, Clermont

Dzisiaj szczególny dzień. Do wyjazdu pozostały cztery dni. Papież będzie się dziś modlił za wszystkich, którzy wyruszają na wyprawę. Za chwilę wychodzę na kazanie, które potem wygłosi. Czas pomału się przygotowywać - już niebawem wyruszamy. Po modlitwach wszyscy wyszli z katedry napełnieni słowami papieża.

7 III 1093 rok, Clermont

Dzisiejszy dzień jest chyba najwspanialszy w moim życiu ! Obudziłem się o wschodzie słońca, nie mogłem już doczekać się chwili kiedy wyruszymy. Kiedy ubrany i przygotowany zniosłem moje bagaże na dwór zobaczyłem czekającego już Tristana. Wszyscy rycerze ruszyli do Vienne, skąd wyruszymy na krucjatę. Pogoda jest nieprzyjemna, jest zimno, ale nie wolno narzekać - to początek ogromnej przygody. Jedziemy już od kilkunastu godzin, trudno uwierzyć, że śladami, które pozostawia mój koń podąża około stu tysięcy innych rycerzy. Mój senior mówi że należało się rozdzielić gdyż cała armia nie mogłaby poruszać się jedną drogą. Zdążamy na południe Francji, gdzie będziemy rozbijać pierwszy obóz. Ponoć mamy go założyć w odległości około 20 mil od źródeł rzeki Allier. Zanocujemy w obozie, aby o świcie ruszyć dalej. Naszym przywódcą jest Boemut Tarentu. Mówił że jutro będziemy poruszać się szybciej aby przed zapadnięciem nocy dotrzeć do Awinionu, gdzie będzie nasz kolejny przystanek.

8 VI 1096 rok, Arles

Już trzeci miesiąc trwa wyprawa. Przeliczyłem że w czasie drogi padło blisko czterysta koni i zmarło ponad dwustu rycerzy. W najbliższym czasie powinniśmy dojechać do Nicei, gdzie nastąpi pierwszy szturm. Jest bardzo upalnie i Tristan narzeka na złe samopoczucie. Zatrzymaliśmy się i zawinąłem mu głowę mokrymi szmatami - kiedy poczuł się lepiej ruszyliśmy dalej.

28 XII 1096 rok, okolice Nicei

Jeszcze dziś lub jutro dotrzemy nareszcie do Nicei. Dotąd zrezygnowało już wielu ludzi, pewnie dlatego, że trasa wędrówki jest trudna. Ja jednak nie zrezygnuję - walka w imię Boga i wiary chrześcijańskiej jest dla mnie najważniejsza.

5 I 1097 rok, Nicea

Czuję, że dzisiaj będzie mój wielki dzień. Podejmę walkę z wrogami papieża. Wtargnęliśmy do centrum Nicei i kiedy zobaczyłem że Krzyżowcy poczęli mordować ludzi postanowiłem pójść w ich ślady. W którejś chwili zobaczyłem, że jeden z moich towarzyszy morduje dziecko i zrobiło mi się strasznie żal, ale potem zrozumiałem, że musimy tok czynić. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu wydawało mi się, że zamordowanie człowieka jest niewybaczalnym grzechem, a dzisiaj sam dokonuję mordów. Szturm miasta trwał około sześciu godzin, nie straciliśmy w walce wielu rycerzy.

17 III 1097 rok, okolice Pisy

Niebawem dotrzemy do Rzymu, gdzie nastąpi około dwudniowy postój. Otrzymamy tam zapasy żywności na dalszą podróż.

12 IV 1097 rok, Rzym

Dzisiaj dojechaliśmy do Rzymu. Zmęczeni podróżą i bardzo głodni rozgościliśmy się w karczmie. Po wielu dniach znów poczułem w ustach smak piwa i dobrego jedzenia. Chyba nigdy wcześniej pieczone kurczę nie smakowało mi tak, jak dzisiaj. Teraz trzeba odpocząć i nabrać się przed jutrzejszą wyprawą, gdyż ruszamy na wybrzeże Adriatyku.

