Na zadanie domowe dostałam na napisania referat na temat głównych nurtów filozoficznych w średniowieczu. Z koncepcją św. Augustyna jakoś sobie sam poradziłam, natomiast filozofii św. Tomasza nie mogłam pojąć. Czytałam i czytałam jednak wszystko to wydawało mi się nie jasne i nie klarowne. Wtedy przypomniałam sobie, że filozofię świetnie zna mój dziadek. Studiował przecież ten kierunek, więc powinien dobrze się orientować w koncepcji św. Tomasza. Przyznam, że ta rozmowa była niezwykle owocna, wyjaśniła mi sporo rzeczy a nawet zachęciła mnie do rozszerzania swojej wiedzy o filozofii.
Gdy przyszłam do dziadka usiedliśmy wygodnie w ogrodzie. Wtedy on zaczął opowiadać.:
-Żeby dobrze wyjaśnić ci filozofię św. Tomasza z Akwinu musimy przenieść się nieco w czasie: do epoki krzyża i miecza, czyli do wieków średnich. Średniowiecze, jak sama wiesz, to była epoka dominacji Kościoła katolickiego. To właśnie on odegrał największą rolę cywilizacyjną. Przechowywał bowiem w swoich bibliotekach spadek po starożytnych, całe dziedzictwo kultury antycznej. Jednak z punktu widzenia chrześcijaństwa cały ten dorobek starożytności musiał zostać dostosowany do nowego światopoglądu religijnego. Wiesz już również, że filozofowie średniowiecza dokonywali właśnie takiego "przerobienia" filozofii starożytnych.
-Tak wiem! Św. Augustyn na przykład dokonał syntezy chrześcijaństwa i poglądów Platona.
-Ano właśnie! Augustyn to również bardzo ciekawa postać. W młodości prowadził rozwiązły tryb życia. Dopiero, gdy się nawrócił Bóg nagrodził go darem filozofowania. Otóż Augustyn powołał się w swojej filozofii na poglądy Platona. Rozdzielił świat na dwie sfery: materialną i duchową. Twierdził również, że Bóg stworzył materialny świat według obrazu idei, jakie miał w swoim umyśle. Bo wszystko zaczyna się, trwa i kończy w Bogu.
-Dodawał jeszcze, że to Bóg jest centrum wszechświata, bo świat powstał tylko dzięki Jego miłości.
-Sporo wiesz. Bożą miłość Augustyn uważał za siłę, która nie tylko wprawiła świat w ruch, ale również sprawiała, że każda rzecz na świecie dąży do określonego celu. Chodziło mu o to, że człowiek jest przyciągany do Boga niczym żelazo do magnesu. Tak Augustyn próbował wytłumaczyć sobie również swoje nawrócenie. Pamiętasz jeszcze może jak August pojmował świat?
-Uważał, że Bóg jest centrum tego świata, na którym nieustanną walkę toczą ze sobą dobro i zło. Przypomina to mnicheistyczne filozofie Wschodu. Nieprawdaż?
-To prawda! Świat zbudowany jest na bazie przeciwieństw. Składa się z części boskiej i ludzkiej. Tą część boską zamieszkują ludzie, którzy żyją cnotliwie i skromnie; ziemską zaś ci, którzy oddają się grzechowi i którzy nie zostaną zbawieni. Taka walka dobra ze złem będzie trwać do końca świata.
-Tak. A św. Tomasz w swojej filozofii nawiązywał do koncepcji Arystotelesa. A ja nie rozumiem filozofii żadnego z nich, a co dopiero ich syntezy.
-Nie denerwuj się! Zaraz ci wszystko wytłumaczę. W dobie średniowiecza Arystoteles był uważany za największego heretyka. Konieczne więc było dostosowanie tej "heretyckiej" filozofii to norm chrześcijańskich.
Arystoteles, ten wybitny uczeń Platona uważał, że wszystko, co istnieje w świecie musi się dać jakoś racjonalnie wytłumaczyć. Był to wyznawca potęgi ludzkiego rozumu. Chciał poukładać świat według systematycznych i logicznych prawideł. Interesował się biologią, matematyką, retoryką a nawet teorią literatury. Dziś wiele dziedzin nauki uważa Arystotelesa za swego ojca. W średniowieczu natomiast próbowano podważyć jego osiągnięcia. Arystotelesa nie zadowalało twierdzenie, że świat powstał tak po prostu. Sprzeczał się nawet z Platonem i mówił, że według niego nie może być tak, że świat idei jest niezależny od świata rzeczy konkretnych. Nie ma cudów w świecie. Uważał, że świat został wprawiony w ruch przez Pierwszego Nieruchomego Poruszyciela. Była to siła, która zapoczątkowała bieg zdarzeń, ale potem przestała w świat ingerować. Teraz jeszcze tego nie wiesz, ale podobnie twierdzili oświeceniowi deiści. Arystoteles uważał, że to, co jest idealne musi się objawiać w konkrecie. To znaczy, że nie byłoby idei człowiekowatości bez człowieka. Platon rozróżniał te dwie sfery - uważał, że istnieje człowiekowatość a nie koniecznie musi istnieć człowiek.
-Strasznie to skomplikowane. To znaczy, że w każdym z nas pojawia się idea "człowiekowatości" i tylko poprzez nas istnieje? Nie ma jej jako samej czystej idei, tak?
-Dokładnie o to chodziło Arystotelesowi! Nie ma czystej i osobnej idei miłości, ona przejawia się w konkretnej miłości.
-No dobrze, ale dlaczego w takim bądź razie był uważany za heretyka?
-Dlatego, że twierdził, że Bóg jako istota najwyższa nie istnieje. Tak jak już ci powiedziałem Arystoteles uznawał działanie jakiejś siły, która wprawiła świat w ruch, ale się nim nie interesuje. Głosił też potęgę rozumu ludzkiego, a w średniowieczu twierdzono, że człowiek może poznać świat tylko przez Boga. Umysł ludzki jest zbyt ograniczony. Człowiek według teorii kościoła katolickiego składa się z dwóch elementów śmiertelnego ciała i nieśmiertelnej duszy. Arystoteles dodawał, że człowiek składa się z trzech elementów: śmiertelnego ciała i duszy i nieśmiertelnego rozumu. Poza tym wiesz, że Kościół dążył do podboju Europy w dosłownym i duchowym tego słowa znaczeniu. Zależało mu bowiem na jak najbardziej licznej gromadzie wiernych. Pamiętasz krucjaty?
- Oczywiście! Było ich kilka. Kościół co jakiś czas wysyłał rycerzy do walki z Maurami i Saracenami. Dla rycerza nie było większego honoru niż zginąć w walce z niewiernymi. Roland - bohater chanson de geste zginął w glorii walcząc z Saracenami.
-Oczywiście masz rację. Kościół organizował krucjaty krzyżowe i z imieniem Boga na ustach mordował i zabijał. Dziś te metody wydają nam się szokujące, wtedy jednak chodziło o rozprzestrzenienie wiary chrześcijańskiej. Średniowieczna Europa zamieszkiwana była przede wszystkim przez ludzi biednych i niewykształconych. Im łatwo było narzucić chrześcijaństwo. Gorzej było z tymi, którzy byli obeznani w dziełach starożytnych filozofów. Właśnie oni najbardziej zagrażali Kościołowi. Mogli przecież wysuwać heretyckie teorie oparte chociażby na filozofii Arystotelesa, które podważałyby istnienie Boga. Takie teorie mogłyby szybko się rozprzestrzeniać wśród ludu. W ten sposób nie respektowano by obowiązków, jakie Kościół narzucał na wiernych. Rzym zaś traciłby swoje wpływy.
-Chodziło, więc o politykę?
-Po części niestety tak. Kościołowi trudno było nie interesować się polityką. Dzięki niej stał się potęgą w średniowieczu. Ale wróćmy do tematu. Od 1209 roku funkcjonowały zakazy czytania dzieł Arystotelesa, które uważano za zbiór największych herezji.
Dlaczego zatem św. Tomasz zainteresował się heretycką i zakazaną filozofią?