13 IV 1097 rok, Wybrzeże Adriatyku

Dzisiaj pierwszy raz w życiu będę płynął łodzią, to będzie na pewno niesamowite przeżycie. Nie wiem jak to możliwe, że łódź z tyloma pasażerami i ciężkim sprzętem unosi się na wodzie. Za chwilę wypływamy i spędzimy na morzu dwa dni i jedną noc.

15 IV 1097 rok, Ochryda

Od Kidy tylko dotarliśmy na brzeg nie mogę wyjść z podziwu. Jest tu tyle przepięknych budowli, które chętnie obejrzałbym z bliska. Niestety, trzeba ruszać. Przed nami jeszcze długa droga do Konstantynopola, gdzie nastąpi spotkanie z pozostałymi armiami.

2 III 1098 rok, Konstantynopol

Blisko rok trwa już nasza podróż odkąd ruszyliśmy w Ochrydy. Widziałem w tym czasie wiele wspaniałych miejsc. Najbardziej zachwyciła mnie Grecja. Widziałem tam wiele pięknych budowli i posągów. To niezwykłe, że wszystko jest wytworem ludzkich rąk.

12 XI 1098 rok, Antiochia

Bardzo długo nurtowała mnie myśl jak dostaniemy się do miasta, bo przecież nie podobna wspinać się na mury, a bram nam przecież nikt nie otworzy. Kiedy przybyliśmy pod mury jeden z tureckich zdrajców zrzucił nam z murów drabinę, po której się wspięliśmy. Znienacka zaatakowaliśmy niczego się nie spodziewających mieszkańców miasta. Wybiliśmy całe miasto, nikt nie ocalał, i nawet widok zabitych dzieci na nikim z nas już nie robił szczególnego wrażenia.

17 XI 1098 rok, Antiochia

Jesteśmy dumni ze zdobycia miasta. Pozostało nas około dwadzieścia tysięcy rycerzy i wyruszamy do Jerozolimy.

12 VI 1099 rok, Jerozolima

W Jaffie zatrzymała się flotylla z Genui. Dzięki jej pomocy, i żywności której nam dostarczyli, oraz dostawie drewna do budowy machin wojennych dokonaliśmy straszliwej masakry ludności Jerozolimy. Całe miasto spłynęło krwią a każdy z rycerzy czuł ogromną dumę uświadamiając sobie, że oto dokonaliśmy tego, co przysięgliśmy papieżowi Urbanowi II. Udało nam się odzyskać Ziemię Świętą.

13 VI 1099 rok, Jerozolima

Nie wiem dlaczego, ale dopadło mnie jakieś okropne samopoczucie. Towarzyszący mi rycerze przewieźli mnie do znajdującego się w pobliżu klasztoru. Mnisi być może wyleczą mnie i będę mógł szczęśliwie wrócić do domu, ale czuję, że mój stan w każdej chwili się pogarsza.

14 VI 1099 rok, Klasztor w pobliżu Jerozolimy

Moje samopoczucie pogarsza się. Czuję, że to ostatnie chwile mojego ziemskiego życia. Mocno wierzę, że Bóg wybaczy mi wszystkie grzechy. Umieram ze świadomością, że dokonałem wielkich czynów. Kiedy już będę w niebie, stamtąd będę czuwał nad wszystkim Krzyżowcami, którzy pozostają tu w Jerozolimie. Umieram z wielką satysfakcją, że dokonałem misji obiecanej papieżowi, a którą przez niego zlecił nam sam Bóg.

Bohater historii na łożu śmierci prosi jednego z mnichów aby dobrze ukrył kartki, na których spisywał swoje wspomnienia. Po około ośmiu wiekach, kiedy archeolodzy badają klasztorne ruiny, natykają się na metalową skrzynie zamurowaną w ścianie. W skrzyni znajdują się hostie, relikwie oraz pożółkłe kartki. Po przebadaniu ich i odczytaniu niewyraźnego pisma okazuje się że odnalezione dokumenty to pamiętnik Krzyżowca, który staje się dowodem na istnienie wypraw Krzyżowych do Ziemi Świętej.