To ciekawe pytanie. Zaraz postaram ci się na nie odpowiedzieć. Wcześniej jednak opowiem ci trochę o samym Tomaszu. Urodził się w 1225 roku w miejscowości Roccasecca nieopodal Akwinu we Włoszech jako najmłodszy syn hrabiego Akwinu. W wieku pięciu lat został oddany do zakony benedyktynów, znajdującego się na górze Monte Cassino. Zakon ten wyróżniał się bardzo surową regułą. Ich dewizą było łacińskie "ora et labora", czyli "módl się i pracuj". Tam uczył się przez kilka lat. Potem przez kolejne kilka lat studiował sztuki wyzwolone na neapolskim uniwersytecie. Do zakonu dominikanów wstąpił mając 19 lat. Rodzina św. Tomasza była bardzo niechętna, aby młodzieniec wstąpił do zakonu żebraczego i nawet więziła go przez około rok. Dopiero interwencja samego papieża poskutkowała. Był to rok 1244. Studiował też filozofię w Paryżu. Podczas tych studiów poznał św. Alberta Wielkiego i towarzyszył mu w podróży do Kolonii. To właśnie św. Albert zaszczepił w młodym Tomaszu zainteresowanie filozofią Arystotelesa. Papież Urban IV zlecił Albertowi zbadanie dzieł Arystotelesa i w ten sposób przyczynił się do ich rozpowszechnienia. Św. Albert Wielki uznawał wyższość koncepcji arystotelesowskich nad tymi, którymi posługiwali się chrześcijańscy uczeni. Wraz z naukami Arystotelesa przejął również koncepcje neoplatońskie, a co za tym idzie stał się zwolennikiem augustianizmu. Nigdy nie udało mu się całkowicie z tej teorii wyzwolić. Dopiero św. Tomasz - uczeń Alberta przełamał swoją filozofią dominację neoplatonizmu i augustianizmu. Poświęcił się badaniom dzieł Arystotelesa.
Po kilku latach powrócił do Paryża, gdzie w 1256 roku zdobył tytuł magistra teologii. Przez wiele lat nauczał na paryskim uniwersytecie. Zmarł w 1274 roku, kiedy był w podróży na obrady II soboru, które odbywały się w Londynie. Wiesz, jakie dzieła po sobie pozostawił?
-Najważniejsza jest chyba "Suma Teologiczna", tak? Napisał jeszcze "Sumę filozoficzną" i "Komentarz do sentencji Piotra Lombarda".
-Brawo. Te dzieła objaśniły koncepcje tomizmu. Święty Tomasz uczynił filozofię częścią teologii. Uznawał, że filozofia może pomóc w objaśnieniu teologii i problemów, które teologia porusza. Uznał więc potęgę ludzkiego rozumu jako podstawowego narzędzia badawczego. Filozofia bowiem dostarcza dowodów i uzasadnia prawie wszystkie tezy teologiczne. Za wyjątkiem kilku. Domyślasz się jakich?
- Wydaje mi się, że mogło chodzić o istotę Boga lub moment stworzenia świata.
-Dokładnie tak! Otóż św. Tomasz uważał, że umysł ludzki jest w stanie objaśnić prawie wszystko, ale nie pojmie istoty Boga, nie zrozumie jak powstał świat i nie będzie wiedział, czym jest Trójca Święta. To można poznać tylko poprzez objawienie. Ale o tym później. Jeżeli zatem nie można poznać całkiem prawdy o Bogu za pomocą rozumu, to nie różni się on niczym od wiary, która również nie gwarantuje poznania.
Jak to? Przecież każdy wie, że istnieje zasadnicza różnica pomiędzy rozumem a wiarą.
-Tomasz był zdania, że musi istnieć absolutna zgodność pomiędzy tym, co objawione a tym, co wiadome. Wszystko bowiem pochodzi od jednego Boga, nie może zatem być względem siebie sprzeczne. Jest tylko niepoznawalne przez umysł lub wiarę człowieka.
-Ja czytałam także o metafizyce św. Tomasza. Czym ona jest?
-Filozof nawiązał do Arystotelesa nie tylko poprzez przejęcie wiary w potęgę rozumu ludzkiego. Przejął również metafizykę, czyli naukę o poszukiwaniu istoty rzeczy, albo prościej: naukę o bycie. Uważał, że byt jest dwojaki. Składa się z istoty i istnienia. Tomasz uważał, że Bóg jest jedynym, w którym istota jest równoznaczna z istnieniem. Jest tym co samoistne, czyli co samo sobie zawdzięcza istnienie.
-A mógłbyś to wytłumaczyć jaśniej?
-Można to bardzo prosto przedstawić za pomocą biblijnych słów, określających Boga: "Jestem, który jestem". Boga nie można określić jako bytu, nie można mu przypisać jakiś określonych cech. Bóg jest istnieniem. Święty Tomasz dodawał, że jeżeli spróbujemy Boga opisać inaczej niż jako istnienie, za każdym razem będziemy Go ograniczać.
-Czy to znaczy, że umysł człowieka nie jest w stanie znaleźć odpowiednich słów i pojęć na określenie kim jest Bóg?
-Tak! Wszelkie kategorie, jakie zna człowiek są niższe w stosunku od Boga. On cały czas istnieje. Był, jest i będzie. Bóg się nie zmienia, On trwa takim jakim jest. Człowiek natomiast jest bytem niesamoistnym. Został stworzony i jest zależny. Składa się zatem z istoty i z istnienia. Jest istota człowiekowartości czy człowieczeństwa i człowiek jako pojedyncze istnienie.
-Zatem człowiek istnieje dlatego, że istnieje źródło istnienia, czyli Bóg. Dobrze to rozumiem?
-Świetnie. Bóg jest istnieniem, a wszystkie inne rzeczy istnieją, dlatego, że On je wprawił w ruch, czyli dał im istnienie. Ta tautologia jest w gruncie rzeczy bardzo logiczna.
-Ona oznacza, że Bóg jest i kieruje losem człowiekiem.
-Oczywiście, że tak. Istnienie Boga nie jest prawdą oczywistą ani wrodzoną. Potrzebny jest dowód, bo istnienie Boga nie jest prawdą opartą na apriorycznym rozumowaniu.
-Czyli nie można po prostu założyć, że Bóg jest?
-Można. Barokowy filozof Blaise Pascal twierdził właśnie, że istnienie Boga trzeba założyć i ten zakład jest bardzo opłacalny. Nie będę teraz ci tego opowiadał. Jeśli będziesz mieć ochotę na dalszy kurs filozofii to porozmawiamy o tym kiedy indziej. Wróćmy do Tomasza. On twierdził, że gdybyśmy znali istotę Boga, to od razu pojęlibyśmy Jego samego. Ale jeśli tej istoty nie znamy nie możemy wywodzić istnienia Boga a prori. Trzeba więc oprzeć dowód istnienia Boga na ludzkim doświadczeniu.
-Ale sam przecież mówiłeś, że człowiek nie może w żaden sposób określić Boga za pomocą znanych mu "narzędzi"?
-Widzisz to jest tak. Doświadczenie pozwala poznać byt skończony i niedoskonały i rzeczywiście nie daje doskonałego obrazu Boga. Nie mniej jednak św. Tomasz uważał, że doświadczenie jest jedyną drogą do poznania Boga. Jeśli nie można Go poznać takim, jakim jest trzeba udowodnić, chociaż jego istnienie za pomocą niedoskonałych ludzkich, jak to nazwałaś - "narzędzi".
-Trochę to zagmatwane.
-Nikt nie obiecywał, że filozofia jest prosta i daje klarowny obraz. Dowód na istnienie Boga jest możliwy, ale tylko wtedy, gdy próbuje się go przeprowadzić na podstawie dzieł Boga, a zatem z tego, co Bóg stworzył. Tomasz dał pięć dowodów, że Bóg jest. Może zanotuj sobie, bo to ważne. Pierwszy dowód wywodził ex motur, czyli z ruchu. O tym już rozmawialiśmy.
-Nie przypominam sobie.
- A jednak. Mówiliśmy, że człowiek istnieje dlatego, że nadano mu istnienie przez najwyższy przejaw istnienia, przez Pierwszego Poruszyciela, czyli Boga.
-No tak, teraz pamiętam. Ruch jest rozumiany jako życie?
-Można tak powiedzieć. Drugi dowód - o nim też już mówiliśmy wnosił, że skoro istnieją rzeczy niesamoistne to musi być coś, co jest samoistne, a to "jest to, co wszyscy nazywamy Bogiem" - jak mawiał św. Tomasz. Trzeci dowód oparł na przypadkowości świata. To znaczy wszystko, co istnieje trwa tylko jakiś czas.
-Czyli jest śmiertelne?
-Śmiertelne albo nietrwałe. Skoro tak się dzieje trzeba było założyć, że był kiedyś czas niebytu, czyli czas, w którym nic nie istniało. Każda rzecz natomiast istnieje poprzez drugą rzecz. To proste. Ja, twój dziadek dałem życie twojemu ojcu, twój ojciec dał je tobie, ty je dasz swojemu dziecku.
-Każdy z nas jest śmiertelny. Musiało zatem być tak, że skoro my jesteśmy śmiertelni to istnieje Bóg, który jest nieśmiertelny i niezniszczalny. Czy tak?
-No brawo. Jest naprawdę pod wrażeniem. Logiczne myślenie jest niezwykle cenną umiejętnością. Dokładnie jest tak jak mówisz. Czwarty dowód Tomasz wywiódł z faktu, że istnieją istoty różnej doskonałości a zatem musiało istnieć coś....
- .....co jest nieskończenie doskonałe.
-Znowu masz rację. I został nam ostatni dowód. On wskazywał, że skoro istnieje przyroda, musi sinieć coś, co wprawia ją w ruch, kieruje nią i nadaje jej celowości. Bóg jest więc Demiurgiem kreującym świat.
-Platon mówił o Demiurgu.
-To prawda. Nawet św. Tomaszowi trudno było całkowicie wyzwolić się spod neoplatonizmu i augustianizmu. -Być może to wynikało właśnie z tego.
-No dobrze. Skoro Bóg jest istotą samą w sobie, skoro jest idealny, nieśmiertelny i niezniszczalny to, po co w takim razie stworzył świat, który, jak wynika z naszej rozmowy jest dokładnie jego przeciwieństwem.
-To dobre pytanie. Otóż Tomasz tłumaczył świat jako dzieło boże, które Bogu było potrzebne do tego, aby poprzez nie Bóg mógł w pełni wyrazić swą istotę.
-Czyli chodzi o to, że poprzez moją niedoskonałość i moją śmiertelność objawia się doskonałość Boga?
-Zaskakujesz mnie coraz bardziej. Tak twierdził św. Tomasz. A wiesz o tym, św. Tomasz próbował nawet wytłumaczyć istnienie aniołów?
-Naprawdę?
-No tak. Skoro, jak wskazywał w czwartym dowodzie istnieją istoty różnej doskonałości, a człowiek nie jest doskonały, to pomiędzy nim a doskonałym Bogiem musi istnieć jeszcze coś, co jest istotą pośrednią.
-I to są aniołowie.
- Św. Tomasz nazywał je "czystymi inteligencjami" i uważał, że tylko one mają zdolność do pełnego poznania Boga poprzez iluminację, czyli oświecenie lub objawienie. Zapomniałem jeszcze ci powiedzieć o koncepcji Tomasza na temat duszy ludzkiej. Ona jest nieśmiertelna, choć istnieje w śmiertelnym ciele i stanowi przyczynę wszystkich ludzkich działań. Ona również umożliwia człowiekowi poznanie natury swojego ciała i innych ciał.
-Jak to możliwe?
-Dusza ludzka może poznawać to, co materialne i to, co niematerialne a jest to możliwe dzięki temu, że dusza składa się wiary. Poprzez wiarę poznajemy to, co niematerialne a zatem sama dusza również musi być niematerialna.
-Jeśli jest niematerialna to znaczy, że jest również nieśmiertelna?
-Myślę, że święty Tomasz byłby z ciebie naprawdę dumny. Właśnie tak. Istoty duszy nie dałoby się określić za pomocą rozumu, ale można wskazać jej cechy, czyli niematerialności nieśmiertelności. To tak samo jak nie możemy określić istoty Boga, ale możemy wskazać jego cechy. Rozumiesz?
-Tak. Teraz już tak.
-To powiem ci jeszcze na koniec, że św. Tomasz uważał, że cel istnienia człowieka polega na ciągłym dążeniu do poznania Boga, a więc do zbawienia. On sam mawiał, że: "Ostateczna szczęśliwość człowieka polega na widzeniu boskiej istoty, która jest sama istotą dobroci". Człowiek przychodzi na świat po to by móc osiągnąć zbawienie. Bóg jest ostatecznym celem i miarą wszystkich czynów ludzkich.
Rozmowa z dziadkiem bardzo dużo mi wyjaśniła, ale również wzbudziła we mnie poczucie drążenia tego tematu. Chętnie się dowiem, o co chodziło Pascalowi, o którym wspominał dziadek. Chętnie poznam też innych filozofów. To naprawdę niezwykła dziedzina nauki.